72
-Pomóż mi to domyć!- krzyknął z łazienki Peter. Siedział tam przez cały czas, odkąd Scott się obudził.
-Czemu chcesz to myć? Sam postarałem się, by wyszło ładnie- odparł ant man. Próbował odrobić swoją pracę domową, ale coś mu nie wychodziło. Robił jedno zadanie już 10 razy i ciągle odpowiedź brzmiała "kurczak słodko-kwaśny". A było to zadanie z matematyki.
-Ludzie z mojej klasy wiedząc, że Spider-man oglądał z Avengersami film. Nie wiedzą natomiast, że Peter Parker, też to robił. Nie chcę, by wiedzieli, że Peter i Spider-man to ta sama osoba- powiedział chłopak- Moje oko!
-Przemyj wodą- Scott porzucił robienie matmy i zabrał się dedukcję. Nienawidził tego przedmiotu. Zawsze myślał, że facet popełnił samobójstwo, kiedy to było morderstwo. I odwrotnie.- Dlaczego to tak ukrywasz? Mnie nie przeszkadza, że ludzie wiedzą.
-Ty miałeś do wyboru albo tą szkołę, albo poprawczak. Czemu ty w ogóle wylądowałeś w poprawczaku?- zapytał, a zaraz potem z łazienki było słychać dźwięk upadku.
-Cały jesteś?- Lang ciągle wpatrywał się w tekst zadania. Czym zabito faceta? Taśmą klejąca, długopisem, czy łyżką? Łyżka brzmiała interesująco, ale długopis też intrygował.- Jakbyś miał do wyboru, zabić faceta, użyłbyś łyżki, czy długopisu?
-Nic mi nie jest. Pośliznąłem się na mydle. Chyba dźgnąłbym go długopisem. Ja nie lubię jednak zabijać. To nie oznacza, że nigdy nie zabiłem. Zabijałem już. Wiele ludzi zginęło przeze mnie. Lecz tego nie pochwalam. Tylko w ostateczności...
-Ja też nikogo nie zabiłem.- odłożył dedukcję i sięgnął po fizykę. Spojrzał na zadanie, po czym włożył zeszyt do plecaka, bez zbędnych starań, że je rozwiąże.
-To, czemu miałeś trafić do poprawczaka? Moje drugie oko!
-Włamałem się do domu, takiego jednego właściciela firmy. Zhakowałem mu komputer, wszystkie dane wpuściłem do internetu i oddałem pieniądze poszkodowanym. Z małym bonusem dla siebie. A w poprawczaku spędziłem wtedy rok.
-Czyli wypuścili cię z poprawczaka, a ty znowu coś narobiłeś i miałeś tam wrócić?
-Jakbyś chciał wiedzieć, włamałem się do domu Pyma. W jego sejfie miała być forsa, a był ten głupi kombinezon. A potem od jednego do drugiego i zostałem nowym Ant manem.- zaczął się bawić jednym z dysków powiększających. Przez przypadek upadł mu on na ziemię, prosto na gumkę do mazania. Powiększyła się ona, tak, że sięgała ona Scottowi do kolan. -Peter?!
-Co zmniejszyłeś lub powiększyłeś, tym razem?
-Mamy nowy podnóżek lub jeśli się uprzeć, siedzisko. Jest ono zrobione z kauczuku. Jest ono trochę brudne od grafitu, ale jeśli się umyje, będzie bialutkie.
-Powiększyłeś gumkę?
-Eeee... Tak.
-Czyli my będziemy siadać na gumce, a twoje mrówki na moim krześle? Ble! Piana wpadła mi do ust.
-Właśnie do mnie dotarło... Cała twoja klasa nie wie, że jesteś Spider-manem? Tylko my?- Scott podszedł do drzwi łazienki.- Będziesz musiał to wszytko później wydszeć.
Całe pomieszczenie było zalane. Na podłodze, koło mydła, leżał jeszcze powykręcany ręcznik. Na środku łazienki stał Peter. Całe ubranie miał mokre, tak samo jak włosy. Twarz miał całą w pianie. Wyglądał zupełnie, jak wtedy kiedy próbował się golić, mimo, że Scott nie wiedział co on właściwie chciał wtedy ogolić. Peter zmył z twarzy pianę i odwrócił się do Langa. Jedynym śladem po pięknych rysunkach Ant mana, była jedna czarna kreseczka, na skroni Parkera.
-Nikt nie wie. Wy nic nie powiecie, bo podpisaliście dokumenty- powiedział z uśmiechem chłopak.
-Wszyscy musieli je wtedy podpisać, ale ty jesteś jedyny, który tak to ukrywa.
-Jest trudno, ale rozpuszczam plotkę o tym, że pająk chodzi do drugiej klasy. Nawet działa. Nikt mnie nie podejrzewa. Mam najgorsze oceny z w-fu w całej klasie. Do tego dochodzi to, że jestem na stażu u Starka. Nikt nie podejrzewa niewysportowanego stażysty o bycie Spider-manem. Niezwykłym, potężnym, po prostu mega, Spider-manem.
-A ty nie jesteś po prostu miłym pajączkiem z sąsiedztwa?
-Tak, ale przy okazji też jestem niesamowitym Spider-manem.
-Przestań wymyślać i umyj w końcu twarz. Jak ci się spało u Starka na suficie?
-Skąd wiesz? Wróciłem kiedy spałeś.
-Myślisz, że jak trafiłeś do jego pokoju. Zaprowadziłem cię tam, wlazłeś na sufit i zasnąłeś. Zastanawiałem się nawet, czy ci misia nie przynieść.
-Nawet nie ruszaj Pana Plusika spod mojego łóżka!
-Mówiłeś, że zostawiłeś tego starego, wypranego pluszaka w domu.
-No... bo tak jest.
-Nie pytam. Pomożesz mi z matmą?
-Znów wyszła ci odpowiedź "kurczak słodko-kwaśny"?
-Tak- przyznał lekko zażenowany Ant man. Prosił w końcu o pomoc Petera.
-Z fizyką też pomóc?
-Tak.
*********
-Też chciałem do was wpaść na spanie, ale Bruce mnie odciągnął do mojego łóżka.- powiedział Clint, kiedy wraz z resztą Avengersów korytarzem. Był poniedziałek, co okazało się smutną niespodzianką dla Tony'ego, który ciągle myślał o weekendzie.
-Kiedy go zapytałem, gdzie będzie spać, odparł, że w szafie- opowiadał naukowiec.
-Szafy to u nas lepiej nie otwierać- odparł Stark.
-Do tego wczoraj był u nas wypadek z Hulkiem- dodał jeszcze łucznik.
-Ile zniszczeń?- zapytała automatycznie Natasza.
-Tylko wyważone drzwi i poturbowany asgardczyk, który tymi drzwiami oberwał- stwierdził Hawkeye.
-Loki?- zapytał Thor.
-Tak. On chyba nie lubi Hulka- powiedział Bruce.
-Bruce nie obraź się, ale mało kto lubi Hulka- dodał Steve.
-Ciii- uciszył Kapitana Tony- On może słuchać.
-Spokojnie. Ja nie słyszę tego, co mówi Hulk i to chyba działa odwrotnie- uspokoił go naukowiec- Ale lepiej nie mówcie tego przy nim.
-Da się zrobić- stwierdził asgardczyk- Dlaczego mnie nie zawołaliście?! Dawno nie byłem się z Hulkiem.
-Powiem ci dlaczego, przyjacielu- powiedział Clint- Otóż... Jakby ci to powiedzieć... Chcę mieć gdzie mieszkać!
*********
Wieczorem Tony wszedł na dach. Trzymał w rękach wielkie pudło. W środku trzymał swój nowy wynalazek, ten na który wpadł podczas maratonu. Laboratorium ciągle było zniszczone, a z pokoju go wyżucono (znowu), wylądował w jedynym spokojnym miejscu.
Dopiero kiedy odstawił pudło na ziemię, zorientował się, że nie jest sam. Na skraju dachy siedział Loki.
Tony rozłożył swój, jeszcze niedokończony wynalazek, koło niego i powiedział:
-Hej.
-Cześć- odpowiedział zamyślony Kłamca. Okazało się, że był zajęty zszywaniem ze sobą dwóch kawałków jakiegość materiału.
Tony opróżnił cały karton i zaklnął pod nosem. Podniósł wzrok na zajętego asgardczyka i zapytał:
-Nie masz przypadkiem przy sobie palnika?
Loki bez słowa wyciągnął jedną rękę. Na jego dłoni pojawił się mały, zielony ogień, który po chwili zaczął rosnąć i przypominać płomienie palnika.
-To jest ekstra!- wykrzyknął miliarder, patrząc, jak Loki gasi ogień i wraca do swojego poprzedniego zajęcia. Zszył już ze sobą materiał i stworzył woreczek, taki, że możnaby zmieścić w nim pięść.
-Pomożesz mi?- zapytał go Tony.
-Jak nie wygadasz Thorowi, co ja tutaj robię, to tak- odpowiedział mu asgardczyk.
-Spoko. To, że lubisz szyć nic dla mnie nie znaczy. Jarvis, kamerdyner mojego ojca, który tak naprawdę mnie wychowywał, też szył, gotował, cerewał i potrafił wszystko...- zaczął opowiadać, pracując jednocześnie przy swoim genialnym wynalazku.
Loki tymczasem przez dziurki, w woreczku, zaczął przepychać rzemyk. Na koniec swojej, wyciągnął z kieszeni, mały kaczyczek z wyrytym jakimś symbolem. Miał on dziurkę i Loki przez nią też, przepchał rzemyk. Zawiązał supeł i powiedział:
-Skończone.
-A co to właściwie jest?- zapytał, przyglądając się jego dziełu, Stark. Kłamca nie odpowiedział. Rozwinął tylko rzemyk i włożył do środka dłoń. Na tym jednak nie skończył. W środku woreczka zniknął jego łokieć, a potem całą ręka.
-Stary. Stworzyłeś torebkę Hermiony!
-To jest o wiele starsze, niż te książki. Czarodzieje u nas od wieków tworzyli takiego rodzaju saszetki. Wszystkie części muszą być zebrane własnoręcznie przez maga, a potem, też przez niego, zszyte. Lata zajęło mi ich zbieranie.
-Tak czy siak, też chciałbym coś takiego mieć. A teraz, czy mógłbyś tutaj zespawać mi, te dwa kawałki?
🦉🦉🦉🦉🦉🦉🦉
Powiem wam coś pajączki. Mam torebkę która działa jak torebka Hermiony. Oto historia z życia wzięta.
Poszłam sobie z koleżanką do Empiku. Miałam tą torebkę, już pełną. Kupiłam w sklepie 2 dość grube książki. Udało mi się je włożyć do tej torebki, a później ją zapiąć. Kocham nią.
A teraz coś z innej beczki.
Zaczęłam czytać "Aru Shah i koniec czasu". Ja myślałam, że nordycka mitologia jest porąbana (wszak napisali te mity naćpani wikingowie), nie wspominając o greckiej, rzymskiej, czy egipskiej.
Jest to książka nawiązująca do hinduskiej mitologii. Powiem jedno. Wow.
Szalony był ośmionogi koń? To nic. Tam jest koń o siedmiu głowach.
No to wszystko.
Pa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro