Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poszukiwania

Słońce już wschodziło gdy czarnowłosy mężczyzna stał na środku lasu i wydawał polecenia swoim pracownikom.

Mieli tak mało czasu na znalezienie, więc trzeba było zacząć jak najwcześniej.

- Ty i ty idziecie na zachód - rozkazał ostatnim pracownikom po czym odwrócił się w stronę swojego wspólnika, który studiował mapę i jakieś dokumenty.

- I co ? - spytał podchodząc do niego i wziął do ręki mapę i zaznaczył na niej miejsca, do których udali się poszukiwacze.

Westchnął cicho i spojrzał w niebo z nadzieją, że tym razem się uda.

Uśmiechnął się delikatnie, gdy słońce grzało mu twarz.

Przypomniało mu się, jak w młodości z rodzeństwem wylegiwał się na trawie i obserwował niebo wyobrażając sobie przyszłość.

Potrząsnął głową wracając do rzeczywistości. Teraz oni byli gdzieś daleko stąd, a on musiał znaleźć sposób na odzyskanie ich.

Odłożył mapę na ziemię i wziął notes z notatkami.

- Podobno raz na sto lat księżyc w tej okolicy zmienia kolor na czerwony i coś tam - mruknął wspólnik czytając raporty.

No tak... takie to typowe. Ileż to Error razy nie widział tekstu: co ileś lat pojawia się jakaś wskazówka, czy coś podobne. Przewrócił jedynie oczami i dokument, który czytał skierował w stronę słońca.

Zmrużył oczy gdy na drugiej stronie pojawiły się dziwne zapisy.

- Nightmare ! - krzyknął powstrzymując się od ekscytacji. - zapisuj to co ci powiem.

Czarny skinął głową i zaczął zapisywać to co zostało mu podyktowane.

- Co to ma niby znaczyć ? - zapytał cicho czytając nowe odkrycie.

- Nie wiem - odpowiedział nie ukrywając już szczęścia. Od tak długiego czasu, wreszcie znaleźli jakiś ślad, który mógł zaprowadzić ich do krainy. Odłożył dokument z nowym znaleziskiem i zaczął czytać zapiski.

Nic nie było dla niego zrozumiałe, ale wiedział gdzie może znaleźć wytłumaczenie.

- Zaraz wrócę  ! - krzyknął na pożegnanie i pobiegł w stronę swojego domostwa. Po drodze potykał się o różne kamienie i ranił ręce o gałęzie, ale nie zwracał na to uwagi. Teraz nie było to ważne, w tej chwili liczyło się znalezisko. Wpadł do domu jak burza cały obolały od ciągłego biegu. Odetchnął głęboko i poszedł w stronę jednej z bibliotek.

Otworzył drzwi i uderzył go zapach starych książek, a kurz podrażniał jego nos.

Uwielbiał zapach starych książek jak i kurzu. Wszedł do biblioteki i zamknął za sobą drzwi.

Zaczął błądzić wśród regałów w poszukiwaniu tej jedynej książki, poświęconej właśnie Verlore.

Po paru minutach znalazł to czego szukał. Odłożył kartkę na stolik i sięgnął po książkę. Strzepał z niej kurz i zaczął szukać odpowiedniego rozdziału. Nie odrywając od lektury wzroku wziął kartkę i usiadł za stolikiem.

- Jest ! - krzyknął uradowany - przyłożył kartkę do kartki w książce i niezrozumiałe dotąd znaki stały się sensownymi zdaniami.


𝘎𝘥𝘺 𝘬𝘴𝘪ęż𝘺𝘤 𝘸 𝘢𝘱𝘰𝘨𝘦𝘶𝘮 𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦,

𝘒𝘭𝘶𝘤𝘻 𝘥𝘰 𝘬𝘳𝘢𝘪𝘯𝘺 𝘻𝘥𝘰𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦,

𝘉𝘰𝘨𝘢𝘤𝘵𝘸𝘰 𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦 𝘥𝘢𝘯𝘦,

𝘑𝘦𝘥𝘯𝘢𝘬 𝘶𝘸𝘢ż𝘢𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘥𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦 𝘯𝘪𝘦𝘱𝘰żą𝘥𝘢𝘯𝘦.


Co to miało znaczyć ? Apogeum ? Niepożądane zdarzenie ? Brzmi jak tandetna przepowiednia.

Chłopak pokręcił jedynie głową. Cóż... pora szukać wskazówek w innych książkach.

Minęło trochę czasu i był środek nocy, a Error nadal nie spał, tylko studiował książki i zapisy.

Ziewnął po raz kolejny i wyjrzał przez okno. Akurat księżyc był w pełni. Zamknął na chwilę oczy i oparł głowę na rękach.

Ale... zaraz...

Na pełnię inaczej mówi się apogeum !

No tak... jak mógł być taki głupi i zapomnieć o tym.

Poderwał się z miejsca i wybiegł z pomieszczenia kierując się do pokoju Nightmare'a.

Wszedł bez pukania i zaczął chodzić w kółko wymachując papierami i mówiąc szybko,  przez co był niezrozumiały.

W końcu zatrzymał się i pokazał na księżyc za oknem i przeczytał to co odkrył.

- Verlore jest blisko - wyszeptał uśmiechając się zadowolony.





˜"*°•.˜"*°• Niedługo na konto wskoczą dwa Yaoi Story •°*"˜.•°*"˜


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro