Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

***Perspektywa Sasuke***

Sakura szła już w kierunku domu, ale przed moimi oczami nadal miałem jej zmartwioną twarz. Bez namysłu złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie. Dziewczyna prawie upadła, złapałem ją w ostatniej chwili. Spojrzała na mnie przerażona.

-Chodź. - Powiedziałem tylko i skierowałem nasze kroki w stronę mojego domu. Dziewczyna szła za mną jak pies na smyczy. Nie opierała się, tylko czułem jak ledwo stawia proste kroki. Przecież dużo pija, więc co się dziwić. Zacząłem wchodzić po schodach do drzwi frontowych, po pierwszym stopniu wiedziałem, już, że dziewczyna nie dojdzie na górę sama. Jeden krok, a dziewczyna jedną rękę łapała się za barierkę, a drugą kurczowo zacisnęła na mojej dłoni. Spojrzałem na nią, a ta tylko patrząc w dół próbując zrobić następny krok.

-Kręci mi się w głowie. - Usłyszałem po chwili. Spojrzała na mnie bolesnym spojrzeniem. Nie dziwie się po takiej ilości alkoholu dla tak drobnej dziewczyny. Oj jutro będzie miała kaca, Sasuke nie oceniaj sam nie jesteś trzeźwy. W sumie dziwie się, że sam daje radę iść dość normalnie i utrzymywać równowagę. - Nie dobrze mi. - Dodała po chwili. Złapałem ją w obwodzie i razem udało nam się przejść te pięć stopni. Otworzyłem drzwi i nie ściągając butów skierowałem nas do salonu. Usadziłem dziewczynę na sofie. Ta od razu przytuliła się do poduszki, ale ją wzięło. Jeszcze przed chwilą nie było z nią tak źle. Czyżby procenty dopiero do niej dochodziły. - Nie ruszaj się stąd pójdę po jakieś ubrania. - Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na piętro z myślą, co dać dziewczynie na przebranie. Oczywiście jak na złość Itachi dziś wyniósł wszystkie kartony z rzeczami rodzinnymi na strych, a w takim stanie nie mam zamiaru tam iść. Otworzyłem swoją szafę i przebrałem się w czarną koszulkę oraz tego samego koloru dresy. Wyjąłem również krótkie spodenki i koszulkę. Nic innego dla niej nie znajdę. Musi jej to starczyć. Kiedy wróciłem zastałem dziewczynę z miną jakby miała zaraz zwrócić wszystko, co dziś jadła. Podszedłem do niej i podarowałem ubrania. - Nic innego nie mam. Nadal źle się czujesz? - Zapytałem a ta kiwnęła głową. Zaczęła zdejmować buty.

- Rozepniesz mi sukienkę? - Spojrzała na mnie pytająco. Jej oczy zrobiły się malutkie. Kiwnąłem głową na zgodę. Dziewczyna powoli odwróciła się do mnie tyłem. Złapałem za suwak i dopiero do mnie dotarło, o co mnie poprosiła. Jeszcze ostatnio chciałem być na miejscu Itachiego i proszę bardzo. Użyłem susano i delikatnie zacząłem rozpinać sukienkę. Zauważyłem jej plecy oraz kości kręgosłupa, które było jej widać. Zechciałem jej dotknąć, chciałem... Ja tego pragnąłem. Widząc jeszcze koronkowy stanik, nie potrafiłem już się opanować. Jednak szybko odwróciłem wzrok i skierowałem się do kuchni.

-Zrobię herbatę, jak skończysz to mnie zawołaj. - Powiedziałem lądując w kuchni. Co się ze mną ostatnimi czasy dzieje? Przemyłem twarz zimną wodą oraz zacząłem robić herbatę. Nie myśląc o wszystkim tym, co się wokół mnie dzieje.

-Sasukeeee!! - Usłyszałem z drugiego pomieszczenia. - Skończyłam! - Wziąłem dwa kubki z zieloną herbatą i ruszyłem do salonu. Dziewczyna siedziała skulona opierając się bokiem o oparcie sofy. Podałem jej kubek, który przyjęła z delikatnym uśmiechem. Usiadłem obok niej, koszulka, którą jej dałem wisiała na niej i wyglądała bardziej jak za krótka sukienka niż bluzka. A spodenki to nie wiem, jakie miały prawa grawitacji, ale z ledwością trzymały się jej na biodrach. Chyba tylko pozycja, w jakiej się znajdowała różowowłosą ratowała je od upadku. Upiła trochę herbaty i spojrzała na mnie badawczo.

-Czemu jesteś dla mnie taki miły? - Wypaliła po chwili. W sumie w tym momencie sam zadałem sobie to pytanie. Od dawien, dawna nie byłem tak wylewny w trosce o kogoś, jak dziś. Nie wiem, co mam jej odpowiedzieć.

-Zabili by mnie, gdybym zostawił cię w takim stanie. - Odpowiedziałem w końcu.

-No tak, nie robiłbyś tego gdyby nie Naruto i reszta. - Zaśmiała się nerwowo, a na jej twarzy pojawiło się jakby rozczarowanie. Oczekiwała innej odpowiedzi, wiem, ale nie jestem w stanie jej dać tego, czego chce. Nie potrafię tego wszystkiego jeszcze pojąć. Odłożyła kubek i oparła głowę o oparcie. Po chwili zauważyłem jak z niego zjeżdża.

-Sakura? - Zapytałem. Spała. To tak szybko można zasnąć? Czym ty mnie jeszcze zaskoczysz... Złapałem ją delikatnie by nie zaliczyła nieprzyjemnego spotkania z podłogą. Ułożyłem jej głowę na swoich kolanach i przykryłem kocem, który na szczęście zawsze leży w salonie. Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, jak w tak drobnej i niewinnej osobie może być tyle siły. Kosmyk włosów spadł jej na twarz. Cóż za buntownicze te jej włosy. Złapałem go i już chciałem założyć za jej ucho, kiedy coś do mnie dotarło. Podobała mi się ta chwila. Chciałbym by takich było więcej. Nie rozumiem już sam siebie. Drzwi od domu otworzyły się, a moim oczom ukazał się Itachi. Widząc mnie z dziewczyną uśmiechnął się. Podszedł do mnie i spojrzał na śpiącą Sakurę.

-To, co zmieniło się coś w waszej znajomości? - Zapytał siadając na drugiej sofie. Patrzyłem na niego i po chwili odpowiedziałem.

-Możesz uznać, że porwali prawdziwego mnie albo jest zamknięty w jakimś jutsu. Ale uświadomiłem sobie, że chce jej chronić. Mimo przeciwności losu być przy niej. - Zaśmiałem się sam z siebie. - Ale nie chce by o tym wiedziała.

-Twoja głupota nie zna granic. - Zaśmiał się mój brat. - Mówisz mi, że ci na niej zależy, ale nie chcesz by ona o tym wiedziała? - Machnąłem twierdząco głową. - Jak chcesz, nic jej nie powiem. Ciesze się jednak, że w końcu coś do ciebie dotarło i mam nadzieje, że w końcu dojdziesz do tego, że powiesz jej, że ją kochasz. - Przechodząc przy mnie stuknął mnie charakterystycznie w czoło. - W końcu coś do ciebie dociera. - Zaśmiał się i wyszedł. - Mój brat zmienia się na lepsze. - Usłyszałem jeszcze, gdy był na schodach.

***Perspektywa Sakury***

Obudził mnie mocny ból głowy i suchość w gardle. Chciałam powoli wstać, ale coś mi to utrudniało. Otworzyłam oczy, zauważam, że nie jestem w swoim domu. No super znowu gdzieś zabłądziłaś Sakura. Po chwili dopiero dotarło do mnie, że znam skądś ten salon. Uchiha! Wykrzyknęło w mojej głowie. Okej, ale teraz trzeba zidentyfikować, na czym leżę i co nie pozwala mi wstać. Spojrzałam w górę i odwróciłam się na plecy. Moim oczom ukazał się Sasuke. Spał, głowę miał pochyloną do tyłu, która była oparta o oparcie. Delikatnie się podniosłam i ujrzałam jego rękę na mojej taili. Podnosząc się coraz bardziej przypominałam sobie, co się wczoraj wydarzyło. Sasuke proponujący odprowadzić mnie do domu. Ja prosząco bym mogła u nich nocować. Sakura za dużo wczoraj wypiłaś, stanowczo. Ale i on był jakiś inny. Miły, troszczący się. Jak nie Uchiha. Pokazał swoją lepszą stronę. Już chciałam uciec z jego uścisku, gdy poczułam mocne pociągnięcie i wylądowałam jeszcze bliżej Sasuke. Moje plecy stykały się z jego klatką piersiową. Przestraszyłam się spinając mięśnie. Po chwili uścisk zelżał.

-Sakura... - Usłyszałam zdziwienie. Kiedy jego ręka uciekła z mojej tali, szybko odskoczyłam na koniec kanapy.

-Przepraszam za najście, problem. Dziękuję za pozwolenie tu spać. Będę lecieć. - Oznajmiłam i szybko zaczęłam zbierać moje rzeczy z sofy obok. - Rzeczy oddam jak wypiorę. Pa. - Szybko przemknęłam przez salon. Przebiegłam przez ulicę do swojego domu. Trzasnęłam drzwiami i zjechałam po nich plecami, by w końcu usiąść na ziemi. Co się ze mną ostatnio dzieje. Jaka ze mnie idiotka... Uciekłam, po prostu uciekłam. Usłyszałam jak do przedpokoju wchodzi Sami. Zerknęłam na niego, ten tylko ze zdziwioną miną położył mi się na kolana.

-Co się stało? - Zaczął po chwili.

-Nic takiego. - Odpowiedziałam i miałam nadzieje, że nie będzie mnie o nic pytać. Wstałam i poszłam do łazienki, ciepły prysznic mi pomoże. Mam taką nadzieje. Moje ciało dostało ukojenia stojąc pod wodą. Dlaczego to wszystko nie może być proste... Czemu Sasuke nie może być jak Naruto, który pokazuje swoje uczucie Hinacie. W sumie to nawet nie wiem czy Uchiha cokolwiek do mnie czuje. Tak na prawdę to on może mnie mieć gdzieś. Ale tamtego wieczoru było inaczej. Był dla mnie miły i mi pomógł. Wątpię żeby obchodziło go to, że Naruto się wkurzy, jak mi nie pomoże. Sasuke taki nie jest. On robi wszystko dla siebie, to, co mu się podoba. Nikt nigdy nie namówi go do zrobienia czegoś, wbrew jego woli. Spojrzałam na siebie w lustrze makijaż rozmazał się całkowicie wyglądałam, jak siedem nieszczęść. Zaczęłam go zmywać i patrząc na moją twarz widziałam, jak ujawnia się na niej smutek. Nigdy jakoś tak na to nie patrzyłam. Jeden głupi makijaż zmienia twarz na zupełnie inną. Założyłam na siebie białą sukienkę na ramiączka, a włosy spięłam w kitkę. Na raz usłyszałam, jak coś się tłucze. Czyżby Sami na coś wpadł i zrzucił. Wyszłam z łazienki, ale zastałam tylko ciszę i ona mi się za nic nie podobała.

-Sami? - Zapytałam już lekko przerażona. Nic. Cisza. - Sami, wszystko w porządku? - Wyszłam głębiej do salonu, ale psa nadal tam nie zastałam.

-Twój piesek cię nie usłyszy. - Aż podskoczyłam słysząc głos z wejścia do kuchni. Spojrzałam tam i zobaczyłam długonogą dziewczynę o czarnych włosach. Była szczupła, miała dość duże piersi. Sakura nie na to powinnaś patrzeć. Na sobie miała obcisłą sukienkę, która była delikatnie rozkloszowana na końcu. Nie zasłaniała ona zbyt wiele, ale nie mnie to oceniać. W ręku miała katanę, a jej wzrok nadal spoczywał na mnie.

-Czego... - Zająkałam się. - Czego tu szukasz? - Zapytałam już swoim stanowczym tonem.

-Ptaszki mi wyćwierkały, że jesteś ważna dla Sasuke. - Oznajmiła mi swoim zbyt słodkim głosem i zaczęła bawić się bronią. - A ja mu mówiłam, że nikt poza mną nie może być dla niego ważny. - Zaśmiała się i podniosła katanę do góry. Cofnęłam się, ale za mną znajdowała się już ściana. Sakura musisz się bronić, dasz radę, próbowałam dopingować samą siebie. Jesteś przecież uczennicą piątej Hokage, szkoda tylko, że nadal nie mam swojej chakry... - Biedna nawet nie dasz rady się obronić. - Zachichotała. - Spokojnie nie zabije cię... Jeszcze. - Machnęła ręką i poczułam jak ktoś łapie mnie za ręce i zakuwa w kajdanki. - Pierw trzeba się pobawić. Jesteś pierwszą osobą, na której zależy Sasuke po mnie, więc będziesz ostrzeżeniem. Wychodzimy. - Zawołała do kogoś za mną, nawet nie odwróciłam się by sprawdzić, kto to. Zniknęliśmy w dymie i pojawiliśmy się w jakimś pokoju. Był strasznie ciemny, pod ścianą znajdowało się jedynie łóżko. - A teraz kochana zostawię cię z moim kolegą. - Pogłaskała mnie po głowie, jak psa. - Rób z nią, co tylko zechcesz. - Zaśmiała się do towarzysza i zniknęła za drzwiami.

***Perspektywa Sasuke***

Minął dzień, jeden cholerny dzień, a Sakura nadal nie wróciła z tymi rzeczami. Chciałem ją zobaczyć, tak, ja Sasuke chciałem kogoś zobaczyć. Zobaczyć, że wszystko z nią okej, że nic jej nie jest. Że nie ma tego głupiego kaca. Nie sam tam nie pójdę, to ona miała tu przyjść usłyszałem stukot do drzwi. Zerwałem się z sofy jak oparzony. A w drzwiach ujrzałem Ino... A ona, co tu robi...

-Jest u was może Sakura? - Zapytała niepewnie. Jej wyraz twarzy nie znaczył nic dobrego.

-Nie. - Odpowiedziałem, a ona zrobiła jeszcze bardziej zmartwioną minę.

-Szukam jej od rana, w domu pusto, w szpitalu też. Hokage nie dał jej żadnej misji. Naruto ani Hinata też nic nie wiedzą. Szukałam jej wszędzie... - Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. - Martwię się, a jak znowu coś się jej stało?

-Na pewno wszędzie szukałaś? - Koło mnie pojawił się Itachi.

-Wszędzie, gdzie się dało. Sprawdziłam całą Konohe. - Po policzkach dziewczyny zaczęły lecieć łzy.

- Wejdź, pomyślimy, co dalej. - Mój brat objął ją przyjacielsko i zaprowadził do salonu. Sakura w coś ty się znowu wpakowała...

-Naruto z Hinatą też jej szukają. Nawet Shikamaru dał się namówić. Szukają ją wszyscy. - Próbowała przekazać nam jak najwięcej informacji, ale było jej ciężko, ponieważ coraz bardziej martwiła się o przyjaciółkę. Po niedługim czasie znowu usłyszeliśmy stukot do drzwi, ale nikt nie musiał ich otwierać, bo Naruto sam skorzystał z tego przywileju.

-Strażnicy przy wejściu ją znaleźli. Wracała do wioski. Nie wiadomo, co się stało, z nikim nie chce rozmawiać. Powiedziała, że chce żebyś przyszła ty. Nie wiem, co jej jest. Wygląda na zmęczoną i wyczerpaną. Nie widać żeby miała jakieś rany, ale nie daje się dotykać. Ino szybko, ona jest u siebie. -Spojrzał na nas, jego wypowiedź nie miała żadnego składu i ładu, ale każdy wstał i zaczął biec do domu dziewczyny, w którym była już Hinata, Shikamaru i Kakashi.

-Wysłałem resztę do domu, nie ma potrzeby, żeby wszyscy tu byli. - Oznajmił nam Hokage. - Sakura jest u siebie Ino. Dziewczyna nawet na nas nie patrzyła i zaczęła biec do drzwi od pokoju.

-Mogę iść z nią? - Usłyszałem głos Itachiego.

-Prosiła tylko o Ino. - Odpowiedział Siwowłosy.

-Rozumiem. - Przytaknął chłopak i ustał koło mnie.

Minęło jakieś dwadzieścia minut, no może pół godziny. Hinata siedziała na sofie, Naruto z Shikamaru opierali się o komodę i o czymś rozmawiali, to samo robił Itachi z Kakashim tylko naprzeciwko opierając się o ścianę, a ja stałem najdalej od nich wszystkich. Chciałem wiedzieć, co się stało, dlaczego Sakura zachowuje się tak, a nie inaczej. Ale nikt nie chciał mi o tym powiedzieć. W końcu drzwi otworzyły się, rozmowy ustały i każdy czekał na wypowiedź Ino. Ta spokojnie zamknęła pokój i odwróciła się do nas. Płakała i to mocno. Nie potrafiła nawet wsiąść normalnego oddechu. Patrzyliśmy na nią, a ona najprawdopodobniej nie wiedziała, co powiedzieć.

-Ona... - Zaczęła. - Ją... - Rzucała pojedynczymi słowami. - Zgwałcili ją. - Rzuciła i rozpłakała się na dobre. - Nie wiem jak jej pomóc, nie oddam jej przecież dziewictwa. Jak ktoś mógł zrobić coś takiego. Powiedziała, że Naruto i Sasuke mają do niej przyjść, bo ma wam coś ważnego do powiedzenia. - Oznajmiła nadal płacząc i odsłoniła nam wejście do pokoju.

---------------------

Halo, halo! Tęskniliście za mną?

Wybaczcie za taki długi przestój, ale na prawdę na pielgrzymce nie miałam Internetu takiego do wattpada, bo mój telefon się zepsuł i miałam jakiś stary, który ledwo chodził. Ale spokojnie już wróciłam i raczej będę tu systematycznie. Piszcie czy wam się podoba czy niepisany tak trochę na szybko. Nie jest poprawiony, dlatego na szybko. Zazwyczaj zostawiam rozdział na następny dzień żeby poprawić, ale nie ma czasu, trzeba dać go wam już dziś! Sprawdzę go później.

Miłego dnia, popołudnia, wieczoru!!! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro