Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Najpierw coś prostego. Loki wyciągnął dłonie, a na nich pojawiły się zielone płomienie. Nie dawały one światła jak normalny ogień, lecz go wchłaniały. W całym pomieszczeniu zrobiło się jakby ciemniej. Zacisnął pięści tłumiąc je.

Machnął potem ręką od niechcenia, pojawiła się zielona mgła która szybko opadła na ziemię.

-To wszystko?- zapytał Stark, lecz zaraz potem odskoczył od miejsca w którym stał. Jego buty dymiły.

Mgła się rozwiała ukazując rozpuszczoną skałę.

-Podłoga to lawa! I tym razem prawdziwa!- zawołał Pietro.

Wszyscy wskakiwali na różne przyrządy by nie dotykać podłogi, ci co potrafili latać polecieli. Loki stał spokojnie uśmiechając się. Znowu machną ręką i cała lawa zniknęła.

-Co to było?- zapytał Tony stając twarzą w twarz z Zielonookim.

-To była najzwyczajniejsza iluzja- odpowiedział mu Loki stojący za nim.

Tony odskoczył. Wpadł na pierwszego Lokiego, który rozpłynął się w powietrzu.

-Ale co? Jak? Przecież ty tu! A nie tam!- wydukał miliarder. Potem dodał- Ta twoja "zwyczajna" iluzja spaliła mi buty.

-Tak bywa.

-Dobrze- wtrąciła się nauczycielka- Stephenie, Wando zajmijcie się Lokim. Reszta wracajcie do normalnych zajęć.

Wszyscy się rozeszli. Pietro pobiegł na ścieżkę. Natasza, Bucky, Clint i oczywiście Lucky ruszyli na strzelnicę. Kapitan Ameryka i T'challa poszli w stronę toru przeszkód. Tony oddalił się w tylko sobie znanym kierunku, a Peter ruszył za nim.

-Dlaczego akurat my?- spytała zdenerwowana Wanda- Chciałam dzisiaj zmusić kogoś do udawania kurczaka.

-Stwierdziła pewnie, że skoro posiadamy umiejętności które nauka nie potrafi wyjaśnić, to się jakoś dogadamy- odpowiedział spokojnie Stephen Strange.

-Potrafisz coś jeszcze?- czarownica zwróciła się tym razem do Lokiego.

-Trochę potrafię- nie chciał się chwalić.

-Muszę przyznać, że to co zaprezentowałeś było niezwykłe. Nigdy nie widziałem takiego rodzaju magii- stwierdził Strange.

-A tak w ogóle to gdzie jest to twoje dziwaczne coś?- zapytała znowu Wanda. Za wszelką cenę chciała zaspokoić swoją ciekawość.

-Całkiem o tym zapomniałem- powiedział Loki. Potem wyciągną z kieszeni podłużną złotą pałeczkę, coś na wzór tych którymi można spinać włosy. Skupił się na niej i po chwili otoczyła ją zielona mgła i zmieniła się w berło.

Wolał mieć je zawsze przy sobie, ale było nieporęczne i przeszkadzałoby w codziennych czynnościach. Dlatego rzucił na nie proste zaklęcie. W tej mniejszej formie mógł spokojnie schować dzidę do kieszeni.

-Ładnie- stwierdziła Wanda.- Czytałam o czymś podobnym w jednej książce, ale tam miecz zmieniał się w długopis.

-Ty już pokazałeś nam co umiesz, teraz chyba przyszedł czas na nas. Prawda Wando?- powiedział Strange.

-No skoro trzeba. No chodźmy do Strefy 51.

-Strefa 51?- zdziwił się Loki, ale ruszył za resztą.

-Nazywamy tak miejsce w którym pozwalają nam czarować- tłumaczył Strange- Nazwa wzięła się stąd, że...

-Uwaga, lecę!- krzyknął War Machine, tuż przed tym jak zaliczył lądowanie awaryjne przed Wandą, Stephenem i Lokim.

- Sam nawet nie myśl, że wygrałeś!-zawołał, otrzepał się i poleciał.

-No to jak mówiłem- kontynuował Strange- nazwa wzięła się stąd, że tak jak w prawdziwej Strefie 51, dzieją się dziwne rzeczy.

-Stark twierdzi, że w przyszłości kupi tą prawdziwą Strefę 51- stwierdziła Wanda.

Przystanęli przed ogrodzonym kawałkiem terenu. Weszli przez furtkę i stanęli na środku.

-No dobra- powiedział Strange wykonując skomplikowane ruchy drżącymi rękoma. Potem wokół nich pojawiły się lśniące złote tarcze.- Gotowi?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro