67
Natasza z ulgą wyłączyła budzik, który ją obudził. To był tylko sen. Bucky nie jest przystojnym żeglarzem, za którego chciała wyjść, jako dziecko. Loki to nie Skaza, nie zabije brata dla tronu. Clint nie jest wiecznie śmieszkującym łucznikiem...
-Kobieto, czy tyś oszalała. To nieludzka godzina- jej rozmyślania przerwała Gamora.
-Są lekcje- odpowiedziała agentka.
-Lekcję mamy odwołane.
-Mówisz tak zawsze- Czarna Wdowa usiadła i uszczypnęła się tak dla pewności, że to jest prawda, a nie sen.
-Jeśli mi nie wierzysz, spytaj Hill.
-Są lekcję dzisiaj?- Natasza spytała drugą współlokatorkę.
-C-co?- Maria przewróciła się na drugi bok. Na szczęście wyglądała tak samo, jak każdego ranka. Śpiąca Hill próbowała podnieść głowę, lecz oberwała poduszką od Gamory.
-Są dzisiaj lekcje?
-Odwołali- powiedziała, a zaraz potem ziewnęła- Teraz Nat, idź spać. Lub przynajmniej daj innym spać.
Natasza wstała. Ruszyła najpierw do szafy, po jakieś świeże ubrania, a później do łazienki. Kiedy wreszcie z niej wyszła, była ubrana w czarną sukienkę i bluzę. Przed lustrem, przez dobre 10 minut, walczyła z dredami, które stawiły opór szczotce. Ból wywołany ciągnięciem włosów, zapewniał agentkę, że to jest jawa, a nie sen.
Weszła na korytarz z lekkim strachem, że ten, tak samo, jak w śnie, będzie Tęczowy, ale na szczęście tak nie było. Z radością przywitała nudne szare kolory. Zamknęła za sobą drzwi i ruszyła przed siebie. Od razu wpadła na Clinta. Tym razem miał na sobie zwyczajne ubranie, ale na plecach miał zawieszony łuk i kołczan.
-Nat!- odwrócił się do niej- Zapomniałem ci wczoraj powiedzieć, ale w piątek będzie kartkówka z dedukcji. Do tego nauczycielka z biolchemii zachorowała i zamiast niej będziemy mieli w tym tygodniu, jakąś sztukę z tą, która prowadzi kółko teatralne. Mamy wypożyczyć z biblioteki jakaś sztukę Szekspira. I tak się zastanawiałem, czy nie mogłabyś wypożyczyć jakiejś, dla mnie? Zrobiłbym to sam, ale jestem pewien, że bibliotekarka mnie nie znosi.
Natasza patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Jeszcze raz uszczypnęła się w rękę. Zupełnie to samo powiedział do niej Robin Hood w jej śnie.
-Dobrze. A lekcje nam odwołali, bo ktoś się włamał do szkoły?- zaryzykowała pytanie. Teraz, jeśli odpowiedź będzie negatywna, potraktuje wszystko, co jej się wcześniej przytrafiło, jako zbieg okoliczności. Jeśli pozytywna, to będzie musiała bardzo poważnie porozmawiać ze Starkiem.
-Tak. Do tego wysadzono mur i jest tam teraz wielgachna dziura. Włamano się jeszcze do laboratorium, pół zostało zniszczone i rozwalono kilka szafek Tony'ego. On teraz rozpacza. Jeszcze włamano się do biura z biurokracją, ale nic nie zniknęło. Podobno Fury'ego ściągają z Waszyngtonu.
-Tam, gdzie trzymają wszystkie nasze sprawdziany i oceny?
-Dokładnie tam.
-Dzięki- powiedziała i ruszyła dalej. Teraz musiała naprawdę znaleźć Starka.
********
Steve leżał na łóżku i czytał. Już prawie skończył "Księcia półkrwii", musiał przeczytać całą serię przed weekendem. To był wyścig z czasem.
-Hej- powiedział Stark z uśmiechem- Co czytasz?
-"Harry Potter i książę półkrwii"- powiedział, nie odrywając oczu od tekstu.
-Co się dzieje?
-Właśnie wrócili z jaskini i lecą na miotłach do Hogwartu.
-Wiesz, nie chciałbym ci mówić, ale zaraz będzie najlepszy moment.
-Aha...
-Nie mogłem uwierzyć, kiedy Snape zabił Dumbledore'a w tamtej wierzy- powiedział miliarder.
-Co?!- wykrzyknęli jednocześnie Thor i Steve.
-No właśnie. Zrobił to z zimną krwią i jak jeszcze wcześniej patrzył na Harry'ego...
-Nic nie mów!- krzyknął Kapitan Ameryka.
-Ale całe szczęście pod koniec okazało się, że...- nie dokończył, bo asgardczyk zakrył mu usta ręką. Potem go podniósł, zupełnie tak jakby miliarder był zrobiony z pór. Tony z przerażeniem, kiedy Steve wstał z łóżka i z uśmiechem psychopaty, otworzył okno. Bucky wszedł do ich pokoju, akurat w momencie, kiedy stopy Starka znikał za oknem.
-Mam pytać?
*********
Kiedy Tony leciał, jego zegarek zmienił się w rękawicę ze zbroi Iron mana. To samo stało się z jego prawym butem. Mając dwa miniaturowe stabilizatory lotu, próbował wyrównać swój lot. Był jakiś metr nad ziemią, kiedy zasilanie padło. Próbował ustać na nogach, lecz wylądował na zboczu pagórka, na chodniku. Zaczął turlać się, zostawiając za sobą ślady w trawie. Zatrzymało go, w bolesny sposób, drzewo. Stanął pod nim i powoli zaczął się zsuwać plecami przy korze. Usiadł na ziemi i dopiero po chwili ogarnął, że ktoś siedzi koło niego.
-Loki ty też czytasz tego Pottera? A wiesz, że...
-Snape zabił Dumbledore'a? Tak- odpowiedział czarodziej nie odrywając wzroku znad książki.
-Która to jest część?-zapytał wynalazca, próbując zobaczyć okładkę książki.
-Ostatnia.
-A kiedy ty zacząłeś czytać tę serię?
-Tydzień temu.
-Tydzień temu?! Tego jest- próbował pokazać rękoma długość wszystkich tomów- strasznie dużo.
-Może.
W tym momencie jakiś dorosły agent zawołał miliardera. Był ubrany w czarny garnitur, na oczach miał okulary przeciwsłoneczne. Tony wstał i powoli ruszył w stronę wzywającego. Starał się ignorować ból nóg po upadku i sturlania, lecz nie szło mu dobrze. Obiecał sobie, że już nigdy więcej nikomu nie powie żadnego spoilera.
-O co chodzi?- spytał agenta.
-Musisz ze mną pójść- odpowiedział i wyciągnął telefon z kieszeni marynarki.
-Dlaczego? Ja jestem uczciwym obywatelem. Ten pod drzewem to nordycki bóg kłamstw, oszustw i psot. Ja bym się bardziej min martwił.
-Jesteś wzywany ty- powiedział i zaczął coś sprawdzać na urządzeniu.
-Ale do czego?
-Nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie.
-Dobrze tylko pan pozwoli, że coś zrobię- powiedział miliarder, odwrócił się i krzyknął w stronę Lokiego- Jeśli nie wrócę, powiedz Pepper, że ją kocham! Ona wie, gdzie znaleźć mój testament!
********
Stark siedział przy biurku w pokoju bez okien. Naprzeciw niego zamiast ściany było lustro weneckie. Jedyne wyjście prowadziło przez drzwi, które były za jego plecami. Na biurku stała szklanka z wodą. Była tam, kiedy agent wprowadził Tony'ego do pokoju. Mężczyzna zaczekał, aż miliarder usiadł, po czy wyszedł.
Miliarder wpatrywał się w swoje odbicie w tym niby lustrze. Na początku walczył z wielką pokusą robienia głupich min. Wiedział, że po drugiej stronie na pewno ktoś jest i patrzy na niego. Po kwadransie jednak nie wytrzymał. Dlatego właśnie, kiedy do pokoju weszło dwóch agentów i jedna agentka, zastali oni go z zezem i dziwacznym grymasem.
-Więc co? Dobry glina, zły glina i... Brzydki glina?- zapytał, próbując sprawić by jego twarz wróciła do normy.
-Mamy do pana kilka pytań- powiedziała agentka poprawiając okulary korekcyjne. Miała długie brązowe włosy z kilkoma bordowymi pasemkami. Dwaj pozostali agenci stanęli w kątach pokoju.
-Pani jest dobrym gliną. A ci dwaj?
-Będą potrzebni, jeśli nie będziesz współpracować.
🐣🐣🐣🐣🐣🐣
Dobra pomyliłam się. Thor będzie dopiero 29, ale dzisiaj, właśnie w tej chwili się zaczyna, leci film, gdzie gra jeden z aktorów z Ragnaroka. Tak naprawdę gra tam, aż trzech aktorów z marvela. Jest to film Kong wyspa czaszki, więc zobaczę tam twarz Lokiego, Kapitan Marvel i Nicka Fury'ego.
No to idę oglądać.
Pa pajączki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro