75
-Cały miesiąc spokoju, a teraz nagle go coś ugryzło- mruknął do siebie Loki, próbując ukryć się przed Thorem. Ten przez cały dzień nie dawał mu spokoju. Znosił go na wszystkich przerwach i lekcjach. Jak tylko rozbrzmiał ostatni dzwonek, szybko uciekł bratu i wmieszał się w tłum. Teraz szedł przez park do akademika. Zanim wyszedł z zarośli, nałożył na siebie iluzję, jakiegoś przeciętnego chłopaka.
Wszedł do budynku, w drzwiach minął Clinta. Ten naturalnie go nie rozpoznał. Teraz wystarczyło, że nikt go nie dotknie, a iluzja będzie się trzymała. Inaczej rozsypie się, a on będzie całkowicie na widoku. Potrafił stworzyć oczywiście, takie iluzje, które nie znikają, przy dotyku z prawdziwą osobą. To jednak wymagało większego skupienie, ale teraz całkowicie był pochłonięty większą sprawą, od której zależało jego życie.
Dostał się bez problemu na odpowiednie piętro i zapukał w drzwi. Otworzyła je Darcy. Swoje kasztanowe włosy miała związane, w kitkę, na czubku głowy, niebieską gumką.
-Znamy się?- zapytała, wpatrując się w niego.
-Darcy, to ja- powiedział i zdjął iluzję. Widząc minę Darcy, od razu wszedł do pokoju, zamykając drzwi za sobą. Brunetka dopiero po chwili ogarnęła, co się przed chwilą stało. Odwróciła się i zobaczyła Kłamcę leżącego na jej łóżku.
-Cześć Loczku.- powiedziała i usiadła koło niego. Sięgnęła do torebki ciasteczek i włożyła sobie dwa do ust. Z pełnymi ustami dodała- Thor cię szuka.
-Wiem i dlatego przyszedłem tutaj- sięgnął po ciasteczka, ale Darcy je szybciej odsunęła- Daj.
-Moje ciasteczka.
-Tak naprawdę to ciasteczka Jane.- odparł i odebrał jej paczkę.
-Zamknij się. Co się stało? Thor dowiedział się o tych 40 dolarach, które zniknęły z jego portfela?
-80 dolarach, ale nie. Ciągle obwinia, za ich zniknięcie skrzaty.
-No to co? Chodzi o ten wczorajszy wybuch w pokoju?
-Nie.
-O ten drugi wybuch w twoim pokoju?
-Nie.
-Więc nadal nie wie, że jego telefon i telefon Starka, zostały wysadzone w powietrze?
-Tak. Jeszcze nie zauważył jego zniknięcia.
-Niedługa wróci Jane z jakiegoś kółka. Ona na pewno wygada, że tu się ukrywasz. Pewnie nawet Thor tu z nią przyjdzie.
-Nie przyszedłem, się tu ukrywać. Przyszedłem tu, żeby ciebie zgarnąć.
-Mnie? Po co?- zapytała z pełną buzią.
-Potrzebuję kogoś, kto zapewni mi alibi.
-Po co?
-Mam zamiar na jakiś czas zniknąć, a z Thorem będzie to trudne.
-Czyli znikasz sobie teraz, a mówię, że coś.
-Nie. Chodź. Rusz się- powiedział i wstał z łóżka. Widząc jednak, że Darcy ani drgnie, zaczął ciągnąć ją za nogę.
-Gdzie mamy iść? I czy mogę, zabrać tam ciasteczka i kocyk?- złapała za krawędź łóżka, a kiedy nie wytrzymała i puściła, pociągnęła za sobą kołdrę. Spadła wraz z nią na podłogę.
-Idziemy do biblioteki. To jedyne miejsce, do którego Thor nie wejdzie- powiedział, nie przestając ciągnąć ją za nogę, ubraną w wełnianą skarpetkę.
-Biblioteka?- Darcy zamyśliła się przez chwilę. W jej głębsze rejony mało kto się zapuszczał. Były tam kaloryfery, które działają przez cały rok. Miała niedokończoną książkę Sherlock Holmesa.- Dobra idę. Tylko mnie puść.
Loki puścił jej stopę, a ona wreszcie wstała. Wyciągnęła spod łóżka butki. Kiedy je ubrała, sięgnęła po dużą torbę i zapakowała do niej: Kocyk, poduszkę, książkę i telefon ze słuchawkami. Zapięła ją i przewiesiła ją sobie przez ramię. Podeszła do drzwi odwróciła się jeszcze w stronę asgardczyka.
-Masz zamiar wyjść normalnie, czy zmieniasz twarz?
W drodze do biblioteki wpadli na Tony'ego, Pepper i Rhodesa.
-Thor cię szuka- powiedział wynalazca na ich widok.
-Wiem. Nie mów mu tylko, że mnie widziałeś- poprosił go Loki.
-Dobra.
Poszli dalej i przed wejściem Darcy zagadała:
-Wiesz, że on mu powie, prawda?
-Oczywiście. Teraz powie, że widział mnie z tobą. Nikt nic nie będzie podejrzewał.
-Masz zamiar kogoś zabić, czy coś?- zapytała, patrząc na niego.
-Nie. Może. Selvig pracuje w laboratorium T.A.R.C.Z.Y, tak?
-No tak. On ciebie nie lubi.
-Wiem.
*******
Tony sięgnął do kieszeni, ale zapomniał, że znowu zgubił telefon. Już chciał napisać do Thora, że widział jego brata. Asgardczyk wariował zupełnie, jakby zginął mu kot. Może to i dobrze, pomyślał, ten i tak był stary. Miał już dwa miesiące!
-Wracają. Nie mogę się doczekać na premierę Hana Solo- powiedział.
-Ten aktor mi nie pasuje- odparł Rhodes.
-Aha- dodała Pepper.
-Wiecie co? Może wszyscy razem pójdziemy do kina? Dawno się z wami nie wychodziłem. Ratowanie świata, to bardzo zajmujące zajęcie- mówił Stark.
-To jest dobry pomysł- odpowiedział James.
-Taaak- zakończyła rudowłosa.
-Fajnie się gadało, ale Bruce macha do mnie. Pa stary- przybił piątkę z War Machinem, a potem pocałował Pepper- Do widzenia kochanie.- poszedł w stronę naukowca.
Przez pewien czas Rhodes i Pepper szli w milczeniu, po czym chłopak powiedział:
-Nie lubisz Star Wars, tak?
-Nie, są bardzo... Nie kocham ich, ale...
-Nie lubisz ich.- powiedział James. W jego głosie brzmiała pewność, że to co mówi, to prawda.
-Tak- przyznała ruda.
-Pepper. Jestem jego przyjacielem i znam go od dawna. Jedno ci powiem. Wasz związek nie ma szans, jeśli nie zaakceptujesz jego miłości do Star Wars.
-Wiem. Dlatego staram się. Wiem, że bardzo mu zależy.
-Posłuchaj. On wiążę najlepsze wspomnienia, chyba jedyne z tego, co mi opowiadał, ze swoim ojcem, właśnie ze Star Wars. Kiedy dowiedział się, że jego rodzice mieli wypadek, nie wychodził z pokoju i oglądał tylko te filmy.
-Właśnie dlatego oglądałam te filmy, ale...
-Czekaj. Od jakiej części zaczęłaś oglądać?
-Od pierwszej.
-Ile obejrzałaś?
-Dwa... Może trzy.
-To już wszystko wiadomo- stwierdził uradowany James- Masz wtorkowe wieczory wolne?
-Tak. Czemu pytasz?
-Teraz będziesz miała, wtedy korepetycje z filmów. Zaczniemy od oryginalnej trylogii. Mam jedno pytanie. Lubisz pluszowe misie?
-Tak. Kto by ich nie lubił?
-To dobrze. Polubisz ewoki. Nauczę cię wszystkiego, co powinnaś wiedzieć. Potem przejdziemy do Transformersów.
-Transformersy też lubi?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Kiedy był mały budował robociki, które zmieniały się w auta. Chciał najbardziej na świecie, poznać Optimusa Prime'a.
******
Darcy nie wiedziała, kiedy zasnęła. W jednej chwili czytała, jak słynny detektyw brał narkotyki, a w drugiej brała narkotyki wraz z nim. Powinna była ogarnąć, że to jest sen, ale wtedy nie wydawało jej się dziwne, że Sherlock przeprowadził się z Londynu do mieszkania jej matki w Nowym Jorku. Ani to, że chwilę później do salonu wpadł doktor Hause i zapytał "Czemu mnie nie zawołaliście?".
Obudził ją, jak coś ciężkiego upada na podłogę koło niej. Otworzyła oczy i szybko wygramoliła się z kokonu, zrobionego z kocyka. Podbiegła do ciężkiej rzeczy, którą okazał się Loki. Leżał na wznak i wyglądał jakby nie żył. Potrząsnęła min, a ten po chwili otworzył oczy i zaczął normalnie oddychać.
-Wystraszyłeś mnie!- krzyknęła na niego dziewczyna- Wyglądałeś, jakbyś nie żył, a mam już dość trupów, odkąd facet z który siedziałam w autobusie, umarł koło mnie.
-Udało się- powiedział asgardczyk.
-Mogę wiedzieć, co się udało?
-Nie.
-Niech ci będzie, ale jesteś mi winny przysługę- sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę.
-Dobra. Zrobię co będziesz chciała.
-Obiecujesz?- zapytała i przybliżyła do niego telefon.
-Obiecuję- odparł, ledwo przytomny Loki.
🐠🐠🐠🐠🐠🐠🐠🐠🐠🐠
Antman i Wasp (nie Osa) już niedługo w kinach! To głupie, że przeniesiono premierę o miesiąc. O miesiąc! Tylko z powodu meczy. Nie wypowiem się na ich temat, bo się na tym nie znam.
Pa pajączki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro