Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podejmuję się !


- To nie możliwe ! - krzyknął rozgoryczony chłopak waląc ręką o stół. Kolejne próby znalezienia owej krainy poszły na marne.

Miał nadzieję, że choć raz znajdzie ślad, nawet najdrobniejszy, który prowadzi do tego świata.

- Cholera ! - krzyknął znów zrzucając papiery i mapy ze stołu. Nie mógł przyjąć do siebie wiadomości, że po raz kolejny mu się nie udało.

Znany poszukiwacz i łowca skarbów, który znalazł wiele cennych artefaktów nie może sobie poradzić z zaginionym światem. Zajmował się różnymi sprawami i zawsze znajdywał to czego szukał, ale nie tym razem. Od miesiąca próbował znaleźć krainę zwaną Verlore.

Miesiąc siedzenia nad mapami i zbieraniem informacji nic nie dał. Jedyne co mieli to okolicę, w której RZEKOMO znajduje się kraina.

Pewności nie było.

Zaginęła wieki temu, ale nadal znajdą się mapy z zaznaczonym jej położeniem, czy też ludzie, którzy twierdzili, że widzieli mieszkańców Verlore.

Nie tyle co skarby podniecały poszukiwacza, a wiedza, że nikt nie wrócił stamtąd żywy.

To jeszcze bardziej potęgowało chęć zobaczenia tego cuda na własne oczy.

Nie jeden już próbował znaleźć Verlore.

Dysząc ciężko podniósł jedną z map i rozłożył na stole zaznaczając miejsca, w których już był.

Wiedział, że miał dobrą mapę, ale czy dobrze szukał ?

Warknął zagniewany i kopnął w nogę od stołu przy czym wosk ze świeczki kapnął na mapę.

- Nosz jasna cholera ! - znów zaklnął próbując zebrać wosk z mapy.

Nie zauważył, gdy do pokoju wszedł jeden z jego współpracowników.

Nie przepadali za sobą od pewnego czasu, jednak trzymali się razem, gdyż obydwoje mieli dobre wpływy.

- Dzwonił jeden z klientów - odparł bez zbędnej zwłoki - chce byś znalazł dla niego Ver...

- Jak mam niby to znaleźć ?! Jest to nie możliwe ! Od miesiąca staram się znaleźć choć jedną poszlakę ! - przerwał mu gwałtownie odwracając się do współpracownika. Te wszystkie telefony z ofertą były kuszące, aż za bardzo, ale sami zleceniodawcy wiedzieli, że nie da się znaleźć tej krainy i mimo tego wydawali fortunę na jej odnalezienie.

Denerwujące to było, jednak zabawne. Głupota bogatych nie zna granic.

- Proponuje całą fortunę za znalezienie jej - kontynuował spokojnie. - nie przyjmuje też odmowy.

Mówiąc to podał czarnowłosemu czerwony szalik i czapkę braci.

Oszołomiony wziął rzeczy i przypatrywał im się ze strachem.

Skąd miał rzeczy jego braci ?

Czy naprawdę niektórzy są skłonni do takich rzeczy ?

- Ile mamy czasu ? - zapytał  podnosząc wzrok na drugiego.

- Pół roku.

- Podejmuję się - odpowiedział bez jakiekolwiek namysłu i zacisnął ręce na rzeczach jedynej rodziny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro