Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fainting & Team (Omdlenie i Drużyna)


Harry zawsze znajdywał sposób by mnie rozśmieszyć. Mimo że przez większość czasu było to celowe, nie byłam tego taka pewna, czy i tym razem było to celowe.

Kilka godzin później od przyjazdu mamy usłyszałam pukanie do drzwi mieszkania. Było koło osiemnastej więc wiedziałam, że to Harry, w końcu zgodził się zjeść kolację w restauracji z moją ciocią i mamą. Ale tak bardzo, jak oczekiwałam Harry'ego po drugiej stronie drzwi, tak nie spodziewałam się, że będzie tak wyglądało. Porzucił swój zwykły T-shirt z nadrukiem i czarne spodnie dla prostej i czystej białej koszuli i i prostych spodni. Zwykle zmierzwione włosy były teraz zaczesane ku górze. Nie wyglądał zabawnie ale przystojnie, a fakt, że potraktował to tak poważnie był niewiarygodnie słodki. Nie mogłam się powstrzymać, zachichotałam

-Co?-spytał gdy zaczęłam się śmiać. Jego oczy się rozszerzyły, po czym spojrzał w dół na ubranie.-Co jest źle?

Przybliżyłam się składając słodki pocałunek na jego ustach.

-Wyglądasz niesamowicie,-powiedziałam bu go uspokoić.

Wydął wargi.-Więc czemu się śmiejesz?

-Wybacz, nie spodziewałam się, ze będziesz tak wyglądać,0wyjaśniłam.

Wskazał na swój ubiór,-Nie jest dobrze? pytał zmartwiony.

Owinęłam ramiona wokół jego szyi, składając kolejny pocałunek na jego wargach.

-Jest idealnie,-odparłam.

Uśmiechnął się  ściskając mnie w pasie, po czym puścił mnie. Wymamrotałam 'gotowy?'. Kiwnął z małym uśmiechem.  Pogłaskałam go po policzku z uśmiechem, po czym złapałam go za dłoń, ciągnąc w stronę kuchni, gdzie siedziały Meghan i moja mama. uniosły oczy w naszą stronę, gdy weszliśmy do pomieszczenia, uśmiech rósł na twarzy mamy. Nie przestawała mówić jak podekscytowana jest, że go spotka odkąd przyjechała.

-Mamo, to Harry,-przedstawiłam.-Harry, to moja mama, Jane.

Harry wyciągnął dłoń w jej stronę,-Miło mi Panią poznać,-przywitał się z nią swoim popisowym uśmiechem, nie pokazując, jak zdenerwowany był.  Zachichotałam widząc, jak gra, jego dołeczki były dowodem, był czarujący jak zawsze. I właśnie od tego, momentu, po mamy twarzy widziałam, że złapał ją w swoje sidła.

Moja mama wstała, ściskając grzecznie jego dłoń.

-Dużo o tobie słyszałam,-mama poinformowała go, powodując, że zarumieniłam się delikatnie. Harry spojrzał na mnie, dostrzegłam jaki zadowolony tym był.

-Mam nadzieję, że same dobre rzeczy,-powiedział łapiąc mnie za dłoń.

Mama spojrzała na nasze złączone dłonie na sekundę, po czym przeniosła spojrzenie na mnie,a później na Harry'ego.

-Oczywiście, Anna ubóstwiała ciebie.

Moje rumieńce powiększyły się, spojrzałam w dół.  Harry wiedział ile dla mnie znaczy, ale tak dziwnie było, gdy ktoś o tym mówi na głos. Czułam uścisk jego dłoni na mojej, przycisnął mnie mocnej, spojrzałam w gorę i dostrzegłam, że jego słokie0dołeczki-i-uśmiech były skierowanie na mnie.

Uniósł brwi sugestywnie.-Tak?

Wywróciłam oczami, pokazując to publicznie, powodując u wszystkich śmiech.

-Możemy iść?-spytałam by skończyć moje zażenowanie.

Meg i mama zabrały swoje rzeczy, wyszliśmy na kolację.

Wybraliśmy małą włoską restaurację po rekomendacji Meghan, była tylko 15 minut od naszego mieszkania. Zdecydowaliśmy się wziąć auto, wieczory w grudniu były trochę chłodne. Wzięliśmy auto Harry'ego, które zaparkował przed budynkiem.   Cisza panowała z samochodzie, jedynie radio wypełniało przestrzeń. Teraz mama nie mogła zobaczyć jego twarzy, dostrzegłam, że jego gra zanika trochę, a stres znów wziął gorę.  Złapałam go za dłoń. Gdy zatrzymaliśmy się na czerwonym, spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się miękko, cicho podziękował mi.  Krótko po tym dotarliśmy do naszego stolika. Zamknęliśmy szybko menu, słuchając Meg, polecającej potrawy. Byłam zadowolona, że wyszła z nami,atmosfera była bardziej zrównoważona, Harry ją znał. Wiedziałam też, że jeśli mama byłaby za ostra dla Harry'ego, Meghan będzie go bronić.

Przerwał nam kelner przychodząc z naszą wodą..

-Witajcie, mam na imię Zayn i dziś będę waszym kelnerem.

Na wspomnienie jego imienia i znany głos, moja głowa wystrzeliła w jego kierunku.  Wiedziałam, ze szansa na bycie tym Zaynem jest mała, chwilę zajęło mi spojrzenie na niego, miałam nadzieję, że to nie on. Ale jednak tak się stało, Zayn, którego znałam, Zayn, którego Harry szczególnie nie lubił. Czułam jakby był to chory żart. Przez ostatnie dwa tygodnie Harry  i ja trzymaliśmy się z dala od problemów. Nie chciałam kłócić się z nim i unikałam wszystkiego co mogłoby do tego doprowadzić. Nie miałam nic przeciwko Zaynowi, ale Harry już tak, a to zwiastowało kłopoty.

-Oh, witaj Annabelle. Nie poznałem ciebie,-powiedział z dużym uśmiechem na twarzy.

Harry zamarł za mną, mamrocząc ciche 'oczywiście, że nie', ale zignorowałam go,  uśmiechając się grzecznie.

-Cześć Zayn, co u ciebie słychać?

-Na tę chwilę wszystko dobrze,-odpowiedział, po czym spojrzał na moją mamę i Meghan, a potem znów na mnie.

-Świętujecie specjalną okazję?

-Przedstawiłam Harry'ego mamie,-odparła, uśmiechnął się.

-To wspaniale. Zrobię wszystko co w mojej mocy by ta kolacja była dla was jak najlepsza,-nie musiałam nawet patrzeć na Harry'ego by wiedzieć, że wywrócił oczami.-Macie jakieś pytania co do menu?

-Poradzimy sobie,-powiedział Harry ostrym tonem.

-Dziękuję,-dodałam.

Zayn uśmiechnął się znacząco, po czym opuścił nas.

Dostrzegłam moją mamę, patrzącą się na Harry'ego  podejrzliwie,a  chwilę potem jej wzrok skupił się na mnie.

-Wydaje się być miły,-skomentowała.-Skąd go znasz?

Wzruszyłam ramionami, mając nadzieję, że dostrzeże wiadomość, że on n ie był ważny.

-Jest kolegą kolegi.

Kiwnęła, szybko zerkając na Harry;ego. Zmarszczyła brwi, po czym spojrzała w dół, gdy zobaczyła, że się patrzyłam na nią. Również zmarszczyłam brwi, popatrzyłam na Harry;ego, b sprawdzić, czemu mam tak zareagowała. Zaskoczyło mnie jak kiepsko idzie mu udawanie, że wszystko jest dobrze, przegrywał. Szybko umieściłam dłoń na jego udzie, by zwrócić jego uwagę. Spojrzał na mnie, jego oczy pokazywały różne emocje. Wiedziałam, że był zawiedziony, że się n ie mógł opanować, ale poza tym, był zły na Zayna. Starałam się po cichu jakoś go uspokoić, bez zwracania na siebie uwagi, ale definitywnie potrzebował udać się na spacer by przewietrzyć głowę.

-Wybaczcie na sekundę,-oznajmił, po czym podniósł się, całując mnie w czubek głowy. Patrzyłam na niego dopóki nie zniknął mi z oczu,-spojrzałam na mamę i Meghan. Spoglądały na mnie pytająco.

-Wszystko z nim dobrze?-spytała mama zatroskana.

Kiwnęłam.-Tak,-odparłam mając nadzieję, ze to prawda.

-Nie lubi zbytnio tego chłopaka, prawda?-zauważyła, ponownie kiwnęłam.-Dlaczego?

-Ponieważ Harry mnie kocha,-powiedziałam, nie chcąc brnąć w szczegóły, których sama nie znałam.

-Może powinnaś sprawdzić co u niego?-skomentowała Meghan.

Odwróciłam się, próbując wyłapać go w restauracji, zaczęłam się martwić, że go nie znajdę.

-Tak, to może długo zejść,-powiedziałam do nich, po czym wstałam by go poszukać.

Gdy wyszłam z lokalu, zobaczyłam Harry'ego w odległości kilku metrów od lokalu. Podeszłam do niego cicho, nie chcąc go wystraszyć.  Gdy byłam blisko, Harry podniósł wzrok, zatrzymując się. Ramiona miał zgarbione, ale minę hardą, pokazując dokładnie co czuje.

Westchnął, stanęłam na przeciw niego.

-Ze wszystkich restauracji w Nowym Yorku, ze wszystkich kelnerów jakich mogliśmy mieć, musieliśmy dostać jego. To jakiś chory żart?

Przebiegł nerwowo ręką po włosach, podeszłam by go przytulić, mając nadzieję, że to go uspokoi.  Oddał uścisk, trochę ciaśniej niż ja to zrobiłam, ale nie narzekałam. Pocałował mnie w czubek głowy, kołysząc nas na boki.

-A teraz jeszcze spieprzyłem sprawę z twoją matką, kurwa. Nie chcę nawet sobie wyobrażać co  teraz o mnie myśli.

-Jest dobrze Harry, jestem pewna, ze się martwi o ciebie,-próbowałam go uspokoić.

-Szlag mnie zarz trafi, jestem zły na wszystko,-wyszeptał.-Dzisiejszy wieczór był ważny dla mnie.

Spojrzałam w górę.-Wiem, ale przysięgam, że będzie dobrze.

-Naprawdę chciałem, by twoja mama mnie polubiła,-westchnął zamykając oczy.

Stanęłam na palcach składając pocałunek pod jego ustami. Otworzył oczy.

-Właśnie masz ją w garści. Jest oczarowana tobą od momentu, w której pokazałeś jej swoje dołeczki,-zażartowałam.

Kącik jego ust nieznacznie się podniósł, cmoknęłam go kolejny raz,a el tym razem w usta. Westchnął, biorąc moją twarz w swoje dłonie. Trzymał mnie blisko siebie, pozwalając by jego usta trzymały się na moich. Byłam chętna by uspokajać go w ten sposób.

-Kocham cię,-wyszeptałam w jego usta

Odetchnął głęboko.-Jezu, zawsze będę tak to czuł?

Zachmurzyłam się,-Co?

-Gdy mówisz mi, że mnie kochasz,-wyjaśnił.-przysięgam, nie wiem jak to znoszę.

Zaśmiałam się całując go.-Kocham cię,-odparłam, połowicznie żartując.

Harry udał omdlenie, zaśmiałam się jeszcze bardziej. Zaśmiał się ze mną, łapiąc mnie za biodra i smyrając swoim nosem mój. -Też cię kocham.

Uśmiechnęłam się łapiąc go za rękę.-Czujesz się w porządku  by wrócić do środka?-spytałam.

Westchnął. -Naprawdę nie chcę, ale myślę, ze tak.

Zwiększyłam uścisk na jego dłoni,-Będzie dobrze,-powiedziałam ostatnim razem, po czym wróciliśmy do środka.

Gdy Meghan i mama zobaczyły, że wracamy do stolika, przestały ze sobą rozmawiać, posyłając nam ciepłe uśmiechy. Cicho podziękowałam im za ich reakcję, wiedząc, że Harry był jeszcze bardziej zdenerwowany, a ich wsparcie jest mile widziane. Usiedliśmy natychmiast zaczynając nawijać, by mogły zrozumieć, że nie mamy ochoty rozmawiać o tym co się stało.

-Zdecydowałyście się co chcecie zjeść?-spytałam ponownie przeglądając menu.

 -Postawiłyśmy na pizzę,-Meghan powiedziała do mnie.-A co dla was?

-Lasagna  wygląda dobrze,-powiedziałam czytając skład dania.

Meghan klasnęła uradowana w dłonie. -Oh, można za to umrzeć!

Zachichotałam zamykając menu, po czym spojrzałam na Harry'ego.-A ty?

-Ja-uh...Wezmę primaverę z kurczaka,-odparł nieśmiało również zamykając menu.

Uśmiechnęłam się do niego, masując jego udo uspokajająco. Jego ręka powędrowała pod stół, łapiąc za moją. Jego oczy spotkały na moment moje, ale udało mi się dostrzec podziękowanie w nich.

Czułam się źle w stosunku do niego, wieczór , który był dla niego ważny, nie miała najlepszego startu. Tak jak on, chciałam by mama polubiła go i szczerze miałam nadzieję, że ten mały incydent nie odbije się na jej opinii o nim. Przez to wszystko byłam przekonana, że Harry znajdzie sposób by wszystko odwrócić, jak zawsze robił.

Minęła chwila, a Zayn wrócił do naszego stolika. Uścisk Harry'ego wzmocnił się, ale tym razem nie pokazywał nic na twarzy.

-Zdecydowaliście się na coś?-spytał Zayn jak najmilszym tonem.

Moja mama i Meghan zaczęły składać zamówienia, po czym przyszła kolej na mnie,a potem przyszła kolej na mnie.

-Wezmę lasagnę,-powiedziałam patrząc na menu, po czym zamknęłam je i spojrzałam na niego.

Zayn uśmiechnął się.-Pokochasz to,-skomentował mrugając do mnie.

Uśmiechnęłam się miło, po czym spojrzałam w dół, czując-cóż...nie czując mojej ręki. Uścisk Harry'ego był tak mocny, że krew ledwo dopływała do niej. Zerknęłam na niego, jego policzki poczerwieniały, spojrzał hardo na Zayna.  Nie patrzyłam na Zayna by wiedzieć, że swoje spojrzenie skupił na Harry'm.

-A co dla ciebie Harry?-spytałam miękko, starając się złapać jego uwagę.

Jego oczy wylądowały na mnie, uśmiechnęłam się, co go chyba lekko uspokoiło.

-Primavera z kurczaka,-odparł bez patrzenia na Zayna, trzymając oczy na mnie.

-Świetnie,-odparł kelner.-Przyniosę wasze dania najszybciej jak będę mógł.

Ledwo co go słuchałam, wciąż patrząc się na Harry'ego. Oddychałam razem w Harry'm powoli, uspokajało go to, a gdy by już się trochę opanował, przycisnęłam nasze złączone dłonie do ust, całując wierzch jego dłoni, po czym ułożyłam je na swoim kolanie. Chciałam by wiedział, że jesteśmy drużyną i razem zmierzymy się ze wszystkim, wydaje się, ze to zrozumiał. Byliśmy teraz zgodni, czułam się niesamowicie. Nie martwiłam się o resztę wieczoru wiem, że przebrniemy przez to.

-Więc Harry,-moja mama zaczęła.-Jesteś na studiach?

Odchrząknął.

-Na ten moment, nie,-odparł.-Musiałem pozałatwiać kilka spraw, przez co musiałem wziąć małą przerwę w szkole. Planuję wrócić na przyszły semestr.

-Co będziesz studiować?

-Prawdo, tak jak mój ojciec,-powiedział Harry dumnie.

Uśmiechnęłam się wiedząc, że Harry zdobył punkty tą odpowiedzią.  Moja mam zawsze ceniła dobre wykształcenie i chciała by moja siostra wybrała 'porządny' kierunek. Daisy planowała być doktorem,a ja miałam inne plany, przez co nie miałam dobrej relacji z mamą. Wydawało się, ze trochę to zaakceptowała, ale jednak nie całkowicie. Czułam, że Harry chciał studiować prawo  by okrężną drogą spełnić oczekiwania mojej matki, które miała do mnie.

-To naprawdę świetnie, prawo jest genialnym kierunkiem na studia,-powiedziała ze szczerym uśmiechem, potwierdzając to o czym myślałam.

-Oh, inteligent-głupek,-Meghan obraziła go, mrugając do mnie.

Zaśmiałam się, mama  wywróciła oczami. Harry zaśmiał się razem ze mną, a Maghan i ja poczułyśmy, że atmosfera robi się bardziej przyjazna.

Kontynuowałyśmy rozmowę o Harry'm, moja matka próbowała dowiedzieć się o nim jak najwięcej, dawał jej same dobre odpowiedzi, czułam, że sympatia mojej mamy do niego rośnie.

Zayn przybył z naszymi talerzami, Harry położył rękę na moim krześle w protekcyjnym geście.

Nie powiedziałam nic, rozumiejąc, ze te małe gesty uspokajają go i tak było.

Zayn stanowił problem między nami, po kilku tygodniach idealnego szczęścia nie chciałam pozwolić mu by znów wszedł pomiędzy nas. Harry był moim chłopakiem, kochałam go i nie wybrałam nikogo innego. Nawet jeśli wciąż myślałam, że jego zaborczość była trochę zbyt duża, byłam świadoma, ze nie należy się z nim kłócić, a współpracować.

Więc gdy jego ramię spoczęło na moim krześle, złapałam go za dłoń, które leżała niedaleko mojego barku.  Spojrzałam na niego, patrzył się na mnie z uwielbieniem w oczach.

-Kocham cię,-wymamrotałam, udał omdlenie, powodując u mnie śmiech. Pochylił się, składając szybki pocałunek na moich ustach, całkowicie ignorując Zayna, który stawiał talerze przed nami albo zwracać jego uwagę, nie byłam pewna co wybrać.

-Smacznego,-powiedział Zayn po czym opuścił nasz stolik.

Pociekła mi ślinka, gdy popatrzyłam się na jedzenie, wyglądało niesamowicie, nie mogłam doczekać się aż to zjem. Harry próbował skubnąć kawałek jedzenia, ale żartobliwie zaatakowałam go widelcem.

-Moje,-ostrzegłam go, a wszyscy przy stole zaśmiali się z mojej zaborczości.

-Chyba nie chcesz stracić ręki?-Meghan spytała Hary'ego żartobliwie.

Pokazałam język, po czym zabrałam się za jedzenie.

W czasie jedzenia rozmawialiśmy na wszystkie tematy, było dobrze. Zły humor Harry'ego odszedł, gdy rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Nie mówiłam tak dużo, obserwowałam trzy najważniejsze osoby w moim życiu, które integrowały się ze sobą. Nic nie sprawiało mi więcej szczęścia, niż bycie z nimi.  Jedyną rzeczą, która sprawiłaby, że ten moment stałby się perfekcyjny, byłaby Daisy siedząca z nami, i pewnym sensie, była.




















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro