Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41. You and me from the night before

Mam ochotę krzyczeć, mam ochotę wrzeszczeć na całe gardło, jak bardzo go nienawidzę, ale nie potrafię. Jedyne, do czego jestem zdolna, to zdjęcie jednej z ze szpilek i rzucenie nią przez cały pokój prosto w niego.

– Co Ty tu do cholery robisz?! Jak mogłeś ukartować to wszystko z moją siostrą za moimi plecami?!

Stoimy w dwóch końcach pokoju, patrząc na siebie i w tym samym momencie ruszamy w swoją stronę. Spotkamy się dokładnie pośrodku, a on od razu mnie obejmuje, moje serce wali szybciej niż kiedykolwiek, gdy do mojego mózgu dociera zapach jego perfum. Jak ja tęskniłam za tym zapachem i za jego ciepłem, kładzie dłoń na mojej twarzy i łączy nasze usta w pocałunku, a ja od razu je rozchylam, pozwalając mu na więcej, jakby moje ciało było bardziej stęsknione za nim niż moja dusza. Odsuwam się lekko po chwili, ale dalej patrzę mu prosto w niebieskie oczy i wiem, że niezależnie co mi teraz powie, pozwolę mu się zniszczyć do końca. Pozwolę mu odchodzić i wracać i pozwolę sobie umierać każdego dnia po trochu, jeśli tylko będę mogła mieć na chwilę nasze „na zawsze".

– Przepraszam – szepcze, dotykając mojej twarzy. – Tak cholernie przepraszam. Odejście od Ciebie było najgłupszym, co mogłem zrobić.

– Więc dlaczego to zrobiłeś?

– Dlatego, że zasługujesz na wiele więcej.

– Tylko ja nie chcę więcej. Dla mnie to, co mieliśmy, było wszystkim, to Ty cały czas chcesz...

– Tak. Masz rację, tylko przez te kilkanaście dni boleśnie odczułem, że nie chcę niczego, jeśli nie będę mógł dzielić tego z Tobą – mówi, a ja słyszę w jego głosie, że jest niemal tak samo rozemocjonowany, jak ja. – Odkąd wyleciałaś do Stanów, próbuje z Lukiem tak ułożyć mój grafik, by było w nim miejsce dla nas. Jeśli dasz mi drugą szansę.

Oczywiście, że dam mu drugą szansę. Wydaje mi się, że mógłby zrobić mi każdą krzywdę, a ja wróciłabym po więcej na kolanach. To właśnie robił ze mną jego kolor jego oczu.

Powinnaś to leczyć Radlak.

Nie chcę.

Znów dotyka mojej twarzy i całuje mnie w czoło, a ja przypominam sobie wszystkie chwile, gdy wyciągał mnie z własnej głowy.

– Obiecałam sobie, że przestanę dawać ludziom drugie szanse. Oni w kółko to wykorzystują, a ja mam wrażenie, że tylko daje i zostaje z niczym. Nie chcę znów zostać z niczym Tom. Nie chcę, żebyś za kilka lat znienawidził mnie za zniszczenie swojej kariery, nie chcę, żebyś żałował, że wybrałeś mnie – mówię, próbując powstrzymać łzy.

– Myślę, że wtedy spojrzę na Ciebie obok i będę wiedział, że było warto – szepcze i uśmiecha się do mnie lekko, przepraszająco. – Legacy. What is a legacy?

Odpowiadam mu uśmiechem, słysząc to zdanie.

Jak mogłabym nie wybaczyć mężczyźnie cytującemu mi „Hamiltona"?

It's planting seeds in a garden you never get to see... – odpowiadam cicho.

– Właśnie. Kocham Cię. Kocham Cię mocniej niż cały świat.

– Prosiłam Cię o jedno Tom, jeszcze przed Twoim wyjazdem, prosiłam, żebyś mnie nie zranił.

– Wiem o tym i nigdy sobie tego nie wybaczę. Teraz już wiem, jak wygląda świat bez Ciebie i nie chcę do niego wracać. Jesteś najlepszą kobietą na świecie i mimo tysiąca wad, jakie w sobie widzisz, dla mnie jesteś doskonała.

– Nie jestem. Nie kłam.

– Jesteś. Nie musisz próbować być najlepszą wersją samej siebie, bo już nią jesteś.

– Tom...

– Powiedziałaś, żebym nie próbował Cię ratować, dawno, na początku. I nie mam zamiaru, ale chcę, żebyś Ty spróbowała uratować mnie, zanim zapomnę, jak słodka może być rzeczywistość – prosi, przesuwając dłońmi po moich ramionach. – Ucieknijmy razem. Do domu.

– Boję się. Boję się, ponieważ jeśli się zgodzę, a Ty zranisz mnie znów, nie będę umiała od Ciebie odejść – odpowiadam, drżącym głosem.

– Poznałem Twoją rodzinę. Uwierz mi, nie pozwolą Ci być z kimś, kto będzie Cię ranił. A ja obiecałem im, że jeśli to zrobię, to Marion będzie mogła mi wydrapać oczy.

– Wiesz, że to nie było tylko gadanie i ona naprawdę to zrobi? – pytam, uśmiechając się niepewnie.

– Spoliczkowała mnie, jeszcze zanim zdążyłem powiedzieć „dzień dobry" waszemu ojcu.

– Mojemu ojcu... mój tata też za tym stoi?

– Tak, przypuszczalnie, gdyby mógł, przepuściłby mnie przez wariograf, byleby mieć pewność, że to, co mówię, jest szczere.

– I Ci uwierzył?

– Jakby mi nie uwierzył, siedziałabyś teraz z nimi w mieszkaniu siostry i obrywała dalej lakier z paznokci, oglądając powtórki starych filmów – odpowiada, a ja odsuwam się od niego i idę w stronę okna.

Próbuję, choć na chwilę uciec od tego niebieskiego spojrzenia, choć na chwilę porozmawiać z głosem w mojej głowie.

Uciekaj.

Zostań.

Uciekaj. Jak zostaniesz, będziesz przeżywać ostatnie dwa tygodnie regularnie co kilka lat, za każdym razem jak przypomni sobie, jak chora jesteś.

Zostań. Jak uciekniesz, będziesz przeżywać ostatnie dwa tygodnie przez resztę swojego życia. A tak między tymi najgorszymi chwilami, gdy będzie zabijał Cię po troszku, będą te najlepsze.

Będzie łóżko, będą podróże, domek przy plaży i ten w Londynie, będą jego oczy i dłonie, będzie poranna kawa i będą te wszystkie kolacje, będzie jego głos w słuchawce i przy Twoim uchu. Będziesz kochana.

Tom staje obok mnie, czekając, aż coś powiem, ale nie wiem co. Moje resztki zdrowego rozsądku są na przegranej pozycji w walce z moim sercem i tymi częściami mojego mózgu, które pozwalają ranić się w kółko i w kółko.

Jednak mój tata mu zaufał, a to już dobry początek. Jakiś początek. Może szczęśliwego zakończenia a może kolejnej tragedii.

Nie jestem w stanie powiedzieć, że mu wybaczam, że mu wierzę, że wszystko będzie dobrze, ale sięgam po jego dłoń i splatam nasze palce.

To musi wystarczyć.

– Kocham Cię Thomas. Kocham Cię tak mocno, że to mnie spala i... – mówię, dalej patrząc na panoramę Nowego Jorku.

– Nie mów nic więcej, nie mów nic, czego nie jesteś w tej chwili pewna. Po prostu daj mi szansę, a ja spróbuję na Ciebie zasłużyć.

On zasłużyć na mnie. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Od kiedy Pan Perfekcyjny ma w sobie tyle pokory? To głosy w mojej głowie w kółko krzyczały na mnie, że to, co mogę mu dać to za mało. A okazało się zupełnie odwrotnie.

Puszczam jego dłoń i wtulam się w jego ramiona, pragnąc tylko tego zapachu i tej bliskości. Tylko jego. Na zawsze.

– Obiecaj mi to Tom. Obiecaj mi to po raz drugi – mówię, a on odsuwa mnie od siebie i klęka przede mną, a moje serce zamiera...

– Przysięgam, że zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa i nigdy więcej Cię nie skrzywdzę.

Też odpadam na kolana naprzeciwko niego i go całuję najmocniej, jak potrafię, próbuję tym jednym pocałunkiem przekazać mu cała moja miłość, całą zgodę i przerażenie, jakie w sobie czuję, a on odpowiada tym samym. Tylko od niego bije jedno uczucie – szczęście.

– Chyba nie masz zamiaru mi się oświadczyć? Teraz? Tutaj? – śmieje się. – Odmówię Ci. Musisz zasłużyć na moje „tak".

– Spokojnie, jak to zrobię, nie będziesz miała wątpliwości – mówi z uśmiechem, przyciągając mnie do siebie i nasze usta do siebie wracają. My do siebie wracamy. Coś, o czym marzyłam każdej nocy, naprawdę się dzieje. – Mamy kilogramy sushi i litry wina, jeśli masz ochotę.

– Mam – mówię, patrząc mu prosto w oczy z lekkim uśmiechem, bierze mnie na ręce, zanim zdążę powiedzieć cokolwiek więcej. Niesie mnie do sypialni, gdzie stawia mnie na podłodze, a ja zaczynam niecierpliwie rozpinać mu guziki koszuli, a gdy ląduje ona na podłodze, błądzę ustami po jego idealnym ciele. Tom walczy z zamkiem w mojej sukience, a ja zaczynam się śmiać.

– Dokładnie jak za pierwszym razem – śmieje się.

– Tej nie dam Ci zepsuć – mówię, robiąc krok w tył i po prostu ściągam ją przez głowę, zostając przed nim w samej bieliźnie.

Pierwszy raz czuję się przed nim pewnie, pewna swojego wyglądu, pewna jego zachwytu i pożądania. Stojąc tę milisekundę naprzeciwko niego, czuję się wystarczająca. Kładę się na łóżku, a on łapie moje stopy, ściągając mnie na brzeg i zdejmuje ze mnie majtki, patrzę, jak klęka przy brzegu łóżka i po chwili zagłębia się we mnie językiem, a ja głośno łapię powietrze. Na wszystkie świętości co ten człowiek potrafił ze mną zrobić. Umiał rozłożyć mnie na łopatki i wykorzystać każda moja słabość, by sprawić, że zrobię wszystko, czego zechce, a teraz chciał, bym doszła, wplatając palce w jego włosy. A gdy tylko to robię, jakby na jego życzenie wstaje i zdejmuje z siebie spodnie. Obserwując go, biorę kolejny głośny wdech, byłam kompletnie zakochana w jego ciele, w tych idealnych proporcjach i mięśniach.

Rzuca się na łóżko obok mnie i na mnie, nie pozwala mi się nawet dotknąć, tylko od razu we mnie wchodzi. Wbijam paznokcie w jego plecy, starając się nie być za głośno, czując jego gwałtowność, która jest nam taka potrzebna. Oboje potrzebujemy krzyczeć tu, w sypialni, a nie później na siebie nawzajem.

Wiem, że zaraz dojdzie i bez skrępowania przejmuję inicjatywę, przewracam go na plecy, by być na górze. Chcę przeciągnąć tę chwilę, chcę kochać się z nim, jakbym ostatnie dwa tygodnie się nie wydarzyły. On jednak w końcu siada, chwytając mnie w ramiona i kończy we mnie, a ja łapie oddechy, jakbym przebiegła maraton.

– Kocham Cię Thomas – szepczę, słysząc swój zachrypnięty głos i cały czas trzymając go w ramionach, cały czas czując go w sobie. – Nie zostawiaj mnie więcej.

– Nie zostawię – obiecuję mi kolejny raz, odsuwa włosy z mojej twarzy, by mnie pocałować i pociąga mnie za sobą, opadając na poduszki. – Joanne muszę Cię spytać o coś, o czym mówiła mi Marion... Dlaczego do mnie nie napisałaś ani słowa, jeśli obawiałaś się, że jesteś ze mną w ciąży?

– Zostawiłeś mnie i najzwyczajniej w świecie nie chciałam wykorzystać tej sytuacji do tego, by choć na chwilę znów z Tobą porozmawiać. A później okazało się, że to fałszywy alarm.

– Na pewno?

– Na pewno, już wszystko w porządku – mówię, starając się na razie nie zagłębiać się ten temat, to nie była rozmowa na dziś, na teraz.

– Zablokowałaś mój numer.

– Co? – pytam szczerze zaskoczona. Wstaje po mój telefon i faktycznie jego numer widnieje obok numeru Karola. – Musiałam Cię zablokować, jak upiłam się pierwszego dnia z Kaśką. Dzwoniłeś do mnie?

– Próbowałem milion razy. Nie zdążyłem na lotnisko.

Wybucham śmiechem. Mogłam mieć mój wielki Hollywoodzki moment, a zamiast tego miałam kolejne dziesięć dni dramatu i dzisiejszy wieczór, który jest lepszy od wszystkiego do tej pory. Wracam do łóżka i kładę się z głową na jego ramieniu.

– Dlaczego mi to zrobiłeś? – pytam cicho, czując, jak wodzi dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa.

– Bo jestem największym idiotą na święcie, ale wszystko Ci wynagrodzę – odpowiada, całując moje czoło, a ja kładę dłoń na jego policzku, by spojrzał mi w oczy.

– Thomas... Kilka dni temu Karol przyjechał do Oklahomy.

– Wiem, Marion mi o wszystkim opowiedziała. Nie sądziłem, że poza pisaniem do mnie będzie miał czelność do Ciebie pojechać.

– Jak to do Ciebie pisał?!

– Josie musiała spisać mój numer z Twojego telefonu – tłumaczy. – Będę musiał go zmienić, bo nie wiadomo komu jeszcze, poza tym dupkiem go podarowała.

– Witaj w moim życiu w Polsce.

– Nie musisz tam wracać, nie musisz mieć z tymi ludźmi nic wspólnego Kochanie.

– Poza kwietniową trasą promocyjną książki, konwentem i ślubem Kaśki.

– Dziesiąty maja? – upewnia się, a ja przytakuję. – Pojedziemy, wyrwę się na chwilę z Australii. Zdjęcia do „Thora" i tak będą dość szybkie – mówi, a ja całuję go i przez chwilę bez strachu patrzę w przyszłość. – Idziemy pod prysznic?

Wskazuję torbę z logiem NCY Ballet, leżąca na krześle. Więc tu są wszystkie moje rzeczy, których nie mogłam znaleźć przez ostatnie dwa dni. Teraz jestem wdzięczna mojej małej, podłej siostrze za wszystkie jej niecne knowania. Teraz kiedy mogę zmyć swój niedbały makijaż i przytulić się do jedynego mężczyzny, którego mam zamiar kochać w moim życiu.

W strumieniach ciepłej wody nie próbujemy bawić się w żadne gierki, jestem zbyt rozemocjonowana, by próbować walczyć z moimi uczuciami i widzę, że on czuje dokładnie to samo. Kładę dłonie na jego pośladkach i przyciągam do siebie, wpijając usta w jego szyję, unosi mnie, by wrócić we mnie, a ja jęczę wprost do jego ucha. Nie przeszkadza mi zimna ściana, nie przeszkadzają mi jego palce wpijające się w moje biodra, chcę znów dojść w jego ramionach i próbować uspokoić moje galopujące serce.

Gdy finiszujemy i gdy mnie puszcza, cholernie boję się, że nogi nie będą chciały mnie słuchać, jednak Tom obejmuje mnie cały czas, jakby bał się, że zmienię zdanie.

– Nie zniknę Kochanie. Podjęłam decyzję i będę z Tobą – mówię i całuję go lekko.

Gdy wracam do sypialni i zawijam się w jego koszule, na szafce nocnej leży tacka z sushi, które zaczynamy jeść palcami. Tuż przed północą Tom napełnia nasze kieliszki szampanem i podchodzimy do okna, ściskam w dłoniach telefon, czekając na fajerwerki.

– Szczęśliwego Nowego roku Kochanie – mówi, całując czubek mojej głowy, obejmując mnie.

– Masz jakieś życzenia?

– Ty jesteś moim życzeniem – odpowiada, obracając mnie do siebie, a ja całuję go namiętnie, słysząc pierwsze wybuchy za swoimi plecami.

Tom zabiera mi telefon, by zrobić nam zdjęcie, a później stukamy się kieliszkami, patrząc na rozświetlone różnymi kolorami niebo, a ja wchodzę na Instagram i wrzucam nasze zdjęcie.

W nowym roku życzę wam przede wszystkim spokoju ducha i spotkania kogoś, kto będzie widział perfekcję w waszych niedoskonałościach i niedoskonałości w waszej perfekcji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro