Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

82

-On się niecierpliwi- odezwał się Inny, jak zwykle ubrany w ciemne szaty, z twarzą skrytą pod kapturem, wychodząc zza skały. Loki rozejrzał się, pomimo tego, że doskonale wiedział gdzie, się znajduje. Skaliste podłoże usiane wystającymi głazami, niektórymi większymi nawet od Hulka, nie można, było pomylić z niczym innym. Za nim znajdowały się metalowe schody, prowadzące w przestrzeń kosmiczną. Musiał znowu być na tej asteroidzie.

-Niech czeka- odpowiedział mu Loki, po czym zorientował się, że ma na sobie tylko piżamę. Znów został wezwany, przez sen. Skupił się i jego koszulka, i spodenki, zmieniły się w pełną asgardzką zbroję. W dłoni trzymał berło, którego niebieski kamień świecił. Oczywiście na głowie miał swój, nierozłączny, hełm z rogami.

-Ciągle każesz czekać. Pozwoliliśmybyś zrobił to po swojemu, lecz kończy nam się cierpliwość- kosmita ruszył w jego stronę- Chcemy konkretów.

-Już niedługo. Dopóki ja nie otworzę wam przejścia, nie dostaniecie Tesseractu.

-Ty nie dostaniesz Ziemi, a Asgard stanie się kolejnym celem naszego pana.

-Twojego pana.- mruknął Loki, a głośniej powiedział- Tylko jeżeli się nie podejmę- sprecyzował warunki umowy, którą zawarli już dawno.

-On ma już dość twojego zwlekania. Miałeś już Tesseract na wyciągnięcie ręki, lecz nie wykorzystałeś okazji- Inny otoczył asgardczyka i zaczynał robić kolejne, ciaśniejsze, kółko.

-Kto to mówi- wyszeptał Kłamca, uważnie śledząc ruchy kosmity. Kiedyś przez nieuwagę zlekceważył go i odczuwał konsekwencję tego czynu, przez długi czas. To wydarzenie stało się głównym powodem, dlaczego nienawidził kolonii, chociaż nie było najgorszym, co go spotkało.

-Nie muszę ci chyba przypominać, co cię czeka, jeśli twój plan zawiedzie. Znowu- powiedział Inny i zaczął się z niego śmiać. Ostatnie słowo wysyczał mu prosto do ucha. Szydził z niego i ze wszystkich jego poprzednich przegranych i porażek. Z tego wszystkiego, przez co sprawiło, że wylądował na tej asteroidzie.

-Masz mi coś konkretnego do powiedzenia, czy przerywasz mój sen, tylko po to, by powtórzyć to, co już wiem?- Loki odwrócił się i stanął twarzą w odrażającą twarz Innego. Kosmita cofnął się i wyciągnął w jego stronę swoją rękę z dwoma kciukami. Kłamca obrócił berło i zadał szybki cios, tak że pośrodku tej ohydnej dłoni, pojawiło się nacięcie, które zaczęło się wypełniać czarną krwią.- Nie dotykaj mnie.

Kosmita zabrał dłoń. Przyjrzał się ranie i powoli wycofał się. Szyderczy uśmiech jednak nie schodził mu z twarzy. Podszedł do schodów i stanął przy nich. Wskazał je ręką, a krew ciekła mu z dłoni i powoli kapała na kamienie.

-On czeka na ciebie. Chce ci coś pokazać. Pomimo moich zapewnień, że nie jesteś tego godny, postanowił cię ze sobą zabrać. Nie chciał mnie słuchać, nawet kiedy zauważyłam, że jesteś tylko marnym bękartem, nieumiejącym sobie radzić samemu w życiu. Nie wiem czemu, ale nasz pan widzi w tobie coś. Idź do niego i tłumacz mu się, czemu to tak długo trwa.

Loki ruszył w stronę schodów, a peleryna powiewała za nim, pomimo że nie było wiatru. Wszedł na konstrukcję i zaczął piąć się w górę. Z każdym krokiem jego lęk rósł i coraz trudniej było mu go ukrywać. Nie pomagał przepiękny widok na kosmos, który rozpościerał się pomiędzy stopniami. Za bardzo przypominał mu pustkę, w którą wpadł. Droga minęła zbyt szybko. Stanął na drugiej, mniejszej, części asteroidy, unoszącej się w znacznej odległości od matczynej skały. Podniósł wzrok i spojrzał na ogromną postać, siedzącą na latającym tronie.

-Wreszcie- powiedział tytan i uśmiechnął się, pokazując wszystkie swoje, niezwykle białe zęby. 

******

-Loki! Wstawaj!- Bucky potrząsał współlokatorem, który ciągle smacznie sobie spał w łóżku. Nagle spod kołdry wystrzeliła blada ręka, uzbrojona w sztylet. Minęła głowę żołnierza, tylko o kilka centymetrów. Żołnierz wykorzystał ten błąd, złapał ją i wykręcił ją.

-Co kurwa!?- asgardczyk od razu się obudził i posłał zabójcze, które gdyby tylko mogło, na pewno by zabiło, spojrzenie. Jego ruchy nie spodobały się Mimi, śpiącej do tej pory smacznie na jego głowie.

-Wyglądasz okropnie- stwierdził Bucky.

-Może wyglądałbym lepiej, gdybyś nie wykręcał mi ręki!- krzyknął do niego czarnowłosy. Brunet puścił go. Wstał i podszedł do szafy.

-Od kiedy to robisz za budzik?- zapytał go Loki, pod dźwigając się z łóżka.

-Odkąd postanowiłeś przespać wszystkie lekcje. Wstawaj. Musisz być przynajmniej na tym głupim kółku teatralnym. Jeśli pójdę tam sam, zbłaźnię się, a jeśli pójdziesz ze mną, też się zbłaźnię, ale mniej. Masz 10 minut, by się ubrać, bo wyciągnę cię tam w tym, co masz na sobie.- odparł. Widząc spojrzenie, zielonych oczów Lokiego dodał- Dobra. Twój brat kazał mi cię obudzić. Sam próbował, ale dźgnąłeś go w brzuch, przez sen. Stwierdził, że może ja sobie poradzę. Masz nawet niezłego cala, z zamkniętymi oczami. Musisz mnie tego nauczyć.

-Tego nie da się nauczyć- stwierdził asgardczyk, mijając go i wyciągając jakieś, pierwsze lepsze rzeczy z szafy.- Taki odruch wykształca się, kiedy lubi się spać, ale mieszka się z miłośnikiem rannych polowań. Które zawsze odbywają się, w jedyne wolne dni.

Po kilku minutach był już gotowy. Dopiero kiedy wyszedł z łazienki, zauważył czarnego kociaka, śledzącego każdy jego ruch.

-Oddam cię do schroniska i Darcy się nawet o tym nie dowie, jeśli nie dasz mi spokoju- powiedział do Mimi.  

********

-No wreszcie skazańcy przyszli- hipisowska nauczycielka rozpromieniła się na widok Nataszy, Darcy, Bycky'ego i Lokiego. Zmarszczyła brwi, wskazała na ostatnią dwójką i zapytała- Czemu oni mają kajdanki?

-Próbowali uciec- wyjaśniła Czarna Wdowa, rozkuwając chłopaków.- Jednak stwierdziłam, że nie mogą, zostawić nas w tym piekle same.

-Jasne- odparła nauczycielka- Jest was czwórka, a powinna być piątka. Brakuje jednego skazańca.

W tym momencie główne drzwi do za kulis otworzyły się z hukiem. Na progu, uśmiechając się, robiąc charakterystyczną pozę superbohatera, stał Tony Stark. Mina jednak mu zrzedła, kiedy zobaczył, z kim będzie odbywał karę.

-No nie. Dlaczego akurat wy?

-No wiesz, wysadziliśmy salę na lekcji- odpowiedziała mu Darcy- A ty, za co siedzisz?

-A, tak naprawdę to za nic- Tony wszedł do sali.

-Z tego, co wiem, to zrobiłeś jedzeniową bombę z purée z ziemniaków i wysadziłeś szkolną toaletę- powiedziała nauczycielka.- Dobra, w składziku są wszystkie rekwizyty. Macie je wyciągnąć, pomalować farbami, które znajdziecie pod ścianą, a kiedy już wyschną, to macie je włożyć z powrotem do składzika.- powiedziała i odeszła.

-Czyli robimy teraz za odnowicieli starych gratów?- zapytał Stark, patrząc na odchodzącą nauczycielkę.

-Tak.- odpowiedział Bucky- Czyli ta zniszczona łazienka na drugim piętrze, to twoja sprawa?  

Zaczęli wyciągać wszystko, kiedy Tony jeżdżąc na fotelu na kółkach, wpadł na Hope. 

-Uważaj, gdzie jeździsz głąbie- wysyczała, wstając.

-Proszę o wybaczenia, waszej złośliwości- Stark zaczął udawać posłusznego sługę. Klęcząc na kolanach, nie odstępował jej na krok. Wygłaszał przy tym różnego rodzaju błagań o wybaczenie jego grzechów. Na jego nieszczęście usłyszała to nauczycielka, która właśnie dowiedziała się o tym, że jeden jej aktor nie może wziąć  udział w przedstawienie.

-Stark! Chodź tu!- przywołała miliardera do siebie.

-O co chodzi, proszę pani?- zapytał, kiedy podszedł, ciągle na kolanach, do niej.

-Wstawaj, zniszczysz spodnie.

-Nie sądzę, by wezwała mnie pani tylko dlatego, że martwi się pani o moją odzież.

-Jeden z moich aktorów, wyleciał. Mam teraz wolną rolę, a ty idealnie pasujesz mi do tej postaci- powiedziała- Byłbyś zainteresowany?

-Coś czuję, że jeśli się nie zgodzę, jutro dowiem się, że to będzie część mojej kary, więc nie mam innego wyjścia, jak tylko powiedzieć "tak".- odparł Tony.

-Mądry chłopak.

-Więc jaka to rola?

-Hope przyjdź tutaj!- zawołała dziewczynę. Ta z ociąganiem ruszyła w ich stronę.

-Tak?

-Tony poznaj swoją narzyczoną- powiedziała nauczycielka.

-Co?! On gra zamiast Dawida?! Nie! Wszyscy są lepsi od niego!- wykrzyczała Hope.

-Oj kochanie, proszę uspokój się. Jeśli w takiej sytuacji, robisz sceny, to nie wiem, jak będzie wyglądał nasz ślub- odparł Tony.- Kiedy dostanę skrypt? I stroje? I własną garderobę?

🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟

Hamilton pomaga przy pisaniu. W medii wstawiłam jedną z moich ulubionych piosenek z tego misicalu. 

Tak naprawdę chciałam, napisać rozdział o czymś innym, ale wtedy pominęłabym scenę, na którą wpadłam już rok temu. Długo już to piszę. Chyba maje plany, co do skończenia jej do końca wakacji, nie wyjdzie. I tak ma już pomysł na kontynuacje. Chyba, że ktoś nie chce. Wtedy zakończę te wypociny, na tym jednym tomie.

To wszystko.

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro