Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

PROLOG II

- Logan - skrzywiłam się widząc, jak nastoletni chłopak śladem za swoim ojcem wsiada na dość niebezpiecznie wyglądający motor. 

- Spoko mamo! - odkrzyknął mi, założył kask i objął ojca w pasie. 

Dante spojrzał na mnie zza ramienia, a po oczach widziałam ten charakterystyczny uśmiech pasujący idealnie do cwaniackiego usposobienia mojego męża. 

Niedługo potem silnik zabrzęczał jak podburzony lew, a dwóch mężczyzn mojego życia zniknęło za zakrętem. 

Pokręciłam głową, ale jednak  z uśmiechem. 

Pomimo upływających lat Dante nadal był tym samym zakręconym facetem, który uwielbiał warkot silnika i dobrą zabawę. Wiek zmuszał go do zachowania powagi, ale to tylko podczas pracy. A miał jej naprawdę wiele, zwłaszcza po tym, gdy rok temu firma Dante podpisała kontrakt z jednym z bardzo wpływowych ludzi na kontynencie Azjatyckim. Mężczyzna wychodził rano, a wracał późnym wieczorem. Pracy były w brud, co mu się dziwić? Jako prezes musiał być w firmie praktycznie non-stop.

Ale pamiętał też o rodzinie. A przynajmniej... Starał się. Zawsze mogłam mu przypomnieć w razie czego. 

A Logan? Och, Logan uwielbiał ojca. Każda sekunda spędzona w jego towarzystwie była złotem. Dante wiedział jak dotrzeć do nastolatka. Mnie nie zawsze to wychodziło. 

W większości przypadków jest tak, że to matka broni dziecka, tuli je, usprawiedliwia. A ojciec jest od kar i przypominania gdzie jest miejsce dziecka. U nas było inaczej. 

To mnie często puszczały nerwy, a Dante próbował jakoś bronić Logana. 

Wiadomo jak to 16-latek. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumu świata, że wszystko mu wolno, że nic złego nie może się stać i że każdy pomysł na jaki wpadnie, to pomysł idealny. 

Dlatego często odwiedzamy szpital. Logan choruje na osteoporozę, co jest dla niego bardzo dużym obciążeniem. Chłopak chce uprawiać sport, biegać, skakać i cieszyć się nastoletnim życiem, a nie zawsze może, bo istnieje duże ryzyko złamania kości. 

Logan uwielbia piłkę nożną i według lekarza to właśnie przez tak duże obciążenie kości i niedobór hormonów choroba wciąż postępuje. Staramy się jakoś temu zaradzić, ale nie każdy wie jak ciężko jest usadzić nastolatka w miejscu... 

- Matko - podskoczyłam, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam połączenie od mamy. - Hej, mamo.

- Hej, córciu, jak tam u was?

- Dobrze - uśmiechnęłam się pod nosem. - Robię obiad dla chłopaków. 

- Trochę ci zejdzie - mama zaśmiała się do telefonu. Tak, Dante miał spory apetyt od zawsze, a Logan dorastał, więc jadł wszystko, co było w zasięgu jego wzroku.

- Jestem dopiero przy sałatce - zawtórowałam jej śmiechem. 

- Może byśmy z tatą do was wpadli na obiad, co? Przyniosę lasagne, więc nie będziesz musiała stać przy tych garach dwie godziny.

- O jej, mamo, było by super - odłożyłam łyżkę na stół, wiedząc, że sałatka to koniec mojego gotowania na dzisiaj. - Tylko musisz przynieść jak najwięcej jej masz - prychnęłam. Obawiam się, że na jednym kawałku na głowę się nie skończy.

- Jak chcesz, mam jeszcze z wczoraj cała tackę.

- Dobra, to o 14?

- Jasne - mama i tata często odwiedzali nas na obiedzie. To niezła okazja, żeby pogadać o wszystkim i o niczym, a przy tym wyluzować. 

Logan i Dante wrócili tuż przed wyłożeniem jedzenia na stół i oczywiście oboje spoceni i zmęczeni jak po maratonie. 

- O nie, nie, nie - położyłam ręce na biodrach, gdy weszli przez taras. - Pod prysznic - wskazałam na schody.

- Ble - Dante wystawił mi język. Logan chciał zrobić to samo, ale na jego szczęście powstrzymał się sekundę przed tragedią. 

- Matko, żeby chociaż raz wrócili czyści i pachnący - usiadłam obok mojej mamy przy stole. - Oni mnie wykończą.

- Masz szczęście, że prysznic jest blisko - zażartował tata.

- Tak - pokiwałam głową z uśmiechem. Tylko to nas ratuje.

 - Mam nadzieję, że Logan nie wejdzie ojcu pod prysznic, bo ostatnio wszędzie za nim chodzi - mama wzięła pomidorka koktajlowego ze sałatki. 

- Żebyś wiedziała... Gdzie Dante, tam Logan. Nie możesz znaleźć Logana? Och, bez paniki, na pewno jest z Dante. Jak Dante śpi, Logan ogląda telewizor tuż obok niego, Dante jest w pracy, Logan w szkole i oboje na SMSach... 

- Przynajmniej masz spokój od jednego i drugiego.

- No nie, bo jak Dante chce mi dokuczać, Logan robi to samo!

- I oboje dostają w łeb - powiedział tata. 

- Chciałabym...

- O, lasagna - Logan usiadł na przeciwko dziadka, ale jego wzrok był tylko w talerzu. Miał mokre włosy i widziałam, że zmienił koszulkę, bo teraz miał na sobie tą z honorowego dawstwa krwi. Byli na tym razem z klasą i Logan nie może się wyzbyć piórek, że komuś pomógł. 

- Gdzie tata? - zapytała zaczepnie moja mama i posłała mi cwaniacki wzrok. Logan na szczęście nie zrozumiał aluzji. 

- Myje się - chłopak od razu wziął sobie dużą porcję i zaczął się zajadać. Rozczulający widok i gdybym miała przy sobie telefon, zrobiłabym mu zdjęcie. 

- A co w szkole?

- Dobrze, tata powiedział, że jak dostanę piątkę z matmy na koniec semestru, to zabierze mnie ze sobą do Japonii. 

- No chyba żartujesz - powiedziałam zaskoczona. Wytrzeszczyłam oczy na syna.

- Pozwoliłaś na to? - tak samo zaskoczona zapytała mnie moja mama.

- Nic mi o tym nie wiadomo! - spojrzałam w stronę schodów, gdzie zobaczyłam Dante. - Dante! Powiedziałeś mu, że go zabierzesz do Japonii?!

- Ale o co chodzi? - przeczesał zwilżone włosy i usiadł przy stole jak gdyby nigdy nic. 

- O co chodzi? On ma szkołę! Nie może sobie tak wyjeżdżać kiedy chce.

- Na początku drugiego semestru nie będą mieć dużo nauki, spokojnie.

- Dante... - rozmasowałam swoje zatoki, bo poczułam, że zaraz mi wybuchną. - Powinieneś to ze mną skonsultować - spojrzałam błagalnie na męża. Nigdy nic mi nie mówił, a później miał pretensję, że zabraniam młodemu wielu rzeczy. Zabraniam, bo się martwię!

- Daj dziecku zażyć życia - wskazał widelcem na Logana, który z zainteresowaniem przysłuchiwał się naszej rozmowie. Jednocześnie zajadając się lasagną. 

- Życia? Życie będzie miał jak skończy szkołę. Wtedy będzie mógł sobie latać dla zabawy do Japonii, a teraz ma szkołę i obowiązki. Jak zawali naukę, to nigdzie nie poleci. 

- Właśnie o to chodzi - Dante przewrócił oczami. - Nie leci ze mną, bo mi się tak podoba. Leci w nagrodę za dobrą ocenę. I tylko dobrą - spojrzał na syna wymownie i uniósł palec wskazujący. 

- Mama - Logan odezwał się, gdy zjadł swoją porcję. - Luz, przecież jak będę miał pięć, to nie zawalę szkoły. 

Oparłam policzek na pięści i z litością wpatrywałam się w syna. Czemu oni zawsze mieli lepsze odzywki niż ja?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro