Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

W następny weekend Steve i Tony weszli razem do pokoju. Zastali tam Thora siedzącego za biurkiem i piszący coś ptasim piórem po pergaminie.

-O niech to, znowu to.- powiedział Stark i już chciał wrócić na korytarz, ale Steve go powstrzymał.

-Thor co ty robisz?

-Piszę tylko list do rodziny- stwierdził Asgardczyk- Co was tak dziwi?

-Tony idź po gaśnicę- powiedział Steve.

-Po ostatnim razie zamontowałem dodatkową pod łóżkiem.

-Koledzy to było w zeszłym roku. Wy widzieliście tylko jak raz go wysłałem.

-A ty ile razy je piszesz? Pytam bo chcę wiedzieć ile razy jesteśmy zagrożeni pożarem- wyjaśnił Stark.

-Matka stwierdziła, że jeśli przynajmniej raz w miesiącu nie dam znaku życia, to wyślę po mnie asgardzką gwardię żeby mnie ściągnęli. A ja nie chcę powtórki z gwardią.

-Gwardię? Thor co ty wtedy zrobiłeś- zapytał Steve.

-Na swoje usprawiedliwienie powiem, że te walkirię same zaczęły.

-Walkirię? Będziesz musiał mi o nich opowiedzieć!- zainteresował się Stark.

-Tony przestań gadać i miej gaśnicę w pogotowiu. Thor kończ ten list do matki. Masz zapałki.

-Kapitanie słuchaj teraz jest ich dwóch. Ostrzeż Barnesa, chociaż jeśli dłużej się nad tym zastanowić to Bucky w płomieniach brzmi nawet fajnie.- powiedział wyciągając gaśnicę spod łóżka Thora Stark.

-Tony...

-Skończyłem!- powiedział Thor odkładając pióro. Wziął złotą miskę z wygrawerowanymi runami. Włożył tam list i podpalił go zapałką.

-Skoro mamy to już za sobą to gadaj co było z tymi wlkiriami.

Steve zostawił ich i poszedł do salonu. Było to pomieszczenie z sofami, stołem przy którym uczniowie jedli śniadanie i wielkim telewizorem. Podczas weekendu każdy przygotowywał sobie jedzenie w kuchni która była za ścianą.

Teraz w salonie było mnóstwo ludzi. Przy stole w karty grali: Strange, Rocket, Helena Cho, Vision, Nebula, Loki i Mantis. Dalej Bucky i Sam siłowali się na rękę. Na kanapie przed telewizorem siedzieli Rhodes, Scott, Darcy i Natasza. Wanda z boku rozmawiała z dwoma Peterami. Z kuchni dobiegały odgłosy gotowania.

-Co leci?- spytał Kapitan siadając koło Scotta.

-Leciało bardzo fajny mecz, ale dwie osoby których imion nie powiem ekhekhNataszaekhDarcyekhekh zabrały pilota i przełączyły na Narnię- odpowiedział

-Kto ma pilota ten ma władzę- powiedziała Nat.- A zresztą podoba ci się film bo jeszcze tu siedzisz.

-Siedzę tu bo nie mam co robić.

Przez pewien czas w pokoju było dziwnie cicho jak na tyle osób. Potem jednak Bucky pokonał Sama.

-Żądam rewanżu- powiedział wkurzony Sam.- Ale tym razem w czymś innym.

-No to chodź. Pokonam cię we wszystkim.

-W twoich snach...

Potem znowu był spokój dopóki gracze nie skończyli rozgrywki.

-Oszukiwałeś!- wykrzyknął szopowaty kosmita.

-Spróbuj mi to udowodnić- odpowiedział Loki z cwaniackim uśmieszkiem.

-Rocket ty zawsze uważasz, że wygrany jest oszustem chyba, że ty wygrasz.- zauważyła Helen.

-Bo jakbyście nie oszukiwali to bym wygrał. Ale spójrzcie na niego! Z oczu źle mu patrzy.

-Rocket jak może człowiekowi źle patrzeć z oczu?- zapytał zdziwiony Vision.

-No naucz się w końcu cyborgu. To związki frazeologiczne- odparł Strange. Potem oberwał poduszką.

-Cicho tam. Tutaj Aslan idzie na pewną śmierć- zawołała Darcy którą właśnie rzuciła poduszką. Potem do pomieszczenia wbiegł Pietro.

-Słuchajcie mam wieści!- wykrzyknął zwracając na siebie całą uwagę

-Natasza zastopuj film- powiedział Rhodes.- Czuję, że nie będziemy mieli spokoju dopóki tego nie posłuchamy.

-O co chodzi braciszku?- zapytała Wanda.

-Dowiedziałeś się o spotkaniu z psychologiem w poniedziałek?- odezwał się Strange.

-Tak właśnie... A ty skąd to wiesz?

-Jeszcze się pytasz? On ma swoje sposoby- powiedział Starlord.

-Mów dalej bo z tego co widzę reszta nie ma o tym pojęcia- stwierdził Steve odwracając się do przybysza.

-No to w poniedziałek wszyscy będziemy mieli prywatne spotkanie z psychologiem. Będzie robił nam jakieś testy, a później dostaniemy te wyniki.- wyjaśnił Pietro.

-Jakie testy?- zapytał Peter Parker. Wydawał się lekko zdenerwowany.

-Czy mogę się dowiedzieć kim jest psycholog?- zapytał Loki.

-To taki ziemski zawód, polega on na sprawdzaniu zdrowia psychicznego- odparła Nebula.

-Mam się bać?- zapytał asgardczyk.

-Nie wiem jakie to będą testy, ale wiem, że będziemy tam siedzieli przez jakieś pół godziny- wyjaśnił Quiksilver.

-Tak masz się bać- powiedział Spiderman- Oni zawsze wiedzą wiedzą rzeczy których wiedzieć nie powinni.

-Myślisz, że on załatwi wszystko w jeden dzień?- spytał Scott.

-Przyjedzie na kilka dni. I zanim ktoś zapyta nie wiem kiedy dostaniemy wyniki i czy w ogóle je dostaniemy.

-Oczywiście, że je dostaniemy- wtrącił się Stephen- gdzieś tak po tygodniu.




















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro