4. Przestań krzyczeć, Bella!
- Proszę pana - podjęła ostateczną próbę, wzbudzenie czegoś na kształt litości - Nie możemy tego załatwić łagodniej? Pan mnie wypuści i zapomni, że cokolwiek zaszło...
Nachyliła się do przodu, do krat działowych i w tym samym momencie odskoczyła z krzykiem.
Funkcjonariusz zniknął!
Koło kierownicy wciąż kręciło się lekko, dźwignia skrzyni biegów wskoczyła na czwórkę...
- Wypuść mnie!
Wrzasnęła, uderzając pięścią w szybe. Tak, kulodporną.
Pisnęła zaraz z bólu, czując zwichrowany nadgarstek...
- Nie krzycz, mała... - cichy, chrapliwy głos poniósł się po całym aucie.
- Kto to powiedział!? - W odpowiedzi samochód zapiął na jej ciele pasy bezpieczeństwa - Wypuść mnie! Tobie nic nie zrobiłam!
- Chcę tylko pogadać... - to nie był przemiły ton, raczej należał do kogoś komu nie powinno się ufać.
Auto pokonywało trasę coraz szybciej, a ona coraz bardziej panikowała. Przez skrępowane ruchy nie sięgała do telefonu więc z ckliwego smsa nici.
Błagała by ją wypuścił, że o wszystkim zapomni i że się o to nie prosiła, a on nic!
Słońce już zachodziło, kiedy wyjechali na totalne zadupie miasta.
Wjechali w tumanie kurzu na jakieś, jak stwierdziła, wysypisko i parę minut kluczyli pomiędzy stertami śmieci z metalu, sprzętów AGD i starych gratów.
W końcu auto zahamowało z piskiem, a dziewczyna pomimo zapiętych pasów uderzyła głową w siedzenie pasażera.
Nagle drzwi się otworzyły, a pasy bezpieczeństwa cofnęły się.
Jegomość nie czekał, aż ona wysiądzie.
Zaczął się składać jak puszka, a Hattie w ostatniej chwili wyskoczyła na piach. Po chwili padł na nią cień kilkumetrowego, czerwonokiego robota, który dyszał ciężko.
- Nni... Nie! - wrzasnęła i szkaradnie wstała żeby wypruć biegiem przed siebie.
Zanim zdążyła zyskać przewagę wielka metalowa łapa chwyciła ją w całości, a ona wydarła się tak jakby ją żywcem obdzierali ze skóry.
- Przestań! Natychmiast przestań się drzeć! - zazgrzytał zębami.
Ale ona nie przestała nawet wtedy, gdy odwrócił dłoń i zaczęła dyndać osiem metrów nad ziemią, głową w dół, bez zabezpieczenia - zdana na łaskę i nie łaskę tego czegoś!
- Przestań! - wrzasnął i nagle... Ku jej przerażeniu... Wyrzucił ją w powietrze!
- O matko! To koniec! Przeeepraszam! - zaryczała, zaciskając mocno oczy i czekając na spotkanie z ziemią.
Zamiast tego metalowa dłoń uderzyła w nią. Ciało poleciało łukiem i z hukiem upadło na maskę jakiegoś wozu.
Poczuła i usłyszała jak rama wozu pękła podobnie jak przednia szyba i wszystkie kości w jej ciele.
Chociaż nie, stwierdziła z ogromną ulgą, o dziwo! Nic sobie nie złamała!
Ale głowa bolała ją nie miłosiernie, a na myśl o tych wszystkich siniakach rano zrobiło jej się słabo.
Przyknęła zrezygnowana oczy, a robot uderzył pięścią w ziemię obok wozu, na którym leżała.
- Jak to? Pupilek nie chce się już bawić!?
- Jakoś nie specjalnie - powiedziała czując się naprawdę fatalnie - Czego chcesz? Co ja ci zrobiłam?
- Mmm... Bo widzisz... Jesteś cenna...
- Czekaj... Nie możesz iść pomęczyć kogoś innego? Kumpli? Rodzinę? - przerwała mu i obojętnie wysłuchiwała się w warkot robota jakby stał nad nią rozsierdzony byk - Albo jadowite gady!?
- Ty mała głupia...
- Mała, ale nie głupia! - przełknęła ślinę słysząc obelge - Ty mały srebrny samochodziku! Limuzyno pomóż mi! - wydarła się na całe gardło aż z kupek śmieci odleciały żerujące ptaki.
- Nikt ci nie pomoże! - wycharczał robot, plując na nią...
- Eeeyhhheh! Obrzydliwe! - starła z twarzy smierdzącą lepką ciecz - Czego ty tak naprawdę chcesz!?
Robot jakby wycofał się na chwilę jakby nad czymś myślał...
- Bo widzisz, nie ma tu zbyt wielu rozrywek - zasyczał, demonstrując ostre i długie i napewno bardzo! Ostre szpony... - Dlatego każda okazja jest dobra żeby pomęczyć sprzymierzeńca Autobotów - zawarczał znowu - Nudzi mi się. Po prostu... Więc cię trochę pogonie, pomęcze i zabije.
- Pogonisz? - krzyknęła Hattie i zmarszczyła brwi - Ah... Masz coś z psa? Lubisz aportować?! - Robot zawarczał groźnie zbliżając się, ale dziewczyna zmierzyła go spojrzeniem od stóp aż po głowę - Zdecydowanie jesteś psem!
Łapa robota wylądowała w przedniej szybie samochodu dokładnie w momencie kiedy dziewczyna sturlała się na beton.
Krzyknęła, gdy lewa noga się pod nią ugięła - czyli jednak coś sobie zrobiła.
- Wracaj tu!
Ale ona już pędziła ile fabryka dała (czyli teraz... 1,5 nogi) i kluczyła pomiędzy kupami złomu i metalowych śmieci mając nadzieję, że tą drogą przyjechali. Jednak szybko zrozumiała, że wszystko jest takie same i zgubiła się w prawdziwym labiryncie.
Dlaczego akurat ona? No, dlaczego? Zachciało jej się wtedy włóczyć po jakiś budowach!
No i proszę, naprawdę zaczęła jogging.
Następny etap; jakiś prawdziwy maraton. Ale najpierw przeżyje!
Za plecami usłyszała najpierw bieg robota, a potem znów ten przeszywający dźwięk i nagle zaczął ją ścigać zły robot w policyjnym wozie!
Czuła jak brakuje jej tchu, gdy ślizgiem wpadła do najbliższej alejki nie mogła zaczerpnąć powietrza. Czuła, że mimo jej wysiłków samochód zaraz po niej przejedzie jak po ślicznej wiewiórce, która akurat wskoczyła na drogę...
Nagle światła z nadprzeciwka sprawiły, że serce jej stanęło. Upadła, smakując piach i kurz, a czerwone ferrari śmignęło obok niej. Chwilę później oba roboty zderzyły się ze sobą w uścisku i poleciały wzdłóż alejki rozsypując złom.
***
Barricade przyłożył z łokcia w twarz snajpera, sprawiając, że ten znów padł na plecy.
Na szczęście Sideswipe pędził już z naprzeciwka na Decepticona w chwili, gdy ten próbował zestrzelić dziewczynę swoim blasterem.
Srebrny zajął w tej chwili Cade'a walką i Dino miał czas podejść do dziewczyny.
- Prime, potrzebujemy Willa - tknął palcem jej kruche ciało, ale wyglądało na to, że straciła przytomność - Naprawdę, Prime...
- Jesteśmy w drodze - to był cały komunikat? Warknął snajper w myślach.
Obejrzał się na przyjaciela, który zaszedł Barricade'a od tyłu i przewrócił go na glebe.
Mirage podszedł szybko i stanął stopą na jego plecach i dłonią przytrzymał jego kark aby ten nie mógł się wydostać.
- Sideswipe... - zawołał Dino, chcąc by towarzysz przygotował jakąś linę...
Ale w tej samej chwili Con uśmiechnął się wrednie i podniósł się gwałtownie zrzucając z pleców Autobota, a ten poleciał na najbliższą kupę złomu.
Cade zaśmiał się głośno i ruszył ponownie w ślad za dziewczyną.
-I tak cię znajdę mały kawałku mięsa! Nie masz co się ukrywać!
Mirage wstał, potrząsając głową, która ćmiła od zderzenia z ziemią i usłyszał głośny ryk sportowego silnika.
Zobaczył swojego towarzysza, Sideswipe jechał z pełną prędkością w stronę jednej z większych gór złomu.
Wjechał pod nią najszybciej jak tylko pozwalała mu na to moc silnika i gdy znalazł się w powietrzu...
W pięknym efekcie transformował się z alt-mode i znów wskoczył na plecy Cona zakładając mu pod szyją dźwignię i szarpiąc się z nim.
W efekcie obaj zderzyli się z ziemią całkiem niedaleko dziewczyny, która teraz - całkowicie przytomna - wydarła się takim odgłosem jakiego nigdy w życiu nawet na torturach nie słyszał!
Złapał się za głowę i patrzył jak dziewczynka ucieka od walczących mechów, utykając mocno.
Barricade też ją zauważył. Odepchnął srebrnego, zawarczał i ruszył w pogoń.
Side zdążył rzucić mu się na nogi, podcinając tak by Decepticon nie sięgnął do dziewczyny.
-Zabije się autobocki konusie z odzysku! - wrzasnął, kopiąc Autobota w twarz.
Dino zdążył schylić się i, ku przerażeniu dziewczyny, pochwycić ją w dłoń.
Wrzasnęła głośno, aż się skrzywił.
- Oddaj! - Czarno-biały rzucił się na ferrari, przewracając go na ziemię.
Dziewczyna pisnęła, wrzasnęła i zbiegła z jego palców przez co Mirage mógł bez wyrzutów uderzyć wroga w twarz, posyłając na glebę tuż obok srebnego.
- Sides, cholera!
Jednak zanim przyjaciel się podniósł Barricade uderzył jego głową kilkakrotnie o ziemię pozbawiając przytomności...
- Dziewczyna za autobockie świerwo! - krzyknął.
Stanął nad nim z przebiegłym uśmiechem na twarzy, wyciągając ostrze w stronę młodego bota.
O nie, niańką nie jest! Pomyślał, Dino, czując wściekłość. Nie będzie tej małolaty gonił!
Oszołomiony Sideswipe leżał na ziemi otrząsając się, podczas gdy Mirage z gniewem pędził w stronę Decepta ze starym kablem w dłoni.
Wykorzystał kabel by związać Cade'a i posłać go na ziemię.
Warcząc i przeklinając po cybertrońsku Mustang zaczął się miotać jak szatan by odzyskać wolność.
Teraz go przyskrzynią, odetchnął z ulgą czewony...
Rozglądając się za dziewczyną, która znowu zniknęła...
Pamiętajcie o jakimś miłym komentarzu, to zawsze bardzo motywuje! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro