Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

94

Steve biegł białymi korytarzami Robił wielkie kroki i szybko pokonywał drogę do laboratorium. Agenci, których mijał, odwracali się za nim zdziwieni. Raz przy jednym zakręcie, nie udało mu się wykręcić i wpadł w ścianę. Agentka, w którą prawie wbiegł, spojrzała na niego zdziwiona. Kapitan rzucił szybkie "dzień dobry" i ruszył dalej.

Miał na sobie nowy kostium i jeszcze się do niego nie przyzwyczaił. Pierwsze co zauważył, kiedy go zobaczył, była spora różnica w odcieniach niebieskiego. Ten był o wiele jaśniejszy. Potem okazało się, że budowa hełmu, też jest zmieniona. Poprzedni przypominał trochę kask, lecz nowy to był jakiś rodzaj kaptura z nadrukowanymi białymi skrzydełkami. Wszystko to sprawiło, że Tony miał mnóstwo nowych powodów do żartów.

Wpadł do laboratorium i próbując zahamować, prześlizgnął się po całej jego długości. Zatrzymał się, dopiero kiedy przewrócił się o stół. Bruce obrócił się od ekranu z różnymi obliczeniami. Tony wzruszył tylko ramionami i wyciągnął w jego stronę rękę z opakowaniem jagód w czekoladzie.

-Jagódkę?- zapytał.

-Eeee... Dzięki, ale najpierw muszę wstać- powiedział i przyjął drugą wyciągniętą rękę. Kiedy wreszcie wstał, otrzepał się i orzekł- Thor wraca.

-Naprawdę? Gdzie jest?- zapytał Tony, a potem wrzucił sobie do ust jagodę.

-Trzeba będzie z nim pogadać- stwierdził Bruce, wracając do swoich obliczeń- Jego brat rzucał mi spojrzenie typu "zabiję was wszystkich, kiedy będziecie spali".

-Mówił, że jest jakieś półgodziny lotu stąd. Może on zdoła wydobyć od Lokiego, gdzie jest Tesseract- powiedział Kapitan.  

-To już nie jest potrzebne Niebieski Kapturku- Tony podniósł przeźroczysty tablet, leżący koło berła Lokiego i zaczął przeglądać obliczenia.

-Znaleźliście go?- Steve spojrzał z nadzieją na naukowców.

-Jeszcze nie- powiedział powoli Bruce.

-Jesteśmy na dobrej drodze- stwierdził Stark- Potrzebuję jeszcze kilku minut, by dostać się do wszystkich tajemnic T.A.R.C.Z.Y.

-Tony nie możesz!- zawołał Rogers i obrócić się w stronę Bannera- Prawda Bruce?

-Stark nie mów o tym głośno- naukowiec wskazał na ściany- Tu mogą być kamery.

-Spoko luzik już się nimi zająłem. Ktoś wie, gdzie się podziała Natasza?

-Nie mam zielonego pojęcia- stwierdził Steve- Mam tylko nadzieję, że nie będzie się zbliżała do klatki H...- spojrzał na Bannera- hukoodpornej.

-Tak wiem, że ona jest przygotowana dla mnie. Nie musisz się martwić- odparł Banner.

-Skoro mamy już wszystko wyjaśnione. Mój ubrany w kolory nieba przyjacielu kopsnij się do automatu po kolejną paczkę jagódek.- powiedział Tony, nie odwracając wzroku od notatek- I może jeszcze jakieś picie. Dla mnie Colę. A ty co chcesz Bruce?

-Wodę i jakieś czipsy.

-No wiesz, co masz, przynieś Hermesie, więc co tu jeszcze robisz?

-Jesteś nieznośny Stark- mruknął Rogers, wychodząc.

-A ty to uwielbiasz!- zawołał za nim Tony.  

******

-Thor Odinson otrzymuje pozwolenie, na lodowanie na lądowisku nr. 4- rozległ się chłodny, żeński głos, chwilę przed tym, jak asgardczyk wleciał do Helikaliera. Dostępni męscy członkowie Avengers już na niego czekali przy wejściu do lądowiska. Mieli poważne miny i oczekiwali dokładnych wyjaśnień, lecz jak tylko blondyn przekroczył próg, nie mogli powstrzymać się od śmiechu.

-Co ty masz na sobie?-zapytał Banner, ledwo łapiąc oddech, na widok zniszczonej i zabrudzonej trawą, ziemią i krwią sukienki.

-Urwałeś się z teatru z czasów Szekspira?- zapytał Tony z podłogi.

-Rozumiem, o czym mówisz- Steve oparł się o ścianę, by się nie przewrócić.

-A ja nie za bardzo- stwierdził Thor.

-Kobiety wtedy nie grały w teatrze i faceci ubierali sukienki, i grali role żeńskie- wydusił z siebie Banner.

-Co rzecze matka, gdy jej kiece wdziewasz!?-zawołał Stark, ciągle leżąc na podłodze- Rogers wyciągaj telefon! Upamiętnij ten obraz dla przyszłych pokoleń!

-Steve wziąłeś torbę?- zapytał asgardzczyk, ignorując słowa miliardera i Kapitana robiącego zdjęcie.

-Tak. Chodź- Steve schował telefon i wraz z Thorem wyszli z pomieszczenia. Kiedy tylko drzwi się za nimi zamknęły, żołnierz dodał- Czy ta suknia ma związek z kimś, kto zaczyna się na L, a kończy na oki?  

-To dość długa historia. Jest on tutaj?- zapytał smutno.

-Tak. Zamknięty w szklanej celi, umieszczonej nad zsypem. Jak tylko będzie coś kombinował, można nacisną wielki, czerwony przycisk i poleci prosto w dół.- Zapewnił Kapitan. 

-Znając go, najpewniej już coś kombinuje- mruknął w odpowiedzi. Nie był pewien, czy sam może powiedzieć, że go zna.

Weszli  do jednej z kabin mieszkalnych, czyli takich z łóżkiem i łazienką. Tam na łóżku leżała torba pełna różnych rzeczy. Większość z nich należała do Starka, lecz znajdowało się tam trochę ubrań całej reszty. Od czasu misji, podczas której kwas zniszczył kombinezony i zbroję Iron mana, Avengersi zawsze mieli w quinjecie torbę, z rzeczami na przebranie. Kapitan wskazał na nią i powiedział:

-Szukaj i miej nadzieję, że Tony nie pozbył się twojej zbroi na co dzień, by zrobić więcej miejsca na hawajską koszulę. Ostatnio stwierdził, że zajmuje tylko miejsce.

-On uważa, że wszystko, co nie jest jego rzeczami, zajmuje tylko miejsce- odparł asgardczyk i zaczął szukać swoich rzeczy. Wyciągnął pierwszą warstwę ubrań Tony'ego, potem drugą. W trzeciej znalazł rzeczy Nataszy i oczywiście Tony'ego. Potem były ubrania reszty, a następnie znowu Tony'ego. Już zaczynał się niepokoić, że Stark spełnił swoje groźby i pozbył się jego, trzeba zaznaczyć, lekkiej i delikatnej zbroi, lecz znalazł ją na samym dnie. Wziął ją i ruszył, do łazienki się przebrać. Obrócił się jeszcze w drzwiach.

-Jak wyjdę, będziesz musiał, mi powiedzieć wszystko, co on zrobił. I nie waż mi się wrzucać tego zdjęcia do internetu- powiedział do Kapitana.

-Oczywiście. To zdjęcie zostaje tylko dla nas i naszych przyszłych dzieci. I może jeszcze dla znajomych, i jako karta do szantażowania ciebie- zapewnił go Rogers.

-Mam nadzieję- odparł Thor.

Kiedy wyszedł, Kapitan zaczął mu opowiadać, jak to zostali wezwani do znalezienia super tajnego cosia, co okazało się Tesseractem, bo Loki go sobie ukradł. Przy okazji pozabijał mnóstwo agentów, a nad resztą przejął kontrolę. Jeszcze na dodatek powiedział, że chce przejąć władzę nad światem i zrobi to przy pomocy armii z kosmosu. Potem zniknął na pewien czas, tylko po to, by zrobić wielkie przedstawienie w Niemczech. Wpaść na uroczyste przyjęcie, wbić jakiemuś ważnemu gościowi jakieś kosmiczne ustrojstwo w oko, kazać Niemcom paść na kolana przed nim i próbować zabić staruszka, który przeżył obóz koncentracyjny. Oczywiście nic nie może być proste i Loki nie miał przy sobie kostki, a nie zwierzył się z wiedzy, na temat miejsca jej pobytu.

Idąc do laboratorium, wpadli na Nataszę, która sprawdzała coś na telefonie. A dokładnej, to ona wpadła na nich, bo zajęta pisaniem, nie patrzyła, gdzie idzie.

-O Thor wróciłeś- powiedziała i wróciła do telefonu.

-Tak i przyłożę wszelkich starań, by udaremnić knowania Lokiego- odpowiedział asgardczyk, jednak agentka go nie słuchała, bo wykrzyknęła:

-Jaka z niego szuja!

-Z kogo?- zapytał Steve.

-Z rogacza. Rozmawiałam z nim. Udało mi się nawet do niego zakraść i go oszukać- pochwaliła się Czarna Wdowa.

-Byłaś u tego świrusa?!- nie mógł uwierzyć Kapitan.

-Ej!- zawołał Thor- Może zrobił strasznie dużo złych rzeczy w ostatnim czasie, ale to ciągle asgardczyk i mój brat.  

-Zabił 80 osób w dwa dni- powiedziała Natasza- To nawet bije mój rekord. 

-Jest adoptowany- dodał szybko długowłosy blondyn- I chyba nie jest tak naprawdę do końca asgardczykiem. 

-Wiedziałam- uśmiechnęła się dziewczyna- A jego prawdziwym ojcem jest Laufey, król lodowych olbrzymów?

-Tak- powiedział, lekko zdziwiony Thor.

-Jestem najlepsza.

-Skoro on jest lodowym olbrzymem, to dlaczego jest normalnego wzrostu i jest biały?- zapytał Steve. Natasza i Thor zaniemówili. Wysłali sobie tylko porozumiewawcze spojrzenie i agentka powiedziała:

-Boże Steve. Nie możesz pytać, czemu ludzie są biali i mają taki, a nie inny wzrost. A teraz chodźcie. Dowiedziałam się sporo ważnych rzeczy.

🐒🐒🐒🐒🐒🐒🐒🐒🐒🐒🐒

Było dość sporo smutnych piosenek z depresyjnymi rysunkami. Spokojnie jeszcze do nich wrócimy. Teraz jedna (to w cale nie ma nic wspólnego z tym, że ostatnio chcę oglądać w kółko Przyjaciół) mamy coś śmiesznego. 

i klasyczne pytanie: Jak wyszło?

Mam nadzieję, że dobrze. 

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro