Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

3 dni do balu

-Thor bal już za pasem, a ty nadal nieprzygotowany- powiedział Stark- Chodź jutro do tego krawca. Nie wiem jak on to robi ale umie uszyć najlepsze garnitury w niezwykle krótkim czasie.

Szli do pokoju. Thor nie miał zbytniej ochoty iść do jakiegoś krawca. Zawsze znajdował jakąś wymówkę. Przestał już słuchać Tony'ego. W głębi duszy zazdrościł Lokiemu, że ten ostatnio poleciał na misję. Mu zawsze pomagała niezła rozwałka. Mógłby się w każdej chwili rzucić w wir walki gdyby się taka przytrafiła. Zaczął już marzyć o wielkich bitwach które będą go czekały w przyszłości.

-Halo? Ty mnie słuchasz w ogóle?- ocucił go głos Tony'ego.

-Tak... Tak, oczywiście...

-To o czym przed chwilą mówiłem.

-Eeee- "Myśl, myśl o czym on mógł mówić?"- O krawatach?

Stark przez chwilę wpatrywał się dokładnie w Thora. Potem się rozchmurzył.

-Dobrze. Kolor krawata nr może być zbyt krzykliwy bo odwróci całą uwagę od ciebie. Nie może być też zbyt drętwy. Wyglądał byś w tedy jak jakiś biznesmen.

Kiedy weszli do pokoju Thor od razu zwrócił uwagę na dwa pokrowce na ubrania położone na jego łóżku.

-Poczta przyszła- powiedział Steve czytając jakiś list.

-Jej!- Stark rzucił się na stos paczuszek, listów i przesyłek leżących na jego łóżku.

Thor poszedł do swojego. Przy jednym opakowaniu była przypięta karteczka z napisem "Thor", a przy drugim "Loki". Otworzył swój. Uśmiechnął się widząc zawartość.

-Chyba już nie potrzebuje twojej pomocy Tony- powiedział. Miliarder podniósł wzrok znad jednej paczki. W środku był czarny garnitur ze srebro- niebieskimi dodatkami. Wyglądał normalnie, ale miał w sobie coś baśniowego.

-Ładny, ale i tak nie pokona mojego- stwierdził Iron Man- Steve od kogo dostałeś list?

-Od Peggy. A ty?

-Oczywiście od moich wielbicielek. Nie mogą się pogodzić z tym, że jestem już zajęty.

Thor wyciągnął z swojego opakowania list z królewską pieczęcią. Otworzył go i przeczytał:

"Co ty byś beze mnie zrobił, Thorze? I lepiej poćwicz tańczenie walca.

Mama"

Wyciągnął telefon i zadzwonił.

-Czego znowu chcesz?- powitał go jak zwykle radosny głos brata.

-Zejdź do mojego pokoju- powiedział.

-Po co?

-Po prostu tu przyjdź.

-Jeśli to nie będzie nic ważnego to pożałujesz- odparł i się rozłączył.

Po chwili na środku pokoju pojawiła się zielona mgła i wyszedł z niej Loki.

-No niech to kolejny!- zawołał Tony- Czy wy wiecie do czego służą drzwi?! Teraz wypad i użyj drzwi!

-Spoko- powiedział czarnowłosy, zniknął w ten sam sposób i po sekundzie wszedł przez drzwi.

-Ale nadal nie zapukał- odparł szeptem Stark.

-O co chodzi?- zapytał Thora.

-Spójrz na to- powiedział gromowładny pokazując mu jego opakowanie. Loki je otworzył. W środku był trochę mniejszy podobny garnitur. Miał jednak złoto-zielone dodatki.

-Skąd ona wiedziała?- zapytał zdziwiony.

-Nic jej nie wspominałeś w listach?

-Piszę jej tylko, że żyje.- odpowiedział Loki.

-Uważasz, że Heimdall patrzy w  naszą stronę?

-Jesteś następcą tronu, to czuba oczywiste, że tatulek sprawdza, czy nic ci nie jest.- powiedział, wziął swój garnitur i znikł.

-Przesyłka od mamy?- zapytał Tony.- Mnie też kiedyś denerwowały ale przez kogoś już tak nie jest. Nawet nie wiesz jak za tym tęsknię.

-Tony, on nie był w tedy sobą!- zawołał Kapitan Ameryka- Ile razy mam ci to powtarzać?

-Pomyślmy... W dzień matki, na święta wszelkiego rodzaju, w jej urodziny, w rocznicę ich ślubu i śmierci, kiedy tylko Thor będzie pisał listy i dostawał paczki, oraz oczywiście kiedy tylko mi się przypomni.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro