Dark Blue & Lime Green (Ciemnoniebieski i Limonkowo Zielony)
-W mniej niż dwa tygodnie?-nagle Harry zamarł, na myśl o spotkaniu z moją mamą, która uwolniła w nim pokłady stresu. Ścisnęłam jego dłoń.
-Nie martw się tym,-uspokoiłam go.-Będzie dobrze.
-Nie jestem zestresowany,-zaprzeczył, zaśmiałam się cicho.
Nie poprawiłam go, wiedząc, że i tak nie przyzna się. Zamiast tego sięgnęłam do jego policzka, składając na nim pocałunek. Harry uspokoił się trochę, gdy moje wargi zetknęły się z jego skórą. Owinął swoje ramiona dookoła mnie, przyciągając mnie bliżej, ściskając mocniej niż zazwyczaj.
-Co jeśli mnie nie polubi?-spytał po chwili ciszy. Ukryłam twarz w jego szyi, przytłoczona jak słodko brzmiał.
-Pokocha cię,-uspokoiłam go.
-A jeśli nie?
Wzruszyłam ramionami.-Pokażesz jej dołeczki,-zażartowałam.
Harry zachichotał, w końcu się całkowicie rozluźnił. Nawet jeśli czasem miałam wątpliwości co do naszej przyszłości, wiedziałam, że teraz byliśmy silni, a moja mama mogla to zobaczyć. Czułam, że go pokocha, nie dlatego, że był naprawdę słodki i czarujący, ale też dlatego, że był dobry dla mnie.
Kilka godzin później przenieśliśmy się do mnie. Harry zabrał ze sobą laptopa i kilka książek, by zając się, gdy będę rysować, malować czy cokolwiek robić na ten szkolny projekt. Układał swoje rzeczy na moim łóżku, podczas gdy ja podeszłam do kąta, w którym trzymałam wszystkie swoje przybory.
-Miałam wyraźny pomysł co chcę zrobić, ale gdy otrzymałam to zadanie, nie byłam już taka pewna. Dużo rzeczy zmieniło się w krótkim czasie, czułam, że mój oryginalny pomysł nie odzwierciedla już tego.
Rozejrzałam się dookoła, mając nadzieję, że znajdę jakiś pomysł, mój wzrok wylądował na Harry'm, który coś pisał w komputerze. Gdy kiedykolwiek był przy mnie, jedyne co chciałam robić, to malować go. Odnalazłam się rysując go w moim szkicowniku częściej niż chciałabym się przyznać. Rozważałam przez kilka minut czy powinnam go użyć, czy nie.
-Wszystko w porządku kochanie?-spytał Harry, przerywając moje rozmyślenia.-Znów się zachmurzyłaś,-wyjaśnił uśmiechając się.
-Yeah tylko-Jesteś zajęty?
-Nie bardzo, potrzebujesz czegoś ode mnie?-kiwnęłam, odłożył laptopa na bok, siadając przy mnie.-Jestem cały twój.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, wiedząc, że znaczy to dużo więcej. To było coś, co Harry często robi, mówienie czegoś co ma podwójne znaczenie, jak się czuje czy jak bardzo mnie koca.
-Mam projekt, w którym muszę przedstawić nastrój. Chciałam pokazać depresję, utknąć w czymś, ale nie jestem tego pewna.
Odwróciłam głowę w stronę płótna, spojrzał na mnie.-Co chcesz zrobić teraz?
-Może odwrotność. Coś na wzór szczęścia,-wymamrotałam.
Zobaczyłam go uśmiechającego się w mojej wizji, zarumieniłam się delikatnie.-To dużo lepszy pomysł,-zażartował.-Jak mogę ci pomóc?
-Masz coś przeciwko byciu brudnym?-uniosłam dłoń nim mógł odpowiedzieć.-Nie w tym sensie.
Zachichotał.-Rozczarowany jestem. Ale nie, nie mam nic przeciwko.
Kiwnęłam biorąc farby.-Wybierz jeden.
Harry wziął zestaw w dłonie, oglądając je dokładnie.
Kilka razy sięgnął po jakiś kolor, ale zawsze zmieniał zdanie.
Spowodowało to mój śmiech, ale jeszcze bardziej spowodowało to, że moje serce urosło. Wziął to na poważnie, chcąc naprawdę mnie zadowolić. Nie mogłam się powstrzymać i gdy nadal oglądał kolory, cmoknęłam go w policzek, po czym usiadłam trochę bliżej niego. Ułożyłam głowę na jego barku, obrócił się delikatnie w moją stronę. Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym wrócił do wybierania koloru.
W końcu wybrał jeden, granatowy, zastanawiałam się, dlaczego ten. Zapytałam.-Czemu ten?
-Cóż, uszczęśliwiasz mnie, a granatowy to twój ulubiony kolor.
Położyłam dłoń na jego policzku, kierując jego twarz w swoją stronę, całując delikatnie.
-Jest,-wyszeptałam w jego usta, cmoknął mnie kilak razy, po czym pozwolił mi odsunąć się.
-Sądzę więc, ze wezmę limonkowy,-powiedziałam z małym uśmiechem,
Włożyłam dwa kolory do miski. Patrzyłam na nie prze chwilę, usiłując wymyślić coś, co przedstawiałoby szczęście.
-Kiedy jesteś szczęśliwy?-spytałam go.
-Gdy jestem z tobą,-odparł z poważną miną.
Uśmiechnęłam się, ukrywając, jak wiele znaczyły dla mnie jego słowa. -A dokładniej?-naciskałam.
-Gdy jesteśmy zgodni.
Kiwnęłam, to było dokładnie to, co myślałam. Harry i ja czuliśmy się lepiej, gdy czuliśmy to samo, myśląc o tym samym. Nasza ostatnia kłótnia pokazała to. Nigdy nie byliśmy tak szczęśliwi, jak gdy byliśmy zgodni, byliśmy również silniejsi jako para.
Wstałam, odnajdując duży kawałek papieru, był dwa metry od nas. Upewniając się, że nakryłam podłogę, ułożyłam arkusz na podłodze. Harry wstał z dwoma miskami, czekając, aż będę gotowa. Wzięłam miski, ustawiając naprzeciw siebie.
-Stań tam,-powiedziałam idąc na drugą stronę.-Spojrzałam na niego, później na farby, a potem na moje ubrania.
-Może powinniśmy zdjąć kilka ubrać, by się nie pobrudzić.
Harry uśmiechnął się znacząco, ale nic nie powiedział, gdy zdejmował spodnie. Zrobiłam to samo, nasze oczy straciły ze sobą kontakt. Staliśmy naprzeciw siebie, jedynie w bieliźnie i bluzkach. Oczy Harry'ego snuły się po moich nogach, zarumieniłam się, po czym nałożyłam trochę farby na prawą stopę, a potem na lewą. Trzymałam miskę w dłoni, by w razie czego dolać więcej farby.
-Zrób to co ja,-powiedziałam do niego.
-Jako odbicie czy tak samo?-spytał nakładając niebieskiej farby na jego stopy.
-Tak samo.
Kiwnął, robiąc krok w tym samym czasie co ja. Odwróciłam się na pięcie idąc w lewo, po czym dotarłam do rogu. Uniosłam na niego oczy dostrzegając, ze patrzy się na mnie celowo. Uśmiechnęłam się idąc dalej, tym razem szurają stopami. Gdy dotarłam do drugiego rogu, obróciłam się, dopóki nie dotarłam do innych kroków. Dodałam farby na moje stopy, po czym stanęłam na nich, patrząc na Harry'ego.
-Twoja kolej,-powiedziałam.-Zrobię to jak ty.
Harry kiwnął, robiąc krok w moją stronę, nie mogłam się powstrzymać od myśli, ze to co robimy na płótnie, odzwierciedla naszą relację. Utrzymywałam dystans między nami, gdy Harry chciał mnie dosięgnąć.
Przygryzłam dolną wargę, gdy robiliśmy wolne kroki w swoją stronę, oczekując momentu, gdy
się spotkamy na środku. Harry zatrzymał się centymetry ode mnie. Wystarczyło unieść odrobinę ramiona by go dotknąć, ale gdy Harry odsunął swoją stopę na bok, zrobiłam to samo.
Wydęłam wargi, czekając aż będę mogła go dotknąć, zauważył to.-Oczekiwanie zrobi to jeszcze lepiej,-odparł bezczelnie, jęknęłam.
-Dotknij mnie,-prosiłam cicho.
Oczy Harry'ego złagodniały, uniósł dłoń w moim kierunku. Nie zawahałam się ani na sekundę, szybko wzięłam jego rękę, słysząc chichot Harry'ego. Moje oczy skupiły wzrok na nim, obserwując jak miękkie były jego rysy twarzy, jak jego oczy błyszczały w słabym świetle w moim pokoju.
-Kocham cię,-palnęłam zanim nawet mogłam pomyśleć, wydawało się, że czas między nami się zatrzymał.
Patrzyliśmy się na siebie niepewni co powinniśmy powiedzieć i kto powinien zrobić to pierwszy. Mogłam rzec, że Harry nie był przekonany, czy aby na pewno to miałam na myśli i na ten moment sama w to wątpiłam. Ale z czasem, gdy coraz częściej o tym myślałam, uświadomiłam sobie, że to prawda. Kochałam go. Po prawie czterech miesiącach od naszego pierwszego spotkania, po odrzucaniu go, po tym jak byłam bipolarna, nie było w moim umyśle wątpliwości, że byłam zakochana w tym niesamowitym chłopaku, który stał naprzeciw mnie. Będąc szczerą, zawsze wyobrażałam sobie, że mogłabym mu powiedzieć w różnych okolicznościach, w bardziej romantyczny sposób, w lepszy sposób, ale teraz ten był tak samo dobry. Nie chciałam tylko tak tego palnąć.
-Co powiedziałaś?-spytał Harry nie dowierzając. Wzięłam głęboki wdech.-Kocham cię,-wyszeptałam.
Wzrok Harry'ego złagodniał, jego wargi powoli się rozchyliły.-Anna.
Położył na sobie moją dłoń, natychmiast pokonałam tych kilka kroków które nas dzieliły, po czym zmiażdżyłam jego wargi swoimi. Nie przejmując się niczym, opuściliśmy miski wypełnione farbą. Moje dłonie spoczęły na jego piersi, wziął moją twarz w swoje dłonie, trzymając mnie blisko. Stałam na palcach, próbując być tak blisko niego jak mogłam.
Czułam jak wszystko wokół nas się wali, nigdy nie całowaliśmy się w ten sposób. Owinęłam ramiona wokół jego szyi, trzymając go blisko siebie. Nasze serca pięły się ku sobie, by bić razem. Miękkość jego warg przygniatających moje, nigdy nie były tak intensywne, palące, pochłaniające mnie z każdym dotykiem. W tym momencie wiedziałam, że Harry był dokładnie kimś, kogo potrzebowałam, potrzebowałam walczyć dla niego, a nie przeciw niemu.
Nie wiem jak długo trwaliśmy w pocałunku, to mogła być nawet minuta, dziesięć czy nawet godzina, kompletnie zagubiliśmy się w czasie, ale to wszystko przerwało nam, gdy jedno z ans poślizgnęło się na farbie, powodując, że wywróciliśmy się na podłogę.
Jakoś podczas upadania przekręciliśmy się tak, że żadne z nas nie zmiażdżyło drugiego. Sekundę zajęło sam uświadomienie sobie co się stało, a gdy do tego doszliśmy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Czemu takie rzeczy przytrafiają się nam,-pytałam pomiędzy salwami śmiechu.
Harry przycisnął mnie bliżej, ukryłam twarz w jego szyi.-Nie wiem,-odparł rozbawiony.
Cmoknął mnie w czubek głowy, objęłam go mocniej. Żadne z nas nie przejmowało się farbą na naszych ciałach, gdy leżeliśmy na ziemi.
-Też cię kocham, tak przy okazji,-powiedział Harry przełamując ciszę panującą między nami.
Zaśmiałam się.-Gdy mówiłeś to do mnie, nie byłam tego tak pewna,-zażartowałam.
Zanim zdążyłam dostrzec co się dzieje, leżałam na plecach z Harrym nade mną.
-Powtórzysz?-spytał z szelmowskim uśmiechem.
-Nie byłam pewna czy kochasz mnie czy nie,-powtórzyłam przygryzając wargę.
Harry zachichotał, pochylając się i obsypując moją twarz pocałunkami. Usłyszałam jego szept 'kocham cię', moje serce przyśpieszyło. Harry był taki otwarty w kwestii uczuć, byłam tak szczęśliwa, że nie miał problemu by mi to pokazać. Miałam nadzieję, że kiedyś i dla mnie będzie to takie łatwe. Zakończyliśmy małym pocałunkiem i ostatnim 'kocham cię'. Ale tym razem mój śmiech słabł. Nie było mi do śmiechu, byłam całkowicie zafascynowana Harry'm.
-Zajęło ci to...-Harry przerwał, by pomyśleć, po czym jego oczy powiększyły się.-Miesiąc?!
Zmarszczyłam brwi przypuszczając co miłą na myśli. -Jest wciąż trochę za wcześnie jeśli o tym myślisz.
Harry potrząsnął głową.-Nie, to nie to. Po prostu jesteśmy już razem od miesiąca.
-Tak?-spytałam próbując policzyć dni od kiedy się umawiamy.-To tak jakbyśmy zaczęli wczoraj.
Harry wstał by sięgnąć po swój telefon, a gdy go znalazł, odwrócił się do mnie. Pokazał mi wiadomości z Liamem. Pierwszą rzeczą jaką przeczytałam był tekst, który wysłał do Liama mówiący, że jesteśmy w pewnym sensie ze sobą. To było w dzień, kiedy spotkaliśmy się z Liamem i Jessie, dzień, w który zaczęliśmy się umawiać, data nad tekstem wskazywała dokładnie miesiąc temu.
-To już miesiąc,-stwierdził.
Spojrzeliśmy na siebie, lekko zszokowana tą informacją. Nigdy nie dbałam o świętowanie miesięcznic, ale z Harry'm, jak zawsze, było inaczej. Nasza relacja była niestabilna, ale to było wiadome.
Uśmiechy rozprzestrzeniły się na naszych twarzach. Harry przyciągnął mnie bliżej.
-Szczęśliwej miesięcznicy,-wyszeptał pomiędzy całunkami.
Nasze usta trwały w pocałunku, po czym Harry odsunął się spoglądając na papier pod nami.-To nie wygląda na coś,-powiedział.
Spojrzałam w dół, śmiejąc się lekko.
-Coś z tym zrobisz,-odparł, nie dbając o mój projekt.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro