Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Na wstępie powiem, że nie jestem zadowolona z rozdziału i wiem, wiem pojawił się z wielkim opóźnieniem. Przepraszam :(

---------------------------------

***Perspektywa Sakury***

Patrzyłam na jego plecy. Czekałam na odpowiedź, w końcu miałam się dowiedzieć, co tak na prawdę stało za tym, że Sasuke chciał tego. Tyle, że on nie miał chęci odpowiadać na moje pytanie. Stał do mnie tyłem już od kilkunastu sekund, nawet może minuty. W końcu poruszył się, ale nadal się do mnie nie odwrócił.

-Chciałem odbudować klan. - Słowa, które powiedział załamały mnie i głucho rozbrzmiewały w moim umyśle. - I tyle. - Dodał, jakby chciał mnie jeszcze bardziej zdołować. - Pójdę po coś do jedzenia. - I zniknął. A z moich oczu zaczęły lecieć łzy, chciałam żeby to było kłamstwo. Tak bardzo nie chciałam, żeby to była prawda. Myślałam, że może chodź trochę kierowały nim uczucia, ale myliłam się i to tak bardzo. Otarłam policzki dłonią, próbując powstrzymać płacz. Nie rycz, od zawsze tak było. Nigdy nie byłaś dla niego ważna, pogódź się z tym. Spojrzałam na papiery i zaczęłam je sprawdzać. Robiłam wszystko by wyzbyć się myśli o Sasuke.

Kiedy powoli kończyłam pracę usłyszałam stukot do drzwi, zezwoliłam na wejście. Myślałam już, że może to Sasuke wrócił z obiecanym jedzeniem, ale moim oczom ukazała się uśmiechnięta Ino.

-Ty jeszcze tutaj. - Zawołała i pojawiła się przy mnie z nową dawką pracy.

-Jak widać. - Uśmiechnęłam się blado.

-A gdzie jest twój ochroniarz? - Zapytała rozglądając się po gabinecie.

-Od trzech godzin przynosi jedzenie. - Nawet już na nią nie patrzyłam, wiedziałam, że jeśli to zrobię to od razu zobaczy, że coś jest nie tak. Na złość jednak i bez tego zauważyła.

-Hej. - Odwróciła mnie w swoją stronę i uniosła moją głowę. - Co tu się wydarzyło? - Nie odpowiedziałam jej nic. - Sakura... - Zaczęła.

-Czy załatwisz z Kakashim bym wróciła do domu? - Zapytałam tylko. Ino spojrzała na mnie zdziwiona, zapewne nie spodziewała się tego. Już chciała mi zaprzeczyć. - Proszę. - Mój głos był tak błagalny. Dziewczyna podniosła mnie z krzesła i usadziła na kanapie. Przytulając i wycierając łzy z moich policzków.

-Najpierw powiedz, co się stało.

-Nic.. - Spojrzałam przed siebie i próbowałam powstrzymać wybuch płaczu. - Po prostu w końcu usłyszałam, jaka jest prawda. Od niego. - Zaśmiałam się sama do siebie, z mojej głupoty. Z tego, że wierzyłam, że mogło być inaczej. - Chciał tylko odbudować klan, a ja jak głupia wierzyłam, że to może pomyłka. - Ino westchnęła nad moim uchem.

-Załatwię to. - Spojrzałam na nią zdziwiona, nie wierzyłam, że tak łatwo da się ją namówić.

-Dlaczego? – Szybko odwróciłam się do niej by widzieć ją w całej okazałości, ona uśmiechnęła się tylko.

-Ale dziś wracasz jeszcze do chłopaków, jeśli coś uda mi się załatwić to od razu przyjdę. Mamy taką umowę, okej? - Zapytała, a ja pokiwałam głową na zgodę. - No a teraz już nie płacz, skończ pracę i wracaj do domu. - Wytarła moje łzy i przyjacielsko się do mnie uśmiechnęła, pochylając głowę tak, że nasze czoła się stykały. Chciała dodać mi tym otuchy. Po chwili Wróciłam za biurko, a dziewczyna do pacjentów. Po niecałej godzinie w moim biurze znów rozległo się pukanie. Pozwoliłam na wejście i w drzwiach ustał Itachi. No jego to się tu nie spodziewałam.

-Jak tam praca? Skończyłaś już? - Zaczął wypytywać i usiadł na krześle przy biurku. Patrzyłam na niego pytająco, co on tu robi. - Odpowiesz mi? - Domagał się zaczynając grzebać bez pozwolenia w moich papierach.

-Właśnie kończę. - Oznajmiłam. - Nie dotykaj tego, bo źle odłożysz. - Zganiłam go zabierając kartki z ręki. - Czemu tu przyszedłeś?

-Sasuke został wezwany do Hokage, więc ja przyszedłem cię odebrać. - Nie do końca chciało mi się w to wierzyć. Kakashi wiedząc, jaka jestem pracowita i że ciężko mnie powstrzymać od czegokolwiek, nie wezwałby do siebie Sasuke. Nie wtedy, kiedy miał się zajmować mną. Jednak uśmiechnęłam się i odłożyłam skończone papiery na biurko.

-Rozumiem, możemy już iść. - Wstałam i podeszłam do chłopaka. Z uśmiechem wstał i skierował się do wyjścia.

- Musimy wstąpić pod drodze do krawcowej. Pamiętaj. - Oznajmił mi, a ja tylko kiwałam głową. Nie mogłam się doczekać aż Ino załatwi obiecaną mi sprawę.

***Perspektywa Sasuke***

Cieszyłem się, że Itachi zgodził się na nasze małe kłamstwo. Nie potrafiłem wrócić do Sakury po tym, co powiedziałem jej wprost. Wiem, jaka jest i przeczuwam, że płakała. Pewnie jest teraz na mnie wściekła. Nie wiem, co mam z nią zrobić, a właściwie to z uczuciem, które do niej się pokazuje. Nigdy, przenigdy nie myślałem, co pomyślą inni. U niej jest odwrotnie. Zawsze myślę, co ona będzie czuć albo myśleć. Martwię się o nią. Jest jedyną kobietą, o którą się martwię. Wszystkie inne kobiety były tylko na jedną noc, a ona... Nigdy nie mógłbym jej wykorzystać. Yhh... Sasuke, co się z tobą dzieje. Itachi oczywiście wie swoje i ciągnie to. Uważa, że ją kocham, ale to nie prawda. Jeśli się kogoś kocha to się tej osoby nie krzywdzi, a ja ranie ją na każdym kroku. Codziennie... Nie ma dnia, od kiedy z nami mieszka, żebym nie zrobił czegoś, co ją zmartwi. Boże, od kiedy ja się takimi rzeczami zajmuje. Muszę iść na trening, może wtedy przestanę o tym myśleć.

Po skończonym treningu spojrzałem na pole, które dość drastycznie potraktowałem. Drzewa wyrwane z korzeniami, kilka dziur w ziemi oraz wiele innych. Potrzebowałem tego, wyżycia się na wszystkim dookoła. Oderwaniu myśli od rzeczywistości, od niej. Najbardziej właśnie od niej. Nie chciałem o niej myśleć, ale oczywiście znowu zacząłem. Z wkurzeniem na samego siebie ruszyłem w kierunku domu, przekraczając próg zauważyłem Itachiego wychodzącego z pokoju dziewczyny z pościelą. Czyżby nasza współlokatorka zrobiła sobie drzemkę? Mój brat spojrzał na mnie smutno, o co mu chodzi. Odkąd w domu jest Sakura ten cały czas jest uśmiechnięty, jakby dawali mu codziennie prezent, a dziś, co mu odbiło. Spojrzałem na niego pytająco.

-Odeszła od nas Sasuke. - Zaczął, a ja na początku nie potrafiłem pojąć, co on do mnie mówi. Odeszła?

-Kto? - Zapytałem.

-Sakura. - I od razu zrozumiałem, co ma na myśli. Nie potrafiłem w to uwierzyć. - Żartujesz, chcesz mnie wkręcić żeby pokazać jej, że mi na niej zależy. Taki jest twój plan tak? - Wszedłem do środka i zacząłem szukać różowowłosej.

-Sasuke, nie żartuje. Była dziś Ino razem z Naruto i zabrali ją do domu. Kakashi zgodził się na to, tak jak i Shizune. Powiedzieli, że poradzi już sobie sama. - Minął mnie, a ja zostałem sam na środku przedpokoju. Ona po prostu uciekła, wróciła do domu, bo tego chciała, a nie, dlatego, że już może. Nie powinna jeszcze być sama, powinna być pod opieką. Pod moją opieką. Od kiedy ja się tak zacząłem o wszystko martwić... Co się ze mną dzieje?

-Czyżby cię to zabolało? - Oderwałem się od myśli, kiedy przez głowę przeszedł mi głos brata. Patrzył na mnie opierając się o ścianę.

-Nie. - Odpowiedziałem krótko i chciałem wejść na górę do pokoju.

-A dla mnie wygląda to trochę inaczej. - Złapał mnie za ramie i odwrócił w swoją stronę. - Jestem twoim bratem. Powiedz mi, jeśli mam ci w czymś pomóc. - Spojrzałem na niego i nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Bardzo chciałem pomocy w moich uczuciach, ale jako Uchiha nie powinienem nikogo prosić o pomoc. Jednak mój umysł chciał iść inną ścieżką.

-Pilnuj jej. - Z mojego gardła wyłoniło się krótkie zdanie. Jednak te dwa słowa zdołały uszczęśliwić Itachiego. Uśmiechnął się i przytulił mnie, o nie to już za dużo. Szybko go odepchnąłem zanim zdążył do końca mnie objąć.

-Będę jej pilnować, jak tylko mogę. - Uśmiechnął się. Przewróciłem oczami i uciekłem do pokoju. Spojrzałem przez okno i uaktywniłem sharingana. Była w domu, siedziała na kanapie z psem. Na szczęście nic jej nie jest.

***Perspektywa Sakury***

Minęło już półtorej tygodnia, od kiedy mieszkam sama. Codziennie do pracy zaprowadzała mnie i odprowadzała do domu Ino. Strasznie się o mnie martwiła i do momentu, w którym nie usiadłam za biurkiem nie potrafiła mnie zostawić. Co wieczór przychodził do mnie Itachi to była nasza mała tradycja. Zawsze, gdy wracałam z pracy wiedziałam, że za niedługo przybędzie czarnowłosy. Zawsze z jakimś pysznym jedzenie. Twierdził, że pewnie nic nie jadam cały dzień, więc chociaż wieczorem zjem coś dobrego. W sumie miał racje jadałam tylko to, co przynosiła mi Ino, czyli rano jakiś drobny przysmak. Zaprzyjaźniliśmy się, potrafiłam z nim gadać godzinami i nigdy nie miałam dość. Był bardzo miły i troszczył się o mnie. W następnym tygodniu, w końcu mam odzyskać swoją chakre. Dawno nie cieszyłam się z niczego, jak właśnie z tego. W końcu będę mogła wrócić do szpitala, nie tylko do papierów. Będę mogła robić to, czego całe życie się uczyłam. Jednak w tym tygodniu były też minusy. Od kiedy wróciłam do domu czułam jakby ktoś mnie obserwował. Nie potrafiłam wyczuć chakry, ponieważ nie odzyskałam nawet swojej. Mogły to też być moje wymysły, pewnie podświadomie boje się, że ktoś znowu może na mnie czyhać. Chciałam w to wierzyć, chodź mój umysł podpowiadał mi, że to nie wymysł wyobraźni.

Właśnie wracałam do salonu, gdzie znajdował się Itachi. Pomyślałam czy nie powiedzieć mu o moim małym problemie.

-Jak czujesz się z wiadomością, że niedługo odzyskasz swoje siły? - Zapytał mnie cały czas uśmiechając.

-Wspaniale. - Odwzajemniłam gest i usiadłam koło niego na sofie. Patrzyłam na niego i ciągle miałam w głowie jedno.

-Sakura... - Oderwał mnie od myśl machając przed moją twarzą ręką. Spojrzałam na niego zdezorientowana. - Wszystko w porządku? Jeśli coś się stało możesz mi o tym powiedzieć. - Patrzył na mnie troskliwie i wyczekiwał odpowiedzi.

-Bo wiesz... - Zaczęłam i usiadłam się wygodnie przekręcając w jego stronę. - Odkąd wróciłam do domu. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, że ktoś znowu chce mi zrobić krzywdę. Boje się. - Zerknęłam na niego z niezadowoloną miną. Bałam się, że mi nie uwierzy.

-To tylko twoja wyobraźnia. - Oznajmił kładąc rękę na mojej głowie. - Boisz się, że znowu możesz zostać skrzywdzona. - Skąd ja wiedziałam, że to powie? - Ale jeśli będziesz czuć się lepiej, po powrocie do domu będę, co jakiś czas sprawdzał, czy ktoś tu się nie kręci.

-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się przyjacielsko, a on odwzajemnił to jeszcze bardziej.

***Perspektywa Sasuke***

Do domu właśnie wrócił Itachi i od razu znalazł się u mnie w pokoju.

-Obserwujesz ją? - Zapytał na dzień dobry. Patrzył na mnie poważnie.

-Nie. - Odpowiedziałem odruchowo, chodź prawda była inna. Codziennie sprawdzałem czy wszystko z nią dobrze. Nie potrafiłem uwierzyć tylko słowom Itachiego, chciałem sam to sprawdzić.

-Sasuke nie żartuj sobie z tego. Ona się boi, dziś mi powiedziała, że ktoś ją obserwuje i nie wie czy znowu coś jej się nie stanie. Więc jeśli nie żartujesz to sprawa jest...

-Okej obserwuje. - Przerwałem mu. - Sprawdzam wieczorem, czy wszystko na pewno z nią okej. Dobra? Nie potrafię zasnąć zanim tego nie sprawdzę. - Byłem na siebie zły, że aż tyle mu powiedziałem. Mogłem powiedzieć, że po prostu to robię, nikt nie kazał mi się tłumaczyć.

-Więc przestań i zacznij wierzyć mi na słowo, bo ją straszysz. - Odpowiedział i chciał już wyjść, ale odwrócił się już w progu. - I cieszę się, że w końcu przyznajesz się, że coś do niej czujesz. - Zaśmiał się i szybko wybiegł z pokoju, by nie oberwać lecącą poduszką w jego stronę. Wiedziałem, że tak będzie. I już pewnie w głowie układa sobie plan, jak nas ze sobą znowu złączyć. Co we mnie wstąpiło, że się wygadałem.

***Perspektywa Sakury***

-Nie! - Zaczęłam już krzyczeć na następne błaganie Ino o to by zrobić imprezę z okazji mojego powrotu do zdrowia.

-No weź! Nie uważasz, że należy ci się taki relaks? Napijemy się trochę, potańczymy! Odprężysz się od tej pracy. I przypomnisz sobie dawne czasy, jak wcześniej wszyscy razem się upijaliśmy. - Zaśmiałam się. Pamiętam te czasy. Cała paczka nie potrafiła dojść do domu. Więc lądowaliśmy wszyscy na noc w pierwszym lepszym mieszkaniu któregoś z nas. Chciałabym, aby te czasy wróciły.

-Chciałabym by było, jak wtedy. - Oznajmiłam siadając na fotelu przy biurku.

-Czyli się zgadzasz? - Uśmiechnęła się promiennie.

-Nie. - I mina od razu zmieniła się na smutną. - Wiem jak to będzie wyglądać. Ty polecisz do Saia i będziesz miała mnie w dupie. Naruto przesiedzi cały wieczór z Hinatą. Shikamaru z Temari i mogę tak dalej wymieniać, a ja znów zostanę sama tak jak ostatnio.

-Zaprosimy też Sasuke. - Wypaliła dziewczyna, ale widząc moją minę od razu ugryzła się w język. - Przepraszam. A może Itachi, ostatnio dobrze się z nim dogadujesz. - Próbowała dalej.

-Zgodzę się na imprezę, jeśli wszyscy będziemy razem, a nie każdy będzie siedział ze swoją połówką. - Postawiłam warunek. Dziewczyna chwilę się zastanawiała, jednak za moment uśmiechnęła się promiennie.

-Okej! Super dziś wszystkim powiem! Zrobimy imprezę w piątek! Załatwię bar albo zrobimy to u mnie. To jeszcze się ugada. - Zaczęła nadawać, jak najęta. Wszystko już układała sobie w głowie, wiem, że ma na to plan i pozwolę jej na zrealizowanie go. Niech robi, co chce, ja tam tylko przyjdę i tyle. O tyle jest dobra przyjaźń z Ino, ona wszystko załatwia, a ty przychodzisz na gotowe.

-Zaproś też Sasuke i Itachiego. - Przerwałam jej. Spojrzała na mnie zdziwiona. - No, co chce żeby był Itachi, a oni idą w parze. Nie będzie to zbyt miłe, jak zaprosimy samego Itachiego, a dawnego kolegę z akademii ominiemy. Spokojnie dam sobie radę. - Szybko oznajmiłam, bo wiedziałam, że zacznie wypytywać, czy jestem tego pewna. Że nic się nie stanie, jak nie zaproszę go. Bylebym tylko ja się dobrze czułam i tak dalej. Nie będę na niego zwracać uwagę, zajmę się innymi i tyle.

-Dobra. To ja lecę do pracy. Przyjdę później. Pa! - Wybiegła z biura i zostawiła mnie w nim sama. A ja zaczęłam się stresować tym, że znów zobaczę Sasuke. Nie byłam przekonana do zaproszenia go, ale nie jestem też tak wredna by tego nie zrobić. Chciałam by był Itachi, więc i niech on będzie. Sakura dasz radę. Powtarzałam sobie i zabrałam się za pracę. 

--------------------------------------------------

A więc rozdział 8 za nami, tak wiem nie bijcie. Rozdział powinien być w piątek, a jest niedziela i wiem, że obiecałam dwa rozdziały w tygodniu, a nie pojawił się żaden. Postaram się jakoś wam to odwdzięczyć. 

Jestem tak strasznie nie zadowolona z tego rozdziału. Pisanie go to była dla mnie katorga, więc jeśli będzie bardzo zły to przepraszam. Mam nadzieje, że wszystkie moje małe grzeszki mi wybaczycie. 

Komentuje kochani i miłego dnia! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro