22
Loki szedł właśnie z Bucky'm na kolejną lekcję. Polubił nawet go. Można powiedzieć, że stali się przyjaciółmi. Mieli wiele wspólnego. Obaj nie mieli łatwego życia. Zawsze na uboczu, rzadko kiedy kogoś obchodzili.
Thor przez cały czas starał się pokazać, że jest starszym odpowiedzialnym bratem. Pokazywał mu wszystko, starał się nawet wytłumaczyć Lokiemu technologię. Nie wychodziło mi to dobrze. Loki sam wszystko już zrozumiał. Thor go strasznie denerwował.
Akademia okazała się nawet znośna, jak na midgardzką szkołę. Lekcję były prowadzone nawet ciekawie. Szpiegostwo szczególnie przypadło mi do gustu. W-f był męczarnią. Loki nawet w Asgardzie nie lubił tego przedmiotu. Po nim wszystko go bolało. Na ostatnim dzielili się na drużyny i walczyli z robotami zabójcami, przynajmniej jego część klasy. Reszta to byli zwykli uczniowie, bez specjalnych zdolności, oni mieli normalne zajęcia.
Rzadko kiedy używał magii. Wolał nie przechwalać się swoimi umiejętnościami. Jednak zaraz będzie pewnie musiał pokazać to całej klasie.
-Co ci jest?- zadał pytanie Bucky.
-Czy to jest konieczne?
-Tak. To jest twoja pierwsza lekcja rozwijania zdolności, a każdy na pierwszej lekcji pokazuje co potrafi.
-No to co reszta pokazała?- bardzo go to ciekawiło.
-Niech no pomyślę... Steve załatwił manekiny ćwiczebne swoją tarczą. Stark założył zbroję i zrobił mały pokaz. Bruce zmienił się w Hulka i stworzył nowe drzwi w ścianie. Twój brat wezwał pioruny. Clint strzelał z łuku, a Natasza w sekundę go rozbroiła i spętała.
-A ty?
-Ja to byłem najlepszy. Najpierw rozwaliłem dziesięć cegieł ręką.
-Tą metalową zapewne.
-Potem jeszcze strzelałem z karabinu.
-Zaraz... Z karabinu? W jakiej sali odbywają się takie zajęcia?- Loki rozejrzał się. Do tej pory nie patrzył gdzie idzie, bo był tak zajęty rozmową.
Szli właśnie w stronę wysokiego budynku, jakby wieży. Drzwi otworzyły się automatycznie.
-W tym budynku, w odróżnieniu do innych, odbywa się tylko jeden rodzaj zajęć- wyjaśnił Zimowy Żołnierz.
Weszli do długiego białego korytarza. Potem skręcili do szatni, tam zostawili swoje plecaki i ruszyli do głównej sali.
Okazało się, że tak naprawdę nie było wyższych pięter wieży. W środku było jedno wielkie pomieszczeniem. Co prawda pięła się na sam szczyt ścieżka i były balkony do skoków dla tych co potrafili latać.
Na dnie tej studni można było znaleźć dosłownie wszystko. Były tam tory z przeszkodami, tarcze strzelnicze, małe przenośne laboratorium, a nawet basen.
-Co tutaj się robi?- powiedział tylko tyle. Nawet asgardzkie sale ćwiczebne nie mogły się z tym równać.
-Wszystko co się chce. Nauczycielka tylko pilnuje byśmy się nie pozabijali.
Reszta uczniów już czekała. Była to łączona lekcja, więc pojawili się ludzie z innych klas. Byli tutaj sami "bohaterowie". "Agenci" mieli znowu gdzie indziej lekcje.
Chwilę później pojawiła się nauczycielka.
-Barton wytłumacz mi co robi tu ten pies?
-To nie jest jakiś pies, to Lucky. Mam zamiar wyszkolić go na Avengersa. Będzie towarzyszył nam na misjach.
-Dobrze... Mamy nowego ucznia. Wszyscy wiemy co zaraz nastąpi, ale teraz ogłoszenia. Wando proszę nie wywołuj dzisiaj ataku paniki.
-Nic nie obiecuję- odpowiedziała.
-Bruce postaraj się nie robić nowych dziur...
-Dasz radę- powiedział szeptem Thor, który stanął przy Zielonookim.- Zrób to co zwykle, a będzie dobrze .
-Jeszcze jedno słowo młotku, a zmienię cię w żabę.
-I ostatnie, Scott nie wzywaj armii mrówek, jak ostatnio. A teraz Loki chodź tu i pokaż co umiesz.
Loki wyszedł. Rzadko kiedy był w centrum uwagi, ale nie przejął się tym. Stanął przed wszystkimi i zaczął pokaz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro