Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

W dzień balu lekcje były odwołane. Dziewczyny zajęły całe piętro A i zamknęły do niego dostęp. Krążyły nawet pogłoski o tym, że wścibscy zostaną potraktowani strzałkami paraliżującymi. Nikt nie chciał sprawdzać czy to prawda.

Stworzyły w swoich pokojach istny salon kosmetyczny i fryzjerski w jednym. Malowały się, czesały, robiły paznokcie. Musiały przecież wyglądać niesamowicie.

U chłopaków tymczasem tylko Tony jakoś się specjalnie przejmował.

-Wyjdziesz w końcu z tej łazienki?- zapytał Steve pukając w drzwi. Dopiero o 18 zaczynał się bal więc mieli dużo wolnego czasu.

-Perfekcyjność wymaga czasu- odpowiedział miliarder.

-Przecież zawsze jak wychodzisz, po tak długim siedzeniu, wyglądasz tak samo jak wtedy gdy wchodzisz.

-Bo to trzeba się uczesać tak jakby ci nie zależało. I muszę jeszcze brodę przyciąć.

-Jaką brodę? Ty nie masz żadnej.

-Dołączam do klubu Thora. Thor słyszałeś?

Blondyn podniósł wzrok znad jakiejś gry. Ostatnio głównie tym się zajmował w wolnych chwilach. Chyba się uzależnił. Czasami grał razem z Bruce'm. Przynajmniej wreszcie znaleźli inny temat do rozmowy niż "kto jest silniejszy".

-Brody zawsze spoko.- odpowiedział i wrócił do grania.

-Steve tobie też polecam. Fajnie byś wyglądał.

-Wszyscy wiemy, że do skończenia 18 żaden z was nie będzie miał brody.- odparł Kapitan.-A teraz wybaczcie, ale was opuszczę.

-No nie bądź taki fajnie nam się gada przez drzwi...

Steve jednak już wyszedł. Poszedł do salonu gdzie był umówiony z Bucky'm. Mimo, że chodzili razem do szkoły i nawet mieszkali w jednym budynku, przez różne zajęcia nie mieli czasu razem pogadać.

-Hej- powiedział gdy zobaczył starego przyjaciela.

-Chcesz kawy?- odparł Bucky. Nalewał ją sobie właśnie do szarego kubka z gwiazdą

-Zostaw mi trochę. Tylko pójdę po kubek- powiedział i zniknął w drzwiach kuchni. Wrócił po chwili z niebieskim kubkiem w czerwone pasy.

Usiedli koło siebie i pili.

-Podobno idziesz z Romanoff- zaczął Steve.

-No, jakoś tak wyszło.

-Byłem z nią w zeszłym roku.

-Na serio? Poszliście razem? Czemu ja tego nie pamiętam?

-Bo nie było cię jeszcze w szkole. Dzień wcześniej na misji próbowałeś mnie zabić. Pamięć odzyskałeś dopiero w drugim semestrze.

-A no prawda. Jak wtedy było?

-Przez cały wieczór próbowała mnie zeswatać z jakąś z jej przyjaciółek. A w czym idziesz?

-Ubiorę ten przedwojenny garnitur.

-Piona.

-Właśnie teraz tak dotarło do mnie jacy to my starzy jesteśmy. Ile to my tak naprawdę mamy lat?  90? Czy nawet więcej.

-Wiem to dołujące. Wszyscy których znaliśmy albo są już starzy, albo nie żyją.

-Nadal masz kontakt z Peggy?

-Tak. Powinniśmy ją razem odwiedzić. Tak w ferie.

-Może...

Przez chwilę siedzieli cicho, lecz potem Steve wybuchnął śmiechem.

-Co ci?- zdziwił się Bucky.

-Przypomniało mi się jak Tony mi wmówił, że teraz na najlepszych kumpli mówi się psiapsółki.

-On jest strasznie podobny do Howarda- powiedział Zimowy Żołnierz. Potem posmutniał i powiedział najciszej jak to było możliwe- Howard proszę wybacz mi...

***

Dziewczyny jak tylko skończyły się szykować urządziły sobie coś na wzór pokazu mody. Chodziły po korytarzu robiąc śmieszne pozy.

Cho wyglądała prześlicznie w turkusowej sukience do kolan z roślinnymi wzorami. Jane w bioło-złotej sukni przypominała trochę grecką boginię. Darcy tymczasem poszła w fiolety. Jej czarno-fioletowa sukienka kończyła się trochę za kolanami.
Natasza cała na czarno wyglądała niezwykle wyniośle i dumnie.

-O nie moja droga- zawołała Wanda na jej widok- To ma być bal, impreza, a nie pogrzeb. Chyba mam coś co pomoże.

Zniknęła za drzwiami swojego pokoju, a po chwili wróciła z długą czerwoną wstążkę. Przewiązała ją w pasie Nataszy i zawiązała w kokardę.

-Od razu lepiej.

-Wandzia muszę ci niestety przyznać rację- powiedziała Natasza, przeglądając się w lustrze. Potem odwróciła się w stronę Nebuli i Mantis które już zbierały się do pokoju.- Ej a wy gdzie idziecie?

-Zaraz będzie 18 i przyjdą po nas- wyjaśniła niebieska kosmitka.

-A kto was zabiera?

-Mnie zaprosił Henry.

-Ten z 4 snajperskiej klasy? Szacun.

-Tak. Kończy w tym roku szkołę i dzięki temu mam wejście do strefy VIP.

-Ładnie... A ty Mantis?

-Idę z Jamesem Hawkingiem- powiedziała cicho.

-Nie znam.

Tak powoli wszystkie dziewczyny znikały w swoich pokojach by ich partnerzy po nie przyszli.

***

-Darcy serio?- Jane siedziała na łóżku pokrytym różnego rodzaju notatkami.

-Głodna jestem- odpowiedziała z pełnymi ustami jej współlokatorka. Siedziała przed lusterkiem, w jednej ręce trzymała nagryzioną kanapkę, a w drugiej szminkę.- Nie będę się głodzić tylko dlatego, żeby mieć idealny makijaż. A ty znów siedzisz nad tymi papierami?

-Jeszcze tylko kilka dni i wreszcie dowiem się jak działa Bifrost. Nie wiem tylko co mogłoby generować taką masę mocy.

-Nie możesz spytać Thora?

-Pytałam ale on twierdzi, że jakaś magia. Dla niego wszystko jest magią. Technika- magia, informatyka- magia, fizyka- czarna magia.

Ktoś zapukał w drzwi. Jane wstała i otworzyła je, myśląc, że to Thor. Stał tam asgardczyk, ale inny.

-To do mnie- zawołała Darcy połykając ostatni kawałek kanapki.

Loki podał jej rękę. W korytarzu wymineli  Thora. Stanął koło Jane i razem patrzyli jak zniknęli za zakrętem.

-Wiedziałeś?- zapytała patrząc na swojego chłopaka.

-Nie. A ty?

-Też nie.

-Proszę to dla ciebie- powiedział podając jej bukiecik.

-Jaki ładny. Idziemy?

-Idziemy.

🐼🐼🐼🐼🐼🐼🐼

W TĄ ŚRODĘ JEST PREMIERA THORA!!!

Nie mogę się doczekać. I jeśli to co słyszałam z Walkirią i Lokim jest prawdą....

#teamzabićwalkirie

Więc odliczamy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro