Poszukiwania
Słońce już wschodziło gdy czarnowłosy mężczyzna stał na środku lasu i wydawał polecenia swoim pracownikom.
Mieli tak mało czasu na znalezienie, więc trzeba było zacząć jak najwcześniej.
- Ty i ty idziecie na zachód - rozkazał ostatnim pracownikom po czym odwrócił się w stronę swojego wspólnika, który studiował mapę i jakieś dokumenty.
- I co ? - spytał podchodząc do niego i wziął do ręki mapę i zaznaczył na niej miejsca, do których udali się poszukiwacze.
Westchnął cicho i spojrzał w niebo z nadzieją, że tym razem się uda.
Uśmiechnął się delikatnie, gdy słońce grzało mu twarz.
Przypomniało mu się, jak w młodości z rodzeństwem wylegiwał się na trawie i obserwował niebo wyobrażając sobie przyszłość.
Potrząsnął głową wracając do rzeczywistości. Teraz oni byli gdzieś daleko stąd, a on musiał znaleźć sposób na odzyskanie ich.
Odłożył mapę na ziemię i wziął notes z notatkami.
- Podobno raz na sto lat księżyc w tej okolicy zmienia kolor na czerwony i coś tam - mruknął wspólnik czytając raporty.
No tak... takie to typowe. Ileż to Error razy nie widział tekstu: co ileś lat pojawia się jakaś wskazówka, czy coś podobne. Przewrócił jedynie oczami i dokument, który czytał skierował w stronę słońca.
Zmrużył oczy gdy na drugiej stronie pojawiły się dziwne zapisy.
- Nightmare ! - krzyknął powstrzymując się od ekscytacji. - zapisuj to co ci powiem.
Czarny skinął głową i zaczął zapisywać to co zostało mu podyktowane.
- Co to ma niby znaczyć ? - zapytał cicho czytając nowe odkrycie.
- Nie wiem - odpowiedział nie ukrywając już szczęścia. Od tak długiego czasu, wreszcie znaleźli jakiś ślad, który mógł zaprowadzić ich do krainy. Odłożył dokument z nowym znaleziskiem i zaczął czytać zapiski.
Nic nie było dla niego zrozumiałe, ale wiedział gdzie może znaleźć wytłumaczenie.
- Zaraz wrócę ! - krzyknął na pożegnanie i pobiegł w stronę swojego domostwa. Po drodze potykał się o różne kamienie i ranił ręce o gałęzie, ale nie zwracał na to uwagi. Teraz nie było to ważne, w tej chwili liczyło się znalezisko. Wpadł do domu jak burza cały obolały od ciągłego biegu. Odetchnął głęboko i poszedł w stronę jednej z bibliotek.
Otworzył drzwi i uderzył go zapach starych książek, a kurz podrażniał jego nos.
Uwielbiał zapach starych książek jak i kurzu. Wszedł do biblioteki i zamknął za sobą drzwi.
Zaczął błądzić wśród regałów w poszukiwaniu tej jedynej książki, poświęconej właśnie Verlore.
Po paru minutach znalazł to czego szukał. Odłożył kartkę na stolik i sięgnął po książkę. Strzepał z niej kurz i zaczął szukać odpowiedniego rozdziału. Nie odrywając od lektury wzroku wziął kartkę i usiadł za stolikiem.
- Jest ! - krzyknął uradowany - przyłożył kartkę do kartki w książce i niezrozumiałe dotąd znaki stały się sensownymi zdaniami.
𝘎𝘥𝘺 𝘬𝘴𝘪ęż𝘺𝘤 𝘸 𝘢𝘱𝘰𝘨𝘦𝘶𝘮 𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦,
𝘒𝘭𝘶𝘤𝘻 𝘥𝘰 𝘬𝘳𝘢𝘪𝘯𝘺 𝘻𝘥𝘰𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦,
𝘉𝘰𝘨𝘢𝘤𝘵𝘸𝘰 𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦 𝘥𝘢𝘯𝘦,
𝘑𝘦𝘥𝘯𝘢𝘬 𝘶𝘸𝘢ż𝘢𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘥𝘢𝘳𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦 𝘯𝘪𝘦𝘱𝘰żą𝘥𝘢𝘯𝘦.
Co to miało znaczyć ? Apogeum ? Niepożądane zdarzenie ? Brzmi jak tandetna przepowiednia.
Chłopak pokręcił jedynie głową. Cóż... pora szukać wskazówek w innych książkach.
Minęło trochę czasu i był środek nocy, a Error nadal nie spał, tylko studiował książki i zapisy.
Ziewnął po raz kolejny i wyjrzał przez okno. Akurat księżyc był w pełni. Zamknął na chwilę oczy i oparł głowę na rękach.
Ale... zaraz...
Na pełnię inaczej mówi się apogeum !
No tak... jak mógł być taki głupi i zapomnieć o tym.
Poderwał się z miejsca i wybiegł z pomieszczenia kierując się do pokoju Nightmare'a.
Wszedł bez pukania i zaczął chodzić w kółko wymachując papierami i mówiąc szybko, przez co był niezrozumiały.
W końcu zatrzymał się i pokazał na księżyc za oknem i przeczytał to co odkrył.
- Verlore jest blisko - wyszeptał uśmiechając się zadowolony.
˜"*°•.˜"*°• Niedługo na konto wskoczą dwa Yaoi Story •°*"˜.•°*"˜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro