Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Obudziło mnie potrząśnięcie. Przetarłam oczy i spojrzałam na kobietę w białym kitlu.

-Panno Haruno, pacjenci czekają. – Uśmiechnęła się lekko. Potrząsnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Kobieta wyszła z pokoju. Spojrzałam na biurko, które było wypełnione papierami. Sama byłam ubrana w kitel, a włosy miałam związane w kitkę. Ostatnio życie każdego w wiosce jest nad wyraz szybkie i męczące. Każdy pomaga, jak tylko może w odbudowaniu wioski po czwartej wojnie shinobi. Ja oczywiście pomagam przy chorych. Kakashi spędza ostatnie dni w sowim gabinecie Hokage. Ostanie, ponieważ gdy tylko Naruto poczuje się lepiej dostanie tą posadę. Ino pomaga jako pielęgniarka przy najdrobniejszych pracach. Shikamaru to głowa ludzi od odbudowy. Neji pomaga przy Hokage. Hinata co jakiś czas także przychodzi pomóc w szpitalu, ale zazwyczaj wtedy przesiaduje u Naruto i... No właśnie... Sasuke. Wrócił i zostanie. Obiecał to, gdy przywoziliśmy ich do szpitala. Powiedział, że nigdzie nie ucieknie, że nie potrzeba mu straży, nie musimy na niego uważać. Hokage jednak nie może tego tak zostawić. Postawił jednego shinobi przy sali Naruto i Sasuke. Wszyscy w jakiś sposób pomagają przy odbudowie, jak tylko mogą. Ale nie wiem jak to się dalej potoczy. Wyciągnęłam się i zabrałam spis moich pacjentów i poszłam na obchód. Zapukałam do pierwszego pokoju, w którym leżało dwóch shinobich. Mieli głębokie rany na ciele, ale powoli już wszystko się goiło.

-Witam. – uśmiechnęłam się, a oni to odwzajemnili. Podeszłam do jednego i sprawdziłam jego stan. – W najbliższych dniach będzie pan już mógł wyjść. – Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze bardziej.

-Nareszcie! Myślałem, że całą odbudowę przesiedzę tutaj. Muszę przecież pomagać, od tego są shinobi.

-Oczywiście. – podeszłam do drugiego. – A pana przetrzymamy jeszcze do jutra. Tak na wszelki wypadek.

-Wyjdę szybciej! – wrzasnął do kompana.

-A przestań! I tak więcej pomogę. – Mężczyzna odwrócił głowę w drugą stronę.

-Zostawiam was samych. Przyjdę jeszcze wieczorem. – Uśmiechnęłam się i wyszłam.

Przeszłam już chyba z dwadzieścia pokoi został mi tylko jeden. Z Naruto i Sasuke. Naruto stwierdził, że nie da się nikomu dotknąć tylko mnie. Byłam już przy sali, ale jak zawsze nie potrafiłam do niej wejść. Nie ze względu na Naruto, tylko Sasuke. Nadal był obojętny w stosunku do mnie. Nie wiedziałam, jak do niego dotrzeć. Nie zwracał na mnie uwagi, a ja tak bardzo jej chciałam. Oczywiście mu tego nie pokazywałam, ale bardzo chciałam by choć jedno słowo do mnie powiedział, które nie było potrzebne do konsultacji lekarskiej. Jedno jedyne słowo. Chociażby „dziękuję za pomoc". W końcu się odwżyłam i nacisnęłam klamkę.

-Sakurcia! – zawołał Naruto. Uśmiechnęłam się do niego.

-Cześć. – oznajmiłam. Sasuke tylko na mnie spojrzał. Dziś nie było Hinaty, a szkoda bo Naruto nie wypytywałby mnie o nic i ni przeszkadzałaby mi tak cisza pomiędzy mną, a Sasuke. Podeszłam do niego i spojrzałam na jego rękę. – Jak tam? – zapytałam sprawdzając bandaż.

-Już nie boli. – wyszczerzył zęby.

-Właśnie widzę, że już z nią lepiej. Zawołam kogoś by wziął Cię na prześwietlenie.

-Nie możesz ty iść? – zapytał.

-Muszę zbadać Sasuke. – wskazałam na niego ręką. – A potem muszę przeczytać raporty od reszty. Przykro mi, ale nie mam na to czasu, ale oddam Cię w najlepsze ręce. – Wyszłam na hol i zawołałam Ino, która własnie stała niedaleko. – Weźmiesz Naruto na prześwietlenie. Wydaje mi się, że ręka się zagoiła, ale jeszcze na nią uważaj.

-Jasne. –zawołała i weszła ze mną z powrotem do Sali. – To co Naruto idziemy? – zapytała i zaczęła pomagać mu wstać. Ja w tym czasie podeszłam do Sasuke i spojrzałam na jego rękę. Nie zwracałam nawet uwagi na to czy na mnie chociażby patrzy. 

– Wydaje mi się, że z ręką już w porządku, poproszę Ino by i z Tobą poszła na prześwietlenie. – opowiadałam mu i odwróciłam się by zapisać w notatkach, że z chłopakami już lepiej.

-Nie. – jego głos odbił się echem o ściany. Zastygłam w ruchu. Nie wiedziałam czy się odwrócić. W końcu odważyłam się i spojrzałam na niego.

-Czego nie chcesz? – zapytałam.

-Nie pójdę z Ino na prześwietlenie. – oznajmił mi bez żadnego skrępowania i oczywiście ze swoim chłodnym głosem.

-To zawołam kogoś innego.

-Nie chce nikogo. – oznajmił. Ciężko mi było z nim rozmawiać. Ze zdenerwowania aż wypadł mi długopis. Schyliłam się po niego, a gdy wstawałam uderzyłam się o Sasuke, którego się nie spodziewałam.

-Przepraszam. – oznajmiłam gdy, już wstałam. Kruczowłosy najwidoczniej chciał mi pomóc, ponieważ jego ręka wracała właśnie z miejsca w którym leżał długopis. – Musisz iść na prześwietlenie, muszę sprawdzić czy z ręką wszystko dobrze.

-To idź ze mną. – odparł.

-Nie mam... - zająknęłam się. – Nie mam na to czasu Sasuke. Kto jak kto, ale ty powinieneś zrozumieć.

-Ja zrozumiem wszystko, tylko nie to dlaczego ty się mnie tak boisz. – Pierwszy raz od dawna spojrzałam na jego twarz. Patrzył na mnie swoimi czarnymi oczami.

-Nie boje się. – odpowiedziałam odchrząkując i zbierając swoje rzeczy ze stolika.

-Widać to w Twoich oczach i posturze ciała. – Moich oczach? Czyli na mnie patrzył. – Uważasz mnie za mordercę? Czy za wygnańca? – zapytał.

-Nie uważam tak. –Czy ja tracę rozum przy nim czy co? Nie umiem się nawet wysłowić. Siedzieliśmy tak w milczeniu aż do pokoju weszła Ino z Naruto.

-Naruto jest już zdrowy! – Krzyknęła Ino. Spojrzałam jeszcze raz na Sasuke i szybko się uśmiechnęłam odwracając do reszty.

-Świetnie. - Klasnęłam w dłonie. Czyli Sasuke zostanie tu sam. – Możesz się zbierać. Przyjdź do mojego gabinetu, jak będziesz gotowy. Przygotuję wypis.

-Nareszcie! – podskoczył. – W końcu zostanę Hokage. – Razem z Ino zaśmiałyśmy, dziewczyna została jeszcze, a ja szybko się ulotniłam.

Weszłam do swojego gabinetu i szybko zatrzasnęłam z sobą drzwi. Opadałam na krzesło i schowałam głowę w dłoniach. Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Nawet nie wiem co się stanie z Sasuke, gdy wyjdzie ze szpitala. Ino też jest zakochana w Sasuke, a jeśli jej uda się z nim być? Ja nie mam tu z nikim szans. Jestem zwykłą Sakurą. Usłyszałam stukot do drzwi. Szybko poprawiłam włosy i spojrzałam czy nie wyglądam jak siedem nieszczęść.

-Proszę. – oznajmiłam. Do pomieszczenia wszedł Naruto z Ino. Tego się nie spodziewałam. Ino mogła mi zdać raport wieczorem, więc co ją sprowadza teraz. – Już piszę wypis wzięłam kartkę i zaczęłam wypełniać. Jak Sasuke Ino? – Zapytałam od razu by nie było takiej ciszy.

-To trochę poważniejsza sprawa. – Wypowiedziała. Spojrzałam na nią przestając od razu pisać.

-Co się stało? – szybko zapytał, ale spojrzałam na Naruto. – Albo chwila. Zrobię wypis i porozmawiamy. – Skończyłam szybko pisać i oddałam go Naruto. – Miłego bycia Hokage. – uśmiechnęłam się.

-Mam nadzieje, że przyjdziesz. – zawołał.

-Jasne. – Chłopak zadowolony wyszedł z gabinetu. Spojrzałam na Ino i wygodnie rozsiadłam się na fotelu. – Więc co takiego dzieje się Sasuke? – Zapytałam, dziewczyna usiadła na krześle naprzeciwko i bawiła się rekami. Była zdenerwowana, czułam że pewnie sama nie wie co o co chodzi, ale coś ją nie pokoi.

-W sumie to nie wiem co to. – Bingo! Zgadłam. – Jak robiłam mu prześwietlenie to zauważyłam, że na lewym ramieniu ma jaką ranę.

-To się zdarza, pewnie się jeszcze nie wygoiła. – Oznajmiłam.

-Nie! – krzyknęła. – Ona jest jakaś dziwna. Lepiej idź to sprawdź. – Wstała z krzesła i zaczęła wychodzić, kiedy była przy drzwiach zdążyłam zapytać.

-A co z ręką?

-Wszystko dobrze, gdyby nie ta rana mógłby już wyjść. – Uśmiechnęła się i zamknęła za sobą drzwi. Czemu ten gbur musi mieć jakiś problem? Jeny, to Naruto nie mógł mieć tej rany? Tylko on? Wzięłam z biurka jego kartę i poszłam do Sali. Oczywiście nie weszłam od razu pierw kłóciłam się z pięć minut z myślami. Nie będzie tu teraz Naruto, który przerwie niezręczną ciszę. Będę tylko ja i on. Strażnik który stał przy sali zawsze patrzył na mnie z ostrożnością, wydaje mi się że wyglądałam, jakbym się bała. Więc się martwił i stawał się czujniejszy, gdyby miało mi się coś stać. W końcu nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju. Chłopak siedział na parapecie przy oknie. Kiedy mnie zauważył nie zrobił nic wielkiego. W sumie to nie zrobił nic. Po prostu wrócił do oglądania świata za oknem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro