15
-Naprawdę mi to załatwisz?- pytał Phil Coulson nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał.
Szedł właśnie z Samem do stołówki. Falcon był jego współlokatorem i przy tym przyjaciel Kapitana Ameryki.
-Tak załatwię ci ten autograf od Steve'a.
-Naprawdę wielkie dzięki.
-Tylko czemu sam jego nie zapytasz?
-Ja po prostu nie mógłbym. On jest legendą, a ja zwykłym gościem.
-On jest normalnym człowiekiem, tak jak ja i ty.
-Może dla ciebie.
-Będziemy musieli pogadać o twojej samoocenie i o wywyższeniu innych ludzi.
Zaraz po rozmowie Sam poszedł w stronę stolika przy którym siedzieli Avengers. Phil ruszył w stronę okna. Tam przy stoliku siedział samotnie Peter Parker. Miał posiniaczoną twarz, widocznie się z kimś bił.
-Cześć- powiedział siadając.
Pająk miał pełne usta, więc kiwnął głową na powitanie.
-Jak było na misji?- zapytał.
-To było niesamowite!
-Opowiadaj. Widzę, że nie możesz się powstrzymać.
-Dobra już mówię.Wlazłem przez wentylację. Kiedy byłem w środku natknąłem się na pięciu ochroniarzy. Z łatwością ich rozbroiłem. Zostawiłem ich przyklejonych do ścian i sufitu. Potem poszedłem do drzwi za którymi znajdowali się szefowie. Jednak ich pilnował gigant. Miał dwa... nie dwa i pół, wzrostu. To on zostawił mi tą pamiątkę- powiedział pokazując palcem siniaki i przeciętą wargę.
-Ładnie.
-Oplotłem go jak pająk muchę. Potem wyważając drzwi dostałem się do środka. Nawet się nie zorientowali, a byli już związani i zakneblowani.
-Pierwsza misja powoduje dużo emocji.
Po zjedzeniu drugiego śniadania agent Coulson poszedł na kolejną lekcję- biochemię, a Peter na angielski.
Phil wszedł do klasy i usiadł w przedostatniej ławce. Były one czteroosobowe.
Lekcja rozpoczęła się jak zwykle, dzisiaj jednak dziewczyny pobiły wszelkie rekordy w gadaniu. Nauczyciel w końcu nie wytrzymał. Postanowił pozbyć się dwóch głównych gaduł.
-Romanoff przesiądź się do ostatniej ławki koło Lokiego.
Natasza zrobiła to niechętnie. Wzięła swoje książki i usiadła za Philem. Potem nauczyciel zwrócił się do drugiego źródła gadania.
-Panno Lewis proszę zrobić to samo.
-Nie mogę- odpowiedziała Darcy żując gumę- miejsce koło Lokiego jest już zajęte.
Klasa wybuchła śmiechem. Phil uśmiechnął się. Od zawsze uważał tą dziewczynę za odważną.
-Usiądź koło Barnesa.
Darcy zrobiła to. Teatralnie zrzuciła swoje książki do torby i się przeniosła. Phil zerkną przez ramię. Darcy poczęstowała resztę gumą. Natasza zrobiła balona, który głośno pęknął. Potem zajęła się analizowaniem swoich pomalowanych na czerwono paznokci.
Siedzieli tam w ciszy. Darcy, Bucky, Loki, Natasza, właśnie w tej kolejności od okna. "Z tą czwórką na pewno będą problemy" pomyślał.
Wygadana szalona pani naukowiec, która nie zna umiaru. Dziwny facet z metalową ręką, wyszkolony by wykonywać rozkazy bez pytań. Podejrzany nordycki gość, z nieznaną przeszłością, ale za to z dziwaczną bronią. Podwójna agentka z niezwykłymi, wręcz zabójczymi zdolnościami.
To istna mieszanka wybuchowa, a siedzą razem w sali pełnej różnych niebezpiecznych substancji.
"Mam tylko nadzieję, że wybuch mnie nie dosięgnie". Biochemia jest dwa razy w tygodniu. Dwa razy w tygodniu bomba może wybuchnąć za plecami Phila. "To ryzyko zawodowe".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro