Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

93

Thor powoli otworzył oczy. Miał wrażenie jakby, jego powieki były zrobione z metalu Uru, zupełnie jak Mjolnir. Czuł się okropnie. A wręcz gorzej niż okropnie. Zupełnie jakby ktoś obudził go w środku drzemki, a tego nie znosił. 

Pierwsze co zobaczył, to było słońce. Wielka, oślepiająca, tak jasna, że aż biała, kula na niebieskim niebie. Potem słońce coś zasłoniło.

To stworzenie było wielgachne. Naskoczyło na, leżącego, jeszcze nie do końca przytomnego, boga i pochyliło swą głowę, tak, że Thor widział ją idealnie. Zacisnął dłoń, lecz natrafił na pustkę. Jego młot gdzieś zniknął. Pozostało mu tylko leżenie i udawanie martwego. Może bestia się nie zorientuje i poskacze sobie dalej, by zjeść kogoś innego.

Całe monstrum było obrośnięte futrem, barwy burzowego nieba, przez co przypominało ono kulkę. Oczywiście śmiertelnie niebezpieczną kulkę, z której może wystrzelić piorun, w najmniej spodziewanym momencie.Gęba stworzenia nie zasłaniała słońca, była do tego za mała. Robiły to wysokie uszy, które ciągle się obracały w różnych kierunkach.  Pod nimi, po odcinku sierści znajdowały się oczy. Thor widział doskonale swoje odbicie w czarnych ślepiach potwora. Poniżej był nos. Ten narząd był chyba najbardziej przerażającą częścią stworzenia. Ciągle się ruszał w górę i w dół. Dalej z policzków sterczały, z szarej sierści, białe, długie wąsy. Następnie była paszcza. Spomiędzy porośniętych futrem warg, wyrastał dwa ogromne, lekko pożółkłe, siekacze. 

Thor nie miał już wątpliwości. Ta bestia, która nad nim stała to był...

-Króliczek- powiedział na głos i wyciągnął rękę, by pogłaskać szaraka. Zwierzak sobie nic nie zrobił z dotyku asgardczyka. Nachylił się i zaczął jeść liście mleczu, które blondyn miał we włosach. Potem, zieleniną w pyszczku, odskoczył poza pole widzenia chłopaka.

Thor powoli usiadł. Wraz z tym zwyczajnym ruchem, pojawił się ostry ból brzucha. Pojawił się nagle i nie chciał puścić. Nie patrząc, dotknął ręką miejsca bólu. Wyczuł jakiś zimny, metalowy przedmiot wbity w brzuch. Złapał za niego i szybkim ruchem, wyciągnął go. Ból przestał być tak napastliwy i stał się przytępiony i na początku pulsował, lecz później zaczął szybko zanikać. Dopiero teraz spojrzał na to coś. Był to sztylet Lokiego. Thor najpierw przyjrzał mu się ze zmarszczonymi brwiami i nagle sobie wszystko przypomniał.

Waneheim, Freya, sukienka, Thrym, Frey, Bifrost, który przerwał połączenie w środku kosmosu, Loki i jego dźgnięcie. A na samym końcu przypomniał sobie ten wielki zarys kosmicznego rekina. Na samym końcu pojawiło się pytanie, którego nie mógł nie wykrzyczeć.

-Co kurwa?! Jak?! Co?! Loki!- wykrzyczał w niebo. Przygryzł wargę i wciągnął powietrze nosem, by później wypuścić nosem. Dopiero potem rozejrzał się dokoła.

Znajdował się na zielonej łące. Rosły na niej różne trawo podobne rośliny i kilka polnych kwiatów. To nie było jednak jedyne, czego ta łąka była pełna. Wszędzie, gdzie się tylko spojrzało, skakały różnofuterkowe króliki. Gdzieś z dalej zaczynał się las. Spomiędzy muru drzew słychać było śpiewy ptaków i szum liści. Cały tan piękny obrazek niszczyła ścieżka wyrwanej trawy i odsłoniętej, ukrytej wcześnie pod nią, ziemi, prowadząca prosto w stronę miejsca, gdzie siedział Thor.

Asgardczyk wstał i rozejrzał się w poszukiwaniu młota. Nie zauważył jednak żadnej innej miniaturowej, wyrytej w ziemi, ścieżki, prowadzącej do jego broni. Wzruszył tylko ramionami i wyciągnął rękę, przyzywając Mjolnir do siebie.  

Drugą ręką sięgnął, do ukrytej w sukni, kieszeni i wyciągnął z niej telefon. Skrzywił się na widok, nowej siateczki pęknięć, która się pojawiła na ekranie. Włączył komórkę i z radością stwierdził, że ma zasięg i internet, co znaczyło, że jest z powrotem w Midgardzie.

Ciągle nie mógł uwierzyć, że Bifrost się znowu zepsuł. Robotnicy pracowali nad nim przez dwa miesiące. Przeprowadzano na nim wszystkie możliwe testy bezpieczeństwa, wraz z tym, gdzie porywało się krowę z jakiejś farmy. Potem oczywiście się ją zwracało, lecz najpierw trzeba było ją złapać, gdyż mućka zawsze, ale to zawsze, uciekała i biegała po całym Asgardzie. A Thor jako książę miał obowiązek, złapać uciekinierkę i odprowadzić ją do Heimdalla. Blondyn odkrył niedawno, że ojciec wymyślił ten zwyczaj, by tylko zająć czymś swoich synów na kilka godzin. Gdyż zajęte dzieci nie robią żartów, nie biją się i nie kłócą się, tak że cały pałac to słyszy. Odyn szybko odkrył błąd, jaki popełnił, wręczając im to zadanie. Jednak mimo to tradycja pozostała.  

Drugą rzeczą, jaką zobaczył, była ogromna ilość wiadomości na messengerze. Już miał nacisnąć ikonkę i nadrobić zaległości, ale coś nie grało. Rozejrzał się wokoło, lecz niczego dziwnego nie zauważył. Dopiero kiedy znów spuścił wzrok, odkrył źródło tego uczucia. To ten szarak, który wcześniej skoczył mu na głowę, gapił się na niego, nie przerywając przy tym żucia liścia mleczu. Zielenina przerażająco szybko znikała pod jego zębami.

Thor zrozumiał, że patrzy się na niego już przez dłuższą chwilę, dopiero kiedy Mjolnir uderzył o środek jego dłoni. Złapał młot i opuścił dłoń. Przechylił lekko głowę, nie odwracając wzroku od królika. Zwierzak zrobił dokładnie to samo.

Asgardczyk wzruszył ramionami i usiadł na trawie, koło gryzonia. Położył przy nim młot i stwierdził, że królik miał taką samą wielkość. Nawet jego futerko było w takim samym odcieniu, co metal Mjolnira.

-Wiesz co?- Thor oderwał kilka liści mleczu, rosnącego przy nim i dał królikowi.- Nazwę cię Mjolnir Junior.

Królik zaczął jeść liście.

-Uznajmy, że się zgadzasz- blondyn uśmiechnął się. Spojrzał w niebieskie niebo, a potem zerknął na telefon.- Pozwolisz Mjolnirze, że będę siedział na twej polanie przez jakiś czas. Muszę to przeczytać- wskazał głową na telefon- A kiedy czytam, lecąc, zawsze na coś wpadam. Czasami to tylko stado gołębi lub innych ptaków, lecz ostatnio prawie trafiłem w samolot.

Szarak jadł dalej liście, więc Thor uznał, że mu to nie przeszkadza. Nacisnął ikonkę i zaczął czytać, co reszta ekipy napisała.  

*******

Czat drużyny Avengers.

Użytkownik Tony jest aktywny

Użytkownik Steve jest aktywny

Użytkownik Bruce jest aktywny

Użytkownik Natasza jest aktywny

Tony: Dobra. Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego Coulson przyjeżdża do mnie do wieży z teczką super tajnych dokumentów, akurat, kiedy wraz Pepper świętowaliśmy odpalenie reaktora łukowego i rozpoczęcie produkcji czystej energii elektrycznej dla Stark Tower?

Natasza: Wykułeś tę formułkę na pamięć?

Tony: Jaką formułkę?

Natasza: No tego twojego nowego reaktora.

Tony: Aaaaa to. Facet od marketingu powiedział, że mam to ćwiczyć, by potem przy wywiadzie zabrzmiało jak najbardziej naturalnie.

Steve: Masz faceta od marketingu?

Tony: A kto nie ma?

Natasza: Wszyscy normalni ludzie.

Tony: Czyli nudni. Dobrze, że my normalni nie jesteśmy.

Bruce: Mów za siebie.

Bruce: Ja tam lubię być normalny.

Tony: Wracając.

Tony: Wie ktoś, o co chodzi?

Steve: Nie do końca.

Steve: Nick mówił mi coś o stanie wojny, z nie wiadomo czym i, że muszę uratować świat.

Steve: Znowu.

Natasz: Wiem jedynie, że coś się stało z Clintem.

Bruce: Ja mam pytanie.

Bruce: Co ja tu robię?! Mówili, że nie chcą Hulka, a ja nie wiem, do czego jeszcze mam być przydatny.

Tony: Wiecie gdzie się podział Thor?

Steve: Nie.

Natasza: Ja się pytam, gdzie ty jesteś?

Natasza: My wszyscy lecimy do helikariela, a ty jesteś potrzebny.

Tony: Odrabiam lekcje. W mojej super fajnej wierzy zasilanej przez reaktor łukowy, produkujący czystą energię elektryczną.

Steve: Wiecie, kto by się tu przydał?

Tony: To głupi pomysł starcze, nawet tego nie pisz.

Steve: Bucky

Tony: Nie.

Natasza: Kropka nienawiści.

Steve: Tylko że to jest super pomysł.

Tony: NIE i jeśli jeszcze raz o tym wspomnisz, wywalę cię z czatu.

Bruce: Wiem, jak łatwo możemy się wszystkiego dowiedzieć.

Użytkownik Bruce dodał użytkownika Phil Coulson

Bruce zmienił nazwę użytkownika Phil Coulson na Phil

Bruce: Phil czekamy na wyjaśnienia.

Phil: Ale czego?

Tony: Czemu pojechałeś sobie z moją dziewczyną?! Mieliśmy iść na Hamiltona!

Steve: A nie mieliście na niego iść w przyszłym tygodniu?

Tony: Jestem na 88% pewien, że dzisiaj.

Tony: Chociaż może, jakby się tak zastanowić...

Tony: Właśnie sobie przypomniałem, że zgubiłem gdzieś wf. Ktoś może widział?

Phil: Nie wiem gdzie posiałeś wf Stark. Pepper sama chciała, by ją podwieźć. Ciągle nie wiem, co jeszcze mam wyjaśniać.

Natasza: Tego wszystkiego, co tu się wyprawia.

Steve: Stanu wojny.

Tony: Porwania mojej dziewczyny na lotnisko.

Phil: Wszystko powinno być w tej teczce, którą dałem Starkowi.

Phil: Nie powiedział wam?

Natasza: Tony?

Tony: Muszę to sprawdzić...

Tony: Czekaj...

Użytkownik Tony opuścił czat

Natasza: Tchórz.

Steve: Od niego się nie dowiemy.

Bruce: Pewnie dopiero otwiera tę teczkę.

Steve: Liczymy na ciebie Phil.

Phil: Oczywiście Kapitanie.

Phil: W tajnym laboratorium, gdzie testowaliśmy super tajne coś, Clint robił za strażnika. To coś nagle się włączyło i wyskoczył z niego Loki. Rzucił jakąś dziwaczną przemowę i zaczarował kilku ludzi. W tym Clinta, lecz on chyba był już wcześniej zaczarowany. Potem pozabijał prawie całą resztę i uciekł wraz z zaczarowanymi i super tajnym czymś.

Phil: Wszystko to usłyszałem od Hill, a ona od Fury'ego.

Phil: I jeszcze Clint postrzelił Nicka.

Natasza: Co?

Phil: Na szczęście tylko w brzuch i nic mu nie jest.

Kapitan: A co to jest to super tajne coś?

Phil: Nie mogę powiedzieć.

Bruce: A co ja tu robię?

Phil: Ty musisz znaleźć to super tajne coś.

Bruce: Wreszcie przydam się jako ja, a nie jako Hulk.

Natasza: Gratuluję.

Steve: A Thor? Wyskoczył z bratem?

Phil: O drugim asgardczyku aktualnie nic nie wiemy. Wraz z tym, czy jest po stronie Lokiego, czy nie, Kapitanie.

Steve: Jest jeszcze coś, co powinniśmy wiedzieć?

Phil: No... Loki napomknął coś o armii kosmitów i zamiarze podbicia ziemi.

Phil: To do zobaczenia na helikarierze.

Użytkownik Phil opuścił czat

Natasza: No to ładnie.

Steve: Nie ładnie.

Steve: Wręcz okropnie.

Steve: Mam dość normalnej wojny, a co do tego wojny z obcymi.

Natasza: To był sarkazm.

Bruce: Jestem potrzebny jako naukowiec! Wreszcie przyda się moich 7 doktoratów!

Natasza: Ej chłopaki.

Steve: Co?

Natasza: Może przestaniemy do siebie pisać, skoro siedzimy wszyscy naprzeciwko siebie?

Steve: Tak, to dobry pomysł.

Steve: Tylko jeszcze jedno.

Steve: Bruce przestań tańczyć ten taniec zwycięstwa!

Bruce: Nie umiesz się bawić.

Użytkownik Bruce opuścił czat

Użytkownik Natasza opuścił czat

Użytkownik Steve opuścił czat

Kilka godzin później

Użytkownik Tony jest aktywny

Użytkownik Steve jest aktywny

Użytkownik Natasza jest aktywny

Tony: Co się odpierdoliło w tych Niemczech, to ja nie wiem.

Steve: Słownictwo.

Tony: Nie.

Tony: "Słownictwo" możesz sobie mówić w czasie względnego pokoju.

Tony: Teraz mamy wojnę.

Tony: Z tym jeleniem, który siedzi przy wyjściu.

Natasza: On ma trochę racji Steve.

Steve: Ty pilotuj, a nie pisz!

Tony: Czy on kazał tym Niemcom klęczeć przed nim?

Tony: To już podlega pod manię większości.

Natasza: Powiedział koleś, który ma drapacz chmur z własnym nazwiskiem na szczycie.

Tony: Przynajmniej nie chcę być prezydentem.

Tony: Chociaż gdyby mi zaproponowano bycie ministrem obrony, nie odmówiłbym.

Natasza: Ty podpaliłeś się, robiąc tosty nad palnikiem w laboratorium.

Tony: To nic nie znaczy.

Natasza: I wybuchłeś ekspres do kawy.

Natasza: Po tym, jak wcześniej zrobiłeś z niego robota, zalewającego wszystko kawą.

Tony: Zajmij się pilotowaniem.

Steve: Czemu my piszemy, skoro jesteśmy w jednym samolocie?

Tony: Bo nie chcę rozmawiać na takie tematy przy nim.

Steve: Boisz się go?

Tony: Nie. Tylko czuję dyskomfort, stojąc niedaleko człowieka, który wbił facetowi w oko, to dziwne kosmiczne coś. I do tego zabił, nie wiadomo ile w dwa dni.

Tony: Do tego spójrzcie na te kości policzkowe! One są przerażające! Zupełnie niczym Angelina Jolie!

Steve: Czyli się go boisz.

Tony: Nie spuszczaj z niego oczu!

Tony: Nawet nie mrugaj!

Tony: On jest jak płaczący anioł!

Tony: Raz mrugniesz, a już cię dopada i zabija, lub przenosi w czasie!

Steve: Wiedziałem, że ten maraton Doktora Who to nie jest dobry pomysł.

Tony: Patrz na niego!

Pół godziny później

Tony: Nudzę się.

Tony: Daleko jeszcze?

Natasza: Jeszcze trochę. Lecimy najszybciej, jak się da.

Tony: Zdam raport.

Steve: Ty musisz się naprawdę nudzić.

Natasza: Już to robiłam. Nie musisz.

Użytkownik Tony dodał użytkownika Nick Fury

Nick Fury: Dzieciarnia jestem na spotkaniu z radą, więc cieszcie się, że mi nie przeszkadzacie.

Nick Fury: Czego?

Nick Fury: Nie mówcie tylko, że wam uciekł.

Tony: Nie.

Tony: Siedzi przykuty do fotela, jak czarny baranek, który właśnie obmyśla plan, jak nas wszystkich pozabijać przy pomocy łyżki.

Steve: Tony ma stracha, bo naoglądał się serialu.

Tony: Nie boję się!

Tony: A tak przy okazji, Nick możemy liczyć na jakieś wsparcie?

Nick Fury: Jesteście kurwa Avengers, powinniście dać sobie z tym radę, z zamkniętymi oczami.

Tony: Tak, ale trzeba dać szansę innym.

Tony: No bo do czego innego ma istnieć szkoła pełna superbohaterów, jak nie do ratowania świata?

Steve: Moglibyśmy wsiąść kogoś jeszcze do zespołu.

Steve: Jako zastępstwo za Thora i Clinta.

Steve: Na przykład Bucky'ego.

Tony: NIE!

Steve: No to może Parkera?

Tony: Nie mieszaj mi go w to!

Tony: Jest jeszcze za młody!

Nick Fury: Szkoła jest odcięta.

Nick Fury: Nie można z niej wyjść do niej wejść.

Nick Fury: Nawet nie można się z nią połączyć przez internet, lub dzwonić.

Natasza: To dlatego Bucky nie odbierał, kiedy do niego dzwoniłam.

Steve: Czemu dzwoniłaś do Bucky'ego?

Natasza: Nie twoja sprawa.

Nick Fury: Kurwa skapnęli się, że siedzę na telefonie.

Nick Fury: Pilnujcie by nie zwiał.

Użytkownik Nick Fury opuścił czat

Tony: A jego nie zadręczałeś słownictwem.

Steve: Bo jest dyrektorem i mamy stan wojny.

Tony: No, skoro jesteśmy już blisko, to chyba nic nie powinno się złego wydarzyć.

Użytkownik Loki dodał sam siebie

Loki: Heja nędzni śmiertelnicy.

Tony: Steve mrugnąłeś!

Natasza: Zabrać mu telefon!

Steve: No próbuje!

Tony: Nie próbujesz, tylko piszesz!

Steve: To ty tylko piszesz!

Loki: Ależ z was idioci.

Natasza: Opanować się z tyłu, bo sama tam zaraz przyjdę i nie obchodzi mnie to, że spadniemy wtedy prosto do oceanu!  

*******

-Loki, Loki, Loki...- westchnął Thor. Ostatni wpis był kilka godzin temu. Schował telefon do kieszeni i zerknął na Mjolnira Juniora- Zostawię cię tutaj przyjacielu. Muszę lecieć i przemówić bratu do rozsądku. 

Królik nie odpowiedział, tylko dalej zajadał mlecze. Asgardczyk podniósł, leżący koło niego młot. Spojrzał na niego i pogładził metal.

-Czeka nas ciężka walka przyjacielu- powiedział, po czym zaczął machać młotem i poleciał w niebo. 

🐇🐇🐇🐇🐇

I jak? Podoba się?

Nie lubię przepisywania kropka w kropkę scen z filmu, więc macie tu coś takiego. 

Może być?

Tak jeszcze napomknę, że przekroczyliśmy już 100 części. Nie rozdziałów, a części, ale rozdziały najpewniej też przekroczymy. 

No to pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro