Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Zastanawiałam się, jakie to uczucie być przez kogoś dominowaną, teraz już wiem. Siedziałam na kolanach przy boku mojego Pana, który w tym czasie był pochłonięty pracą. Z tego, co mogłam zauważyć, odpisywał paru osobom na wiadomości, które to zalegały mu na skrzynce pocztowej.

Przez to, że siedziałam w tej pozycji już długo, moje kolana bolały mnie, jednak starałam się tym nie przejmować. W tamtej chwili istniał tylko Pan i nic więcej, mimo że ten mężczyzna z windy powiedział coś takiego na niego, to ja mam inne uczucia lub jeszcze w ogóle tego nie doświadczyłam. Może Pan się zmienił? Każdy człowiek przecież w pewnym momencie swojego życia przechodzi zmianę. Dlaczego w takim razie Pan mógłby się nie zmienić?

Nieoczekiwanie Pan wyłączył laptopa i spojrzał w moją stronę, uśmiechając się przy uchu w moją stronę, na co szybko obróciłam wzrok od jego. Gdy na mnie patrzył, czułam się dziwnie zaniepokojona, ale również podniecona. Nie miałam pojęcia, co dalej może się stać, tak więc byłam ciągle w niepewności, która była z jednej strony dobra a z drugiej zła.

— Grzeczna, Suczka — rzekł, głaszcząc mnie po głowie jak zwierzątko, co mi się nie wiem, czemu spodobało. Popatrzyłam na niego przez chwilę, następnie wróciłam do patrzenia na podłogę, która była zrobiona z paneli w jasnym odcieniu, co bardzo dobrze komponowało się ze złotymi kolorami. Nerwowo bawiłam się smyczą, która była przywieszona do mojej szyi przez cały ten czas, gdy mój Pan pracował. — Jedziemy do domu, Suko. Wstawaj. — rozkazał, biorąc w dłoń smycz.

Prowadził mnie prosto do wyjścia, nie zważając na to, czy ktoś nas tak widział, czy nie. Nie interesowało go to zbytnio, nawet jeśli w holu było kilka osób, które nawet nie spojrzały na nas, zupełnie jakby wiedziały, że nie mają takiego prawa. Zupełnie jakby Michael to znaczy mój Pan podporządkował sobie cały ten budynek pod swoje panowanie.

Przełknęłam głośno ślinę, nie zatrzymując się nawet na chwilę, gdyż zostałam ciągnięta przez Pana, który to nie zamierzał być delikatny dzisiejszej nocy. Wyszliśmy z budynku, kierując się prosto na parking, który był tuż przy wieżowcu. Serce waliło mi jak oszalałe, nie wiedziałam, czy bardziej z narastającego podniecenia, czy z tego, co mnie czeka i strachu, który również się u mnie przejawiał dość często, gdy tylko zostawałam z Panem sam na sam. Powoli zbliżaliśmy się do czarnego Mercedesa, przy którym już ktoś stał, najprawdopodobniej szofer, którego dzisiaj nie zauważyłam. Był ubrany dość elegancko, a jego włosy były ułożone do tyłu żelem, dłonie trzymał przy sobie, czekając, aż podejdziemy. Mężczyzna po chwili poruszył się i otworzył tylne drzwi samochodu, na co Pan kiwnął do niego głową i wszedł do środka, ciągnąc mnie za sobą. Bolała mnie już szyja od tak mocnych szarpnięć i ciągania, jednak musiałam wytrzymać. Zapięłam pas, uważając na smycz, którą Pan trzymał. Po chwili wyciągnął swój telefon i wykonał połączenie do kogoś, zaczął z kimś rozmawiać, jednak ja nie skupiłam się za bardzo na jego rozmowie. Odkręciłam się w stronę okna, patrząc na widoki za nim. Jechaliśmy główną ulicą, mijając kilka wysokich wieżowców, które były oświetlone w dość piękny sposób, aż zapierało to dech w piersiach. Jechaliśmy dość szybko, w dodatku co mnie zaskoczyło nie było korków o tej porze. Co było dziwne. Jeszcze za wiele nie wiem chyba o tym mieście. Spojrzałam na mojego Pana, który skończył już rozmowę i popatrzył na przednią szybkę. Wyglądał na zamyślonego i niespokojnego, chociaż starał się to ukrywać. Mimo to ja to widziałam, lekko poruszał nogą i nerwowo przełykał ślinę, jakby dowiedział się właśnie czegoś strasznego.

Po chwili spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami i przyciągnął bardziej do siebie, przez co pas wrzynał mi się trochę w ciało. Poprawiłam go, na co Pan go odpiął i posadził na swoich kolanach.

— Przygotowałem dzisiejszego wieczoru coś specjalnego dla ciebie, Suko — oznajmił, czym mnie zaskoczył, bo przez połowę drogi milczał, a raczej rozmawiał z kimś innym niż ze mną.

Złapał mocniej smycz, oplatając ją sobie wokół swojej dłoni, na której to widniał tatuaż, któremu się wcześniej nie przyjrzałam. Był duży, ale nie tak bardzo, żeby zwracał na siebie uwagę. Z tego, co widziałam, było to kilka cyfr i lew, który wyglądał groźnie, a jasnoszary kolor jeszcze bardziej to podkreślał. Nie wyglądał na tatuaż, który był zrobiony wczoraj czy dzisiaj a kilka lat temu a zapewne paręnaście.

Po kilkunastu minutach w końcu dojechaliśmy na miejsce, jednak nie było to samo miejsce co wcześniej. Był to ogromny dom, który znajdował się gdzieś na obrzeżach miasta. Pan prowadził mnie prosto do niego. Odczuwałam strach jednak nie tak duży, jak wcześniej, raczej był to podniecający strach niż ten, przy którym odczuwałabym niepokój. Drzwi były na odcisk palca, co mnie zdziwiło, bo nigdy jeszcze takich nie widziałam. Pan otworzył drzwi i wszedł do środka ciągnąć mnie dość mocno za sobą, nie zdjął nawet butów ani marynarki tylko poszedł w głąb długiego korytarza prosto do prawdopodobnie swojej sypialni, która była nieco ciemniejszym pomieszczeniem niż reszta, którą to mijaliśmy i zdążyłam się krótko nim przyjrzeć. Okna były zasłonięte długimi czarnymi firanami. Łóżko wyglądało zwyczajnie, jednak zobaczyłam, że na górze znajduje się hak oraz specjalne łańcuchy, które były wiercone do łóżka i widać, że były dosyć dobrze zrobione, przez co ucieczka byłaby niemożliwa, gdybym została do takich przywiązana.

— Rozbierz się i uklęknij na łóżku. — rozkazał, odpinając smycz od obroży, która znajdowała się na mojej szyi. — Kiedy wrócę, masz być gotowa, zrozumiano? — odparł retorycznie, na co pokiwałam głową na znak, że rozumiem. — Nie słyszałem odpowiedzi, Suko. — rzekł, a raczej warknął na mnie, czym mnie przeraził.

— Tak, Pani..e... — odpowiedziałam, a mój głos się załamał.

Pan wyszedł z pokoju, a mnie pozostawił samą sobie. Bez większego myślenia zdjęłam wszystko, co na sobie miałam, zostawiając tylko obrożę i gumkę do włosów, którą związałam włosy, gdyż przeszkadzały. Uklęknęłam na łóżku, czekając cierpliwie na Pana. W międzyczasie rozejrzałam się po sypialni, która była urządzona w nieco ciemniejszych kolorach. Naprzeciwko dużego łóżka było zawieszone lustro na wysokości łóżka, przez co widziałam siebie niemalże idealnie. Miałam worki pod oczami i wyglądałam jakoś źle niż zazwyczaj. W dodatku obroża była założona dosyć mocno, przez co widziałam na swojej szyi obtarcia, które nie wyglądały źle, ale były bardzo widoczne. Jak ja potem to zakryje? Westchnęłam głośno, mówiąc sobie, że będzie dobrze oraz że chciałam tego to teraz mam.

Nieoczekiwanie drzwi się otworzyły, a w nich stanął Pan z pejczem w ręce i smyczą. Przez chwilę popatrzył na mnie, zupełnie jakby skanował moje ciało od góry do dołu, zahaczając prosto o to miejsce, które nie było jeszcze dla niego zbyt widoczne. Poszedł do mnie pewnym krokiem, stanął przede mną i położył smycz obok mnie, a pejcz nadal trzymał w dłoni zupełnie, jakby czekał na odpowiedni moment, by uderzyć.

— Unieś dłonie tak, żebym widział wewnętrzną stronę, Suko — powiedział poważnie, na co ja bez wahania zrobiłam to, mówiąc cicho:

— Tak, Panie.

Czekałam na następny ruch z jego strony, jednak nie patrzyłam na niego tylko na swoje dłonie. Raptownie zobaczyłam pejcz oraz przeszył mnie nieprzyjemny i dość mocny ból, przez co miałam ochotę krzyczeć, ale powstrzymałam się przed tym.

— Spójrz na mnie, Suko — rzekł, pejczem ruszając mój podbródek, bym na niego spojrzała.

W jego oczach zauważyłam iskierkę podniecenia, którą dość mocno dał po sobie poznać. Podniecał go zadawany na mnie ból, który nie był dla mnie niczym przyjemnym. Czy o to w tym wszystkim chodzi, aby mnie ranił, ale miał z tego tylko on przyjemność? Chyba nie. Nie rozumiem go i chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć.

Dał mi jeszcze kilka takich uderzeń jednak nieco mocniejszych niż poprzednie. Coraz bardziej moje ciało trzęsło się ze strachu, ale również i z narastającego podniecenia, które było dla mnie strasznie dziwnym zjawiskiem. Od kiedy ból może mnie w jakikolwiek sposób podniecać? Dałam się mu ponieść, zaufałam mu w mniej niż przeciągu paru chwil.

— Połóż się, ręce w górze a nogi szeroko, Suko — rozkazał, czym prędzej wykonałam ten rozkaz.

Pan znalazł się nade mną, spoglądnął na mnie przez chwilę, po czym wziął mój prawy nadgarstek i zamknął w skórzanym zatrzasku dość mocno, przez co poczułam, jak krew dochodzi do moich palców. To samo zrobił z drugim nadgarstkiem i nogami. Gdy już to zrobił, potraktował mnie jeszcze swoim pejczem tym razem nie tylko po dłoniach, ale po całym ciele, które aż wrzało. Czułam wszystkie swoje mięśnie łącznie z tymi najmniejszymi.

Bolało, ale jednak podniecało mnie to coraz bardziej. Mój Pan w końcu zwrócił na mnie uwagę i coś ze mną robił. Poniosło mnie, że przez chwilę poczułam, że jestem w innym świecie. W pewnym momencie Pan uderzył mnie w moją pulsującą kobiecość, która już była mokra od tego wszystkiego. Czułam przez to uderzenie, jak jeszcze mocniej pulsuje i domaga się, by mieć już go w środku. Odczuwałam przez chwilę, że szaleje i nie mam kontroli nad swoim gorącym i spoconym ciałem, jednak to on nad nim panował i sprawiał, że odkrywałam się przed nim coraz bardziej.

Po kilku uderzeniach odłożył pejcz i pocałował mnie zachłannie i namiętnie. Ścisnął moje piersi dość mocno, po czym oderwał się od moich ust powoli językiem, zjeżdżając w dół, zahaczając chwilę o piersi i pępek aż do mojej pulsującej cipki, która domagała się uwagi z jego strony. Nagle uderzył swoją dłonią moją kobiecość, przez co niemalże prawie podskoczyłam, gdyby nie kajdanki, które miałam założone. Zaczął powoli poruszać swoim językiem wzdłuż łechtaczki, drażniąc ją tym samym. W tym samym czasie włożył jeden palec we mnie i zaczął nim dość szybko i mocno poruszać, po czym dołożył drugi. Kręcił kółeczka, poruszał, wyciągał, sprawiał, że czułam przyjemność, którą po chwili zepsuło jego uderzenie w moją myszkę. Tym razem uderzył dwa razy mocniej niż wcześniej. Uderzył kilka razy, po czym wrócił do lizania mojej cipki językiem. Z początku lizał, ale potem lizanie przemieniło się w zachłanne pożeranie. Nie byłam w stanie nawet złączyć swoich ud, gdyż miałam związane nogi oraz on był pomiędzy nimi. Chciałam jęknąć, ale on mi to uniemożliwił, zakrywając mi usta dłonią.

— Zamilcz, Suko — odparł, przez co ja zamknęłam buzię i zaczęłam oddychać przez usta, by żaden jęk nie wydobył się z moich ust.

Byłam blisko szczytowania, kiedy nieoczekiwanie on przestał, spojrzał na mnie poważnie, a jednocześnie z widocznym na jego twarzy podnieceniem.

— Dojdziesz, kiedy na to pozwolę, Suko. Zrozumiano? — rzekł poważnie, uderzając mnie dłonią w tyłek, po czym ściskając jeden pośladek dosyć mocno.

— Tak... Panie... — odpowiedziałam ledwo, na co on się uśmiechnął i wstał.

Podszedł do komody, która była naprzeciwko łóżka i wyciągnął coś z niej. Przerażona, ale i również podniecona patrzyłam na niego, jak zdejmuje marynarkę, koszulę, spodnie oraz bokserki i staje naprzeciwko mnie zupełnie nagi. Przez to, że było zupełnie ciemno, a jedynym światłem była lampka tuż łóżka, widziałam jedynie jego wysportowaną sylwetkę. Wrócił do mnie, stając tuż nade mną i poruszając swoją dłonią członka, który na sam mój widok już mu stał. Poruszał nim szybko i rytmicznie, ale nie pozwalał sobie dojść.

— Dzisiaj nie musisz go próbować, ale jest to twoim obowiązkiem, Suko, by sprawić przyjemność swojemu Panu. Rozumiemy się? — oznajmił, na co ja przełknęłam ślinę.

— Tak, Panie — odpowiedziałam, na co on odsunął szufladę obok łóżka i wyciągnął z niej paczkę prezerwatyw, którą otworzył zębami, po czym wyciągnął z niej jedną paczuszkę i wyłożył z niej prezerwatywę, ciągle patrząc na mnie.

Założył ją ostrożnie, choć szybko i wrócił spojrzeniem na mnie i moją dziurkę, która dzisiejszego wieczoru miała być przez niego spenetrowana. Trochę się bałam, jednak w myślach wmawiałam sobie, że dam sobie radę. Spojrzałam przerażona na Pana, który był pewny siebie, jakby robił to już po raz tysięczny, a ja pierwszy. Poczułam główkę jego penisa, na co momentalnie się spięłam.

— Spokojnie, Suczko — rzekł cichutko, całując mnie namiętnie, wchodząc we mnie głębiej. Pisnęłam mu w usta, na co on uderzył mnie delikatnie w tyłek. Czułam, jak porusza się we mnie nieco szybciej, jednak to już nie bolało tak bardzo, jak wcześniej, a sprawiało mi przyjemność. Prawie zapomniałam o tym, że miałam nie jęczeć, jednak to stawało się silniejsze ode mnie, kiedy przyśpieszał i nie dawał mi czasu na oddech przez swoje namiętne pocałunki.

Czułam, jak pulsuje we mnie i jak uderza w moje wrażliwe punkty, przez które prawie dochodziłam, jednak on widząc to, przestawał. Pan dyszał, jednak nadal na jego twarzy widać było powagę i podniecenie. Zupełnie jakby nie chciał okazać swojego prawdziwego oblicza przede mną.

Po chwili poczułam, jak ze mnie wychodzi i zdejmuje zużytą prezerwatywę, w której widziałam spermę. On doszedł? Nim zdążyłam się zorientować, co się dzieje, Pan odpiął mnie z kajdanek, po czym szybko i nieoczekiwanie obrócił mnie na brzuch. Bałam się, bo tym razem nie widziałam, co robi, słyszałam, że znów wyciąga coś ze swojej szuflady. Nie wiedziałam, co to tak więc trzęsłam się z przerażenia, jakie we mnie narastało.

Z tego, co udało mi się usłyszeć, otworzył coś, po czym nasmarował moją drugą dziurkę, przez co przeraziłam się, bo co on chce mi zrobić. Powoli rozsmarowywał coś lepkiego i ziemnego aż w końcu włożył stopniowo swój palec do mojego tyłka, przez co chciałam się od niego odsunąć, ale on mi to uniemożliwił.

— Mów jak będzie bolało, Suczko — powiedział nieco łagodniej, poruszając palcem w środku.

Nie bolało mnie, ale czułam się niekomfortowo w tej sytuacji. Mój mózg myślał inaczej niż ciało. Potrzebowałam chwili, by przekonać mózg, że to nic strasznego. Pan dołączył drugi palec i zaczął masować mnie w środku, w międzyczasie gładząc moje uda czymś przyjemnym. Było to puszyste i długie oraz mięciutkie. Nie wiedziałam co to, ale było niezwykle przyjemne w dotyku. Dotknęłam tego dłonią i zaczęłam gładzić, mimo kształtu nadal nie miałam pojęcia co to takiego. Wpierw pomyślałam, że to jakiś rodzaj pejcza tego przyjemniejszego, ale to nie było to. Na końcu miało metalowy stożek, który nie był ostry, a raczej specjalnie zrobiony w taki sposób by był milutki, mimo że był twardy, jak na metal przystało.

— Podoba ci się twój ogonek, Suczko, że tak go dotykasz? — zapytał, przez co mnie przez chwilę jakby zatrzymało.

Ogonek? Czy on naprawdę zamierza mi go tam włożyć? Przecież to tam nie wejdzie. Chociaż chciałabym mieć taki ogonek z drugiej strony, móc nim pomerdać, a raczej poruszać powoli biodrami by ten poruszał się razem ze mną.

— Tak, Panie, ale się boję — rzekłam szczerze, na co on poruszył szybciej palcami w pupie.

— Nie ma czego, Suczko. Czy to cię boli? — zapytał łagodnie, na co ja odpowiedziałam ciche: „Nie, Panie". — Dobrze, Suczko. Czas na ogonek. — odparł, niestety nie byłam w stanie stwierdzić czy miał uśmiech na twarzy, czy też nie.

Powoli włożył metalowy koniec ogonka, który był nasmarowany prawdopodobnie lubrykantem. Poruszył nim lekko w środku i sprawdził, czy oby na pewno jest dobrze ułożony. Mimo że wydawał się złą osobę, to dbał o bezpieczeństwo swojej suki, w tym przypadku mnie. Może to nieprawda to, co mówił o nim ten mężczyzna z windy? Jak na razie nie wzbudza większych moich podejrzeń, myślę, że mogę zaufać mu. W końcu to mój Pan. Jedyny Pan.

— A teraz wstań, Suczko — rzekł, na co ja podniosłam się, patrząc w tył, jak czarny ogonek idzie w górę za mną. — Musisz na niego uważać, Suczko. — dodał, na co pokiwałam głową. — A teraz założymy ci uszka. — oznajmił, sięgając znów do szuflady po czarne duże kocie uszy, które założył na moją głowę. — Uroczy kotek z ciebie, Suczko. — skomentował, a ja uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.

— Dziękuje, Panie — odparłam, na co on mnie ucieszył.

— Kotki nie mówią, tylko miauczą — oznajmił, przez co poczułam lekkie zmieszanie, ale po chwili zorientowałam się, o co mu chodzi.

— Miau... — miauknęłam, na co Pan pogłaskał mnie po główce.

— Grzeczna, Kicia — rzekł, przez co lekko się zarumieniłam, bo było to słodkie, takie rzadko spotykane i takie inne...

Nigdy nie sądziłam, że spotkam taką osobę, która z jednej strony jest jak diabeł, ale z innej umie zachować się jak prawdziwy anioł, który dopiero po czasie rozwija swoje skrzydła, jednak nie na długo, by znów stać się diabłem, którego nikt nienawidzi, przez co niszczy wszystkie ludzie marzenia i plany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro