Rozdział 14
Świat jest brutalny, ale zarazem piękny. Może i dla innych wydaje się tylko brutalny i okrutny, ale jednak na świecie istnieje dobro i zło. Komuś przytrafiają się złe rzeczy, a ktoś żyję jak w raju. Tą pierwszą z opcji jestem ja. Samotna bez nikogo. Zamknięta na cztery spusty w piwnicy swojego oprawcy, którym był Gary. Byłam tam sama bez moich bliskich, rodziny, która nawet nie wiedziała, gdzie jestem, gdyż po studiach zerwałam z nimi kontakt. Byłam zdana tylko na siebie. Czułam, że popełniłam w życiu wiele błędów, które doprowadziły mnie do takiego stanu, w którym teraz jestem. Nigdy nie myślałam o tym, by się ustatkować, założyć szczęśliwą rodzinę i wieść szczęśliwe życie, były tylko problemy, których nie dało się rozwiązać. Gdybym nie poznała Michaela, czy moje życie byłoby zupełnie inne? Bez problemów, łez i rozterek, użalania się nad sobą? Dłuższy czas zastanawiałam się nad tym. Nie wiedziałam, jaki mamy dzień, ile minęło już dni, miesięcy, lat. Mimo to nadal tkwiłam w tej obskurnej piwnicy, faszerowana narkotykami przez Gary'go, przez co powoli traciłam nad sobą kontrolę, mimo to próbowałam się temu nie dać. Jednak to było zdecydowanie zbyt silne. Przyszedł do mnie raz i nie był już tym samym człowiekiem, którego poznałam wcześniej. Zmienił się lub traktował mnie inaczej. Jak swoją prywatną dziwkę do zabaw.
Obudziłam się w ciemnym pokoju, czułam, jak moja głowa powoli eksploduje, kiedy dotknęłam skroni, zauważyłam na dłoni krew. Miałam ranę na czole, której nawet nie miałam czym opatrzyć, bo to pomieszczenie było puste. Rozejrzałam się, mając nadzieję na znalezienie drogi ucieczki, jednak wiedziałam, że to bezsensowne, w końcu stąd nie było wyjścia. Mogłam tylko liczyć na pomoc z zewnątrz, jednak i ona nie wiele zdziała, gdyż pewnie nikt mnie nie szuka. Czułam się sama i tak jakby ktoś zabrał mi emocje oraz duszę. Nie pamiętałam nic. Nawet tego, co działo się wcześniej. Nawet tak głupich chwil spędzonych z Michaelem, tym jak go spotkałam, jak się do niego wprowadziłam, bo mi to zaproponował. Pamiętam jedynie słowa Gary'ego, który mnie uprowadził i zapewne to on mnie tu uwięził i upokorzył.
" W końcu należysz do mnie".
Te słowa ciągle były w mojej głowie, a mi trudno było zapomnieć o tym. Gdyby nie to, że poznałam Michaela, nie doszłoby zapewne do czegoś takiego, choć mogło być też nienajlepiej gdyby to mój były szef zaczął bawić się mną jak swoją zabawką. Tego również bym nie chciała, więc czy miałam jakąś inną drogę wyboru? Mogłam przecież zostać w rodzinnym mieście i tam pracować, w spokojnej i uroczej dzielnicy, w której to miała być prawdziwych przyjaciół, rodzinę obok siebie, która by mnie wspierała. Jednak nie zawsze musi być tak magicznie i bajecznie. Nie chciałam, tak naprawdę wyjeżdżać stamtąd jednak byłam głupia i nie myślałam racjonalnie. Jednak los tak zadecydował a ciąg przyczynowo-skutkowy zaczął się kręcić, sprawiając, że szłam w głąb nieznanego mi zła, które na pierwszy rzut oka ukazywało się z tej lepszej strony.
Leżąc na zimnej podłodze, przypominałam sobie te dobre na pewien sposób chwilę w życiu. Wszystko odtwarzało się w mojej podświadomości zupełnie nagle i przenikało nagle, by zastąpić to innym wspomnieniem, które było lepsze od poprzedniego. Uśmiechnęłam się lekko na jedno wspomnienie z Michaelem, które było naprawdę miłe i przyjemnie. Gdy pierwszy raz Michael zabrał mnie do siebie. Było mi wtedy tak dobrze z nim. Pierwszy raz poczułam się dla kogoś ważna i byłam w końcu kimś. Może i byłam jego suką, ale to nie było nic wstydliwego, to był mój powód do dumy, którego nigdy nikt mi nie zabierze. Sam fakt, że spróbowałam, w coś takiego wejść jest już dla kogoś pełen podziwu wyczynem. Jak dla mnie.
Nieoczekiwanie usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi, a do pomieszczenia wpada światło, które mnie oślepiło. Mimo że nie było ono mocne, tak siedzenie tyle czasu w ciemnościach dało o sobie znać. Było mi niedobrze i miałam ochotę wymiotować. Powolne kroki tego nie poprawiały, dobrze wiedziałam, kto do mnie zmierza, nie był to już człowiek a diabeł, który chciał tylko jednego — zrobić ze mnie swą zdobycz. Powoli zbliżał się do mnie, aż w końcu stanął tuż nade mną. Poczułam, jak mnie kopnął w plecy, po czym oznajmił:
— Wstawaj, Kurwo.
Nie miałam nawet siły się podnieść. Było mi zimno i czułam się, jakby ktoś podał mi coś bardzo mocnego, przez co miałam niekiedy dziwne halucynacje i widziałam rzeczy, których nie powinnam widzieć, a może to właśnie była moja rzeczywistość, tylko ja o tym nie wiedziałam? Głód dawał się we znaki, a ja nawet nie potrafiłam przejść kilku metrów, nie mówiąc już o bieganiu czy wstawaniu z tej ziemi.
— No dalej, na co czekasz? — zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi ode mnie, dlatego też zaczął kopać mnie w brzuch, który bolał mnie niemiłosiernie. Czułam, jak uderza w mój żołądek, a mi zbiera się na wymioty niczego, bo nie jadłam od bardzo długiego czasu, a przynajmniej tak mi się wydaję i mogę tylko to przypuszczać.
— Nie mogę... — powiedział z ledwością, na co on spojrzał się na mnie wrogim spojrzeniem. Widziałam, jak zaciska dłonie w pięści i szykuje się na to, by mnie uderzyć. Jedynie zamknęłam oczy i czekałam na cios, który jednak nie nadszedł. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Gary'ego, który przykucnął nade mną i spojrzał się na mnie, następnie ciężko westchnął i mnie podniósł. Zaskoczona nawet nie drgnęłam tylko patrzyłam prosto w jego powiększone źrenice, które nie mówiły o nim nic dobrego. Mógł równie dobrze być pod wpływem czegoś i nie myśleć racjonalnie, ale kiedy on w ogóle myślał w taki, a nie inny sposób? — Eh zrobimy to inaczej, Kurewko. — oznajmił, czym mnie przeraził. Bałam się go, jednak nie byłam w stanie się bronić. Byłam jak szmaciana lalka, z która można robić wszystkie brudne rzeczy i nie przejmować się jej stanem zdrowia. Nagle Gary otworzył drzwi i wyszedł ze mną na rękach, zaskoczyło mnie to, że wypuścił mnie z piwnicy i niesie mnie na górne piętra. Światło lamp oślepiło mnie i miałam problem z tym, by cokolwiek ujrzeć. Powoli moje oczy przyzwyczajały się do światła, ale jednak mimo to nadal je mrużyłam. Było mi niedobrze i miałam ochotę wymiotować, jednak nie potrafiłam, gdy Gary był przy mnie. Nie wiadomo co za takie coś by mi wyrządził, musiałam być niezwykle czujna, by przetrwać w tym dziwnym mnie świecie. Wszedł do jakiegoś pokoju, który był cały pokryty odcieniami czerni i brązu, na jednej ze ścian wisiały różnorakie przyrządy do BDSM, a nawet narzędzia do okaleczania czy zadawania największego z bólu. Momentalnie zaczęłam się trząść, co nie umknęło Gary'emu, który tylko uśmiechnął się w dość przerażający sposób. W następnej kolejności położył mnie na łóżku, po czym mnie do niego związał. Dość mocno i boleśnie jednak to mnie aż tak nie przerażało. Bardziej bałam się rzeczy, których na mnie użyje niż jeżeli samego stosunku z nim i związania. Na samą myśl, że ma mnie zakneblować i bić aż do ujrzenia na moim ciele krwi sprawiała, że czułam ból, którego nawet fizycznie nie było.
— Spokojnie jeszcze dzisiaj nie użyję tego na tobie — oznajmił, na co w duchu ulżyłam sobie. Może nie będzie aż tak bardzo źle. Poczułam przez chwilę, jakby czytał ze mnie jak z otwartej księgi, którą miał na wyciągnięcie ręki. Bałam się tego, bo wiedział dokładnie, czego się boję, jednak nawet tego nie powiedziałam. — Grzeczna sunia. — dodał, głaszcząc mnie delikatnie po głowie. Jednak to mnie obrzydzało, jego dotyk sprawiał mi ogromny ból. Nie byłam w stanie się nawet postawić, gdyż byłam związana i trudno mi sobie wyobrazić co by mi zrobić i wymyślił. Zapewne blizny zostałyby mi do końca życia i trudno by było mi ich się pozbyć. — A teraz się troszkę pobawimy z racji, że jesteś grzeczną moją sunią, nie będzie mocno. — dodał, ale jednak jego zapewnienia mnie nie uspokoiły. Dla niego ból nie jest mocny, a przyjemny.
W mgnieniu oka rozebrał mnie z cząstek moich ubrań, po czym był nade mną. Zachłannie zaczął wkładać język do moich ust, próbując dotknąć mój. Przerażona nawet nie drgnęłam, ale kiedy poczułam pierwsze uderzenie o pośladki, zaczęłam niechętnie i z obrzydzeniem poruszać swoim językiem, na co Gary jęknął z obrzydzającą mnie przyjemnością. Nie mogłam nic innego zrobić, gdyż opór w tym przypadku był daremny. Gary dotykał moich piersi, które potem mocno ścisnął i zaczął ciągnąć. Bolało tak bardzo mocno, jednak musiałam wytrzymać, chciałam przeżyć, a jednocześnie się zabić, bo czułam wstyd, robiąc coś takiego z nim. O mało nie popłakałam się przy nim, gdy zaczął bić mnie batem, który miał na końcu ostre zakończenia, które zostawiały rany na moim ciele. Płakałam, wyłam a wręcz wrzeszczałam, jednak nie długo, gdyż Gary przycisnął swoją dłoń do moich ust, przez co nie mogłam oddychać, bo drugą ręką zaczął mnie dusić. Mdlałam, jednak on nie chciał odpuścić. Nie byłam w stanie się poruszyć ani zareagować na to co robił. Po chwili odpuścił, jednak nadal się we mnie poruszał dość mocno i szybko.
— Jak się nie zamkniesz, to będę to robił częściej. Rozumiesz, Kurwo? — odrzekł, równoznacznie zadając pytanie, na które w miarę możliwości chciałam odpowiedzieć, by znów nie zrobił tego samego co wcześniej.
Jednak on nawet nie próbował mnie zrozumieć, a zaczął ponownie dusić, po czym znów przestał i czekał na odpowiedź.
— Odpowiedź — rzekł, przez co z moich oczy popłynęło więcej łez, które nie były dla mnie niczym dobrym w tamtym momencie.
— Tak... — rzekłam z ledwością, jednak to go w pełni nie usatysfakcjonowało i już chciał znów to zrobić, ale dokończyłam to co ode mnie oczekiwał. — Pan...ie... — dodałam, ciężko dysząc i kręcąc nosem, bo łzy nawet dostały się do moich nozdrzy, przez co nie mogłam oddychać nawet przez nos.
— Ohh... grzeczna suka — odpowiedział, dysząc mi prosto w twarz i ruszając się we mnie bez opanowania. Bolało mnie, czułam, jak jego penis ociera się o moje ścianki, które zapewne już zaczynają krwawić. Nie były nawet wystarczająco mokre, by mógł poruszać się w nich członek. Miałam już dość, jednak on dopiero zaczynał się rozkręcać. Czułam, że zaraz zemdleje przez ból i głód. Jednak jego to nie interesowało, nawet nie dawał mi odetchnąć. Chwilę później obrócił mnie i przycisnął do łóżka. Nie widziałam, co robił, jednak miałam złe przeczucia. Moje ciało drżało z przerażenia, a on zapewne miał uśmiech na ustach na mój widok. Byłam beznadziejna i nie mogłam nic z tym zrobić. Czy w ogóle zmienianie się jest teraz takie ważne?
Nieoczekiwanie przestał, otworzyłam z ledwością oczy. Spojrzałam na niego, jego twarz nie mnie nie uspokajała. Była przerażająca i bałam się jej. On nie zamierzał jeszcze tego skończyć - coś kombinował. Po chwili podrapał mnie po włosach i powiedział:
— Poczekaj tu chwilę. Zaraz wrócę z nową zabaweczką dla mojej suczki.
Przerażona nawet nie drgnęłam. Gary po powiadomieniu mnie o tym wstał i odszedł gdzieś w ciemności. Przynajmniej mogłam chwilę odpocząć, ale nie na długo. Starałam się regenerować swoje siły tylko po co? Nikt mnie już nie uratuje, zostanę tutaj na zawsze jako suka Pana Gary'go. Poprawiłam swój nadgarstek, którym mogłam ruszać tylko lekko w górę i dół. Czułam, jak krew nie dopływa mi do niej, a ona sama zaczyna puchnąć. Czy Michael chciał zrobić to samo ze mną, co teraz robi ze mną Gary? Może tak naprawdę on mnie jemu sprzedał? Może mnie nie chce.
— Jestem! — odezwał się radośnie Gary, jakby właśnie to był jego najszczęśliwszy dzień w życiu. Spojrzałam na jego. Był za daleko, bym mogła zobaczyć jego uśmiech, ale widziałam tylko, jak coś trzyma w ręku, było to malutkie, ale za nic w świecie nie mogłam odgadnąć, co trzymał. Dopiero gdy był blisko mnie, zauważyłam, że jest to świeczka i zapalniczka. Czy on planuje wylewać na mnie gorący wosk? — Sunia stęskniła się za swoim Panem? — zadał pytanie, na które zapewne musiałam odpowiedzieć, bo inaczej byłoby ze mną jeszcze gorzej, niż teraz jest.
— Takk, Panie — powiedziałam jak w amoku. Chociaż tak naprawdę nie tęskniłam. Nie byłam jego suką. Nie byłam jego własnością. On mnie do tego zmusił i nie zamierzam być mu w pełni posłuszna. Robię to, by przetrwać, chociaż szanse na wolność są znikome.
— Grzeczna Sunia. Dostanie za to nagrodę. Chyba że jej nie chce? — rzekł, chociaż bardziej powiedział sam do siebie. Pokiwałam tylko głową na znak, że rozumiem i chcę nagrodę, która zapewne w jego wydaniu nie będzie nagrodą, tylko dalszą częścią tortur. — Więc co Sunia sobie życzy? — zapytał, czym mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że mam tu jakieś zdanie na temat nagrody, chociażby.
— Rozluźnić kajdanki... Proszę, Panie — odparłam, na co Gary pokiwał głową i sięgnął do kajdanek, by je nieco poluźnić. Poczułam ulgę na dłoniach, przez co westchnęłam z ulgą, co nie umknęło Gary'emu.
— Spodziewałem się, że poprosić o coś bardziej niedobrego, Kociaku — odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. Ten uśmiech był nieco inny od poprzednich. Był pierwszy raz dobry, a nie psychiczny i ohydny. — Teraz pobawimy się nieco łagodniej. — rzekł, zapalając czerwoną świeczkę, którą miał w dłoni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro