Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

-To niewyobrażalnie!- krzyknął Rocket.

Strażnicy Galaktyki stali właśnie przy jego szafce którą dzielił z Grootem. Do pełnego składu drużyny brakowało tylko Draxa. Ten jednak skończył szkołę dawno temu i to w innej galaktyce.

-O co chodzi futrzaku?- zapytał Starlord.

-Za ten tekst pewnie, jak tylko skończył wariować, wydłubie ci oczy- stwierdziła Gamora, sprawdzając coś na komórce.

-Życie już nie ma sensu! Dla czego?! Czemu mi to zrobiłeś!? Zaraz... Czy ty właśnie nazwałeś mnie futrzakiem?- zapytał patrząc gniewnie na Petera.

-Nie... Oczywiście, że bym się nie ośmielił. Musiało ci się coś przesłyszeć.

-Dobra. No to na czym to ja skończyłem?

-Wybrnołeś  - powiedziała szeptem zielonoskóra kosmitka.

-A tak. Nic już nie ma sensu! Zostałem zdradzony! Wbito mi w plecy nóż!

-Dobra Rocket. Dłużej twoich jęków nie wytrzymam. Gadaj co się stało- nie wytrzymała Gamora.

-Co się stało!? Co się stało!?! Jego zapytaj!- wykrzyknął pokazując palcem w Groota.

-Ja jestem Groot?- odpowiedział roślinny przyjaciel.

-Teraz udajesz, że nic nie wiesz. Przyznaj się!

-Ja jestem Groot?

-Doskonale wiesz do czego! Ty zjadłeś moje ostatnie ciastko!

-Stop. Czas. Proszę o czas- powiedział Peter Quill- To Groot może jeść? Ja myślałem, że on tylko wodę piję.

-No to się małpo dokształć!- odparł szopowaty kosmita- Tak Groot może jeść! Tak samo jak ty, czy ja! Tylko on potrzebuje dużo mniej pożywienia niż my.

-Ja jestem Groot.

-Teraz to mi się tu nie usprawiedliwiaj. To było moje ciastko! I nic nie sprawi , że ci wybaczę!

-Ja jestem Groot.

-Dobra wybaczam ci.

-Co on takiego powiedział, że mu odpuściłeś?- zainteresowała się Gamora.

-Że kupi mi miesięczny zapas ciastek. Tylko, że on ubrał to ładniej w słowa.

Rozmowę przerwał im dzwonek na następną lekcję- historię. Starlord rozsiadł się wygodnie w ławce. Albo będzie to nudna lekcja na której sobie pośpi, albo będzie śmiesznie. Jedno z dwóch.

Nauczycielka weszła do sali i od razu zapytała:

-Czy ktoś wie jak zaczęła swoją działalność T.A.R.C.Z.A?

Tylko jedna osoba podniosła rękę. Był to Kapitan Ameryka. Kiedy nauczycielka mu pozwoliła, zaczął ze szczegółami opisywać historię organizacji.

-Dobrze Rogers. Czy ktoś inny powie mi co oznacza ten skrót.

Nikt się nie zgłosił. W sali zapadła cisza.

"Tylko nie ja. Tylko nie ja!" myślał gorączkowo Peter. Już prawie zasypiał ale to pytanie go rozbudziło.

-To może pan... Peter Quill.

"Oczywiście. Moje szczęście". Zaczął główkować. Nie miał zielonego pojęcia co znaczył ten skrót.

-Tajna... Akademia... Rozwałki... Cerowania... Zszywania... Awaryjnego- powiedział pierwsze co mu przyszło na myśl. Klasa zaczęła się śmiać.

-Źle. To może pan Stark nam powie, zamiast naprawiać swój zegarek.

Tony szybko schował śrubokręt do piórnika i odpowiedział:

-Oczywiście, że powiem. Ten skrót znaczy "tost albo razowe ciastko z ananasem"- odpowiedział z uśmiechem. Śmiech był teraz o wiele głośniejszy.

-Co to jest?- zapytała zdziwiona nauczycielka.

-Przepraszam na zdrowe pożywne śniadanie- odparł miliarder.

-Pomysłowe, ale to też błędna odpowiedź. To może- patrzyła na całą klasę szukając swojej ofiary- Loki Laufeyson.

Wszyscy obrócili się w stronę nowego ucznia. Ten podniósł tylko wzrok znad książki którą właśnie czytał. Nie był to podręcznik, bo ten leżał zamknięty obok.

-Tajna Agencja Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych- odpowiedział szybko i wrócił do lektury.

Nikt się się nie odezwał. Uczniowie patrzyli to na nauczycielkę, to na Lokiego. W końcu ta pierwsza się otrząsnęła.

-Tak. Dobrze. Właśnie to to oznacza ten skrót.

I wróciła do prowadzenia lekcji. Peter przyglądał się jeszcze przez chwilę nowemu. Był pewny, że ten zaskoczy go jeszcze nie raz.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro