Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Jeszcze tego samego dnia odbyło się uroczyste śniadanie, poprzedzone - jak zwykle - nudną przemową mojego wuja. Następnie wszyscy udali się do odpowiednich sal lekcyjnych.

Na schodach prowadzących do klasy od eliksirów zaczepił mnie Harry.

- Uważaj na niego. - oznajmił stanowczym tonem.

- Sądzę, że nie powinno cię to interesować, i... I przestań mnie prześladować, ok? Nie jestem już małym dzieckiem, które potrzebuje niańki. - oburzyłam się.

- Martwię się o ciebie. On nie jest ciebie wart.

- Kurwa, Potter! To, że przeżyłeś nie oznacza, że możesz podporządkowywać sobie ludzi! - warknęłam.

On odchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili odwrócił się i zaczął iść w przeciwnym kierunku. Wiem, że byłam za ostra, ale już dawno chciałam mu to wszystko wygarnąć.

Zajęcia minęły nam bardzo szybko. O wpół do czwartej leżałam w swoim pokoju pod kołderką i pisałam list do rodziców.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

- H-hej... Mogę?

Przewróciłam oczami, widząc, że to Harry uchyla drzwi.

- Jeśli to jest naprawdę coś ważnego i nie będziesz mi truł dupy - jak najbardziej.

- Chciałbym cię przeprosić. - oznajmił.

Dałam mu znak, by kontynuował.

- Wiem, że robię źle, ale Draco... On nie jest taki jak myślisz. Zwyczjnie się martwię. - widziałam w jego oczach poczucie winy.

- Mam pytanie.

- Tak?

- Miał rację?

- Kto? - udawał głupa.

- Malfoy. Idzie wojna? Voldemort powrócił?

Zapadła głucha cisza. Ciemnowłosy spojrzał w ziemię.

- Tak... - wyszeptał, podnosząc wzrok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro