Rozdział 16
***
— Myślisz, że tak łatwo oddam ci ją, skurwielu — odparł sarkastycznie ktoś. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że drzwi od sypialni są otwarte, a za nimi stał Gary, który rozmawiał z kimś przez telefon. Zastanawiałam się, z kim może tak rozmawiać, w końcu było wcześnie rano, a on już miał do kogoś sprawę. — ... Dobrze więc w takim razie widzimy się na dzisiejszej wieczorowej orgii u Johna. — dodał chamsko i przerażająco.
Gary rozłączył, po czym zaczął zmierzać do pokoju, w którym leżałam. Szybko okryłam się kocem. Nie wiedziałam, czemu to robię, ale przez to czułam się nieco bezpieczniej. Poczułam, jak łóżko się ugina, a Gary podnosi moją tarczę przed nim, czyli w tym przypadku koc. Spojrzałam na niego, a on na mnie, a nasze tęczówki się ze sobą spotkały. Wyglądał, jakby co najmniej nie spał z dwie noce lub naćpał się wczoraj czegoś.
Nieoczekiwanie westchnął i uniósł dłoń. Przerażona tym, co chce zrobić, wzdrygnęłam się, na co on oznajmił łagodnie:
— Nie zrobię ci krzywdy. — Bałam się go i jego dziwnych zmian nastroju oraz charakteru. Raz potrafił być normalny, a raz był dla mnie niczym potwór. Moje całe ciało dygotało, a on powoli gładził mnie po głowie, patrząc, jak na to reaguje. — Idziemy dzisiaj na orgię, suczko. Będziesz grzecznie przy swoim Panu. Mam tylko nadzieję, że nie zawiodę się na tobie. — dodał, na co o mało co nie zwymiotowałam.
Trudno było mi to pojąć, ale to się działo. Musiałam przeżyć, musiałam dać z siebie wszystko. W końcu moim priorytetem było przetrwanie. Tylko po co właściwie chcę przetrwać? Przecież to nie ma sensu. Jaki jest sens w naszym życiu, skoro za każdym razem jest ono udręką dla nas?
— Zbieraj się, Suczko — odparł, odgarniając moje włosy z mojej twarzy i podnosząc się z łóżka, wychodząc z sypialni. Szybko i bezopamiętania wstałam i pobiegłam za nim, by nie mieć większych problemów. Mimo że byłam, prawie że naga jakoś wtedy mi to nie przeszkadzało. Musiałam się postarać. Może by mnie wypuścił? Co ty gadasz Diana, przecież wiadomo, że tego nie zrobi i to bez względu na to, czy sprawuje się dobrze, czy źle. Po prostu będzie mnie mniej torturował lub bardziej. Po prostu chronię się przed karą, a nie obmyślam sposobu jak stąd uciec.
Gary w końcu zatrzymał się w kuchni, gdzie czekała na niego pewna kobieta, której nigdy nie widziałam. W pewnym momencie podszedł do niej i dość mocno wpił się w jej usta, na co ona oplotła go nogami, a on przybił ją momentalnie do ściany. Przez pierwsze kilka sekund nie wiedziałam, co się dzieje, a potem poczułam dziwny ból, gdy to on zajmował się ją, a nie mną? Co się ze mną do cholery dzieje? Stałam jak słup soli, czekając na to, aż skończą się obściskiwać na moich oczach, a gdy skończyli, kobieta ukradkiem spojrzała na mnie.
— Co mam z nią zrobić, Panie? — zapytała, a mnie momentalnie zamurowało. Panie? To on ma jeszcze jedną sukę? W sumie nie powinno mnie to ani trochę dziwić, ale dziwi.
— Przygotuj ją na orgię — odpowiedział, patrząc na nią pożerającym wzrokiem. Następnie ponownie wpił w nią swój ohydny jęzor, po czym wyszedł z mieszkania. Zostaliśmy same. Spojrzałam na nią niepewnie, a ona nieoczekiwanie zmieniła wyraz twarzy i wyglądała jakby była do mnie przyjaźnie nastawiona? Nie chciałam, by mnie to zgubiło, jednak dałam się chyba omamić temu uśmiechowi.
Powoli zbliżyła się do mnie i rzekła:
— Widzę, że dopiero raczkujesz w tym świecie. Jestem Penelopa, pierwsza suka Pana Gary'ego. Miło mi cię poznać. — Och. Jednak nie jest taka zła, jak myślałam. Wystawiła mi dłoń na przywitanie, którą bezzawahania uścisnęłam, lekko się do niej uśmiechając. Jej dłoń była taka delikatna, a jednocześnie taka zimna. Nigdy bym nie pomyślała, że taka miła i troskliwa osoba będzie się oplatać w takim dziwnym gronie. — Przebierzmy cię. — stwierdziła, po czym zaprowadziła mnie do nieznanego mi dotąd pokoju, w którym znajdowały się różne akcesoria do BDSM, zaczynając od piórek, kończąc po pejczach, które wyglądały same w sobie przerażająco. Przeszliśmy przez te wszystkie katusze dla mnie i stanęłyśmy obok wielkiej szafy, w której to znajdowały się zbyt jak dla mnie wyzywające stroje. Nie chciałam wcale tego zakładać, ale chyba byłam zmuszona. Westchnęłam ciężko, co nie umknęło uwadze Penelopie, która uśmiechnęła się pod nosem.
— Zostałaś zmuszona do tego? — zadała pytanie wprost, na co przytaknęłam, gdyż nie byłam w stanie w pełni jej odpowiedzieć. Bałam się cokolwiek mówić w tym pomieszczeniu i mieszkaniu. Ciągle gdzieś z tyłu głowy miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje i może usłyszeć, co tak naprawdę myślę i czuję, a tym bardziej mówię. — Och... rozumiem. Nie musisz mi odpowiadać, jeśli nie chcesz. — dodała, na co ja odetchnęłam z ulgą.
Po chwili Penelopa wyciągnęła w szafy kilka kreacji, a raczej części ubioru, które odkrywały praktycznie wszystko. Poprosiła mnie o to, bym to przymierzyła, co bez wahania zrobiłam przy niej, w końcu byłam już i tak naga. Ubrałam krótką czarną mini, do tego Penelopa dobrała mi top, który odsłaniał i tak moje piersi, które nie były za duże. Włożyłam szpilki, które to mi potem podała i wstałam, pokazując jej się w pełnym wydaniu, jednak jej czegoś brakowało. Wróciła się do szafy, do której spojrzała i wyciągnęła skórzaną obrożę, którą to pomogła mi zapiąć. Teraz wyglądałam jak prawdziwa rasistowska dziwka. Czułam się dziwnie. Zupełnie jak nie ja... Jednak nie mogłam tego ot tak sobie zdjąć. Musiałam być dzielna.
— Przepięknie wyglądasz! — powiedziała z radością Penelopa, która jeszcze do ubioru dała mi czarną marynarkę, by nie było mi za zimno. — Gary padnie, jak cię zobaczy! — dodała zadowolona, ale jakoś mi nie było do radości, a raczej miałam ochotę płakać i już nigdy więcej się mu nie pokazywać. On mnie zgwałcił, jest diabłem, a jednocześnie czasem potrafi być człowiekiem, ale to tylko przez chwilę.
— Dlaczego stałaś się suką Gary'ego? — zapytałam wprost, na co ona lekko się zniesmaczyła, bo najwidoczniej nie lubiła poruszać tego tematu, tym bardziej z kimś takim jak ja.
— Głównie dlatego, że jest moim sponsorem. Robię to dla pieniędzy, by mieć jak przetrwać na tym świecie, w którym inaczej dobrych pieniędzy nie da się pozyskać — odpowiedziała po chwili, gdy to w ciszy czekałam na jej odpowiedź. Nie spodziewałam się tego. Przecież jest taką dobrą osobą, na pewno znalazłaby się dobra praca dla niej. Gdyby popracowała troszkę nad sobą na pewno, by się jej udało osiągnąć cuda.
— Wcale nie musisz tak żyć. — oznajmiłam nieśmiało. — Możesz żyć zdecydowanie lepiej, ale nieco ubożej... — dodałam.
— Mogę... — westchnęła, po czym kontynuowała. — ... ale z Garym nie jest tak źle, jak się wydaje. W końcu przywykłam do tego i ty też do tego przywykniesz. Przestanie to na tobie ciążyć, zdasz sobie sprawę, że z jednej strony jest ci przyjemnie i nie będziesz chciała go opuszczać, a z nim zostać, by cię szkolił na swoją sukę.
Może i miała rację, ale to nie jest zdrowe. Relacje potrafią niszczyć ludzi, tym bardziej takie gdzie nie ma się wyboru, a robi się to tylko po to, by zarobić jak najwięcej.
— Może i masz trochę racji... — odpowiedziałam i gdy chciałam dokończyć, w tym momencie wszedł Gary, który był już gotowy do drogi. Wyglądał nawet dobrze. Miał na sobie garnitur, który był bardzo elegancki i dobrze wyprasowany. Nie było nawet na nim ani grama kurzu. Jego włosy były na dodatek dość dobrze ułożone, a na jego nadgarstku był zegarek, który to poprawił w międzyczasie.
— Gotowa? — spytał wpierw Penelopy, która to ukłoniła się przed nim i ucałowała jego obleśne stopy.
— Tak, Mój Panie — odpowiedziała, po czym zmieniła pozycję i klęczała przy nim, na co on gestem dłoni pozwolił jej wstać.
Następnie spojrzał na mnie, a raczej przeanalizował całe moje ciało, nie spuszczał ani na chwilę ze mnie swojego śmiertelnego wzroku. Zabijał mnie nim. Czułam się przez to przy nim niepewnie. Chwilę później nasze źrenice się ze sobą spotkały, patrzył na nie dość długo, po czym urwał kontakt wzrokowy i spojrzał na swoją sukę, która nadal klęczała i patrzyła się w martwy punkt na jego butach. Milczała przez cały czas, czekała, aż on pierwszy coś powie, by potem móc odpowiedzieć na nurtujące go pytania.
— Czemu nie jest pomalowana? — zadał pytanie dość niegrzecznie i ekstrawagancko jakby to była najbardziej oczywista rzecz, by zrobić to w pierwszej kolejności. Penelopa nie wiedziała, co odpowiedzieć, popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i oznajmiła do Gary'ego:
— Ale Mój Panie jej go nie potrzeba. Poza tym naturalne suki teraz są na topie, jeśli chodzi o sprzedaż.
— W sumie masz rację. — stwierdził, patrząc teraz na moją twarz, następnie podszedł do mnie, po czym chwycił za mój podbródek. — Jesteś zbyt seksowna, by kryć twoją urodę pod toną makijażu. Zapewne każdy rzuci się na ciebie jak na biedną bezbronną owieczkę. — dodał przerażającym głosem, na co ja przerażona przełknęłam głośno ślinę, a moje dłonie zaczęły się momentalnie pocić. Zaczynał brać mnie stres, który łączył się z moim przerażeniem, którego nie potrafiłam przed nim ukrywać. — Zatem ruszajmy! — rzekł, łapiąc mnie za nadgarstek i prowadząc do wyjścia.
Takim oto sposobem wyprowadził mnie prosto na parking, gdzie czekali na niego już ochroniarze i gotowy samochód do podróży wraz z szoferem.
— Nie musisz mnie tak mocno trzymać i tak nie mam gdzie już uciec... Panie... — oznajmiłam, na co on zatrzymał się na środku parkingu i spojrzał na mnie ukradkiem, po czym westchnął i puścił mnie, ale na tym się nie skończyło, gdyż ze swojej kieszeni z marynarki wyciągnął smycz, którą to przyczepił mi do metalowego kółeczka na obroży. Następnie poklepał mnie po głowie i rzekł:
— Bądź grzecznym kotkiem. Nie mogę na razie takiego małego kotka puszczać wolno.
Przez moment, ale to przez krótki moment poczułam dziwne ciepło rozchodzące się w moim ciele, bo to nie było ani sarkastyczne, ani wredne. To nawet było powiedziane z uczuciami, których on zapewne już dawno nie miał, ale jednak gdzieś ta iskierka nadziei nadal była, że być może on będzie kiedyś dobrym człowiekiem i zrozumie swoje błędy.
Wsiedliśmy do samochodu, po czym ruszyliśmy prosto do wyjazdu. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że mogłabym zobaczyć, co tak naprawdę znajduje się dokoła budynku i być może wymyślić plan ucieczki. Jednak te plany nie były aż takie realne, jakie mogłam sobie wyobrazić. Nieoczekiwanie Gary nałożył mi opaskę na oczy, przez co widziałam ciemność. Próbowałam ją zdjąć, ale złowrogo warknął na mnie.
— Jeśli ją zdejmiesz, przysięgam ci, że dam każdemu uczestnikowi na orgii wyruchać cię ostro w tyłek. Do tego stopnia, że przez tydzień na nim nie usiądziesz! — warknął ponownie, a ja przerażona skuliłam się w kulkę i czekałam, aż się uspokoję. Wzięłam kilka wdechów i wydechów, po czym usiadłam normalnie, czekając na to, aż dojedziemy na miejsce. W oczach powoli pojawiały mi się łzy, ale przez maskę nikt tego nie widział. To był jedyny plus, nie mógł patrzeć mi w oczy i mnie rozszyfrowywać. Nie miał nade mną, aż takiej kontroli jednak mógł zrobić ze mną w tej chwili co chciał, jednak on przez całą naszą drogę milczał, jedyne co robił, to drapał mnie po karku, co było bardzo przyjemne i dziwnie jak na niego. Coś mi tu nie grało, ale jeszcze nie wiedziałam, który klawisz na pianinie wytwarza takie dźwięki. Musiałam to jak najszybciej odkryć.
— Jesteśmy na miejscu! — wrzasnął nagle Gary, który zabrał przepaskę z moich oczu, przez co ponownie znów wszystko widziałam, spojrzałam za szybkę, za którą ujrzałam wysoki dwudziestopiętrowy budynek, do którego powoli zjeżdżali się ludzie, którzy byli ubrani w odświętne kreacje. Czy tylko mi się wydawało, że ja tutaj wcale nie pasuje? Byłam ubrana, jak ścierwo, w dodatku nie miałam na sobie nawet makijażu, przez co czułam się trochę niepewnie. Gary pociągnął mnie za smycz, tak bym szybciej wyszła, jednak w tych butach trudno było mi utrzymać równowagę. Szłam za nim z podkulonym ogonem, mimo że go nie miałam i może i dobrze. Nie zniosłabym więcej osób, które na mnie właśnie w tamtej chwili spoglądały. Czułam się, jakbym była właśnie obserwowana przez wszystkich, a głównie to na moje odkryte ciało, które przyciągało największą uwagę wśród mężczyzn. Zmierzaliśmy prosto do wejścia, w którym stało kilku ochroniarzy. Bez najmniejszego problemu wpuścili nas do środka i nawet nic nie podejrzewali, co było dziwne. Zmierzaliśmy do sali bankietowej, a raczej tak mi się wydawało, bo sala nie przypominała jej tylko wycinek z pornola, którego nie chciałam zobaczyć. Na samym wejściu czuć było marihuanę, którą to kilka osób zaczynało powoli jarać, a niektórzy panowie przeszli już do rzeczy ze swoimi sukami, które krzyczały wniebogłosy, a raczej wpiekłogłosy. Różne rodzaje świeczek, które służyły jako dekoracje na stole, były też wykorzystywane do zabaw takich jak lanie gorącego wosku prosto na brzuch czy czułe miejsca suk, które, mimo że krzyczały i prosiły, by przestać czuły przy tym dziwną satysfakcję. Było to przerażające miejsce, które chciałam jak najszybciej opuścić i nie być świadkiem tylu ludzkich cierpień. Mimo że niektórych to satysfakcjonowało. Przeszliśmy przez całą tę dzicz aż do wolnego stolika na końcu sali, który jeszcze mam nadzieję, że nie był zdewastowany przez którąś z par znajdujących się w tym pomieszczeniu. Nieśmiało usiadłam na miękkiej sofie obok Pana, a raczej Gary'ego jednak, po chwili Gary szepnął mi na ucho:
— Gdy ktoś do nas podejdzie, ładnie i bez żadnego "ale" zejdziesz mi pod nogi i rozepniesz pasek, a następnie zajmiesz się moim kutasem, który już na samą myśl mi stoi. Zrozumiano?
— Tak, Panie — odpowiedziałam niepewnie, na co on uśmiechnął się złowieszczo.
Spoglądałam na te wszystkie pary wokół nas, czując się trochę niepewnie, bo w końcu było to dla mnie nowe, aż w końcu w tłumie obściskujących się osób ujrzałam Michaela, który siedział spokojnie na sofie naprzeciwko nas. Przetarłam oczy, ale on nadal tam był i patrzył się prosto na nas.
— Michael... — rzekłam cicho, ale jakimś cudem Gary to usłyszał i mocno rzucił mnie na ziemie.
— Tak, Michael... Pokaż mu, że już nie jesteś jego własnością, tylko moją, tępa niewyżyta dziwko — rzekł złośliwie, na co ja zastygłam w bezruchu i nie wiedziałam, co mam uczynić, aż w końcu Gary zaczął mnie dusić, po czym na mnie usiadł, co zabolało. Widziałam jak przez mgłę, ale nie wydawało mi się, że Michael zmierzał w naszym kierunku. Widziałam nawet z daleka i będąc podduszana przez tego drania, że jest nieźle wkurwiony i zamierza się zrewanżować, jednak nie może nic zrobić. Próbował już, ale nie wyszło.
— Zrobię to... Tylko... puść... Proszę... Panie...— rzekłam, poddając się Gary'emu, tym samym tracąc swoje człowieczeństwo na zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro