14
Lekcje w poniedziałek minęły jak zwykle. Na początku wybuchło małe zamieszanie z powodu nowego ucznia lecz to Petera Parkera zbytnio nie interesowało. Po ostatniej lekcji jednak wydarzyło się coś niezwykłego. Po raz pierwszy dostał wiadomość przez komunikator. Został wezwany do sali strategicznej.
To właśnie tam wzywano uczniów aby przydzielić im misję. Peter jeszcze nigdy nie dostał własnej misji. Było to okrągłe pomieszczenie. Jedynym meblem był również okrągły stół, który stał na środku.
Peter trochę się stresował. Był tam tylko raz, kiedy na początku roku zwiedzał szkołę.
Kiedy wszedł zobaczył, że czeka już na niego dyrektor Fury. Stał tam.
-O dzień dobry panie...
-Nie kończ. Przejdźmy od razu do sprawy- powiedział przyglądając się uważnie uczniowi swoim jednym okiem- Usiądź.
Peter usiadł na jedynym krześle w pokoju. Tak w pewnym sensie bał się Fury'go. Wydawał mu się, że on właśnie trzyma za wszystkie sznurki. Mógł sprawić, że osiągniesz sukces, ale także pogrzebać twoje marzenia.
-Odkryliśmy bandę sprzedającą nielegalną broń- na jednej ścianie pojawił się pan jakiegoś budynku.
Fury wytłumaczył wszystko Spidermanowi. W jaki sposób zdobyli te informacje.
-Twoje zadanie jest proste. Masz tam wejść i złapać ich na gorącym uczynku. Potem się z nami skontaktujesz i my przyślemy wsparcie.
-Tak. Tak oczywiście, ale czy nie łatwiej byłoby większą grupą zaatakować?
-Zadajesz mądre pytania. Wiedz jednak, że będzie tam szef całej bandy i jeśli coś wyda im się podejrzane od razu go ewakuują. Dla tego jesteś nam potrzebny. Nikt nie zauważy małego pająka. Zrozymiano?
-Oczywiście.
-Wylatujesz za dwie godziny. A teraz idź się przygotuj. Odwołaj randkę z dziewczyną czy co tam dzisiaj planowałeś.
-Do widzenia- powiedział Peter i wyszedł. Nie miał dzisiaj żadnych planów, a jeśli chodzi o dziewczyny- nawet go nie zauważały. Podobała mu się taka jedna. Katy się nazywała, ale traktowała go jak powietrze.
Pobiegł do pokoju 236, który dzielił że Scottem Langiem.
-Nie uwierzysz- powiedział jak tylko wszedł. Scott siedział za biurkiem i coś majstrował przy swoim pasie.
-Uważaj!- zawołał przerywając pracę.
Peter stanął w jednym miejscu. Dopiero teraz zauważył, że na całej powierzchni podłogi znajdowały się mrówki.
-Serio?- powiedział Spiderman po czym wszedł na ścianę. Nie sprawiało mu to trudności.
-Nie chce mieć przypadku takiego jak z Kevinem.
-Ile razy mam cię za to przepraszać. Ja naprawdę go wtedy przez przypadek nadepnąłem.
-No to w co takiego nie uwierzę?
-Misję mi dali.
-Oni chyba powariowali. Ty i misja równa się katastrofa.
Peter podszedł do szafy, stanął na niej, po czym wyciągnął z niej swój strój.
-Nie przesadzaj. Ćwiczyłem już takie rzeczy. Wchodzę, zgarniam typów i wychodzę.
-No to powodzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro