Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. All I think about is karma

Budzi mnie uporczywy dzwonek telefonu, wciąż jest noc, szukam po omacku komórki w łóżku obok mnie i drugą ręką zapalam lampkę na szafce przy łóżku.

– Wszystko w porządku Kochanie? – pyta Thomas zaniepokojonym głosem, którego sam dźwięk koi moje serce lepiej niż nie jedno wino. – Nie odpisywałaś i się martwiłem .

– Zgadnij, gdzie jestem?

– W moim łóżku.

– W Twoim łóżku – odpowiadam z uśmiechem. – Pokłóciłam się z Josie, to było głupie z mojej strony, że sądziłam, iż coś się zmieniło. Ona dalej widzi tylko to, co chce, mając w dupie, jak jest naprawdę.

– Dawno wróciłaś?

– Nie wiem, nie spojrzałam na zegarek. Kamal mnie podrzucił, spotkałam go w klubie i...

– Kto? – przerywa mi chłodnym tonem.

– Mój terapeuta. Jesteś zazdrosny?

– Jestem zły, że jestem tu, a powinienem być w Londynie, to ja powinienem po Ciebie przyjechać i pocieszyć Cię teraz.

– Właściwie to nie potrzebuję pocieszenia. Jestem bardziej zawiedziona i wkurzona niż smutna, ale nie miałabym nic przeciwko, jakbyś tu był ze mną.

– Będę już niedługo – mówi ciepło, a ja się uśmiecham jeszcze szerzej. – Kocham Cię. Idź spać, napisz rano, odczytam, jak wstanę.

– Dobrze, też Cię kocham.

Rozłączam się i próbuje znów zasnąć, ale nie daję rady, chce mi się pić i boli mnie głowa. Uroki picia alkoholu w klubie na rozluźnienie, zawsze wypiję za dużo, jak się denerwuję. Idę na dół, nalać sobie wodę i krążę chwilę po salonie. Czwarta nad ranem...

Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem

Uśmiecham się na wspomnienie harcerzy na krakowskim rynku, drących się na całe gardło piosenki Starego Dobrego Małżeństwa za drobniaki.

Kraków. Karol.

Idę na górę, odblokowuje jego numer i piszę smsa.

>Jak jeszcze raz sprzedasz komuś bzdurę o tym, że do siebie wracamy, to zmienię Twoje życie w piekło. Przysięgam.

Wiem, że to groźby bez pokrycia, wiem, że nie zrobię tego, ale chcę, żeby wiedział, że tego tak nie zostawię. Jestem taka wściekła, że zaciskam pięści, aż paznokcie przebiją skórę wewnątrz moich dłoni. Najbardziej jestem wściekła chyba na samą siebie.

Dlaczego wszystko, co robię, tylko przyciąga do mnie więcej kłopotów? Powinnam zdecydowanie przestać dawać ludziom kolejne szanse. Raz wystarczy, ludzie się nie zmieniają.

Wracam do łóżka, ale już nie udaje mi się zasnąć, leżę, patrząc w sufit i próbując się uspokoić. Leki, które brałam teraz, były naprawdę dobre, to muszę im przyznać. Czułam się zła, ale obyło się bez ataku paniki, nie czułam też w żołądku tego ucisku, tej świadomości stresu. Byłam po prostu wkurwiona.
A nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się czułam.
Rano, zanim wstanę, rozpinam kilka guzików koszuli i robię sobie zdjęcie, by wysłać je do Toma, a później zaczynam się ogarniać. Gdy przychodzę do kawiarni, Józefina siedzi już w środku przy jedynym ze stolików, pijąc kawę. Siadam naprzeciwko niej i rzucam okiem, czy wśród znajomych twarzy są jakieś stalkerki, ale było pusto.

– Przepraszam – mówi Josie, jak tylko zamawiam kawę. – Nie powinnam się wpierdalać w Twoje życie, nie powinnam, grzebać Ci w telefonie. To nie ja, to alkohol. Wszystko, co wczoraj powiedziałam, było podłe.

– Przeżyje. Przeżyłam grosze rzeczy Josie, po prostu nie pisz do mnie więcej.

– Ja naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło.

– Chciałaś – mówię chłodno. – Podświadomie właśnie tego chciałaś, alkohol po prostu dodał Ci odwagi.

Milczymy dłuższą chwilę, gdy ona zaczyna szukać kluczy w swojej przepastnej torbie.

– Chcę, żebyś wiedziała, że nikomu nie powiem o twoim związku – mówi niemal skruszonym głosem. – W sensie zachowam dla siebie, z kim jesteś, nie polecę od razu do Pudelka, czy czegoś takiego.

– O super i mam Ci za to podziękować?

– Widzę, że tabletki działają.

– Nie, to nie tabletki po prostu już Cię nie lubię – sarkam.

– Karola też, a nie przeszkadzało Ci to wskoczyć z nim do łóżka.

– O co Ci chodzi z Karolem? Serio? Od kiedy zostaliście najlepszymi przyjaciółmi? – pytam, czując znów narastające we mnie wkurwienie. – I jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, co się stało, to bardzo bym chciała Ci o tym opowiedzieć, problem w tym, że nic nie pamiętam. Byłam tak pijana, że pamiętam tylko urywki i w jednym z nich prawie na pewno powiedziałam mu „nie".

– Kutas – mruczy pod nosem tak cicho, że ledwo to słyszę.

– Idę do domu Józefina. Powiedziałabym, że miło było Cię zobaczyć, ale nie myślę tak, więc sobie daruję. Do zobaczenia w maju na panieńskim Rogalskiej. – Wstaję i ruszam wolnym krokiem do domu.

Jeszcze tylko kilka dni i Twoje życie znów nabierze słodyczy.

Samo myślenie o nim sprawiało, że moje ciało i dusza niemal wyły z tęsknoty, a każde najmniejsze wspomnienie łóżka w domku nad morzem, powodowało słodkie podniecenie. Chciałam, by jak najszybciej znalazł się znów w Londynie, chciałam znów iść z kim na kawę, śniadanie, na spacer do parku czy do kina gdzie każde przypadkowe dotkniecie jego dłoni, wprawiało moje serce w galop. Chciałam, się do niego przytulić i poczuć jego zapach, tak kojarzący mi się z wszystkim, co dobre.
Siadam do pisania książki, trochę skupiam się na niej, a trochę przeglądam sklepy internetowe w poszukiwaniu nowych ciuchów. Gdy dzwoni mój telefon, dość długo wpatruję się w nieznany mi numer, a w końcu odbieram.

– No kurwa wreszcie, już myślałem, że mnie olejesz. – Słyszę w słuchawce wesoły głos Luka.

– Cześć, coś się stało? – pytam, zastawiając się, czego ode mnie manager Toma.

– Nie panikuj, dzwonię, bo chcę Ci przekazać szczegóły lotu, jakbyś chciała, przyjechać po nas na lotnisko i zrobić mu niespodziankę.

– A sądzisz, że to dobry pomysł?

– Mogę przysłać po Ciebie samochód i możesz w nim zaczekać, jak tak bardzo się boisz plotek.

– Ja to ja, ale sam wiesz, że ostanie czego on potrzebuję, to kolejnego medialnego cyrku.

– Więc lepiej nie wchodź na profil MTV Australia na YouTube – mówi, a moje serce nagle zamiera.

– Co?

– Twoja siostra już to widziała, jestem szczerze zaskoczony, że Ty nie – śmieje się bezczelnie. – Wysyłam Ci szczegóły lotu i o której przyjedzie po Ciebie kierowca.

– Luke! O co chodzi?! – zanim zdążę wypowiedzieć jego imię, on już się rozłącza. Głupi chujek.

Loguję się na Facebooka, gdzie wśród kilkunastu wiadomości od Rogalskiej i Sandry z wydawnictwa, znajduję link wysłany mi przez Marion. Klikam w niego i momentalnie widzę na ekranie Toma z Brie i jakąś młoda prowadząca, z którą paplają o produkcji „Konga", pobycie w Australii, a później dziewczyna proponuje Internet Pop Quiz. Każe im pokazać najczęściej używane emoji, dziwne nazwy kontaktów, ostatnie zdjęcie, jakie zrobili i tapetę. Zamieram, widząc, jak Tom z uśmiechem kieruje telefon w stronę kamery, a na wyświetlaczu jest moje zdjęcie. Zdjęcie zrobione na klifie to samo, które kilka dni temu wrzuciłam na Instagram.

Czuję się przyłapany – śmieje się zakłopotany Tom. – Mam zdjęcie mojej dziewczyny.

U mnie to samo, ja mam zdjęcie narzeczonego. Oboje jesteśmy przyłapani – mówi Brie, a prowadząca uśmiecha się szeroko.

Ok, to teraz ostatni wysłany sms – prosi dziewczyna i po chwili dodaje ze śmiechem. – Jeśli oczywiście to nic nieprzyzwoitego.

Ja pisałam do mamy, że zadzwonię po tym wywiadzie – tłumaczy się Brie, a Tom uśmiecha się w jeszcze bardziej nieśmiały sposób.

Tom?

Ta sama treść tylko nie do mamy – odpowiada mój mężczyzna.

Nagle wiem, że polowanie na czarownice właśnie się rozpoczęło, a jego fanki już na pewno przegrzebywały najdalsze zakamarki internetu, by mnie odnaleźć. Trzęsącymi się rękami piszę wiadomość do Luka.

> Czy ja powinnam zdjąć to zdjęcie z mojego Instagrama?

Luke >Nagrywali to w zeszłym tygodniu, teraz to już naprawdę nie ma znaczenia.

Czuję podenerwowanie. Nie wiem, czy to, co właśnie obejrzałam, powinno mnie cieszyć czy nie. Bycie razem to jedno, bycie razem oficjalnie to coś zupełnie innego, przerażającego w zupełnie nowy sposób. To za szybko, to za wcześnie.
Wchodzę na strony na Facebooku związane z Tomem, mimo że cofnęłam im polubienia, jak tylko zaczęliśmy się spotykać, nie chcąc wiedzieć, kiedy złapią nas paparazzie. Oczywiście, znajduję tam screeny z tego wywiadu, odważnie wchodzę w komentarze, gdzie trwa walka żałoby, z pytaniami o to, kim jestem. Rozwijam listę tylko raz, na tylko tyle mam odwagi i odpisuję Młodej.

>Luke już mi powiedział co tam znajdę.

Marion >To urocze jak się peszy, musząc o Tobie wspomnieć. Poczekaj, zadzwonię.

Kilka chwil później widzę już na ekranie moją siostrę. Maryśka ma na sobie różową piżamę w kolorowe Donaty i siedzi z miską musli i bez cienia makijażu, za to z wyraźnym zmęczeniem, wypisanym na twarzy.

– Premiera? – zgaduję, wiedząc, jak wygląda po tygodniach treningów.

– Tak, a wcześniej przesłuchanie. Wielogodzinne przesłuchanie.

– Przesłuchanie? Gdzie?

– Broadway – odpowiada moja siostra, uśmiechając się dumnie. – Chciałbym spróbować czegoś nowego.

– Przecież Ty nie śpiewasz, a to chyba dość istotne...

– Śpiewam droga siostro – mruczy oburzona. – Nie na tyle, by być od razu solistką, ale w chórze wypadam nieźle.

– Jak mama to przyjęła? – pytam, a Maryśka parska długim, głośnym i niekontrolowanym śmiechem.

– Myślisz, że jej powiem, że chcę zrezygnować na jakiś czas z drugiego rzędu w nowojorskim balecie na rzecz tła na Broadwayu? No chyba kurwa niekoniecznie. Przecież ona mnie wydziedziczy.

– Jeśli chcesz kilka rad, jak radzić sobie z byciem przegrywem w jej oczach, to się polecam – sarkam, a ona się uśmiecha. – A skąd ta zmiana?

– Znów nie dostałam głównej roli. Czuję, że jak kolejny raz mi się nie uda, pierdolnę to całkowicie. Czuję się lekko wypalona, graniem ciągle drugich skrzypiec cały czas tym samym. Właściwie skoro zostajesz w Londynie, chcę pojechać na przesłuchanie.

– Royal Ballet?

– Jak kraść to miliony – mówi z bezczelnym uśmiechem. – A teraz do rzeczy. Kiedy Tommy wraca i od kiedy jesteście na etapie, że mówi o Tobie w wywiadach?

– Wraca za kilka dni, ale nie wiedziałam o tym wywiadzie. Nic mi nie powiedział i w sumie to dobrze, tylko bym się denerwowała, a tak... stało się. Nadal nikt nie wie, kim jestem.

– W końcu się dowiedzą.

– Wtedy będę się martwić.

– Zmieniłaś leki? – pyta trochę w żartach, a troszkę serio.

– Właściwie tak. W końcu nie czuję tego okropnego stresu każącego mi się martwić na zapas.

– To zasługa leków czy tego, że znów uprawiasz seks? – śmieje się, gdy ja przewracam oczami.

– Pierdol się.

– Z chęcią. Jak kogoś poznam.

– A ten projektant?

– To przyjaciel – odpowiada wyraźnie niezadowolona. – W sumie nie miałabym nic przeciwko, jakby było inaczej i teraz wyjdę na sukę...

– Żadna nowość.

– Dzięki. Więc od dwóch lat nie spotkałam faceta, którego bym nie onieśmielała. Primabalerina z ciętym językiem. Oni się mnie boją, wszyscy myślą, że jestem poza ich ligą. Więc tak, potrzebuję od Twojego mężczyzny numeru jakiegoś nieprzyzwoicie przystojnego, bezczelnego i pewnego siebie typa.

– Napisz mu to sama, wiem, że rozmawiacie.

– Jakbyś naprawdę mnie kochała, to byś się nim podzieliła – sarka, nawiązując do naszego wspólnego uzależnienia od „Hamiltona".

– Możesz pomarzyć.

– To Twój facet, to wyrzuciło go z moich fantazji na zawsze. No i jest jeszcze kwestia tego, jak on za Tobą szaleję.

– A ja za nim.

– Byłabyś kurwa totalną idiotką, jakby było inaczej – śmieje się i spogląda na zegarek. – Muszę kończyć i lecieć na próbę. – Posyła mi buziaka i się rozłącza, a ja wracam do pisania książki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro