Rozdział 2.
Siedziałam na łóżku i, z niedowierzaniem, wpatrywałam się w bilet. Wyglądałam tak, jakbym znalazła milion dolarów lub wygrała fortunę w zdrapkach. Nie mogłam w to uwierzyć, Mike przyleci do Polski, zobaczę go na żywo! Może pozwoli mi się do siebie przytulić, będę mogła go dotknąć, poczuć zapach jego perfum... Koncert miał odbyć się już za dwa dni, dlatego musiałam zacząć się do niego szykować. Pobiegłam do łazienki, potykając się o własne nogi i nałożyłam na siebie połowę tubki z kremem nawilżającym, który mama kupiła mi na problemy z cerą. Zachowywałam się jak wariatka, liczyłam, że do koncerty uda mi się poprawić swoje niedoskonałości. Musiałam być idealna, dla Michaela. Miałam nadzieję, że zwróci na mnie uwagę, że choćby kątem oka zobaczy, jak wyglądam. Związałam włosy w wysokiego kucyka i wróciłam do pokoju. Byłam tak podekscytowana, że nie potrafiłam spokojnie myśleć.
No dobra, teraz muszę zdecydować, co dla niego przygotuję-pomyślałam.-Nie będę taszczyć przez całe miasto ciasteczek ani czekoladek, więc może dam mu coś od serca, coś, co sama zrobię. Pomyślmy... Całkiem nieźle idzie mi rysowanie portretów. Może dam Michaelowi jego podobiznę? Tak, to dobry pomysł...
Usiadłam przy biurku i zabrałam się do pracy. Szykowanie rysunku dla Michaela szło mi w błyskawicznym tempie, po dwóch godzinach dzieło było już gotowe. Zaniosłam je do salonu, aby pokazać rodzicom.
- No i co o tym sądzicie?
- Jest trochę mroczny... No, ale powieś na lodówce-powiedział tata, zwracając się do mnie jak do małego dziecka, zerkając znad gazety.
- Nie-odparłam stanowczo. - Chcę podarować go Michaelowi, aby wiedział, że go kocham i jestem jego największą fanką.
- Myślisz, że ochrona cię do niego dopuści? - Mama nie była przekonana co do mojego pomysłu.
- Coś wymyślę. Widziałam, że fanki wbiegały na scenę, kiedy Mike na niej śpiewał. Może tym razem to będę ja...
- Przecież to było ustawione!
- No i co z tego?!
Mama skierowała na mnie spojrzenie, którym mogłaby zabić. Nie przejęłam się tym zbytnio, zakończyłam zbędną dyskusję i wróciłam do pokoju. Zrobiłam błyszczącą ramkę dookoła obrazu i napisałam z tyłu wiadomość:
Kochany Michaelu!
Jestem Twoją największą fanką. Codziennie słucham Twojej muzyki, co noc widuję Cię w swoich snach. Zakochałam się w Tobie bez pamięci. Mam szesnaście lat i nie chcę, abyś odebrał moje uczucie jako niestosowne i nachalne szukanie sobie faceta lub chęć wkręcenia się w bogatą rodzinę. Jesteś moim ideałem i naprawdę nie interesuje mnie ani sława, ani znane nazwisko, ani Twoje pieniądze. Kocham Cię i Twoją wrażliwość. Proszę, daj mi szansę, marzę o tym, by Cię poznać. Jeżeli zdecydujesz się na spotkanie, zadzwoń. To mój numer... Być może poczujesz się bezpieczniej z ochroną, ale przyrzekam Ci, że nie jestem niezrównoważoną psychicznie dziewczyną i nigdy Cię nie skrzywdzę.
Kochająca fanka-Martyna
PS. Daj szansę rozkwitnąć miłości...
Oczy mi się zaszkliły. Mam nadzieję, że Mike nie uzna mnie za wariatkę, chociaż moje wyznania były dość śmiałe. No, ale co miałam zrobić? Siedzieć cicho i bez słowa przyjmować na siebie kolejne cierpienia? Na pewno potraktuje mnie poważnie, przecież wiem, jakim jest człowiekiem. Kocha swoich fanów, więc liczę na to, że się odezwie, że zadzwoni... Chciałam zobaczyć Michaela jeszcze przed występem. Po długich rozmyśleniach zdecydowałam, że przyjdę kilka godzin wcześniej na plac przed ratuszem, gdzie miał odbyć się koncert i zaczekam na limuzynę.
*****
Nadszedł upragniony dzień. Z samego rana byłam już z tatą na placu i razem wypatrywaliśmy samochodu Michaela. Nagle, z oddali, zaczął wyłaniać się czarny punkt. To on! Na pewno! Podbiegłam bliżej. Po kilku minutach przed moimi oczami ukazała się śliczna, błyszcząca w promieniach słońca, czarna limuzyna. W tym momencie zrozumiałam, jakie to szczęście, że znam angielski. Przyciemniana szyba pojazdu zaczęła się wolno opuszczać. Myślałam, że zemdleję. W samochodzie siedział Mike! Najpierw dostrzegłam jego śliczne brązowe oczy, a po chwili widziałam już całą twarz. Oniemiałam z zachwytu, był jeszcze ładniejszy niż w gazetach...
- Hi, what's your name? - odezwał się cudownym, delikatnym głosem i uśmiechnął się szeroko.
Poczułam, że robi mi się gorąco. Michael Jackson zapytał, jak się nazywam!
- Martyna-odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
Przez cały czas rozmawialiśmy po angielsku.
- Będziesz na koncercie? - zapytał z ciekawością.
- Oczywiście, jestem twoją wielką fanką! To dla ciebie... - Podałam mu rysunek, czując się jak mała dziewczynka, chcąca pochwalić się swoim dziełem.
- Jest piękny! - Na jego twarzy malował się zachwyt. - Daj, podpiszę...
Mike wskazał stertę wycinków z gazet, plakatów i koszulek z jego podobizną, które ściskałam kurczowo w dłoniach.
- Dziękuję. - Ostrożnie zbliżyłam się do samochodu, modląc się w duchu, by nie zemdleć.
Podałam mu materiały i długopis, po czym szepnęłam:
- Odwróć obrazek ode mnie i przeczytaj...
Mike ponownie się uśmiechnął, zabrał do lektury, następnie podpisał plakaty, oddał mi je i poważnie spojrzał. Przesadziłam. Miałam rację, nie możemy być razem, już na zawsze pozostaną tylko marzenia. Michael nie zasługuje na kogoś takiego jak ja...
- Przepraszam... - szepnęłam niepewnie, spuszczając wzrok.
- Za co? - spytał zaskoczony.
- Za to, co przed chwilą przeczytałeś -westchnęłam. - Nie powinnam była...
- Spotkajmy się jutro w kawiarni, dobrze? Jest jakiś lokal blisko twojego mieszkania, abyś nie musiała za daleko wychodzić?
- Tak, na Ryskiej-odpowiedziałam z lekką nieśmiałością.
- To cudownie! Jesteśmy umówieni.
Puścił do mnie oko, po czym dodał:
- Możesz wejść na scenę podczas You Are Not Alone, jeśli chcesz. Daj to ochroniarzom, a na pewno cię wpuszczą.
Michael przekazał mi coś w rodzaju upoważnienia, na którym widniał napis: ,,Wyrażam zgodę na wpuszczenie tej fanki na scenę. Podpisano Michael Jackson."
Nie mogłam w to uwierzyć.
To nie dzieje się naprawdę-szepnęły moje otumanione myśli. - To na pewno tylko sen, zaraz się z niego obudzę i nadal pozostaną tylko marzenia...
Jednak to była prawda. Nadal stałam przed nim z szeroko otwartymi oczami niczym kołek wbity w ziemię. Mike ponownie się uśmiechnął, a ja spłonęłam rumieńcem. Po chwili zaczął wpatrywać się w jakiś punkt za mną. Odruchowo odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam tłum piszczących fanek, biegnących w stronę limuzyny.
- Przepraszam, muszę się jeszcze przygotować do koncertu-oznajmił pospiesznie, z lekkim uśmiechem.
- Nie mogę się już doczekać twojego występu. - Udało mi się to powiedzieć, zanim Michael zasunął do końca szybę i odjechał.
Nogi się pode mną ugięły.
Od autorki:
Witajcie, Kochani ❤ Co myślicie o tym rozdziale? Czy nie wydaje Wam się dziwne, że Mike gotowy jest umówić się do kawiarni z dziewczyną, którą dopiero poznał? Czy jego decyzja może mieć drugie dno? Jakie ma co do niej zamiary, jakie intencje? Wszystkiego dowiecie się wkrótce. Zachęcam do komentowania ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro