Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 ( Mefisto)

Ta dziewczyna jest sadystyczna, złośliwa i nienormalna, ale szczerze, mówiąc jest też odważna i... Troskliwa? Wiem, wiem pewnie teraz pękacie ze śmiechu, ale... Uratowała mi życie. Nie wspominając, że stanęła w mojej obronie kiedy tamci imbecyle mi dokuczali. Naprawdę jej nie rozumiem... Pewnie teraz rumienię się jak taki pierdolony prawiczek! Ona... Trzyma mnie za rękę.... Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale jej dłonie są w dotyku jak ręce wojowników odrobinę szorstkie i pokryte drobnymi bliznami... Po za tym sam jej wygląd nie przypomina miastowej dziewczyny tylko raczej jakiegoś... Bo ja wiem? Asasyna? Wygląda na twardą i nieugiętą po za tym umie władać nożem. Kim ona jest?
- Ey Mefiś!?
- C... Co?!- podskoczyłem lekko przestraszony. Boże, ona ma takie straszne oczy... Jedno czerwone drugie czarne... Straszne...
- Pytałam gdzie mieszkasz, ale jak widać " Pan pomyśle sobie o pierdołach" mnie nie słuchał- mruknęła obrażona. No i wróciła...
- Mieszkam zaraz za zakrętem...- powiedziałem. Dziewczyna posłuchała moich instrukcji po czym weszła do mojego mieszkania.
- Tak w ogóle to skoro jesteśmy na siebie skazani to pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Maria Cerberous, ale wszyscy mówią mi Maryśka.
- M... Mefisto Cruell...- odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

- A tak w ogóle... To jak wpierdoliłeś się w takie gówno?- zapytała, siadając na fotelu.
- To raczej długa historia...- stwierdziłem, wzruszając ramionami.
- Może i mamy czas, ale byłabym szczęśliwa gdybyś skrócił to w paru słowach...
- W skrócie to wygląda tak, że jestem ostatnim żyjącym dziedzicem tronu, a ten demoniczny koczkodan, chcąc rządzić postanowił mnie ukatrupić pod pretekstem zdrady...
-... Nic nie rozumiem, ale powiedzmy, że on zły ty dobry...
-... Niech ci będzie...- mruknąłem, machając ręką w geście poddania się. Z tą babą nie wygrasz... Maryśka wyciągnęła z kieszeni wykałaczkę i włożyła do ust.
- Czyli jesteśmy w dupie...- szepnęła.

- My?- spytałem zdziwiony.

- Ta. W końcu ci pomogłam, więc mnie też będą teraz ścigać- odpowiedziała, wzruszając ramionami jakby jej to w ogóle nie obchodziło. Ta baba nie wie chyba co to strach... Właściwie to nie wystraszył a się nawet wojownika ciemności ani groźby śmierci. Kim ona jest?
- Kim ty jesteś?
- Maryśka...
- Może inaczej... Czym ty jesteś?
- Bogiem zajebistości- powiedziała, zaczesując włosy do tyłu.
- Serio?!
- Jaja se z ciebie robię, weź nie bierz wszystkiego na poważnie...- zaśmiała się, szturchając mnie w ramię. Auć, troszku zabolało...
- Jakim cudem nie odczuwasz strachu?...
- Ziomek, mieszkam w Polsce, ja nie wiem co to strach...- odpowiedziała, wzruszając ramionami. Wtedy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro