Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Pożegnałam się z rodzicami i ruszyłam w stronę pociągu. Co jakiś czas przeczesywałam ręką swoje długie, szatynowe włosy. Na moje ciało nałożony był szkolny mundurek z logiem Slytherinu. Ja, piętnastolatka z rodziny, której każdy członek trafiał do Gryffindoru pojawiłam się w tej kurewskiej sekcie z królem zajebistości na czele. Mianowicie znienawidzonym przeze mnie Draconem Malfoy'em.

Byłam dość wysoka i szczupła. Moje oczy były duże, w kolorze błękitu nieba i zdobiły je czarne kreski. Nos natomiast był lekko zadarty. Usta miały odcień pudrowego różu i często odkrywały białe, równiutkie zęby. Lubiłam siebie.

Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za biodra. Przeraziłam się jak nigdy. Okazało się jednak, że był to tylko Blaise. Jego jako jedynego ze Slytherin'u ceniłam zaufaniem mimo, iż przyjaźnił się z Malfoy'em, który właśnie stał ku jego boku.

- Blaise, kiedyś nie wytrzymam i naprawdę cię palnę w ten pusty łeb! - zagroziłam.

- Mi też miło cię znów widzieć, Loren. - odpowiedział czarnoskóry, po czym mnie przytulił.

- H-hej... - usłyszałam od jego towarzysza.

- Em... Cześć.

Muszę przyznać, że lekko się zmieszałam, ponieważ nie codziennie ma się okazję witać ze swoim największym wrogiem.

- To co, siadamy razem? - zapytał Blaise obejmując mnie i blondyna.

- Czy ja wiem... - odpowiedziałam pod nosem.

- Oj, nie daj się prosić. - przekonywał mnie.

- Będzie też Pansy? - spytałam.

Szczerze nienawidziłam tej suki. Jest strasznie wredna i każe mi się trzymać zdala od Malfoy'a, jakby był jego własnością. Ba, jakbym w ogóle chciała go dotknąć patykiem. Dlatego też nie chciałam z nią siedzieć w jednym przedziale.

- Dałem jej kosza, więc przez najbliższe kilka miesięcy będzie się trzymać ode mnie z daleka. - odpowiedział z uśmiechem Draco.

Nareszcie ktoś ją potraktował tak, jak na to zasługuje.

- W takim razie... Nie ma problemu. - zgodziłam się.

Muszę przyznać, że Ślizgon bardzo się zmienił przez te wakacje. Nie tylko z wyglądu, ale także charakteru. Może dam mu szansę?

W pociągu zajęliśmy ostatni przedział dla piątorocznych. Ja siedziałam obok Zabini, Malfoy zaś naprzeciwko nas. Ten drugi cały czas miał wlepiony wzrok we mnie, przez co czułam się bardzo niezręcznie.

Mimo wszystko dobrze się bawiliśmy i dużo rozmawialiśmy. Oczywiście wybiłam chłopakom z głowy robienie psikusów Gryfonom. Opowiadaliśmy sobie, jak spędziliśmy wakacje. Blaise był w Paryżu, a Draco standardowo siedział w domu. Ja zaś wyjechałam na obóz młodzieżowy do Hiszpanii.

Czarnoskóry zauważył, jak niebieskooki się na mnie gapi, więc postanowił zareagować.

- Draco. Draco. Draco..! - wołał chłopaka. - Stary, jestem w ciąży.

Nie reagował, więc oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Ktoś tu się zakochał. - stwierdził Blaise.

Malfoy od razu zerwał się z miejsca i uderzył przyjaciela w twarz.

- Pieprz się, Zabini. - warknął.

Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już na stacji Hogwart. Wzięliśmy swoje bagaże i wyszliśmy z pociągu. Nagle poczułam mocne szturchnięcie i zaczęłam upadać. Moim wybawcą okazał się... Draco Malfoy.

Staliśmy objęci dobrych kilka minut. Czy ja się czerwienię? Nie, tylko nie przy nim.

- Uważaj, jak łazisz, szlamo! - wrzasnął Zabini, kiedy zobaczył, że sprawcą całego zamieszania jest Hermiona Granger.

- Daruj sobie, Blaise. - pouczyłam go.

- Dobrze się czujesz? - spytał Draco.

Nadal byłam w dość ciężkim szoku.

- Jasne. - odpowiedziałam.

Jednak nadal się obejmowaliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy, cali czerwoni ze wstydu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro