Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

W mojej szafie jest potwór

Obiecałam wam kiedyś tego shota; nie wiem, czy jeszcze w ogóle o tym pamiętacie ;P Nawet jeśli nie, serdecznie zapraszam do przeczytania! 

IronDad & SpiderSon w akcji! 


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&& 


Tony był pewien, że musiał coś źle usłyszeć.

Kiedy jednak Peter powtórzył to jedno zdanie, okazało się, że z jego słuchem wszystko jest w porządku.

Stark westchnął ciężko, odsuwając od siebie najnowszy projekt zbroi Ironmana. Patrzył przez chwilę na stojącego kilka metrów dalej chłopca, który ze spuszczoną głową wpatrywał się uparcie w podłogę.

- Peter, masz piętnaście lat – powiedział w końcu miliarder.

- Ale panie Stark! – Oburzył się Parker, robiąc obrażoną minę. Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. – Nie wyjdę stąd, dopóki pan tego nie sprawdzi.

Oczy Tony'ego rozszerzyły się na postawione przez nastolatka ultimatum. Dzieciak ośmiela się na coś takiego?

Mężczyzna ponownie westchnął.

- Jestem przekonany, że w twojej szafie nie ma żadnego potwora – powiedział, na co chłopiec prychnął.

- A właśnie że jest. – Wciąż upierał się przy swoim.

Miliarder miał ochotę przewrócić oczami. Naprawdę uwielbiał Petera, ale czasem go po prostu nie rozumiał. Czy to była sprawka jego nastoletnich hormonów, czy może jakiś dziwnych internetowych trendów, Stark nie miał pojęcia. Podejrzewał, że to wina połączenia obu tych rzeczy.

Kto to słyszał, by mieszkanie z piętnastolatkiem było takie trudne? Tony wprawdzie nie planował przygarniać go pod swój dach, kiedy się poznali, ale nie żałował, że właśnie w ten sposób potoczyły się ich losy. Kochał tego chłopca i nigdy w życiu by nie pozwolił, by cokolwiek mu się stało.

To nie zmienia jednak faktu, że czasem nie ma pojęcia, co zrobić w konkretnej sytuacji, na przykład takiej jak ta.

Dzieciak uparcie powtarzał, że w jego szafie jest potwór. Stark wiedział, że małe dzieci mogą przychodzić z takimi problemami do swoich rodziców (sam kiedyś skarżył się mamie, że za jego oknem siedzi duch), ale żeby robił to dojrzewający chłopak?

Tony ponownie tego dnia westchnął.

- Dobra, pokaż mi tego potwora – mruknął w końcu, wstając ze swojego krzesła.

Peter tylko na to czekał. Natychmiast ruszył w stronę drzwi, po czym skierował się do swojego pokoju. Nie wyglądał już na takiego bezbronnego jak zaledwie kilkanaście sekund wcześniej. Żwawo szedł przed siebie, a Tony był pewien, że przez sekundę słyszał jego cichy chichot. Dzieciak coś planował, tego miliarder mógł być pewien.

Chłopiec miał na sobie swoją ulubioną piżamę – granatowa koszulka z napisem „Bedtime is the best time" oraz tego samego koloru spodnie w białe paski. Strój ten był na niego nieco za duży, ale Parkerowi to w ogóle nie przeszkadzało. Na pierwszy rzut oka mógł wyglądać niewinnie, ale Stark znał prawdę. Peter wcale taki niewinny nie był. Owszem, był słodki i miał złote serce, ale był z niego niezły prankster.

Stark czasem się zastanawiał jakim cudem Peter wylądował częściowo pod jego opieką. Nie miał nic przeciwko jego towarzystwu (Peter jak mało kto potrafił poprawić mu humor), jednak zdarzały się momenty, że Tony czuł się tym wszystkim zmęczony. To nie znaczyło oczywiście, że komukolwiek oddałby dzieciaka, broń cię Thorze! Po prostu kiedyś w życiu by się nie spodziewał, że mógłby być czyimś mentorem. A tu bum! I nagle pojawił się Parker.

Jakie to życie potrafi być zaskakujące...

Nastolatek wszedł do swojego pokoju i podszedł do łóżka, na którym po sekundzie usiadł, wskazując dłonią szafę.

- Jest przerażający – szepnął.

Tony ponownie westchnął. Może Peter po prostu ubzdurał sobie, że jedna z koszul przypomina ducha? Albo zapomniał, że zostawił tam projekt do szkoły, który, przykryty białym prześcieradłem, mógł wydawać się straszny? Lub ustawił tam pajacyka-niespodziankę zaprogramowanego tak, by wyskoczył, gdy tylko Tony otworzy szafę?

Mężczyzna szybkim ruchem otworzył drzwi do szafy. Spodziewał się, że coś na niego naskoczy, ale ku jego zdziwieniu, nic takiego nie nastąpiło. Szafa była prawie pusta.

- Peter, tu nic nie ma – mruknął. – Jedynie duże lustro.

Dopiero gdy wypowiedział te słowa na głos, uświadomił sobie, na czym polegał kawał chłopca. Słysząc jego śmiech, tylko utwierdził się w przekonaniu, że dał się zwieść. Miliarder aż zaniemówił. Odbicie lustrzane...

- Peter! – krzyknął, po czym błyskawicznie się obrócił, patrząc na chichoczącego na łóżku nastolatka.

- Że-żeby pan widział swoją minę! – Wydusił między napadami śmiechu.

Przez kilka długich sekund Stark stał przy meblu, oszołomiony, ale w końcu udało mu się odzyskać panowanie nad własnym ciałem. Dzieciak popamięta!

- Ach, więc tak chcesz się bawić. – Mężczyzna chytrze się uśmiechnął.

Podszedł szybko do łóżka chłopca i, zanim ten zdołał się zorientować, co się dzieje, podniósł go, chwycił w pasie jedną ręką, a drugą zaczął łaskotać. Pokój natychmiast wypełnił się jeszcze głośniejszym śmiechem nastolatka, który, próbując wyrwać się i zakończyć swoje tortury, zaczął się wiercić na wszelkie możliwe strony.

- S-Stop! – krzyknął, po czym wybuchnął kolejną salwą śmiechu.

Tony cały czas kurczowo trzymał Parkera przy sobie, nie pozwalając mu się odsunąć. Chciał wojny? Proszę bardzo, właśnie ją dostał! Ale bez urazów z niej nie wróci!

Stark zawsze się cieszył słysząc śmiech Petera. Niby normalna, ludzka rzecz, ale mimo wszystko to potrafiło poprawić mu humor. Wtedy też czuł dziwne ciepło w okolicach serca i zawsze obiecywał sobie, że będzie dawał chłopcu jak najwięcej okazji do śmiania się.

Kiedyś w życiu by nie pomyślał, że spędzanie czasu z nastolatkiem może mu przynieść tyle radości. Wątpił, by przy jakimkolwiek innym dzieciaku mógłby być prawdziwym sobą. Nikogo innego by tak nie łaskotał, nikomu innemu nie dałby pokoju w Avengers Tower, nikomu innemu nie pozwoliłby wchodzić do swojego laboratorium, i nikogo innego nie broniłby tak, jak broni Petera.

Dzieciak był jego i tyle w temacie.

W pewnym momencie obaj się zachwiali i upadli na łóżko. Peter, wciąż trzymany przez pana Starka, wił się pod ilością łaskotek, jakie otrzymywał od swojego mentora.

- Stop! – Wykrzyknął ponownie, próbując się wyślizgnąć z o dziwo mocnego uścisku.

Miał pajęczą siłę, ale był osłabiony przez tak długie śmianie się. Nie wiedział dokładnie, jakiej reakcji powinien się spodziewać po Tonym, aczkolwiek kara w postaci łaskotek naprawdę go zaskoczyła. Nie wiedział nawet, że jest na nie aż tak czuły. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś „ukarał" go w ten sposób.

Mimo wszystko to było inne. Tak... Peter nie potrafił znaleźć na to odpowiedniego słowa. Wielokrotnie widział jak na filmach ojcowie bawią się tak ze swoimi dziećmi. Widział w panu Starku kogoś znacznie więcej niż jedynie mentora, ale do tej pory nie odważył mu się tego powiedzieć. Cieszył się z relacji, jaką z nim ma i nie oddałby jej za żadne skarby świata.

Nie chciał jej również popsuć, więc wolał milczeć niż wywierać na mężczyźnie niepotrzebną presję.

- Aj! – krzyknął, gdy nagle dostał poduszką.

- Nie uciekniesz, młodzieńcze. – Miliarder skutecznie przytrzymał go w miejscu, wciąż okładając go miękkim materiałem po torsie.

Nawet nie wiedział, kiedy jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. To się stało samo, nagle. Ot tak. Zresztą nie pierwszy raz. Zawsze, gdy spędzał czas z Peterem, prędzej czy później się uśmiechał. Bardziej, mniej – nieważne, ten uśmiech był. Nie pamiętał, czy kiedyś przy kimkolwiek tak się zachowywał. Nawet przy Avengersach nie odkrywał całego siebie.

Parker jednak to była inna sprawa. Przy nim miliarder nikogo nie musiał ukrywać. To był jeden z powodów, dla których chłopiec był tak mile widzianym gościem w Wieży.

Kiedy Peter wciąż uparcie bronił swojej twarzy przed poduszkowymi atakami, Stark wpadł na iście genialny pomysł. Puścił na chwilę nastolatka, a gdy ten przekręcił się lekko na bok, sprzedał mu porządnego klapsa w lewy pośladek.

Reakcja młodego bohatera była natychmiastowa.

- Ał! – krzyknął, zaskoczony.

Odruchowo zasłonił tyłek rękoma, na co Tony tylko czekał. W momencie, gdy twarz Petera została odsłonięta, zaatakował go poduszką.

Kilka sekund później bitwa się zakończyła. Obaj usiedli na łóżku, dysząc lekko, ale za to szeroko się przy tym uśmiechając.

- Ta ostatnia zagrywka była nieczystym zagraniem – burknął nagle chłopiec, przeczesując ręką włosy.

- Tak? – Stark uniósł prawą brew. – A twój żarcik z szafowym potworem to niby taki święty?

- Pańska mina była bezcenna. – Nastolatek zachichotał na samo wspomnienie wyrazu twarzy swojego mentora.

- Uważaj, bo zaraz dla równowagi przyłożę ci w drugi pośladek – zażartował miliarder. Chociaż... Może to wcale nie był taki zły pomysł? Chytrze się do siebie uśmiechnął, kręcąc jedynie głową. Ach, te dzieci...

W odpowiedzi Peter szeroko się uśmiechnął. Położył swoją poduszkę na właściwym miejscu, po czym popatrzył na siedzącego obok mężczyznę.

- Wystarczy tego dobrego. – Tony wstał, próbując doprowadzić swoje włosy do porządku. A wcześniej miał naprawdę niezłą fryzurę... - Czas spać, młody. – Nie czekając na odpowiedź chłopca, uniósł jego kołdrę, dając mu tym samym znak, że ma pod nią wejść. – Twoja ciotka mnie zabije, jak się okaże, że się nie wysypiałeś będąc pod moją opieką – burknął, pół żartem, pół serio.

Jedna z zasad ustalonych z May była prosta – dbać o sen Petera i nie pozwalać mu opuszczać zajęć w szkole. Stark cały czas się tego trzymał, nie godząc się na żadne wyjątki. Nawet na potwora z szafy.

Peter posłusznie wykonał polecenie, a gdy ułożył się wygodnie, Tony nakrył go kołdrą, czochrając mu przy okazji włosy. Parker uśmiechnął się lekko, po czym ziewnął.

- Dobranoc, tato – szepnął, tuląc się do poduszki.

Tony zamarł w połowie drogi do drzwi. Obrócił się, patrząc na zasypiającego nastolatka, który nawet nie zdawał sobie sprawy, jak go przed chwilą nazwał. Kąciki ust miliardera mimowolnie uniosły się, a mężczyzna poczuł dziwne ciepło w okolicach serca.

Dobranoc, tato.

Kto by pomyślał, że to jedno, krótkie słowo, wywoła w nim tyle emocji?

- Dobranoc, Pete – odpowiedział, po czym, wciąż z szerokim bananem na twarzy, wyszedł z sypialni chłopca. - Friday, nagrałaś całą tę sytuację? – spytał, kierując się do swojego laboratorium.

Teraz i tak nie dałby rady zasnąć, więc spożytkuje pozostałą mu energię na pracy.

- Oczywiście, szefie. Nagranie jest już zapisane na pana prywatnym dysku.

Tony Stark szeroko się do siebie uśmiechnął. Naprawdę nie mógł się już doczekać reakcji Petera na ten filmik.

To dopiero będzie słodka zemsta za tego „potwora"!


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


Podobało się? :D Shot był całkowicie poświęcony relacji Tony'ego i Petera, co lubicie :D 

Ktoś zgadł, o jakiego potwora chodzi? ;P

Miłego weekendu! ;* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro