Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

-Czy ty...- zaczął Steve.

-...właśnie...- powiedziała Natasza.

-...przyprowadziłeś psa...- dodał Thor.

-...do naszego pokoju!- zakończył Bruce.

Steve lekko się denerwował. Bał się, że Bruce zmieni się w Hulka. Spojrzał szybko na jego zegarek. Nie był tak naprawdę zegarek, lecz specjalne urządzenie do dawania znaku kiedy przemiana jest blisko. Pokazywał jednak godzinę więc wszyscy nazywali to zegarkiem.

Na razie byli bezpieczni.

-Ale on fajny!- zawołał Stark, tylko on był w dobrym nastroju.

-Clint, czy ty przemyślałeś tą decyzję? Wiesz pies to dość duża odpowiedzialność- mówił Kapitan- Trzeba go wyprowadzać na spacery, karmić, bawić się z nim i dbać o niego.

-Tak będę robił wszystko.

-Ale to jest pies! Żywe stworzenie! Gdzie będziesz go trzymać? Bo ja się nie zgadzam, by zamieszkał w naszym pokoju!

-Ale... - zaczął Clint.

-Nie!

-... spójrz....

-Przenigdy!

-...w jego oczy.

Pies chyba zrozumiał, bo zrobił minę (psy mogą robić miny?) szczeniaczka.
Patrzył się w taki sposób jak Kot w Butach że Shreka. Wszyscy w pomieszczeniu wydali jęk zachwytu, nawet Czarna Wdowa.

-Bruce nie bądź taki- powiedział Tony- spójrz w te jego ślepia.

Pies wytężył spojrzenie.

-No dobra, może zostać- powiedział w końcu naukowiec- tylko bierzesz za niego pełną odpowiedzialność.

-Oczywiście.

-Pozostaje jeszcze jedna ważna sprawa...- powiedział Steve.

-Prawda- zawołał Tony- Trzeba mu nadać imię!

-Imię to ważna sprawa- zgodził się Thor- Jak już coś się nazwie to jest twoje.

-Wy tam w Asgardzie nazywacie wszystko- stwierdziła Natasza.

-Nie wszystko.

-A twój młotek? Włócznia Odyna? Zgaduje, że to dziwaczne coś twojego brata też ma jakąś nazwę.

-Zgodzę się z tobą co do Mjöllnira i Gungira...

-To naprawdę tak się nazywa?- zapytał Stark wybuchając śmiechem.

-Co do tego trzeciego nie mam pewności. Powiedzmy tak... Wszystko co jest ważne ma imię.

-Ja już go nazwałem- wtrącił się Clint- to jest Lucky- jak na potwierdzenie pies zaszczekał radośnie, machając przy tym ogonem.

-Tylko nie o to mi chodziło- powiedział Steve- Czy to jest dozwolone?

Wszyscy zamilkli. Stali tak i patrzyli się na siebie i na Lucky'go.

-Ja nie wiem, ale znam kogoś kto wie- przerwał męczącą ciszę Tony. Wyciągnął komórkę, napisał wiadomość i ją wysłał. Chwilę później przez ścianę przeszedł Vision.

-W czym mogę pomóc paniczu Stark?- zapytał.

-Vision ile razy ci mówiłem? Używaj drzwi! Chyba wiesz po co są?

-Tak, ale myślałem, że...

-Teraz masz wyjść, a potem wejść przez DRZWI- mówiąc to wskazał drzwi- jak każdy normalny człowiek.

Kiedy Vision wyszedł Tony odwrócił się do reszty i dodał:

-Normalnie jak z dzieckiem.

Potem było słychać pukanie i dopiero później Vision wszedł do pokoju.

-W czym mogę pomóc paniczu Stark?- zapytał znowu.

-Czy to prawda, że znasz cały regulamin szkolny na pamięć?- zapytał od razu Tony. Steve już wiedział do czego to prowadzi.

-Oczywiście.

-Czy mógłbyś nam powiedzieć, czy istnieje zakaz trzymania w pokoju zwierząt?- zapytał Kapitan.

-Nie ma takiego zakazu. Jest zakaz trzymania niebezpiecznych, pozaziemskich stworzeń.

-Słyszałeś Barton?- Tony zwrócił się do Clita.- Thor ma zakaz posiadania zwierzaka, ty nie.

-Tak- odparł z uśmiechem, potem przykucnął by być na równi z psem- Oto twój nowy dom Lucky.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro