jeden pociąg przyjeżdża, a drugi odjeżdża
listopad 2017
Godzina 07:35
Na sąsiadkę spod trójki spływa nagła potrzeba wzięcia orzeźwiającego prysznica.
07:35 sekund czterdzieści sześć
Sen Matyldy zostaje brutalnie przerwany.
Klnie pod nosem, przewracając się na drugi bok. W myślach już planuje zemstę na sadystce zza ściany. Norbert na pewno nie opuści żadnego darmowego picia i przy okazji walenia w garnki, co z tego, że o drugiej w nocy.
Matylda zna jeszcze jedną osobę, która bardzo dobrze krzyczy, a i spożywaniem procentów nie gardzi.
07:37
Nowakowska zza ściany zaczyna nucić najbardziej kiczowaty hit sprzed dwudziestu lat. Matylda tłumi w sobie chęć mordu. Zjeżdża szarymi oczyma na pustą połowę kanapy, która w teorii powinna być zajęta. Walka z żądzą krwi zaczyna być trudniejsza.
07:40
Nowakowska wyje na pełen regulator, a Matylda zaczyna zabawę w "sto jeden sposobów na zabójstwo, za które nie mogliby mnie pozwać i za które nie musiałabym siedzieć."
07:43
Irytująca wdowa (doprawdy zdumiewający stan rzeczy) kończy zawodzenie i wychodzi spod prysznica.
07:44
Nowi sąsiedzi z piętra wyżej zaczynają remont. Wiertarka idzie w ruch, a wraz z nią ciężki atlas "Ptactwa podkarpackiego" ciśniętego w nagłym akcie desperacji.
07:45
Znikomy pierwiastek stoicyzmu opuszcza jej ciało wraz z wiązanką iście szewskich przekleństw.
Chwycona pospiesznie para wytartych jeansów, raczej nie pierwszego użycia. Koszula w groszki, pomięta, wywleczona ze sterty innych, od kilku dni czekających na wyprasowanie. Bielizna i skarpetki oczywiście nie do pary. Tobołek, ambitnie nazywany torebką.
7:50
Matylda opuszcza zdecydowanie za głośnie jak na sobotni poranek mieszkanie.
8:12
Drzwi ponownie zostają otwarte. Tym razem ręką ozdobioną tysiącem brązowych piegów. Do domu wraca Diana. Jedynym, co zastaje, jest głucha cisza. Nawet nikczemna Nowakowska nie śpiewa, a robotnicy najwidoczniej wiertarki pozamieniali na papierosy i po nich też zaginął ślad.
***
Zjeżdżone niebieskie trampki kopią chyba wszystkie kamienie, jakie leżą na drodze.
Bach! Głupia Nowakowska i jej poranne ballady!
Bach! Głupia Emilia i jej ślepe zapatrzenie w męża!
Bach! Głupi smarkacze piętro wyżej i ich durny remont!
Bach! Głupia Diana i wszystko z nią związane.
08:10
Matylda pali pierwszego papierosa tego dnia i kieruje się do pobliskiego baru mlecznego. Lokal pamięta jeszcze czasy PRLu, a właścicielka z chęcią to podkreśla, wywieszając komunistyczne gazety w antyramach, stawiając ciemną meblościankę naprzeciwko lady, a obrusy oblekając kraciastą, śliską serwetą.
08:17
Okrągła kelnerka o pociągłej twarzy i brwiach rysowanych przy użyciu szklanki, podaje tosty z dżemem morelowym i kubek kakao.
08:23
Brunetka kończy pochłaniać grzanki w tempie, który definitywnie damie nie przystoi.
***
07:19
Na dworzec główny wtacza się o pełne cztery minuty i pięćdziesiąt sześć sekund spóźniony pociąg.
07:20
Lekko zakurzona i niemniej zaspana Diana staje na peronie, z zadowoleniem kiwając głową. Prawie dom. Jeszcze tylko godzina jakże przyjemnej podróży komunikacją miejską.
08:14
Diana wchodzi do mieszkania, ale czegoś w nim brakuje. Coś jest inaczej.
Poza faktem, że na podłodze, szafkach, krzesłach i innych powierzchniach niekoniecznie płaskich, panuje zwyczajny, przytłaczający bałagan, na stole stoi kilka pustych butelek po piwie (Berecik był na pewno - tylko jeden znany krewny Matyldy zwykł pijać takie tanie szczyny).
Poza tym w pomieszczeniu brakuje jeszcze kilku czynników. Między innymi czarnej chmury na kraciastej poduszce, a także pary znoszonych, ale dobrze trzymających się butów. Znajoma woń książek, papierosów, czarnej kawy i pasty do zębów nie jest aż tak intensywna. Brakuje ust ozdobionych karmazynową, rozmazaną
szminką i wypowiadanych przez nie z największą klasą i stylem bluzgów.
Brakuje Matyldy.
***
08:57
Na dworzec główny wtacza się kolejne wehikuł, rodem z "Powrotu do przyszłości". Matylda zajmuje miejsce pod oknem. Niezbyt ją interesuje, dokąd za chwilę odjedzie.
6 Listopada 2017
Jeden pociąg przyjeżdża, drugi odjeżdża.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro