Rozdział 14
***Perspektywa Sasuke***
Nie wierzyłem w to, że tylko kilka dni było spokojnych w tym nowym mieszkaniu. Sakura zaszyła się w swoim pokoju i było ją widać tylko, gdy wychodziła do szpitala oraz z niego wracała, ale nic nie może trwać wiecznie. Stałem właśnie przed Hokage i słuchałem durnej opowiastki.
-Została znaleziona dziedziczka waszgo klanu. Nie wiemy, jak to się stało, że nikt wcześniej o niej nie wiedział. Sama na przesłuchaniach twierdzi, że ukrywała się odkąd Itachi wstąpił do Akatsuki. A teraz, gdy wie że wasz klan jest bezpieczny chciała wrócić do wioski.
-To jest żart, prawda Kakashi? - Zapytałem, bo cała ta opowieść brzmiała, jak wyssana z palca.
-Niestety nie. Nie wiem co to za dziewczyna, niby jest zapisana w waszym drzewie genealogicznym. Nie mamy jednak pewności co do wiarygodności jej zeznań. Dlatego macie nowego wspólokatora w mieszkaniu. Jako Uchiha ma dostęp do waszego mieszkania. - Spojrzałem na niego, a on już wiedział co znaczy ten wzrok. - Sasuke wiem, że to jest niewiarygodne, sam nie wiem co mam z tym zrobić. Będziemy dalej śledzić tą sprawę, nie jestem co do niej przekonany. Dlatego proszę pilnujcie jej, gdyby działo się coś podejrzanego.
-Po prostu robisz z nas szpiegów i tyle. - W końcu odezwał się Itachi.
-Tak. Jestem Hokage i nie wiem co mam o tej całej sytuacji myśleć, potrzebuje waszej pomocy.
-Okej będziemy następną niańką. - Chciałem powiedzieć to na głos, ale coś podopowiadało mi żeby zostawić to dla siebie.
-Mogę na was liczyć? - Spojrzał a nas wyczekująco. Kiwnęliśmy tylko głową i wyszliśmy z biura. Podążaliśmy za Kakashim w milczeniu. W ogóle nie chciałem widzieć tej dziewczyny. Miałem przeczucie, że ona wcale nie jest tylko dziedziczką naszego klanu. Weszliśmy do małego pokoju, w którym stał Shikamaru. Wyminął nas w drzwiach zostawiając samych. Na krześle siedziała drobna dziewczyna z długimi czarnymi włosami. Na sobie miała czarną tunikę i czerwony płaszcz, który sięgał jej do połowy ud. Wyglądała... Ładnie. Kiedy się do nas odwróciła uśmiechnęła się promiennie i przybiegła do nas.
-Hej, jestem Emiko. A ty to pewnie Sasuke. - Spojrzała na mnie. - A ty to Itachi. - Jej wzrok powędrował na mojego brata. - Ciesze się, że was znalazłam. - To nie było takie trudne, każdy wiedział, że po wojnie tutaj zamieszkaliśmy. Drażniła mnie już samym tym swoim uśmieszkiem i ekscytacją. Itachi oczywiście, jak to na mężczyznę przystało podał jej rękę i zaczął słodzić, że pięknie wygląda i nie może się doczekać żeby ją lepiej poznać. Ja po prostu na nią patrzyłem. Dziewczyna zerkała na mnie co jakiś czas, ale szybko odwracała wzrok.
-No Emiko... - Zaczął w końcu Kakashi. - Teraz zostawiam cię z Uchihą, oni się tobą zajmą. Gdybyś czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie szukać. Miłego dnia wam życzę. - Pomachał nam na pożegnanie i zniknął za drzwiami. My też długo nie postaliśmy w tym pokoiku tylko ruszyliśmy w stronę domu. W ogóle nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, i co będziemy sobie teraz mieszkać w czwórkę... Nie, nie widzę tego. Tu coś jest nie tak. Skąd w ogóle ta Emiko się urwała. Gdzie ona była cały ten czas. Wchodząc do mieszkania opuściłem naszą nową towarzyszkę i skierowałem się do pokoju. Nie miałem zamiaru spędzać z nią większej ilości czasu niż jest to konieczne. Cały czas nadawała i się szczerzyła, jak ten młotek Naruto. Po dłuższym leżeniu na łóżku usłyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju obok. Spojrzałem na zegarek, Sakura powinna być w pracy, a to właśnie jej pokój się tam znajdował. Po chwili namyślenia wyszedłem na korytarz, w drzwiach do sypialni Sakury stała Emiko.
-Co ty robisz? - Zapytałem ją, a ta wzdrygnęła się ze strachu, jakby ktoś ją na czymś przyłapał.
-Zwiedzam dom, nie myślałam, że znajdę gdzieś tak jasne pomieszczenie, mogę tutaj zamieszkać. - Zaczęła się znowu uśmiechać, jak idiotka.
-Jakbyś nie zauważyła, ktoś już w nim mieszka i swoją drogą nie ładnie zaglądać do cudzego pokoju bez zgody.
-Przecież Uchihów jest tylko trzech ze mną. Więc kto niby zamieszkuje ten pokój? -Spojrzała na mnie pytająco.
-Znajoma z mojej dawnej drużyny, Itachi ci nie powiedział? - Nie chciałem za nic z nią rozmawiać, ale jeśli zostawię ją bez słowa już wiem, jaką będę miał gadankę od Itachiego.
-Dlaczego mieszka w naszym domu? To jest mieszkanie Uchihów, nie jakiś niskich klanów. - W mojej głowie zaczęło się buzować, jak w ogóle ona śmie obrażać kogoś kogo nawet nie zna.
-Tak się składa, że mieszka tu Sakura Haruno i raczej jest znana ci jej moc. - Usłyszałem za sobą głos Itachiego. Dziewczyna speszyła się widząc niezadowoloną minę chłopaka. - I nie wolno jej obrażać, a na pewno nie przy mnie. Jest utalentowaną shinobi i moją bliską przyjaciółką.
-A gdzie ona jest, chce ją poznać! - Jej głos zmienił się na słodziutki i przepełniony miłością. To było dla mnie za dużo.
-W tej chwili jest w szpitalu, ale jak wróci to na pewno będzie szczęśliwa, gdy Cię pozna. - Dziewczyna szczęśliwa kiwnęła głową i pobiegła dalej oglądać dom. Odwróciłem się do Itachiego.
-Wiem, nie trawisz jej. Ale pamiętaj, że jest z naszego rodu, więc bądź miły. - Nie odpowiadając mu wróciłem do pokoju. Chwilę zastanawiałem się co ze sobą zrobić. Po jakimś czasie po prostu wyszedłem coś zjeść. W kuchni na szczęście nikogo nie zastałem. Zrobiłem sobie herbaty. Po chwili spojrzałem przez okno i zobaczyłem, jak Sakura wraca do domu. Oczywiście nie weszła głównymi drzwiami, weszła do ogrodu i tam przywitała się z Samim, zawsze tak robią. Stałem tak i patrzyłem na nią, aż ktoś wyrwał mnie z zadumy.
-Chyba ją lubisz. - Zaćwierkotała za mną Emiko. Odwróciłem się i bez słowa wróciłem do robienia herbaty.
Po chwili do salonu weszła Sakura, chyba nie zauważyła nowej koleżanki. Weszła po schodach na górę i już jej nie było. Emiko stała pod ścianą i patrzyła na mnie, jakby czekała na jakąś odpowiedź z mojej strony.
-Może mnie jej przedstawisz? - Zapytała.
-Możesz zrobić to sama. Nie przeszkadzaj mi.
-Robisz tylko herbatę, więc niby w czym Ci przeszkadzam? - Prychnęła i wyszła z kuchni. No i mam ją z głowy.
***Perspektywa Sakury***
Kiedy zmierzałam do swojego pokoju zauważyłam czyjąś sylwetkę przy drzwiach. Stała tam jakaś dziewczyna. Co ona tutaj robi i dlaczego stoi właśnie przy moich drzwiach. Podeszłam bliżej, czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie.
-Hej, jestem Emiko Uchiha! - Krzyknęła radośnie wyciągając do mnie rękę. Odwzajemniłam delikatnie uśmiech, a w mojej głowie huczało, jak to Uchiha. Przecież... Już nic nie rozumiem. - Ach! - Spojrzała na mnie rozbawiona. - Nikt ci nie powiedział. Wróciłam do wioski, jako jedna z nielicznych żyjących Uchiha. Nic o mnie nie słyszeliście, bo ukrywałam się z myślą, że Itachi może nadal na nas poluje. A teraz, gdy wiem, że jest po naszej stronie postanowiłam wrócić. - Wyjaśniła mi zwięźle. Ja jednak nadal tego nie rozumiałam. Jak przez tyle lat mogła się ukrywać. Czemu nie pojawiła się na wojnie? Czemu właśnie teraz do nas wróciła. Mogła zrobić to już miesiąc temu, gdy chłopcy wrócili. Nie podobało mi się to w ogóle, chodź wydawała się miłą osobą. W końcu stwierdziłam, że wypada się przedstawić.
-Ja jestem... - Nie dane mi było dokończyć.
-Sakura Haruno. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jak mogłabym nie znać tak zdolnej medycznej. Wszyscy o tobie mówią, w każdej wiosce. Jesteś świetna.
-Dziękuję, ale nie uważam tak. Jeszcze dużo nauki przede mną. - Uśmiechnęłam się blado. Nadal nie czułam się najlepiej i chciałam już rzucić się na łóżko i nie wychodzić z tego pokoju. - Więc zamieszkasz z nami? - Zapytałam czując, że nie mogę tak po porostu jej zostawić, wypada trochę z nią porozmawiać i poznać.
-Tak! Tylko nie wiem gdzie będzie mój pokój. Lubię jasne pomieszczenia, a tu wszystko jest w ciemnych odcieniach.
-Niestety. Chyba jedynie mój pokój jest jasny. Jeśli chcesz mogę się z Tobą zamienić. - Zauważyłam na jej twarzy radość.
-Nie. - Usłyszałam za sobą, odwróciłam się na pięcie. Za mną stał Sasuke. Spojrzałam na niego pytająco. - Nie bez powodu masz tu pokój. Kakashi kazał cię pilnować. Więc masz pokój obok mnie i Itachiego.
-Nie jestem dzieckiem, a jeśli Emiko ma źle się czuć w swoim pokoju to chętnie się zamienię. Przecież będę w tym samym domu, nic mi się nie stanie. - Dziewczyna patrzyła trochę nie zadowolona na Sasuke, on nie był jej dłużny i wysyłał jej wzrok, który mógłby zabić. Stwierdziłam, że może czas się wycofać. - To ja już idę odpocząć. - Oznajmiłam i minęłam ich wchodząc do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i próbowałam wyrównać oddech. Miałam już dość tego, że gdy chodź trochę próbowałam użyć moich siły to robiło mi się czarno przed oczami, a później cały dzień ciężko mi się nawet siedzi. Chciałam dziś o tym porozmawiać z Shizune, ale oczywiście miała masę roboty. Więc jak każdy dzień spędziłam w łóżku, nie mając siły na wstanie. Nawet nie schodziłam na jedzenie. Żaden z Uchihów, jakoś nie skarżył się na to. Dziś jednak musiało być inaczej. Usłyszałam stukanie do drzwi, pozwoliłam na wejście i delikatnie podniosłam się z łóżka.
-Wszystko w porządku? - Spokojny głos Itachiego rozbrzmiewał w moich uszach. W końcu usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego. - Jesteś blada, dobrze się czujesz? - Podszedł do mnie i klęknął by na mnie spojrzeć.
-Odkąd odzyskałam siły nie do końca czuje się dobrze. Starczy, że użyję trochę chakry i przez cały dzień jest mi słabo. - Oznajmiłam mu.
-Rozmawiałaś o tym z Shizune? - Zapytał patrząc na mnie badawczo.
-Chciałam, ale przez to, że ja nie mogę wykonywać swoich obowiązków, to ona ma tyle na głowie, że nie ma czasu na rozmowy. Nie chcę jej jeszcze zamęczać. Może mi przejdzie. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
-A czy ty coś dziś jadłaś? - Zapytał mnie, ale znał już odpowiedź. Nie musiałam nic mówić. - To na co ty czekasz. - Wyciągnął do mnie rękę. Przyjęłam pomoc, ale gdy byłam już na nogach, poczułam, że grunt ucieka mi pod nogami. Itachi jednak szybko zareagował i złapał mnie w obwodzie. Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Czując, że już mi lepiej odeszłam o krok od niego.
-Jest dobrze - Oznajmiłam i zaczęłam iść w kierunku kuchni. Chłopak nie opuszczał mnie o krok. W pomieszczeniu siedział Sasuke. Spojrzał na mnie, a w jego oczach, nie zauważyłam nic. Chodź ostatnio potrafiłam ujrzeć w jego twarzy, to dziś nie mogłam zobaczyć ani trochę emocji. Po chwili do pomieszczenia wbiegł Emiko, cała w skowronkach usiadła przy Sauske. Po chwili namysłu zrobiłam to samo tyle że usiadłam przy Itachim. Powoli próbowałam coś zjeść, ale wyszło z tego tyle, ze zjadłam pół pierożka i wypiłam herbatę. Wstałam od stołu i skierowałam się do ogrodu. Usiadłam z Samim w cieniu i tak spędziliśmy popołudnie.
-----—------------------
Hej, hej!
Dawno mnie tu nie było. Postanowiłam wrócić, ale rozdziały będą pojawiać się rzadko, może raz na miesiąc lub na dwa miesiące. Wróciła mi wena, więc chcę pisać to opowiadanie i je kiedyś skończyć, a nie zostawić takie w połowie 😁😁
Piszcie Kochani czy podoba się wam rozdział, czy nadal tu jesteście i czy cieszcie się, że wróciłam.
Rozdział krótki i trochę mało się w nim dzieje, ale ważne że idziemy do przodu 😁😁
Więc,
Buziaczki,
Miłego dnia, popołudnia, wieczoru ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro