[31] Głębia
Teraz zauważyłam, że to opowiadanie ma już 15k wyświetleń... Nie wiem co powiedzieć... Płakać mi się chcę haha Dziękuję <3 Kocham was!
✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄✄
Czasami lepiej jest się po prostu nie udzielać. Stać cicho i conajwyżej przytakiwać. Tak też było, gdy zwiedzaliśmy centrum żółwi - ja i tata Sylwii staliśmy z boku, podczas gdy nasze partnerki z ekscytacją słuchały Pani Przewodnik. Akurat pokazywała im żółwia greckiego. Nie miałem pojęcia co odróżnia go od innych swoich krewnych, ale nie interesowało mnie to ani trochę.
Tata Sylwii ziewnął dość głośno, ale gdy się zorientował, że dziewczyny moga to usłyszeć, zasłonił usta dłonią. Zaśmiałem się pod nosem. Też miałem ochotę ziewać.
- Zanudzimy się tu - skwitowałem, patrząc na Sylwię. Wydawała się być naprawdę zafascynowana tym, co pokazywała im kobieta w uniformie. To jedyny powód dlaczego tam jeszcze stałem.
- Przynamniej one mają ubaw - odparł Robert. Miał rację, Chwila spokoju.
- Tak, i nie włuczą nas po całej wyspie.
- Wszystko przed nami synu - uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo, a ja wiedziałem, że ma rację. Z tego, co mówiła Sylwia, mamy jeszcze dużo miejs do odwiedzenia. Naprawdę wiele.
Tak jak przewidywaliśmy z tatą blondynki - ona i jej matka przetargały nas przez pół wyspy, żeby dostać się do punktu, gdzie odbywają się nurkowania wraz ze specjalistami. Oczywiście pokonaliśmy drogę spacerkiem, bo 'tak zdrowiej' według Sylwi i 'jest piękna pogoda' co podkreślała jej mama.
Uwielbiałem spędzać czas z Sylwią i patrzeć na jej szczęście, ale w tamtym momencie błagałem, żeby zaczęło padać.
- Dzień dobry! - powitał nas wysoki brunet. Najwidoczniej był tutaj jednym z nurków, co wywnioskowałem z jego stroju pływaka.
- Witam - przywitały się obie dziewczyny. No i my, bo trzeba zachować grzeczność. Zwłaszcza dla kogoś, kto będzie odpowiedzalny za nasze życie pod wodą.
Chociaż miałem ochotę go udusić już na lądzie. Akurat pianka, w którą był ubrany podkreślała jego abs, co nie umknęło uwadze Sylwii. Widziałem też, że Robert również poczuł zagrożenie, gdy jakże uprzejmy pan pomagał jego żonie w założeniu pianki na strój kąpielowy.
Wystarczyło, że wymieniłem z Robertem spojrzenie i już wiedziałem co robić.
- Czekaj, zawinęło się - podszedł do Sylwii i poprawiłem strój na wysokości jej szyi, gdzie materiał się zwinął. Poprawiłem to, po czym przesunąłem się bardziej w bok, dzięki czemu gość od pływania musiał się odsunąć. - Ja to zrobię - uśmiechnąłem się do niego 'uprzejmie'.
Zamrugał na mnie niezrozumiale, ale w ostateczności wzruszył ramionami. Odwrócił się zapewne chcąc położyć łapsaka na żonie Roberta. Och jak wielkie było jego zaskoczenie, gdy zobaczył, że starszą kobietą zajął się jej mąż.
Miałem szczerą ochotę się roześmiać, gdy stał tak, nie wiedząc co zrobić z rękami.
- Gotowe - pocałowałem szyję Sylwii. Zarumieniła się, a na jej twarzy zagościł piękny uśmiech.
- Dobra... -wymruczał pod nosem Robert zasuwając suwak na plecach żony. - Już - przejechał rękami po jej talii i uśmichnął się.
Ścisnęło mi serce, gdy to zobaczyłem.
Może to kiedyś będę ja i Sylwia?
- Dobrze - nurek zaklaskał w dłonie. - Wszyscy gotowi? To zakładamy sprzęt i ruszamy.
Miałem spore obawy, bo nigdy nie nurkowałem i... Bałem się głęnokiej wody. To nie był lęk spowodowany traumatycznym przeżyciem, czy coś takiego. Po prostu przerażała mnie ta głębia... Ciemność. Gdybym oddzielił się od grupy, albo stracił ich z oczu... Możliwe, że nigdy by mnie nie odnaleźli w tej toni...
Nie, stop.
Wszystko będzie dobrze.
To tylko parę metrów pod wodą, nie dalej.
Będziemy zwiedzać rafy... Oglądać rybki.
Będzie dobrze.
- Dante? - spojrzałem na Sylwię, która ze zmartwieniem wypisanym na twarzy wpatrywała się we mnie jak w ducha.
- Hm? - zmarszczyłem brwi, strajać się ukryć moje przerażenie. Postraszyłem się w myślach, więc będzie dobrze, jak przemogę się i w ogóle wejdę do wody.
- Wszystko w porządku? Pobladłeś - ujęła moje oliczki w swoje drobne dłonie. Kochałem jej ciepły dotyk. Miałem ochotę zamknąć oczy i zrelaksować się, bo wiedziałem, że gdy ona jest blisko, nie mam się czego bać.
Może to dziwne, ale faceci też czasem potrzebują takiego poczucia bezpieczeństwa od swojej kobiety.
- Tak, tak - uśmiechnąłem się i pocałowałem wierzch jej dłoni, po czym ująłem ją. - Zamyśliłem się niepotrzebnie. Chodźmy już.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro