Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80. ✍Jak będzie wyglądać ta impreza?✍

/ciocia Natalka prosi o przeczytanie notki na dole!!!/

💎Tony Stark💎 - Tony - jako dobry, adoptowany papa - postanowił zrobić Peterowi prawdziwą imprezę urodzinową, którą młodszy ma zapamiętać do końca życia. No a znając zapał, umiejętności i dobytek materialny Starka, nie będzie z tym najmniejszych problemów. Do pomocy poprosił również ciebie, bo wie, że masz smykałkę do organizowania różnych imprez.

Tak też przez ponad dwie noce siedziałaś nad planami imprezy Parkera, odsypiając stracony czas za dnia. Sama go lubiłaś, więc nie miałaś powodów, aby nie pomóc swojemu partnerowi w zorganizowaniu przyjęcia. Peter mimo swojej wrodzonej nieśmiałości, potrafił nieźle rozrabiać, a często również rozśmieszyć. Poza tym, w życiu nie poznałaś bardziej uroczego chłopaka.

Oddałaś plany Starkowi, tak, jak cię prosił. Nie miałaś jednak pojęcia, że ulegną one niespodziewanej i dosyć... sporej poprawie - albo jak powiedział to później Tony - ulepszeniu. A ulepszenie to przekroczyło twoje najśmielsze oczekiwania. I w sumie nie tylko twoje.

Po przybyciu na miejsce zastałaś... anarchię i bałagan w czystej postaci. Na stole było pełno butelek z alkoholem, wszędzie krzątało się multum ludzi - głównie roznegliżowanych do połowy dziewczyn. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom... Stark zrobił z całego piętra istny klub go go, bo w sumie nie wiedziałaś, jak inaczej to nazwać.

Najlepsze było to, że byli tam wszyscy Avengersi, nie widząc w tym żadnego problemu. Od razu znalazłaś Tony'ego i ojebałaś go porządnie za to, co zrobił z piętrem. Potem znalazłaś Petera, który był oblegany przez jakieś dziewczyny... Koniec końców twój chłopak cudem przekonał cię do zaakceptowania tego, bo "przecież każdy musi mieć chociaż jedną taką przygodę, prawda?". Długo kłóciłaś się z samą sobą, jednak po kilku kolejkach z alkoholem wyluzowałaś się i wtopiłaś w tłum.

Ale jak to już jest w imprezach - każda musi się w pewnym momencie skończyć. Tak też się stało, gdy do dużego pomieszczenia wszedł nikt inny, jak sam sztywniak Ameryka, zapalając światła. Muzyka ucichła, a wszyscy spojrzeli się na postać bohatera. Momentalnie wszyscy wyszli z Avengers Tower, a Steven dał każdemu pożądną reprymendę.

Później jednak - nie chcąc psuć urodzin młodemu - usiedliście przy stole i do samego rana graliście w Eurobiznes.

🍦Steve Rogers🍦- Steven od dawna planował przyjęcie niespodziankę dla swojego przyjaciela. Miał nikomu o tym nie mówić, ale jak Steve nic nikomu nie mówi, to zmienia całe swoje zachowanie. Oczywiście jako jego dziewczyna zauważyłaś to niemal od razu, więc po chwili wyciągnęłaś z niego wszystko, co ukrywał. Okazało się, że Rogersowi chodziło o zaplusowanie u swojej "najlepszej przyjaciółki", więc bez najmniejszego wahania zgodziłaś się mu pomóc.

Kupiliście wszystko, co było wam potrzebne do zorganizowania niespodzianki. Udaliście się do domu bruneta i ozdobiliście wnętrze. Natasha zrobiła tort, a Clint zadbał o rozrywkę - gry, zabawy i takie inne. Cała reszta pomogła uszykować dekoracje i różne przekąski.

Każdy z was schował się za czymś, aby zrobić na Barnesie jak najlepsze wrażenie. Gdy brunet wszedł do mieszkania i zapalił światło, wszyscy wyskoczyliście do góry, krzycząc głośno - NIESPODZIANKA!!! - i śmiejąc się, a także otwierając szampana.

Bucky jednak nieźle się przeraził i zamiast ucieszyć się z niespodzianki, uruchomił tryb obronny i rzucił do was wazonem, który miał akurat pod ręką. Na szczęście oberwał nim Steve, więc nic większego się nie stało. Cały wieczór się z tego śmialiście.

Bucky wydawał się naprawdę szczęśliwy, że ma takich przyjaciół.

🚜Clint Barton🚜 - Razem z Bartonem postanowiliście zrobić urodziny dla Natashy, ponieważ sama mówiła, że zawsze chciała mieć takie prawdziwe, rodzinne przyjęcie.

Łezka się w oku kręci, jak pomyślicie o wszytskich smutnych urodzinach Natashy, które musiała spędzać sama... Dlatego ty i twój chłopak jako główni organizatorzy imprezy chcieliście, aby to były najlepsze urodziny w jej życiu.

Kupiliście dużo słodyczy, a Barton zabrał się za robienie tortu truskawkowego - bo nie dość, że Natasha uwielbia truskawki, to jeszcze Pepper ma na nie uczulenie (trudno nie skorzystać, prawda?). Dlatego uznaliście to jako najlepsze wyjście. Zastanawialiście się również nad kwestią prezentu. Uparcie narzekaliście na zwykłe, typowe prezenty, a proponowaliście coś bardziej... po prostu zgadzaliście się ze sobą w kwestii tego, że Natasha zasługuje na coś o wiele lepszego, niż jakieś szklanki, pieniądze albo broń.

Tak więc gdy wszyscy - razem z Nat - siedzieliście w salonie i płakaliście razem z nią ze szczęścia, ty i Clint wyszliście na chwilę do pokoju i kazaliście Samowi zakryć Romanoff oczy. Gdy je otworzyła, staliście przed nią, a na waszych rękach siedział... Pies. Uroczy, mały piesek, który miał wyrosnąć na przyszłego Avengersa.

I tak też się stało, że teraz młody Spagett - pies Natashy - był oficjalną maskotką Avengers.

+++++++++
Imię 'Spaget' jest inspirowane memem:

+++++++++

🔨Thor Odinson🔨 - Młotek postanowił, że postawi się swoim lękom i zrobi urodziny dla swojego ojca - pierwszy raz od tych 1500 lat. Upierałaś się, że to zły pomysł, bo takie rzeczy powinni robić wyznaczeni od tego ludzie, jednak Thor nie chciał cię słuchać. Dlatego też zostawiłaś wszystko w jego rękach i patrzyłaś z boku na dalszy rozwój wydarzeń.

Tak jak myślałaś, Thorowi udało się zrobić przyjęcie... Jednak było one dosyć, jakby to powiedzieć.. w stylu "cringe". Nie miałaś ochoty na to patrzeć, jednak nie zamierzałaś zostawić Thora samego, po później byłby na ciebie zły.

Gdy Odyn wszedł do sali, w której było organizowane to wszystko, od razu zaprzeczył jakichkolwiek działań i integracji z otoczeniem - Nie, ja nie będę brać udziału w czymś takim - machnął rękoma i zaczął odchodzić w stronę drzwi.

Thor lekko posmutniał, jednak pchnęłaś go w stronę ojca, aby spróbował coś jeszcze z tym zrobić. Kiwnął głową i poszedł do niego - Nie cieszysz się? Zrobiłem ci urodziny, takie prawdziwe, rodzinne urodziny! - mówił, chcąc jakoś naprawić sytuację.

Odyn uniósł brwi - To ty to zrobiłeś? Teraz jeszcze bardziej nie mam zamiaru bawić się w tą błazenadę, jutro ma być tutaj tak, jak było przedtem. Wychodzę - jak chciał, tak zrobił i tego wieczoru już więcej tam nie wrócił.

Szybko odwołaliście całe przyjęcie, a jedzenie kazaliście rozdać Asgardczykom. Przez resztę wieczoru siedziałaś przy Thorze, chcąc jakoś poprawić mi humor, aby nie przejmował się Odynem, który po prostu go olał. Następnym razem zrobicie urodziny dla Lokiego, bo tak będzie lepiej.

❄Bucky Barnes❄ - Od zawsze myślałaś, że mimo wewnętrznej potulności Bucky'ego, nie posiada on jakichkolwiek wyrzutów sumienia, bo czasem zachowuje się - jak to on powiedział - egoistycznie. Zaprzeczałaś temu, bo według ciebie nigdy nie zrobił czegoś takiego, jednak później dowiedziałaś się, o co tak naprawdę mu chodzi.

Biedny Buck miał wszelkie rozterki, bo nie chciał pożyczyć swojej metalowej rąsi jednemu ze Strażników Galaktyki - Rocketowi - który naprawdę się na nią napalił. W dobrym sensie, rzecz jasna.

Nie wiedziałaś, jakim sposobem Buck chce to naprawić, jednak zrobiłaś to, o co cię prosił i zadzwoniłaś potajemnie to Petera Quilla, aby powiedział ci trochę więcej o samym życiu Rocketa - a najważniejsze - o tym, kiedy ma urodziny.

Tak, Bucky chciał zrobić urodziny dla gadającego szopa. Uważałaś to za.. dosyć dziwny - wręcz popierdolony - pomysł, jednak sama uwielbiałaś Rocketa pod każdym względem, więc jak najbardziej chciałaś sprawić, że poczuje się między wami jak w prawdziwej rodzinie, której nigdy nie miał.

Ty wraz ze swoimi talentami cukierniczymi zabrałaś się za robienie tortu dla Rocketa. Chciałaś, żeby ciasto jak najbardziej się błyszczało i rzucało w oczy. Nałożyłaś na nie szary krem, posypałaś tonami srebrnego i złotego, jadalnego brokatu, wraz ze specjalnymi ozdóbkami - słodkie kuleczki, gwiazdki i inne takie. Sam środek wypełniłaś warstwami kremu jagodowego i nutellą. Gdyby nie fakt, że to tort dla Rocky'ego, to sama bardzo chętnie byś go zjadła.

Bucky natomiast zajął się odpowiednim prezentem dla szopa. Dzięki swoim specjalnym kontaktom, zadzwonił do księżniczki Shuri i poważnie przedyskutował z nią pewną kwestię.

Szybko zorganizowaliście wszytko, co było wam potrzebne i czekaliście, aż Starlord razem z innymi Strażnikami Galaktyki przylecą na Ziemię.

Gdy wszyscy byli już na miejscu, zaśpiewaliście Rocketowi "Happy Birthday" i pokroiliście tort. Na przyjęciu zjawił się również Thor z alkoholem i mini wersją swojego Sormbreakera, którą wręczył przyjacielowi. Serce wam się rozpływało, widząc tak szczęśliwego Rocky'ego. Ale to jeszcze nie koniec.

Ty, jako prezent od siebie dałaś mu wszelkie pistolety i karabiny - zabawkowe oczywiście - więc teraz Rocket mógł ogarnąć się w ziemskiej technologii. A główny organizator tych urodzin, pan Bucky, podszedł do Rocketa i wyciągnął przed niego podłóżne, granatowe pudełko owinięte w złotą tasiemkę. Gdy ten je otworzył, zobaczył w nim... nową, błyszczącą, metalową i tylko dla niego rękę. Rocketowi pojawiły się gwiazdki w oczach, i od razu rzucił sie na Barnesa, dziękując mu za najlepszy dzień w jego życiu. Obiecał zorganizować wam nawet przejażdżkę po kosmosie, na co oczywiście się zgodziliście.

---

∆•Poniższy wątek może wywoływać wzruszenie, przepraszam•∆

🐍Loki Laufeyson🐍 - Widziałaś, że Loki od dawna o czymś myślił, coś planował. Nie chciałaś się w to wtrącać i dać mu przestrzeń osobistą, jednak twoja wewnętrzna ciekawość wzięła górę i postanowiłaś spytać go, nad czym tak duma. No ale cóż, nawet tobie nie chciał tego wyznać. Powiedział tylko, żebyś dała mu trochę czasu, to przekonasz się o co chodzi. Uznałaś, że cierpliwie poczekasz na to, co ma się wydarzyć i tak też zrobiłaś.

Jakiś tydzień później straż pałacu kazała zebrać się wszystkim w dużej hali, więc się tam udałaś. Zobaczyłaś uśmiechniętą Friggę - no tak, królowa miała dzisiaj urodziny. Stanęłaś przy niej, składając jej życzenia. Było wielu ludzi, jednak nigdzie nie było ani śladu po Lokim.

- [T.I], widziałaś gdzieś Lokiego? Cały dzień mnie unikał - spytała się Frigga, a ty tylko wzruszyłaś ramionami. Też nie widziałaś go od samego rana.

- Tu jestem, mamo - szepnął, stojąc za nią. Prawie przyprawił ją o zawał serca, jednak kobieta w odpowiedzi zaśmiała się głośno.

- A tak swoją drogą, czyj to był pomysł? - zapytała, patrząc raz to na ciebie, raz na swojego adoptowanego syna, który podniósł niepewnie dłoń.

- Ale nikomu ani słowa - powiedział i puścił do was oczko.

Zaśmiałaś się cicho i razem z Lokim patrzyliście na Panią Mamę, która witała się z gośćmi. Spojrzałaś na bruneta i uśmiechnęłaś się do niego - Nie spodziewałam się, że będziesz w stanie zrobić dla niej coś takiego - poczułaś się dumna z tego, że Loki tak dobrze radzi sobie z poprawianiem swoich niedoskonałości, przez które kiedyś narobił sobie kłopotów. Dużo osób mówi, że to równie dobrze twoja zasługa, jednak osobiście byłaś przekonana, że on sam chciał stać się kimś z więcej, niż tylko bogiem kłamstw. Ty jedynie mu w tym pomagałaś.

- To nie wszystko - szepnął w twoją stronę i kiwnął na swoje dłonie, na których trzymał podłużne, bordowe pudełko. Zdjęłaś lekko górną część, widząc w środku śliczny, midgardzki naszyjnik wykonany ze złota. Byłaś bardzo pozytywnie zaskoczona, widząc jak bardzo Loki stara się uszczęśliwić swoją matkę, nawet, jeżeli nie byli spokrewnieni.

Spojrzałaś na niego i cmoknęłaś go w policzek, mówiąc mu, żeby dał jej go w jakimś bardziej spokojnym miejscu, a nie tutaj. Przyznał ci rację i już po chwili wziął swoją matkę pod rękę i wyszedł z nią na oddalony od sali balkon, z którego było widać piękne, Asgardzkie ogrody.

Chciał zacząć rozmowę, jednak uprzedziła go Frigga - Wiesz, że nie musiałeś tego robić, prawda? - spojrzała na niego czule, kładąc mu dłoń na ramieniu - Chociaż nie powiem, bardzo mnie to urzekło - uśmiechnęła się do bruneta i cofnęła spowrotem swoją rękę.

Loki również się uśmiechnął, co zrobił naprawdę szczerze i spojrzał jej w oczy - Tamto, to tylko zwykłe przyjęcie, nic takiego - zaczął i spojrzał w stronę sali, gdzie znajdowali się wszyscy zaproszeni goście - Ja... Od dawna... Chciałem ci podziękować. Przez całe życie jako jedna naprawdę mnie wspierałaś i nie przestałaś tego robić, nawet gdy zachowywałem się jak rozwydrzone dziecko - zaśmiał się cicho - nie lubię aż tak bardzo okazywać uczuć, jednak zasługujesz od życia na wszystko co najlepsze, wiesz? Dziękuję... - przycichnął i dał jej do rąk to samo bordowe pudełeczko, które pokazywał tobie.

Frigga słuchając słów syna starała się nie popłakać... Nigdy nie sądziła, że po tym wszystkim co stało się w życiu Lokiego, będzie on w stanie jeszcze kiedykolwiek jej zaufać, dalej uważać ją za swoją matkę, którą tak naprawdę nie była.

Otworzyła pudełko i zobaczyła w nim złoty, bogato zdobiony naszyjnik, ktory już po chwili wisiał na jej szyi, wpasowując się w jej dzisiejszy strój. Spojrzała na uśmiechniętego bruneta i przytuliła go do siebie, a Loki wbrew jej oczekiwaniom, odwzajemnił uścisk.

- Zawsze byłeś dla mnie tym lepszym synem, Loki... Nigdy nie zmieniłam zdania i nie mam raczej zamiaru tego robić - powiedziała mu do ucha - Ale nie mów Thorowi, bo się wkurzy - zaśmiała się i spojrzała mu w oczy, dalej tkwiąc w jego ramionach.

On tylko uśmiechnął się, czując jak po jego - i tak już lekko naprawionym - sercu roznosi się miła fala ciepła. Patrzył jej w oczy i dodał po chwili - Też cię kocham, mamo - powiedział i ponownie ją przytulił, wywołując u nich łzy szczęścia, których nie mieli zamiaru powstrzymywać.

🍅Vision🍅 - Vis poprosił Wandę o pomoc w przygotowywaniu imprezy dla Starka i Bannera, którzy mieli urodziny w podobnych terminach. Ty byłaś odpowiedzialna za kupowanie reszty rzeczy i pilnowanie tego, żeby ani Tony ani Bruce o niczym się nie dowiedzieli.

Obydwoje byli nieźle zaskoczeni tym, że Vision w ogóle o nich pamiętał. A jeszcze bardziej wzruszył ich fakt, że jedzenie, które przygotował Vision było zdatne do jedzenia.

- W życiu nie mógłbym być dumniejszym ojcem - powiedział Bruce i razem ze Starkiem udawali, że scierają łzy szczęścia.

💨Pietro Maximoff💨 - Pietro od zawsze oddzielał w swojej głowie Wandę od reszty społeczeństwa. Nie ważne, jak bardzo kogoś by nie kochał - jak ciebie naprzykład - i tak zawsze to Wanda będzie zajmować pierwsze miejsce w jego sercu. Oczywiście pod względem rodziny, a nie jakichś kazirodczych perwersji. Ty sama nie masz z tym problemu, bo Wanda jest dla ciebie nie tyle przyjaciółką, co drugą rodziną, w całości. Przytuli, zabierze na kawę i ciacho, owinie kocykiem, zabije gwałciciela i tak dalej. Naprawdę, kochasz ją równie mocno co jej brat.

Dlatego też uznaliście, że trzeba zrobić dla niej coś wyjątkowego, żeby wiedziała, jak wiele dla was znaczy - a znaczy bardzo dużo. Postanowiliście zrobić jej niespodziankę urodzinową. Tylko taką, żeby pamiętała ją przed dłuższy czas.

Tak więc równo w dzień (a raczej noc) urodzin jej i Pietra, stanęliście razem z Avengersami pod oknem Wandy - Stark i Steve trzymali transparent z życzeniami, ty miałaś na rękach tort podzielony w połowie dla Wandzi, w połowie dla swojego chłopaka. Reszta miała włączone megafony i wszyscy razem zaśpiewaliście jej głośno "happy birthday", a Wanda w tym samym momencie wyjrzała przez okno.

Wzruszyła się i zaczęła się śmiać, a także była szczęśliwa, że o tym pamiętaliśmy.

Dałaś znak Pietrowi, że może iść po specjalny prezent. On tylko krzyknął do siostry - PATRZ TERAZ! - i zanim Wanda zdążyła cokolwiek powiedzieć, Pietro pobiegł do swojego urządzonka, dzięki któremu już po chwili na ciemnym niebie było widać pełno kolorowych fajerwerków. Za pomocą swoich zdolności sprowadził szybko Wandę na dół do was i wspólnie patrzyliście w niebo, życząc bliźniakom wszystko najlepszego.

A tak swoją drogą, to tort był pyszny.

👦Peter Parker👦 - Zauważyłaś, że Peter mocno nad czymś ostatnio myśli. Na początku spierał się, że nic się nie dzieje, jednak po dłuższym czasie męczenia go, powiedział to, co mu leżało na sercu.

- No bo chciałem zrobić przyjęcie niespodziankę dla Pana Lokiego - powiedział na jednym wdechu, jakby bojąc się, że wyśmiejesz go za ten pomysł. Ty jednak tylko uniosłaś brew, a on kontynuował - Wiesz, ostatnio zacząłem z nim rozmawiać i on serio chce być lepszy, ale mówi, że nikt mu nie wierzy. Dlatego pomyślałem.... Że jak to my zrobimy pierwszy krok, to może będzie chciał no wiesz.. Zacząć współpracować, bo nie będzie już miał przeczucia, że jest sam i ma w nas oparcie, nie? - podniósł na ciebie wzrok i wyczekiwał jakiejkolwiek reakcji.

Ty jednak w życiu nie czułaś się bardziej dumna z Petera. Tyle dobra, ile on daje innym ludziom jest po prostu rzeczą nie do opisania. A tym bardziej Loki, którego rzeczywiście każdy odrzuca i sam nie może zmotywować się do tego, żeby zacząć nowe, lepsze życie. Zgodziłaś się razem z Peterem i już po chwili zaczęliście planować całą imprezę, którą urządzicie tu, w mieszkaniu jego i cioci May. Jego ciocia sama nie ma nic przeciwko, bo jeżeli Peter kogoś lubi, to ona też go lubi.

Tak więc ładnie posprzątaliście w salonie, zrobiliście dobre jedzenie typu pizza i sernik, włączyliście muzykę i sprowadziliście do mieszkania osoby, które również nie mają nic przeciwko Lokiemu. Między innymi byli to - Thor, Bucky, Sam, Scott, Wanda no i wy. Na sam koniec przyprowadziliście waszego głównego gościa i zaśpiewaliście mu "sto lat", albo raczej "Tysiąc pięćset lat".

Biedny brunet nie wiedział co się właściwie dzieje, więc dałaś Peterowi znak, aby zaczął mówić to, co chciał.

- Um... - był z początku lekko spięty - Wie pan, że dla nas wszystkich - pokazał ręką na ciebie i resztę - jest pan naprawdę ważny. Nie liczy się to, co robił pan kiedyś, bo każdy z nas popełnia błędy, nie? - spojrzał na was, a wy kiwnęliście głową, motywując go do dalszego mówienia - No i dzisiaj, w pana urodziny, chcieliśmy pokazać panu, że jeżeli ktokolwiek w pana zwątpi... To my będziemy zawsze dla pana mili i gotowi do pomocy, panie Loki - skończył Peter i lekko się zakłopotał, nie widząc jakiejkolwiek reakcji ze strony boga.

Nie wiedząc co robić, wszyscy go przytuliliście. Gdy odeszliście do niego... To Loki się przed wami otworzył. Może dalej w lekko sarkastycznym stylu, jednak w stosunku do Petera był zupełnie inny. Na boku podziękował mu szczerze, ukazując szczęście, które poczuł w sobie pierwszy raz od dłuższego czasu. Później już poszło tylko z górki, bo zaczęliście się naprawdę dobrze bawić. A sam Pan Loki nigdy nie czuł się tak dobrze w innym towarzystwie, za co był wam wdzięczny.

🕺Peter Quill🕺- Quill, jak to Quill, nie był zbytnio pozytywnie nastawiony na to, że został.. no po prostu został zmuszony do zrobienia razem z tobą i resztą strażników przyjęcia urodzinowego dla Thora - którego najprościej w życiu nie trawił. Nie ważne, ile byś mu nie mówiła, że Thor jest naprawdę super gościem i nie ma powodów, aby go nie lubić, to Peter zawsze znajdzie jakąś wymówkę.

Straciłaś już siły do trudnego charakteru Petera, jednak zastosowałaś na nim broń ostateczną - szantaż. Jeżeli Peter będzie udawał, że Thor jest miło widziany w waszym towarzystwie... to po prostu mu się za to dasz.

Sama nie wierzysz, że to zaproponowałaś, jednak naprawdę zależy ci na uszczęśliwieniu swojego przyjaciela i no cóż, innego wyboru nie miałaś. Tak też zabraliście się do roboty.

W sumie to ty wszystko robiłaś (z małą pomocą Rocketa i Mantis), bo Peter zgodził się jedynie na siedzenie z bogiem, a nie na robienie dla niego imprezy. Cudem nie wyżyłaś się na swoim chłopaku i jakoś wytrzymałaś do końca przygotowań.

Przygarnęliście Thora do siebie, po tym, jak oddał Nowy Asgard w ręce Valkirii. Sama nie miałaś nic przeciwko, bo grzmot to twoja najlepsza psiapsióła, Rocket i Groot też znają go trochę dłużej, a reszta wzruszyła na niego ramionami. Quill został zgnieciony większością głosów na "tak, Thor zostaje" i po prostu postanowił ignorować jego obecność na swoim statku.

Tak więc ty ogarnęłaś przyjęcie, świstak i drzewo kupili alkohol, a Mantis zrobiła dla Thora papierową koronę.

Co do wspomnianego wcześniej alkoholu... Thor i Peter zrobili sobie najwyraźniej jakieś zawody w piciu, na zasadzie "nie skończę, póki on sie nie podda". No i tak właśnie chłopcy zaczęli grać w karty - a dokładniej w UNO - jednak Thor miał ułatwione zadanie, bo za Peterem stał niewidzialny Drax i podpowiadał grzmotomocnemu.

Co jak co, ale ta impreza nie była aż tak zła. Atmosfera spoko, jedzenie spoko, piciu spoko. Jednak gorzej było z tym, co obiecałaś Peterowi... Nigdy nie spodziewałaś się, że chłopak ma w głowie tyle niewypowiedzianych pomysłów, które ujawniają się dopiero po wypiciu procentów.

👳Arcymistrz👳- Władca Sakaar postanowił, że samemu urządzi swoje urodziny - jak co roku zresztą - i nikt ma mu w tym nie przeszkadzać.

Nie zamierzałaś tego robić, więc traktowałaś ten dzień jak nic nadzwyczajnego. Arcymistrz jednak nie był taki spokojny, bo od samego rana kazał swoim doświadczonym służącym organizować dla niego przyjęcie, a następnie rozkazywał im zapominać tego, że cokolwiek robili. Tak też po południu udałaś się na salę główną i zobaczyłaś przeróżne ozdoby, jedzenie i inne takie. Nagle do sali wparował twój partner na hulajnodze - tak, hulajnodze - udając wielkie zdziwienie tym, co tam zastał.

- Co? - zapytał - Impreza niespodzianka? Dla mnie? Nie możliwe!!! - zaczął udawać zszokowanego, co wzbudziło w tobie ochotę do tarzania się po podłodze ze śmiechu - Jejku, nie musieliście! Dziękuję! - przyłożył dłoń do serca i zaczął dziękować każdemu z osobna.

A ty uznałaś, że szkoda marnować jedzenie i obiadałaś się smakołykami.

++++
Tak, to Jeff Goldblum
++++

🐜Scott Lang🐜 - Z racji, iż Scott nie ma aż tak dużo czasu do spędzania go ze swoją córką, postanowił zrobić jej najbardziej różowo-fioletowe przyjęcie urodzinowe, jakie kiedykolwiek będzie miała okazję przeżyć. Dostał zgodę od swojej ex żony - a trochę na nią wyczekiwał - i razem z tobą zamierza zrobić imprezę u was w domu.

Jako, że sama znasz Cassie - bo w końcu jesteś jej nauczycielką - to dokładnie wiesz, czego mogłaby sobie życzyć na urodziny.
Jakiś miesiąc temu twoja klasa miała przygotować album urodzinowy, w którym dzieci mają podać dokładnie wszystkie informacje o swoim wymarzonym przyjęciu. Poprosiłaś Scotta, aby ubłagał Cassie o pokazanie mu go - żeby wiedzieć, jak macie zrobić jej najlepsze urodziny.

Wzięłaś listę do rąk i zaczęłaś czytać:

1. Jaki kolor miałby odgrywać najważniejszą rolę na twoim przyjęciu?

Najbardziej chciałabym kolor fioletowy, bo to mój ulubiony! A jeżeli nie będzie fioletowego, to może być różowy.

Tak wyglądała pierwsza kartka z albumu Cassie. Postanowiliście, że całe urodziny będą oparte właśnie na nim.

Razem ze Scottem ruszyliście do sklepu, gdzie kupiliście fioletowe i różowe balony, serpentyny, czapeczki urodzinowe i confetti.

2. Ilu chciałabyś mieć gości i kto by to był?

Już raz zaprosiłam swoje koleżanki i nie podobało mi się przyjęcie razem z nimi, dlatego teraz chciałabym zaprosić wszystkich kolegów taty, bo są naprawdę super!

Czytając to spojrzałaś na Scotta, który był lekko zakłopotany. Zwykle nie lubił załatwiać spraw z takimi ludźmi, więc wynajął do tego swoją księgową - Louisa - który zgodnie z planem działania wysłał zaproszenia do wszystkich Avengersów.

3. Jakie prezenty chciałabyś od nich dostać?

Nie chcę drogich prezentów, bo wtedy wszyscy chcieliby się nimi bawić, zamiast bawić się ze mną. Dlatego chciałabym dostać jeden, duży prezent, który byłby tylko dla mnie!

No i dla taty, bo on lubi się ze mną bawić♡

Twoje biedne, czułe serce zaczynało pękać, widząc jak bardzo Cassie musiała być smutna w swoje poprzednie urodziny. Scott tylko to potwierdził. Powiedział, że wszystkie jej koleżanki przyszły zobaczyć tylko jej dom i zabawki, bo jej ojczym jest dosyć bogaty. Uznaliście, że kupicie Cassie duży, albo i nawet ogromny zamek, który będzie można rozstawiać u was w ogródku, kiedy tylko będzie chciała. Będzie mogła bawić się tam sama, albo ze Scottem i ewentualnie tobą. Tak, to był dobry pomysł.

4. Jaki chciałabyś tort?

Malinowy, bo jak byłam mała to tata zawsze robił mi malinowy sok i był pyszny. Chciałabym zobaczyć, jak będzie smakować malinowy tort.

Sama uwielbiasz malinowy tort, więc z największą przyjemnością udałaś się do cukierni i zamówiłaś tam duży, malinowy tort przekładany nutellą - bo Cassie uwielbia nutellę.

Wypełniliście również drobniejsze punkty z albumu urodzinowego Cassie i zaprosiliście ją, kiedy wszystko było gotowe. Przyprowadziłaś ją do waszego salonu, gdzie stali Avengersi, którzy przyszli wszyscy - bez wyjątku - do Scotta, aby uszczęśliwić jego córkę.

Cassie nie wierzyła własnym oczom. Powitała się ze wszystkimi i zdziwiła się, że w ogrodzie czeka na nią prezent. Od razu tam pobiegła i zobaczyła duży, różowy, rozkładany zamek. Obejrzała go dookoła i wróciła do domu, prawie że płacząc że szczęścia. Przybiegła prosto w ramiona Scotta i powiedziała - Jesteś najlepszym tatą na świecie! - przez co każdemu z was łza zakręciła się w oku.

Przyjęcie wyszło fantastycznie - wszyscy dobrze się bawili, Cassie była szczęśliwa jak jeszcze nigdy dotąd, a ty i twój chłopak mogliście odetchnąć z ulgą, że wszystko poszło po waszej myśli. Pod wieczór - gdy goście już wyszli - ruszyliście do ogrodu, aby przez kolejne kilka godzin bawić się w nowym zamku, a następnie w nim zasnąć.

👽Eddie Brock👽 - Eddie poprosił cię, abyś jutro dała pobyć jemu i jego symbiotowi sam na sam. Nie wiedziałaś, o co chodzi, ale zgodziłaś się. W końcu czasem facet musi pobyć samemu z facetem - no, ewentualnie kosmitą. Spytałaś się swojego chłopaka o co chodzi, on tylko powiedział, że chce zrobić dla Venoma urodziny. Mógł o tym mówić głośno, bo Ven nawet nie wiedział, co to urodziny.

Jak prosił, tak zrobiłaś i pożegnałaś się z nim rano, a Eddie zaczął brać się za organizowanie męskiego wieczoru. Ogarnął alkohol, jedzenie - głównie chipsy i mały tort, którym wspólnie się najedzą. Pobrał film do oglądania (fakt,że nielegalnie, ale to już swoją drogą) i posprzątał w salonie.

Wieczorem usiadł na kanapie, wyjął jedzenie i alko, odpalił film i nałożył sobie na talerz kawałek tortu - Wsztkiego najlepszego Venom! - zaśmiał się i wziął do buzi trochę ciasta.

- Co to za okazja, Eddie? - spytał symbiot i usiadł na ramieniu chłopaka

- Nie wiem kiedy się urodziłeś, ale jesteś już w moim ciele równo rok, więc uznajmy to za datę twoich urodzin - odpowiedział mu z uśmiechem

- A te urodziny to co?

- Na Ziemi obchodzi się co roku dzień swojego urodzenia. No a ty masz je dzisiaj, bo tak wymyśliłem - zaśmiał się głośno.

Venom mu przytaknął i tak spędzili razem resztę wieczoru, świętując ich wspólną rocznicę.

+++++++++
4137 słów!

Trochę się ciągnęłam z tym rozdziałem - za co przepraszam - ale wynagrodzę to resztą przygotowanych już części tych preferencji. Ewentualnie przekupię was moimi OneShotami na moim profilu. Są już dwa - Z Thorem i Ant-Manem - mam w zeszycie pomysły na kolejne dwa - Zimowy Żołnierz i Starlord - no i jeszcze dwa do wymyślenia - Doktor Strange i Loki - z dedykacją dla HiddlestOFF . Jeśli macie jakied propozycje, możecie zostawić je tutaj -->

Niestety, albo i stety zbliżamy się do ich końca, którym będzie setny rozdział.

Ale nie ma co się martwić, bo tak jak w przypadku tej książki, weźmiemy się za robienie... Marvelowych Imagifów razem z eutanazja_express, prawda, zią?

Tymczasem ja się żegnam i idę robić resztę rozdziałów!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro