Yours & Liquor (Twój i Alkohol)
Nowy rozdział, nowy ty, nowy rok.
To były rzeczy, które Harry powtarzał przez ostatnie 24 godziny. Nowy Rok był blisko, tylko jeszcze parę godzin,Harry i ja byliśmy gotowi aby udać się do Liama na sylwestrową imprezę. Harry był zachwycony tym pomysłem, gadał o tym przez tygodnie, a gdy nadszedł ten dzień, jego podekscytowanie było trudne do wytrzymania.
Często przypominał mi dziecko, bo wciąż miał te swoje fazy, gdy był naprawdę szczęśliwy. Nie przeszkadzało mi to. Szczerze, kochałam to. Jego szczęście było moim szczęściem, ale widzieć go tak ożywionego było przyjemnym widokiem dla oka. Jego błyszczące oczy wydawały się być jeszcze jaśniejsze, a jego olśniewający uśmiech był jeszcze większy. Trudno mi było nie patrzeć się a niego więcej niż raz dziennie. Za każdym razem beształ mnie za to, upierając się, że nie dotrzemy na czas, jeśli nie przestanę się gapić na niego, ale wiedziałam, że cieszy się uwagą, którą mu poświęcałam, szczególnie po ostatniej nocy.
Cały dzień zajęło nam zbieranie się na przyjęcie i nawet jeśli obudziliśmy się wcześniej, nie zaczęliśmy się szykować wcześniej niż po południu. Próbowałam wstać z łóżka żaby wziąć prysznic, ale Harry powstrzymał mnie, zanim mogłam się nawet podnieść. Nie narzekałam, będąc szczęśliwa przytulając się do chłopaka, któremu dałam wszystko co mogłam.
Pozostaliśmy w łóżku przez cały ranek i większość część południa,a do momentu gdy obudziłam się i do chwili, gdy wstałam z łóżka, jego wargi nie opuściły mojej skóry. Czy to było całowanie mnie po całej twarzy, schodząc w dół mojego ciała czy przez dawanie mi niewytłumaczalnej przyjemności, czułam go całego. Byliśmy figlarni i szczęśliwi, a w środku czułam, że nie ma na świecie żadnej rzeczy, która mogłaby nam to odebrać.
Gdy obserwowałam go, zapinającego guziki koszuli, zdała m sobie sprawę, że może zadowolenie Harry'ego nie jest spowodowane tylko przez dzisiejszą imprezę. Lubiłam myśleć, że jestem częścią tego.
-Ana,-Harry zachichotał bez podnoszenia wzroku.-Przestań się patrzeć i rusz się zbierać!
Zaśmiałam się wesoło, po czym złapałam za buty.
-Nic na to nie poradzę,-powiedziałam zakładając pierwszego.-Niezły mam widok.
Posłałam mu szelmowski uśmiech, gdy podniósł wzrok, odpowiadając mi tym samym. Aż mi tchu zabrakło. Podszedł do mnie powoli, bezwiednie odłożyłam drugiego buta, gdy stanął naprzeciw mnie. Pochylił się nad moją twarzą, biorąc ją w swoje dłonie. zamknęłam oczy, wzdychając z zadowoleniem. Usłyszałam jego śmiech, po czym poczułam jego wargi na moich. Jego pocałunek był niewinny, ledwo mnie dotykał, chciałam wzmocnić nacisk moich warg. Zachichotał, a jego ręce uniemożliwiły mi poruszanie się, jęknęłam; chciała-potrzebowałam-więcej.
-Harry,-jęknęłam, otwierając oczy, by spotkać jego zielone tęczówki, które nigdy nie zawodziły, zawsze rozczulały.
-Cierpliwości, kochanie,-wyszeptał.-Musimy się powstrzymać do naszego pocałunku o północy.
Mrugnął, odsuwając się ode mnie,powodując mój jęk niezadowolenie. Zaśmiał się głośniej, trudno było mi się nie uśmiechnąć.
Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że ja i Harry możemy tak skończyć, nigdy nie myślałam że mogłabym go tak bardzo pragnąć tak mocno, a teraz, narzekałam jak dziecko, bo nie chciał mnie pocałować. Czułam, że ostatnia noc była punktem zwrotnym w naszej relacji. Nie było już żadnych barier, czułam, że w pełni włożyliśmy w to swoje siły. Dla mnie nie było odwrotu. Był pod moją skórą, nigdy nie chciałam by mnie opuszczał.
-Wiesz czemu,-powiedział nagle, odciągając mnie od myśli.-Sądzę, że od następnego roku chciałbym praktykować wstrzemięźliwość.
Wywróciłam oczami, rzucając w niego poduszką. Schylił się chichocząc, po czym nachylił się w moją stronę. Gdy nasze nosy się zetknęły, zaczął mnie smyrać, szepcząc.-Żartuję, kochanie, Teraz to wiem jak jest z tobą i planuję robić to każdego dnia.
Jego komentarz wywołał u mnie rumieńce, ale też i ból. Wciąż byłam obolała po nocy, ale przyznałam mu rację. Niestety, nadszedł czas by wyjść, ale Harry wyczuł mój zawód i obiecał, że wprowadzi swoje postanowienia jeszcze dziś w nocy. to sprawiło, że trochę łatwiej minie mi wieczór.
Wzięliśmy taksówkę do domu Liama, wiedząc, że potem żadne z nas nie będzie w stanie prowadzić. Zanim samochód nawet dotarł do jego domu, usłyszałam dudniącą muzykę. Było ledwo po dziewiątej wieczorem, a przyjęcie widocznie się rozkręciło.
Gdy wysiedliśmy z auta, Harry złapał mnie za dłoń. Spojrzałam w górę, natrafiając na jego oczy, odwzajemniłam uśmiech. Pochylił się, mruknęłam, gdy znów mnie pocałował. Wykorzystałam okazję, gdy pogłębił pocałunek. Poczułam jak jego usta rozciągają się w uśmiechu, zachichotałam w jego usta, przyciągnął mnie bliżej. Owinęłam ramiona dookoła jego szyi, gdy jego dłonie spoczęły na moich udach. Skończyłam pocałunek, kilkoma cmoknięciami, po czym potarłam swoim nosem o jego
-A co z pocałunkiem o północy?-spytałam żartobliwie.
Zmarszczył brwi.-Czy ty narzekasz?
Spojrzałam w dół chichocząc, po czym ukryłam twarz w jego szyi.-Zdecydowanie nie.
-Tak myślę,-odparł składając pocałunek na moim czole.
Staliśmy na podjeździe Liama, przytulając się przez moment. Mimo że mogłabym zrobić wszystko by go uszczęśliwić, imprezy nie były moją ulubioną formą spędzania czasu, a Harry o tym wiedział. Czułam się niełatwo z tym, szczególnie teraz, gdy zobaczyłam jakie rozmowy ma domówka, starałam się uspokoić nerwy obecnością Harry'ego.
-Kocham cię,-wyszeptałam.
Spojrzał w dół uśmiechając się,-Ja ciebie też.-jego kciuk głaskał mnie po policzku, mruknęłam z satysfakcją. Kochałam, gdy mnie dotykał, nawet jeśli to były drobne gesty.
-Naprawdę nie chciałam tego powiedzieć, ale muszę ci podziękować za ostatnią noc,-wymamrotałam, a moje policzki stały się czerwone z zażenowania.
Spojrzał na mnie z iskierkami w oczach, widziałam to tylko, gdy patrzył się na mnie.-Ależ nie ma za co,-odpowiedział, delikatnie dociskając swoje usta do moich.
-Oy!-głośny krzyk spowodował, że podskoczyliśmy zaskoczeni.-Szybko się ta, całujcie i chodźcie na imprezę!
Roześmialiśmy się, gdy rozpoznaliśmy głos, dostrzegliśmy Liama w drzwiach ze szklanką w dłoni. Wyglądał na wstawionego, zaśmiałam się mocniej. Nawet z tej odległości mogłam dostrzec, że ma problemy ze staniem prosto. Ale mój śmiech ucichł, gdy zobaczyłam kto stoi obok niego. Wiedziałam, że Harry również go namierzył, czułam, jak jego ciało spina się.
-Minuta,-odkrzyknął.
Liam kiwnął głową, zamykając drzwi, tym samym zostawiając mnie i Harry'ego w ciemności.
Milczałam, próbując wymyślić, co mogłabym mu powiedzieć, żeby go uspokoić. Minęło trochę czasu odkąd Harry ostatni raz się martwił. Byliśmy tak zajęci, że szczerze kompletnie o nim zapomnieliśmy. Osobiście nie był dla mnie problemem i sądziłam, że dla Harry'ego również, zwłaszcza po ostatniej nocy. Ale jego reakcja świadczyła o czym innym.
-Harry,-westchnęłam, przyciskając wargi do jego szyi. Jego ciało częściowo się zrelaksowało, spojrzał w dół.-On nie jest problemem,-zapewniłam go.
Przygryzł dolną wargę, wiedziałam, że próbował się przekonać do tego.
Uśmiechnęłam się łagodnie, łapiąc za jego dłoń i przykładając ją do swojego serca.
-Całe twoje, pamiętasz?-spojrzał na mnie na sekundę, po czym głośno westchnął i kiwnął.-Zayn nie jest problemem.
Kiwnął ponownie, pochylając się by mnie pocałować.-Całe moje,-wyszeptał.
Wywróciłam oczami, gdy zawadiacki uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy, ale byłam zadowolona, że wraca do normalności. Złączyłam nasze dłonie, zmierzając w stronę drzwi. Mimo że wiedziałam, że Harry starał się być tak beztroski jak wcześniej i jednocześnie odłożyć sprawę Zayna na bok, czułam, że coś było nie tak, że wciąż się martwi.
-Zostaniesz ze mną dzisiaj prawda?-wymamrotał, gdy podniosłam dłoń, łapiąc za klamkę. Jego słowa potwierdziły moje przypuszczenia.
Westchnęłam, ale nie byłam zła, wiedziałam, że się stara. Kiwnęłam uśmiechając się, po czym weszliśmy do domu.
Wszystko wyglądało jak w filmach, tłum ludzi, głośna muzyka i rozmowy dookoła. Wszyscy coś pili i grali w pijackie gry albo rozmawiali. Czułam bliskość Harry'ego, krok za krokiem.
Pociągnął mnie w stronę kuchni by tak jak inni znaleźć coś do picia, zły pomysł. Zamarł lecz było za późno, Zayn nas zauważył. Wyszczerzył się od ucha do ucha, jego nastrój był rozchwiany, a jego oczy błyszczały.
-Annabelle!-przywitał się trochę zbyt głośno zwracając uwagę innych.
Uśmiechnęłam się nerwowo, poczułam, jak Harry ciężko oddycha za mną. Zayn obszedł ladę by mnie przytulić. Oddałam mu okropnym przytulasem na jedno ramię, gdy Harry ciasno trzymał moja dłoń. Następnie złożył dwa mokre pocałunki na moich policzkach i wtedy to poczułam. Najpierw myślałam, że jego stan został wywołany przez alkohol, tak teraz, gdy poczułam silny zapach natury, domyśliłam się, że palił dobre zioło.
Szybko się odsunęłam, zaśmiał się szczerze, po czym spojrzał na Harry'ego, klepiąc go w ramię.
-Nie martw się przyjacielu, tej nie będę próbował ci zabrać.
Nie sądziłam w ogóle, ze uścisk może być jeszcze silniejszy, ale poczułam to, a krewa przestała dopływać. Po swoim małym komentarzu, Zayn odszedł, podążając za swoimi kolegami. Harry i ja wciąż staliśmy w kuchni, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Odwróciłam się do Harry'ego, jego twarz była czerwona ze złości, nie patrzył się na mnie.
-Harry?
Chciałam wydobyć z niego cokolwiek, ale ten jedynie potrząsnął głową i skierował się prosto do stołu, na którym stały kubeczki z wódką, ginem i każdym alkoholem jakim sobie wyobraziłeś. Puścił moją dłoń by sobie nalać, opróżnił kubeczek natychmiastowo. Nalewał sobie drugą, ale powstrzymałam go.
Wzięłam jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go by spojrzał na mnie. Jego zielone oczy unikały mnie, ale moja determinacja nie malała. Czekałam aż nasze oczy się spotkają, zobaczyłam jego emocje. Nie był zły, był przestraszony.
-Harry,-powiedziałam, starałam się brzmieć jak najbardziej miękko. Delikatnie przebiegłam palcami po jego włosach, mając nadzieję, że jakoś go uspokoję. Porozmawiasz ze mną?
westchnął głośno, po czym wręcz zmiażdżył swoimi wargami moje. Cofnęłam się w tył, nie spodziewając się na to, ale nie walczyłam. Jego dłonie złapały mnie za biodra, przyciskając do jego ciała. Uderzyłam tyłem w ladę, gdy jego język znalazł drogę do moich ust. Jego pocałunek był desperacki, bolesny i próbowałam odpowiadać tak, jak mogłam, ale to nie było możliwe. To nie był jeden z tych pocałunków jakie zawsze mieliśmy, był jednym z tych, z których nie czerpałam przyjemności. Zwykle, gdy nasze wargi się spotykały, mogłam poczuć, jak bardzo mnie kochał, ale teraz, czułam się, jakby tego żądał, nienawidziłam tego.
Uwolniłam dłoń, usiłując go odsunąć, ale nic to nie dało. Jego język wciąż walczył z moim, a uścisk na moich biodrach stawał się bolesny. Był zły, tak zły, że przenosił to na mnie.
Spróbowałam mocniej, zrozumiał to, odrywając się ode mnie. Patrzyliśmy się na siebie, głośno oddychając, nasze oczy były wręcz dzikie.
-Co to było,-spytałam, mój ton był ostry, od razu poczułam jego spojrzenie na sobie.
-Kochanie,-powiedział, spoglądając na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie 'kochanie' mi tu, Harry. Chcę zrozumieć co się przed chwilą stało!
Jego oczy błysnęły, szukając odpowiedzi.-Przepraszam kochanie.
Jego oczy patrzyły się na mnie tak niewinnie, trudno mi było złościć się na niego. Jego oczy były zaszklone, wiedziałam, że to nie przez alkohol, ale bardziej przez smutek. Żałował tego co zrobił, ale nie dał mi żadnej odpowiedzi.
Westchnęłam pozwalając, by wziął mnie w swoje ramiona. Przytulił mnie niemal od razu, delikatnie przykładając swoje wargi do moich, muskając, kompletnie inaczej niż wcześniej.
-Wybacz Anna,-wymamrotał.-Kocham cię.
Mruknęłam w jego pierś. -Ja też ciebie kocham, ale chcę wiedzieć,-westchnął złączając nasze czoła.-Co Zayn miał przez to na myśli? I czemu pocałowałeś mnie jakbyś był zły na mnie?
Zagryzł dolną wargę patrząc mi w oczy. Jego zielone tęczówki stały się ciemniejsze, wypełnione wstydem i smutkiem, które czuł. Nie był nawet zły, ale to było gorsze.
Powoli, jego ręka sięgnęła do mojego serca, jego oddech stał się urywany, jakby był bliski płaczu.-Moje?-spytał zamykając oczy, smyrając mnie swoim nosem, nagle wszystko nabrało sensu.
-Zayn zabrał ci kogoś,-wyszeptałam, otworzył oczy, pozwalając mi się przekonać, że miałam rację.-Kogo?
-Możemy o tym teraz nie rozmawiać?-błagał, zmarszczyłam brwi.
-Jutro, dobrze? Chciałbym spędzić z tobą miło ten czas,-wyjaśnił. Kiwnęłam. Harry nie był gotowy by otworzyć swoją bliznę przede mną, a będąc szczerą, ja również nie byłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro