Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

83

-Wiesz, jaką Tony dostał karę za żywieniową bombę?- Steve zapytał Thora. Szli właśnie do pokoju. Przez cały dzień Kapitan zmagał się z różnymi kryzysami.

Najpierw Bucky posmarował kanapkę kremem, zamiast masłem. Potem Sam usiadł na, obsmarowanym klejem krześle i nie mógł się od niego odkleić. Następnie Zimowy Żołnierz poślizgiem pokonał cały korytarz, podłoga była pokryta czymś śliskim, chyba odżywką, po czym wpadł prosto na schody, a później do basenu wypełnionego ohydnym glutem. W zamian do skrzydeł Falcona, została przypięta żyłka. Kiedy, więc Sam wystartował, poleciał tylko 5 metrów do góry i uwiązł, bo Barnes trzymał go jak latawca. Nie wspominając o rannej, śniadaniowej bójce tej dwójki. Sam zabrał jedyne opakowanie płatków i nie chciał go oddać. W zamian Bucky, już po zwróceniu kanapki z kremem, próbował wypić 4 litry mleka, tylko po to by Falcon go nie dostał. W odpowiedzi czarnoskóry starał się, pożreć wszystkie płatki. W takiej sytuacji nie pomógł Tony ze swoją bombą puree i wysadzeniem łazienki, w tym samym momencie, kiedy Bucky się koło niej prześlizgiwał i Thor, który przyszedł zakrwawiony, mówiąc niczym "Dzień dobry", "Mój brat mnie właśnie dźgnął, ale nie dał się obudzić".

-Nie mam zielonego pojęcia- odparł asgardczyk. Już nie wiadomo który raz, poklepał się po brzuchu, w miejscu opatrunku.- Jest niepotrzebny- stwierdził.

-Zostałeś dźgnięty.- odpowiedział Steve.

-Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. A kiedy do was przyszedłem i tak już nie krwawiłem.

-Sztyletem- dodał Rogers.

-Takim małym nożykiem- Thor pokazał długość ostrza, przy pomocy palców prawej dłoni. Kciukiem i wskazującym wymierzył odległość około 5 centymetrów.

-Umniejszasz sprawę. Tak samo ja wtedy, kiedy żarłacza białego nazwałeś uroczą rybką z ostrymi ząbkami. Zabrałeś, chociaż mu ten nóż?

-Oczywiście. Zostawił go wbitego w mój brzuch.- powiedział, klepiąc się po opatrunku.- A ten rekin był uroczy. Widziałeś, jak się patrzył na mnie tymi swoimi oczkami?- zapytał Thor, przypominając sobie rekina płynącego prosto na niego.

-To było spojrzenie wygłodniałej bestii- stwierdził Steve.

-Nawet się do mnie uśmiechał.

-Bo wpadłeś prosto na jego obiad.

-Naprawdę? Nie mówiłeś. Z chęcią zjadłbym z nim posiłek. Bo co mnie wtedy wyciągaliście z wody?

-Ty byłbyś tym obiadem!

-Przesadzasz. Taka mała, uśmiechnięta rybka nic by mi nie zrobiła. Dlaczego ich nie ma w zoo?

-Bo są ludojadami!- Steve otworzył drzwi do pokoju i zamarł.

-To dobrze, że jestem z Asgardu- stwierdził drugi blond włosy Avengers, po czym sam zobaczył środek pomieszczenia.- Na brodę Odyna.

Pokój wyglądał tak samo, jak codziennie, z dwoma, dość sporymi, różnicami. Otóż pierwszą z nich był brak łóżek Kapitana i asgardczyka. W miejscu, gdzie powinny stać, znajdowały się dwie góry różnych rzeczy. Mniejsza, bardziej posegregowana składająca się z pudełek, dwóch zeszytów i butów należała do Steve'a. Za to większa, bardziej chaotyczna, ledwo utrzymująca się w pionie wieża stworzona ze sterty ubrań, bezpańskich stron wyrwanych z zeszytów, lewych skarpetek i zakrwawionego sztyletu Lokiego, była własnością Thora.

Drugą różnicą były komplet ogromnych bębnów, znajdujący się na środku pokoju. Cała perkusja była profesjonalnie rozłożona i przygotowana do grania. Dwie pałeczki położone na małym, z możliwością regulacji, krzesełku, aż błagały, by ktoś zaczął nimi grać. Bębny miały czerwony środek, ale otaczający je metal miał, w takim samym odcieniu co cztery talerze, kolor złoty. Na największym bębnie został namalowany, też w odcieniu złota, hełm Iron mana.

Na swoim, nieruszonym, łóżku leżał Tony i czytał jakiś magazyn, ze sobą na okładce. Koło niego leżały, zepniente spinaczem jakie kartki. Miliarder od czasu mruczał coś pod nosem. Z satysfakcją przewrócił kolejną stronę magazynu.

-Anthony Edwardzie Stark!- krzyknął Steve, przekraczając próg pokoju.

Thor rozejrzał się po korytarzu. Widząc Wilsona i Barnesa, zmierzających zapewne z kolejną sprawą do Kapitana, tłumaczyło to pomalowaną metalową rękę Bucky'ego i pół twarzy Sama na różowo, dał im szybko gesty na migi, by uciekali, po czym sam wszedł w sam środek pola bitwy.

-On użył jego pełnego imienia- powiedział przerażony Falcon, zatrzymując się w półkroku.

-I drugiego imienia też- dodał, w równej mierze przestraszony Bucky, stając koło właściciela pomalowanej twarzy.

-O nazwisku nie wspominając- szeptem powiedział Sam.

-Spierdalajmy stąd- wyszeptał Bucky, nie chciał drażnić Rogersa.

-To jest pierwsze rzecz w historii, z którą się z tobą zgadzam- stwierdził Wilson i w jednej chwili, oboje odwrócili się na pięcie i ruszyli w przeciwległym kierunku.

Tymczasem w pokoju Steve szedł właśnie w stronę Tony'ego, ale zatrzymał się na chwilę i odwrócił się w stronę, właśnie zamykanych drzwi. Wyciągnął telefon i napisał smsa o treści "Słyszałem!", do Bucky'ego. Dopiero potem wrócił do złowrogiego chodu w stronę miliardera.

-Dzwońcie do muzeum! Odnalazłem brakujące eksponaty! Z 2 Wojny Światowej i Dziejów Wikingów! Ciekawe, czy jest jakaś nagroda?- Tony podniósł wzrok znad magazynu. W tym momencie Kapitan Ameryka przypominał mu tego rekina, który płynął prosto na Thora.

-Co robi tu, ta perkusja?!- Rogers wskazał na bębny.

-Fajne co? Ściągnąłem je z Hawai. Myślałem, że trochę dłużej potrwa ich dostarczenie, a tu niespodzianka!- Stark z uśmiechem wskazał, ręką, trzymającą czasopismo, na bębny.

-O co ci mówiłem, o jej sprowadzaniu?!- Kapitan nachylił się nad miliarderem.

-I w jakim muzeum jest taka wystawa?- Thor stanął koło żołnierza i starał się wyglądać równie groźnie, jak on.

-Mówiłeś, że to świetny pomysł i żebym to zrobił- stwierdził wynalazca, patrząc na Rogersa. Następnie przeniósł wzrok na boga- Nie wiem, czy jest takie muzeum. A teraz przejdźmy do ważniejszej sprawy- podniósł magazyn i pokazał, pozostałym bohaterom, okładkę- Jestem na okładce Timesa!

-Gdzie są nasze łóżka!?- odkrzyknął mu Steve.

-Łóżka?- Tony rozejrzał się po pokoju. Tak jakby dopiero zauważył ich brak,-Wasze?

-Tak, nasze łóżka! Były tu, zanim, pojawiła się tu perkusja!

-Aaaa, te łóżka!- Tony uśmiechnął się, rozumiejąc, o co im chodzi- Goście od wnoszenia bębnów, gdzieś je wynieśli. Uchwycili mój lepszy profil- Stark wrócił do podziwiania siebie na pierwszej stronie.

-Wiesz, gdzie one są teraz?!- Steve nie odpuszczał.

-No, gdzieś na pewno są. Na początku martwiłem się, że przez te okulary wyglądam staro, ale fotograf miał rację.

-Stark!- tym razem nie krzyknął Steve, tylko Hope, która stała w drzwiach.

-Czekaj! Aktualnie ja na niego wrzeszczę, poczekaj na swoją kolej!- Kapitan odwrócił się do dziewczyny, po czym wrócił do Tony'ego- Gdzie są łóżka?!

-Dziewczyny mają pierwszeństwo- Hope minęła Rogersa. Podniosła spięte kartki, zwinęła je w rulon i walnęła nim miliardera po głowie.- Zajrzałeś, chociaż do tego?!

-Ta...- zaczął, ale napotkał spojrzenie dziewczyny.- Przeczytałem pierwszą stronę, ale było nudne.

Dyme złapała go za rękę i wyciągnęła z pokoju. Kiedy mijali Avengersów, Tony wyszeptał do nich "Pomocy". Thor nie do końca ogarnął, co się przed chwilą stało. Steve tylko pomachał mu.

-Ona zabije Tony'ego. A przez niego nie mamy gdzie spać.- zauważył asgardczyk.

-To go wskrzesimy i sami zabijemy- odparł Steve- Ale najpierw zmusimy go, do wniesienia naszych łóżek do pokoju. I wywalenie tej perkusji.

🐸🐸🐸🐸🐸🐸🐸🐸

Widzieliście to na górze? Kochałam starych Młodych Tytanów, ale to coś nowego jest okropne. A teraz mają film! Dlaczego tak jest? To ośmiesza Robinów! A konkretniej Dicka Graysona, pierwszego Robina.

Tak znam się trochę na DC. Nie jest tego dużo, ale chcę znać wszystko, co jest związane z superbohaterami. I Liga Sprawiedliwości to była pierwsza kreskówka takiego typu, jaką oglądałam w życiu. Shippowałam Batmana i Wonder Woman. Wiem herezja.

To wszystko.

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro