Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. You keep his shirt, He keeps his word

Smażę placki z dyni na śniadanie, puściłam z telefonu muzykę z „Hamiltona", której wciąż nie mogę przestać słuchać i tańczę, kręcąc się po kuchni, ubrana jedynie w bieliznę i jego koszulę. Daję mu spokojnie odespać zmianę czasu, korzystając z okazji na zrobienie mu śniadania do łóżka. Śpiewam na głos Helpless, gdy wyczuwam jego obecność, obracam się tanecznie, a on stoi na schodach, nagrywając mnie telefonem i się śmieje.

– Jak możesz! – krzyczę, udając obrażoną.

– Wyglądasz tak pięknie, że nie mogłem się powstrzymać – stwierdza, podchodząc do mnie, bierze moją dłoń i obraca mnie wokół własnej osi. – Masz niezły głos.

– Daj spokój. Miałeś jeszcze spać.

– I zmarnować te kilka godzin, które mogę spędzić z Tobą? – pyta, całując moją szyję, a ja się śmieję

– Przecież lecę z Tobą na Hawaje.

– Naprawdę? Nie przypominam sobie, byśmy wrócili do rozmowy na ten temat.

– A ja nie pamiętam w ogóle rozmowy na ten temat – sarkam. – Zadecydowałeś za mnie, ale przemyślałam to i polecę z Tobą. To w końcu Hawaje, a opcja spędzenia z Tobą czasu na plaży jest niezwykle kusząca.

– Cieszę się Kochanie – mówi z uśmiechem. Włącza ekspres i zaczyna robić kawę, ma na sobie spodnie od dresu, podkoszulek, okulary i zegarek, a dla mnie wygląda lepiej niż w niejednym garniturze. – A co do planów, chciałbym w piątek zabrać Cię do teatru.

– Do teatru możesz zabrać mnie zawsze i wszędzie.

– Właśnie, tylko chciałbym, żebyśmy później zostali na trochę na imprezie z obsadą. Będzie też Benedict z Sophie. Zasady są te, co zawsze, jak będziesz chciała iść, to wychodzimy, nawet po pięciu minutach.

– Dobrze, spróbujemy. Co to za sztuka?

– „The Winter's Tale" w Garrick Theatre – odpowiada, a moje serce bije mocniej.

– Poczekaj, czy to ta wersja Kennetha Branagha z Judi Dench? – upewniam się, widząc, jak mi przytakuję, ustawiając dzbanek z kawą na tacy obok talerzy i marmolady. – Ja pierdole.

– Nie przeklinaj po polsku – upomina mnie z uśmiechem.

– Skąd wiedziałeś, że przeklinam?

– To musiała być taka reakcja – stwierdza krótko. – To ich ostatni spektakl, więc w końcu chciałbym się wybrać, zwłaszcza że później ma być zamknięta impreza.

– Idziemy. Nie ma innej opcji, a teraz chodź, na górę – zarządzam, biorąc talerz z plackami i idę do sypialni, jemy w łóżku, oglądając Grahama Nortona i znów czuję się spokojniejsza. Może to zasługa jego, może mojej pewności, a może większej ilości tabletek, ale chciałam, żeby tak zostało. Odstawiamy talerze na podłogę, a ja opieram się o niego plecami, gdy leci kolejny starszy odcinek, tym razem z nim jako gościem.

– Przełączę – mówi, sięgając po pilota i przerzuca filmik

– Nie widziałam tego filmu, który promowałeś wtedy – mówię po chwili.

– „Crimson Peak"?

– Chyba tak, nie pamiętam tytułu. Nie lubię horrorów.

– To nie horror głuptasie, to gotycki romans.

– Z duchami więc ja odpadam.

– Obejrzyj sobie kiedyś z Marią, naprawdę tam nie ma nic strasznego.

– A jakie masz podejście do oglądania samego siebie na ekranie?

– Za pierwszym razem miło jest zobaczyć, jak wygląda efekt końcowy, a później i tak oglądam go kolejne kilka razy z mamą, z Em... ile można, ale jak bardzo chcesz, możemy obejrzeć.

– Nie, to byłoby cholernie dziwne.

– Kocham Cię – mruczy, obejmuje mnie ramionami w pasie, a ja odwracam się lekko, by go pocałować i robię nam zdjęcie. – Skoro postawiłaś tak jasno bycie razem oficjalnie, nie będziesz już kadrować zdjęć?

– Będę to robić, dopóki nie wiedzą, że to Ty, czuję się bezpieczniej. Im później świat się dowie, tym lepiej, a na tym i tak nie jesteś do siebie podobny – mówię, pokazując mu ekran i zaczynam grzebać w filtrach z Instagrama, gdy na ekranie Chris Hemsworth i Jessica Chastain opowiadają o nowym filmie. – Mogę użyć fragmentu piosenki Taylor, czy to będzie przesada?

Tom wybucha głośnym śmiechem, wzruszając ramionami, co uznaję za zgodę i zaczyna całować moją szyję, skutecznie próbując mi przerwać zabawę telefonem. Wpisuję podpis do zdjęcia i odrzucam komórkę w drugi koniec łóżka.

You keep his shirt, He keeps his word. And for once you let go, of your fears and your ghosts...

Rozpina guziki koszuli, którą mam na sobie i rzuca ją na podłogę, a ja nie mogę się doczekać, by poczuć na nagiej skórze jego dłonie. Wczoraj więcej rozmawialiśmy o naszej kłótni i naszej przyszłości, a ja byłam zbyt roztrzęsiona, by móc całkowicie nie myśleć o niczym poza jego dotykiem. Dziś było inaczej, dziś w głowie miałam tylko jedno i było to związane z nim i tym łóżkiem, do piątku miałam w planach oglądać świat właśnie z perspektywy jego pościeli.

– Tak bardzo Cię pragnę – szepczę cicho, gdy pieści ustami moje piersi, wsuwam dłoń w jego spodnie, by poczuć, że też podziela moje podniecenie. Ściągam z siebie majtki, przewracam go na plecy, bym mogła być na górze, a on się uśmiecha.

– Jesteś najpiękniejszą kobietą, z jaką kiedykolwiek byłem – mówi, zaciskając dłonie na moich pośladkach.

– Nie kłam – odpowiadam, a on błyskawicznie siada, obejmując mnie.

– Nie gadaj głupot.

– Bo? – pytam, uśmiechamy się do siebie, a on odsuwa się lekko i przewraca mnie na brzuch, by wymierzyć mi klapsa. Parskam zupełnie niekontrolowanym śmiechem, a on robi to kolejny raz i w końcu bierze mnie od tyłu, a ja zaciskam zęby na poduszce, tłumiąc westchnienie. Jak cholernie brakowało mi jego dotyku, poczucia, że jestem tylko jego i że nic tego nie zmieni.

Kochamy się szybko, namiętnie, jakbyśmy chcieli nadrobić cały stracony czas, każdy jego mocniejszy ruch sprawia, że wzdycham, wbijając paznokcie w materac. Dochodzę razem z nim, czując jego dotyk, jego drżenie, próbuję pozbierać się w całość, ale jedyne co mogę to łapać każdy oddech.

– Kocham Cię – mówię, patrząc mu w oczy, gdy kładzie się obok mnie i całuje moje czoło.

– Gdzie byłaś po tym, jak się pokłóciliśmy?

– Pojechałam spotkać się z psychiatrą, nie musisz być zazdrosny. Nie znalazłam sobie nikogo nowego, jak grzałeś tyłek w Australii.

– No ja mam nadzieję.

– Musiałabym znaleźć kogoś lepszego, a to nie będzie takie proste – mruczę, przytulając się do niego mocniej. – Kamal chciałby się z Tobą spotkać.

– Kto? Twój terapeuta?

– Tak, wydaje mi się, że to do dobry pomysł. Wytłumaczyłby Ci, jak działa mój umysł i co robić, jak mi znów będzie odbijać – wyjaśniam. – Jeśli oczywiście chcesz się z nim spotkać.

– Ktoś ma mi dać do Ciebie instrukcję obsługi, a ja mam nie skorzystać? Nie jestem głupi Kochanie, powiedz tylko, kiedy.

– Porozmawiam z nim jutro, dziś nie mam zamiaru ruszać się dalej niż pod prysznic.

– Podoba mi się ten plan.

Kolejną dobę spędzamy w łóżku, nie mogąc się od siebie oderwać, ale w końcu musimy wyjść z domu i pojechać na spotkanie z moim psychiatrą. Nie powiem, że się nie denerwuję na myśl, że dwóch mężczyzn, którzy wiedzą o mnie prawie najwięcej, ma przez godzinę siedzieć w zamkniętym pokoju, a ja mam się starać, nie dostać ataku paniki. Korzystając z tego, że jestem w centrum, idę do Lusha, zaopatrzyć się w milion pachnących kul do kąpieli i kupuję sobie kawę w pobliskiej sieciówce, nie spałam ostatnio za dużo i wiem, że w najbliższym czasie się to nie zmieni. Choć ten brak snu był zdecydowanie dużo przyjemniejszy niż bezsenność, która męczyła mnie jeszcze kilka miesięcy temu, zanim poznałam Toma.

Jedna rozlana kawa, a moje życie nagle zaczęło przypominać bajkę. Kiedy budzę się koło niego w łóżku, czasem przez chwilę boję się, że oszalałam kompletnie i to tylko wytwór mojego chorego umysłu, a nie rzeczywistość. Tylko jeśli nawet by tak było, to za cholerę nie chciałabym wyzdrowieć. Tom wychodzi z budynku i uśmiecha się do mnie nerwowo, gdy idziemy w stronę samochodu, co nie do końca pozwala mi się uspokoić.

– Jak było? – pytam, gdy silnik Jagura zaczyna mruczeć pod maską.

– Nie wspomniałaś, że Twój terapeuta jest w moim wieku.

– A to ma jakieś znaczenie, w jakim jest wieku, dopóki mi pomaga?

– Nie wiem, czy czuję się komfortowo, myśląc, że spędzasz z nim tyle czasu, wiedząc, jak wygląda – stwierdza chłodno, a ja zaczynam się śmiać.

– Czy Ty jesteś zazdrosny?

– Oczywiście, że jestem zazdrosny.

– To uroczę i słodkie i takie irracjonalne. Tom Hiddleston jest zazdrosny o mojego terapeutę – stwierdzam, dalej chichocząc. – Daj spokój, nie ma nikogo na świecie, kto podobałby mi się bardziej niż Ty. Nie wygłupiaj się i powiedz, jak było.

– Było dobrze, naprawdę dobrze. Mimo mojej irracjonalnej zazdrości, to naprawdę Kamal wydaje się rozsądny i znać się na tym, co mówi. Wiem przynajmniej, czego nie robić i co robić, jak będziesz miała gorsze dni i... naprawdę cholernie Cię kocham.

– Wiem. Na pewno wszystko ok?

– Boję się, że Cię stracę i dlatego robię głupie rzeczy...

– No cóż, kochanie, związki to nic łatwego, jak się ma swoje lata – sarkam, na co on parska śmiechem i sięga po moją dłoń.

– Damy radę, damy sobie radę ze wszystkim. Co sobie kupiłaś?

– Dużo rzeczy w Lushu korzystając z tego, że masz wannę, mogłam zaszaleć. Poza tym i tak będę musiała iść na zakupy, nie mam za dużo rzeczy, które nadawałyby się na słoneczne plaże.

– Z chęcią zobaczę Cię w bikini.

– Bikini? Z moją samooceną? Mam jednoczęściowy kostium, w którym wyglądam absolutnie wystrzałowo i musisz to zaakceptować.

– A mam jakiś wybór?

– Myślę, że oglądasz mnie na tyle często bez niczego, że jakoś przeżyjesz.

– A jeśli o tym mowa, to z chęcią połączę oglądanie Cię nago, z kąpielą w tych wszystkich pachnących rzeczach z Twojej torby.

– Taki jest plan mój drogi. Zatrzymamy się po jakieś jedzenie? – Tom mi przytakuję i parkujemy pod delikatesami kilka ulic obok jego domu, robimy zakupy i kiedy wracamy do samochodu, zauważam fotografa. Siedzi w samochodzie na skrzyżowaniu obok nas i bez skrupułów trzyma obiektyw, wycelowany w naszą stronę. Tom wrzuca torby do bagażnika i przelotnie całuje mnie w policzek, a ja wskazuję brodą w stronę paparazzie, oboje wzdychamy i wracamy do auta.

– Będzie za nami jechał do domu – stwierdza zrezygnowany Thomas. – Zaczyna się.

– To nie jest stalking? Jeśli śledzą nas do domu?

– Mam każdego z nich zgłaszać na policje? To ich praca i nic z tym nie zrobimy.

– Przywyknę, może kiedyś przywyknę.

– Mnie się nie udało, ale możesz próbować. – Widzę, że od razu gdzieś zniknął jego entuzjazm na resztę wieczoru, więc gdy tylko zamykamy za sobą drzwi, puszczam piosenkę, którą śpiewałam rano i zaczynam się wygłupiać, a on łapie mnie za rękę i zaczyna mi wtórować.

– Znasz to!

– Proszę Cię Joanne, kto nie zna „Hamiltona"?

– Zabierz mnie na ten spektakl, a wyjdę za Ciebie bez wahania.

– Słyszałem od znajomych, że planują wystawiać go w Londynie – stwierdza wesoło, a ja zatrzymuję się i patrzę na niego pytająco. – Załatwię nam bilety na premierę, jeśli to się uda.

– A mógłbyś dowiedzieć się więcej? Maria chce uciec z baletu i chciała spróbować sił na Broadwayu.

– Jasne, dowiem się, ile będę mógł i jej napiszę. Wanna? – przytakuję i biegnę po schodach, nie dając mu się złapać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro