31
5 dni do balu
Bucky leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Słuchał jakiejś rockowej składanki. Zostało tylko 5 dni do balu, a mu nadal nie udało się zaprosić dziewczyny na bal. Zawsze gdy przy niej był nie wiedział jak o to zapytać. Nie rozumiał tego.
-Ty ciągle to piszesz?- spytał swojego współlokatora. Ten siedział przy biurku i tak jak od kilku dni pisał coś ptasim piórem.
-Diabeł tkwi w szczegółach. A ty przypadkiem nie powinieneś zająć się zaproszeniem na bal swojej dziewczyny.
-Ja przynajmniej mam jakąś na oku. Ty od naszej ostatniej rozmowy z żadną nie rozmawiałeś na moich oczach.
-Dawno już jedną zaprosiłem.
-Kogo niby?
-Czy to ważne? Lepiej zajmij się swoim problem.
-Po co ci o tym mówiłem?
Nie wrócili jednak do zwykłej ciszy tak jak zwykle. Obydwoje dostali wiadomość przez komunikator.
-No ładnie- stwierdził Bucky wyłączając muzykę.
-Co się dzieje?
-Chodź kosmito. Misja czeka.
Wyszli z akademika i poszli do sali strategicznej. A tam czekała ona. Bucky wstrzymał oddech.
-Wy też?- zdziwiła się Natasza.
-Na to wygląda.
-Przejdziemy do rzeczy?- zapytał Fury z głębi pokoju. Wszyscy zamilkli.
-Wasza zadanie jest proste. Macie włamać się do bazy Hydry na Syberii...
-Ta baza była opuszczona- stwierdził Bucky.
-Ale teraz nie jest.- odparł dyrektor.- Macie się tam włamać zdobyć tajne kody i przesłać nam je. A przy okazji dowiedzieć się czegoś o ich nowej tajnej broni.
-Jakiej broni?- zapytała Natasza.
-Jedyne co wiemy to to, że chodzi o coś związanego z telepatią.
-Bywało gorzej- odparła Czarna Wdowa.
-Z całym szacunkiem dyrektorze, ale ja pracuję solo- powiedział Bucky.
-Mi też to się nie podoba- dodała Natasza- Zimowego to jeszcze rozumiem, ale nie chcę się zajmować żółtodziobem.
-Poradzę sobie- stwierdził Loki.
-Macie pół godziny. Nawet nie próbujcie się spóźnić.
***
-Naprawdę chcesz polecieć w tym?!- Bucky mówił próbując się nie roześmiać.- Świetną czapka.
-To nie czapka to hełm- odparł spokojnie Loki. Miał na głowie złoty hełm z rogami.
-Od dzisiaj jesteś dla mnie Lokim księciem jeleniów.- szli do hangaru.-Rusz się.
Kiedy weszli do środka Natasza już na nich czekała. Miała na sobie czarny strój, a zapinką od paska był jej znak, czyli czerwona klepsydra. Włosy o tym samym odcieniu miała rozpuszczone.
-Już miałam lecieć bez was- powiedziała i już wchodziła do statku.
-Nie czekamy na pilota?- zapytał Loki.
-Ja pokieruje- powiedzieli jednocześnie Bucky i Natasza.
Lot minął im spokojnie bez żadnych niespodzianek. Bucky co jakiś czas zerkał na Nataszę. Wylądowali w środku zaśnieżonego lasu. Kiedy przeszli pół kilometra znaleźli wejście do bazy. Na straży stał tylko jeden strażnik.
-Co robimy?
-Dajcie mi chwilę- powiedziała Natasza i znikła. Przez chwilę nie było jej widać, ale potem pojawiła się za strażnikiem i zanim się zorientował było już po sprawie.
-Droga wolna- powiedziała uśmiechnięta.
W środku było pusto. Szli dalej.
-Widocznie to jakiś przedsionek- powiedział Loki- Ktoś idzie.
-Ale skąd ty...
-Cicho- powiedział i zniknął za zakrętem. Kiedy Czarna Wdowa i Zimowy Żołnierz do niego dołączyli zastali go nad ciałem agenta. Loki wziął jego rękę i przyłożył do czytnika linii papilarnych przy drzwiach.
One otworzyły się na o wiele większe pomieszczenie.
-Wchodzimy!- powiedział Bucky, ale Natasza go powstrzymała.
-Nie możemy tak po prostu tam wyparować.
-Mam pomysł- wszyscy odwrócili się do Lokiego. Zobaczyli jednak dwóch identycznych agentów- jednego nieprzytomnego.
Loki szedł pierwszy i sprawdzał czy nie ma przeszkód, potem biegła reszta nosząc że sobą agenta.
-Po co my go niesiemy?- zapytał Bucky.
-A jakby go znaleźli?- odparła Natasza.
-Szybko- ponaglił ich Loki-agent. Otworzył drzwi do jakiegoś schowka ich wpuścił do środka.-Dobra ja idę szukać laboratorium, a wy pilnujcie go.
I już go nie było. Natasza wyciągnęła sprzęt do podsłuchu. Założyła słuchawki,
-Natasza?- zapytał Bucky po rosyjsku.
-Tak?- odpowiedziała w tym samym języku.
-Zaprosił cię już ktoś na bal?
-To chyba nieodpowiedni moment... Ale jeszcze nikt tego nie zrobił. Chyba się boją.
-Niby czego?
-Sama nie wiem. Zaraz coś słyszę...- ustawiła nagrywanie.
"Dobra Buck masz tylko jedną szansę. Zrób z niej dobry użytek".
-Pójdziesz ze mną na bal?
-Nie możliwe. Posłuchaj tego- podała mu słuchawki. Usłyszał dwoje ludzi, mówili po rosyjsku:
-Jakie wieści?
-Wiemy, że wysłali małą grupę.
-Jak małą?
-3 osoby. Potem nasz agent zerwał połączenie.
-Ma dalej działa....
Pojawiły się zakłócenia i nie można było reszty usłyszeć.
-Mamy zdrajcę- powiedział cicho Bucky.
-Pytałeś mnie o coś, możesz powtórzyć.
-A tak, czy pójdziesz ze mną na bal?
-Tak, bardzo chętnie.
-Jakie to urocze- powiedział ktoś za ich plecami. Obydwoje szybko wyciągnęli broń i wycelowali w intruza.
-To ja- Loki szybko wrócił do swojej postaci- Znalazłem laboratorium. Mamy 10 minut do włączenia alarmu.
Pozbierali szybko swoje rzeczy i ruszyli za Lokim. Czasami mijali nieprzytomnych agentów.
W końcu znaleźli się w pomieszczeniu które mogło być laboratorium.
-Wy dwoje obstawianie wyjścia ja zajmę się resztą- powiedziała Czarna Wdowa i szybko usiadła przy jednym z wielu komputerów.
-Ty znasz rosyjski?- zapytał Bucky.
-Znam dużo języków.- odpowiedział asgardczyk.
-Długo nas słuchałeś?
-Przez chwilę. To cały czas była Natasza?
-Tak, a co?
-Nic tylko spodziewałem się po tobie...
-Chłopcy wiecie, że to wszystko słyszę.- Natasza szybko wcisnęła enter- Dobra mam. Wynosimy się stąd.
-Na parkingu są motory jeśli ich użyjemy...- Lokiemu przerwał dobiegający zewsząd alarm.
- Zoriętowali się 3 minuty za szybko.- powiedział Bucky wyważając kopniakiem drzwi.- Jeśli dobrze pamiętam to ten korytarz prowadzi prosto do garażu.
Bucky prowadził i pozbywał się wszystkich których spotkali po drodze. W garażu znaleźli dwa motory. Zimowy Żołnierz wziął jeden, a Natasza i Loki drugi. Czarna Wdowa kierowała, a asgardczyk, który przestał używać iluzji, pozbywał się ogona ścigających. Bucky sprawdzał tymczasem czy nie zastawiono na nich jakiś pułapek po drodze.
Udało im się dostać do statku bez żadnych kłopotów. I nawet w powietrzu nikt im nie przeszkadzaj. W Bucky'm tymczasem walczyły ze sobą gniew połączony ze strachem i radość. Wiedział teraz, że w Akademii jest wrogi szpieg, ale jednocześnie cieszył się jak dziecko. Wreszcie udało mu się zaprosić Nataszę Romanoff na bal.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro