Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

high school au - stony

au - steve potrzebuje pomocy z wielu przedmiotów, a clint obiecuje że namówi tony'ego do pomocy

poboczne: sambucky, hawksilver (uczucia Clint'a), thorbruce (wspomniane)

----------------------------------

*Steve pov*

Kolejna pała. Świetnie. Dyrektor Fury już wiele razy groził mi, że jeśli nie poprawię ocen, to mogę sobie tylko pomarzyć o graniu w lacrosse. Próbowałem zdobyć numer Starka, ale mimo że jego ojca znają wszyscy, to sam Tony nie jest bardzo popularny. Proszę Clinta już od kilku tygodni, ale ten ciągle zapomina, bo obmyśla plan jak poderwać nowego dzieciaka z Sokovi. Jeśli tak dalej pójdzie to sam zagadam do Tony'ego. W tamtym roku siedziałem za nim na historii. Muszę przyznać, że jest słodki, ale nigdy nie podjąłem próby rozmowy.

-Clint, błagam porozmawiaj z Tony'm. Lacrosse jest dla mnie ważny. - usiadłem koło niego na stołówce.

-Jasne, zaraz to zrobię, ale teraz idź sobie. On tu zaraz będzie, a uwierz gracz lacrosse'a jest ostatnią osobą jaką on chce widzieć. - powiedział nastolatek i pogonił mnie.

*3 osoba*

Po tym jak Clint odgonił Steve'a, gracz lacrosse'a usiadł ze swoją paczką. Bucky Barnes, jego wieloletni przyjaciel, Sam Wilson - chłopak Bucky'ego oraz Natasha, przyjaciółka Steve'a.

-Barton znowu zapomniał? - spytała dziewczyna, wiedząc że Clint jest zapominalski.

-Ta, powiedział, że spyta jak tylko się do niego dosiądzie.

-Będziesz największym debilem, jeśli nie zrozumiesz tłumaczeń Tony' ego Starka. - zaśmiał się Bucky, po czym objął Sama ramieniem, a ten się w niego wtulił.

-Zamknij się, Barnes.

-O, idzie Stark z Banner'em. Zobaczymy, czy Clint pamięta.

-Jeśli nie ma Pietro w pobliżu to powinien pamiętać. - zaśmiała się Natasha, wiedząc doskonale jak Clint reaguje na widok 16-latka (a/n: Clint i reszta mają 18).

*Tony pov*

Ja i Bruce usiedliśmy koło Clint'a. Szczerze mówiąc nie wiem czemu zadajemy się z tym debilem. Prawdopodobnie dlatego, że jest uroczy jak szczeniak, ale potrafi pokazać zęby. No i znamy się w trójkę od dzieciaka.

-Tony, jest sprawa - powiedział Clint po jakimś czasie. - mój znajomy ma problem z kilkoma przedmiotami i od jakiegoś czasu prosi mnie o twój numer, ale ciągle zapomniałem zapytać.

-Uh, kto?

-Pewno jakiś debil. - zaśmiał się Bruce.

-To nie tak zeswatałem cię z Thor'em? Powinieneś być mi wdzięczny. - powiedział Barton, biorąc frytkę do ust, a Banner się tylko lekko zarumienił. Z nimi nigdy się nie nudzę. - Ale wracając do tematu. Steve Rogers.

-Doskonale wiesz co myślę o nim i jego drużynie. Thor i Sam to wyjątki z nich wszystkich.

-Wiem, ale on nie jest odpowiedzialny za tych idiotów. Dopóki nie powiedzieliśmy mu z Thor'em, co odpieprzyli to nawet o tym nie wiedział. Zresztą, on wiąże swoją przyszłość z lacrosse, a jeśli będzie dalej kolekcjonował pały to Fury zakaże mu grać. Wiesz, że treningi są ważne. - Barton mogłby napisać mi o tym całą rozprawkę.

-Ugh, zgoda. - spojrzałem niechętnie, ale dyskretnie na Steve'a. - Daj mu mój numer, a ja już idę na matmę. - powiedziałem, zbierając swoje rzeczy. Niestety matmę miałem bez chłopaków, więc poszedłem do swojej szafki po książkę, zeszyt i coś do pisania, a następnie skierowałem się do klasy. Na historii siedziałem przed Natashą. Przede mną siedział Barnes, więc zazwyczaj rozmawiali sobie przed lekcją. Usiadłem w ławce i spojrzałem za okno. Lał deszcz. Świetnie, pomyślałem. Dzisiaj nie jechałem autem i nie wziąłem parasolki. Tata - jak zwykle od śmierci mamy - był w pracy, więc nie mogłem zadzwonić do niego, aby mnie odebrał. Muszę poprosić Clint'a, czego nienawidzę, bo ma on totalnie nie po drodze. Siedząc, zacząłem się nudzić (zostało jeszcze 10 minut przerwy), więc poszedłem do szafki, wyciągnąłem swój zeszyt z projektami, po czym wróciłem do klasy i zacząłem kończyć projekt "F.R.I.D.A.Y". Zanim zdałem sobie sprawę do klasy weszli Romanoff i Barnes.

-Tony, Steve prosił, aby przekazać, że jest wdzięczny, że mu pomożesz. - powiedziała Natasha, po czym usiadła za mną.

-Nie ma za co. - powiedziałem cicho i zamknąłem zeszyt.

-Mam nadzieję, że wbijesz mu coś do tego łba, bo jeśli ty go nic nie nauczysz, to kupię mu nagrodę debila roku. - zaśmiał się James i muszę przyznać, że mnie to rozbawiło. - A tobie postawię drinka, jak go czegoś nauczysz. - dodał, po czym zadzwonił dzwonek.

*po szkole, osoba trzecia*

Tony westchnął, ponieważ wciąż padało. Obecnie czeka na Clint'a, który został przetrzymany przez Coulson'a. Historyk naprawdę ma niepoukładane w głowie, ale ma dobre rady.

-Czekasz na kogoś? - Stark usłyszał głos Steve'a.

-Na Clint'a. Coulson go przetrzymał. - odpowiedział krótko Tony.

-Słuchaj, Clint mi mówił, że nie przepadasz za sportowcami i wiem że to wina mojej drużyny. Naprawdę cię przepraszam, nie miałem pojęcia co planowali... Cieszę się, że Thor i Sam ci pomogli.

-Możemy o tym nie rozmawiać? - wyszeptał cicho Tony. Nie chciał wracać do tego dnia. Jednak mimo wszystko, po wszystkim Howard zaopiekował się synem i trochę ich to do siebie zbliżyło.

-Oczywiście, przepraszam. Jeśli kiedykolwiek próbowaliby to powtórzyć, powiedz mi, okej? - Steve uśmiechnął się do Tony'ego i położył dłoń na ramieniu niższego chłopaka.

-O-okej.

*Tony pov*

-O-okej. - Co jest do cholery? Ja się nie jąkam, pomyślałem. Jego dłoń jest taka miła. Czekaj, co?

*osoba trzecia*

-Okej, Tony. Możemy jechać. - nagle do nich podszedł Clint.

-Napewno? Nie masz po drodze.

-Tak, nie będziesz mókł. Narka, Steve.

-Pa, Steve. - Tony uśmiechnął się lekko do Rogers'a.

-Do jutra. - wyszeptał Steve, po czym skierował się do swojego auta.

*2 tygodnie później, Steve pov*

Od dwóch tygodni regularnie umawiam się z Tony'm do jego domu na korki. Idzie nam coraz lepiej, obecnie powtarzamy do testu z matmy, który mam w przyszłym tygodniu.

Poza korkami również zaczęliśmy spędzać razem czas. Umawialiśmy się do kawiarnii, oglądaliśmy dużo filmów, nawet udało mi się poznać jego tatę, bo jednego dnia zapomniał czegoś z domu i musiał się wrócić. Pan Stark pomyślał, że jestem chłopakiem Tony'ego, więc tłumaczenie, że nie jestem było niezręczne, ale teraz się z tego śmiejemy.

-Masz ochotę na pizzę? - spytał się Tony.

-Jasne, możemy zamówić - powiedziałem.

-Hawajska?

-Mhmmm. - wymruczałem, próbując skupić się na zadaniu, które mi wymyślił.

-To ty kończ, a ja zamówię. - powiedział, po czym wyszedł zadzwonić, aby mi nie przeszkadzać. Po kilku minutach wrócił, a ja nawet nie zacząłem tego. Jak do tej pory wszystko szło nam raczej gładko, to ten temat to jakiś nieśmieszny żart. - Tones, wytłumacz mi to jeszcze raz.

- Tłumaczyłem ci to już pięć razy. - zaśmiał się starszy (a/n Tony jest z maja, Steve z lipca jeśli ktoś nie wie c:).

- Ale ja jestem debilem. 

- Tego już się domyśliłem. - dodał, po czym usiadł obok mnie. - Więc tak... - zaczął mi tłumaczyć wszystko od nowa, a ja skupiłem się na jego słowach, chcąc go pocałować. Kurwa, Steve, o czym ty myślisz? On ci pomaga i jest miły, a ty tylko myślisz o jego oczach. I tych dłoniach. I udach. I jego tyłku. Nie, Steve, stop. - Rozumiesz? - spytał po jakimś czasie.

- Tak, chyba ogarnąłem. 

- No to teraz rozwiąż zadanie trzecie. - uśmiechnął się Stark, co odwzajemniłem.

*kilka godzin później, Tony pov*

Steve jest taki uroczy. Po tym jak wytłumaczyłem mu resztę, włączyliśmy film. Dzisiaj jest piątek, więc Rogers u mnie nocuje. W trakcie oglądania wyższy zasnął z głową na moich udach. Uśmiechnąłem się i zacząłem jeździć swoimi palcami po jego włosach. 

Pod koniec filmu sportowiec obudził się i przetarł oczy.

- Długo spałem? - spytał, mrugając kilka razy.

- Tylko trzydzieści minut. - odpowiedziałem i chciałem zabrać swoją dłoń, ale on tylko złapał moją tą swoją, większą, a następnie położył ją z powrotem w swoich włosach.

- Nie przestawaj. - szepnął, po czym odwrócił się tak, żeby mógł mi spojrzeć w oczy. Bawiłem się jego włosami. - Masz piękne oczy. - szepnął, a ja się lekko zarumieniłem.

- Przestań, Steve. 

- Mówię prawdę, Tones. - uśmiechnął się do mnie. 

*miesiąc później, osoba trzecia*

Od tamtego dnia nic się nie zmieniło. Tony i Steve byli dalej przyjaciółmi, lecz obydwoje zaczęli czuć coś więcej. Każdy to widzi, nawet Howard. Niestety Rogers i młody Stark byli zbyt głupi, aby to zauważyć. Owszem, flirtrowali bardzo często, ale nie robili nic więcej, więc ich przyjaciele postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Clint oraz Bruce zaciągnęli Tony'ego na imprezę Bucky'ego, który przekonał Steve'a, aby przyszedł.

Kilka minut przed tym jak wepchnęli Tony'ego do pokoju gościnnego i zamknęli go tam, Bucky podstępnie poprosił Steve'a, aby coś sprawdził w pokoju gościnnym, a gdy tylko jego przyjaciel wszedł, Barnes zamknął drzwi. Po kilku minutach siedzenia na łóżku Rogers usłyszał jak drzwi się otwierają, krzyk Starka i ponowne zamknięcie drzwi.

- Nożesz kurwa mać! Banner, Barton zabiję was jak otworzycie drzwi! - wykrzyczał Tony, ewidentnie nie widząc Steve'a, który siedział na łóżku.

- Próbowałem. Nie działa. - postanowił się odezwać wyższy. Drobniejszy podskoczył i się odwrócił.

- Rogers, czy ty chcesz, żebym zszedł na zawał?! Co to w ogóle ma być do cholery?! - wykrzyczał wściekły nastolatek.

- Nie wiem. Bucky zamknął mnie tu kilka minut temu. Może on i twoi przyjaciele pomyśleli, że to zabawne. 

- Może Clint, ale Bruce? Nigdy nie widziałem, żeby rozmawiał z Barnes'em, no tylko jak się dosiedliście raz do nas i może jak spotyka się z Thor'em. On nie jest na tyle głupi, żeby to zrobić. - westchnął niższy i usiadł obok Steve'a. 

- Czy ty właśnie zasugerowałeś, że Bucky jest głupi?

- Nie powiedziałem tego wprost. I nie zapomnij, że powiedziałem, że Clint też jest głupi. Ale i tak go kocham, nie mogę być na niego zły. - Tony uśmiechnął się na wspomnienie jak on i Bruce poznali Clint'a. Dzieci wyśmiewały się z małego Barton'a, ponieważ był on głuchy i nosił aparat słuchowy (oczywiście, nosi go do tej pory), lecz Tony'emu i Bruce'owi nie przeszkadzało to. Bawili się z nim każdego dnia, aż w końcu cała trójka stała się nierozłączna. 

- Masz może jakiś pomysł jak spędzić ten czas, dopóki nas nie wypuszczą?

- Uh, nie wiem. Może porozmawiajmy? Dawno tego nie robiliśmy.

- Rozmawiamy codziennie, Tones.

- Steeb, nie to chodzi. Chodzi mi o rozmawianie o nas. Tak, jak na pierwszych korkach, pamiętasz?

- Oczywiście, że pamiętam, Tony. To było tak zawstydzające, że nie da się tego zapomnieć.

- Ej, nie było tak źle. - zachichotał mniejszy.

- Nie było tak źle? Po tym jak ci powiedziałem o zawstydzającej sytuacji z moim pierwszym pocałunkiem, zrobiłem dokładnie to samo, tylko że nie upadłem na twoje usta. - Steve schował swoją czerwoną twarz w dłoniach.

- Właśnie, nie upadłeś. A nawet gdyby, to nie narzekałbym. Jesteś przystojny i miałeś już kilka dziewczyn, i chłopaków, więc pewno umiesz się całować. - zanim Stark zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, Rogers spojrzał na niego z łobuzerskim uśmiechem. - Znaczy... Ugh...

- Chciałbyś, żebym wtedy upadł na twoje usta? - wyższy wyszeptał do ucha nastolatka, który się zarumienił. 

- Może... - odpowiedział niepewnie Stark.

- Może? Tak albo nie to jedyna odpowiedź, Tony. - uśmiechnął się lekko i położył swoją dłoń na policzku chłopaka.

- Tak... Tak, chciałbym. - szepnął cicho, a Rogers przybliżył się do drobniejszego. 

- A teraz? Chcesz? - nosy nastolatków stykały się.

- Chcę. - Steve nie potrzebował więcej. Początkowe, lekkie muśnięcie ust przerodziło się w namiętny pocałunek. Był on pełen pasji i uczuć. Każdy z nich wyrażał to, co czuł do drugiego.

- Kocham cię, Tony. Już od dłuższego czasu. - wyznał większy, gdy przerwali pocałunek.

- Więc chyba już wiem, czemu tu nas zamknęli. Też cię kocham, Steeb. - uśmiechnął się Stark, po czym przyciągnął Steve'a do kolejnego pocałunku. Kolejną godzinę spędzili śmiejąc się, rozmawiając jak i całując się co jakiś czas. Gdy Clint otworzył drzwi, uśmiechnął się, gdy tylko zauważył, że Tony i Steve się całują. Gdybym tylko miał odwagę, aby powiedzieć Pietro, co czuję, pomyślał Barton.

a/n pisanie tego zajęło mi kilka dni, ale koniec wskazuje na sequel, gdzie skupię się na Clincie, który będzie próbował wyznać Pietro, co do niego czuje

liczba słów: 1876

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro