130
-Musimy go, jak najszybciej, otoczyć i nie pozwolić mu dostać się do środka- powiedział Loki, biegnąc korytarzami. Jedynie Steve i Bucky'owie go wyprzedzili. Reszta znajdowała się zaraz za nim, lub trochę dalej. Najwolniejszy był Tony, który zmagał się ze swoją zbroją w walizce. Nie chciała się rozłożyć i ciągle tylko pipczała.
-Użyj słowa mocy- polecił mu Thor, widząc jego zmagania.
-Jakiego do jasnej...
-Słownictwo!- zawołał do niego z przodu Steve.
-Do jasnego świecznika słowa mocy?!- dokończył Stark.
-Resetuj- odpowiedział z pełną powagą w głosie asgardczyk.- Zawsze to mówisz, gdy coś nie działa lub wyłączasz i włączasz z powrotem.
-Thor to nie jest żadne... A co ja się będę rozgadywał- podniósł walizeczkę do poziomu oczów- Resetuj.
-Bucky...- Loki, odwracając się od Thora, spojrzał na swojego Kapitana- Mogę go zatrzymać?
-Loki nie- odparł tamten. Czasami czuł się, jakby był jedynym dorosłym w całej ekipie.
-Będę dobrym starszym bratem- stwierdził gromowładny.
-W to nie wątpię, tylko najpierw uporajmy się z twoim prawdziwym bratem- skończył temat i biegł dalej, starając się ignorować spojrzenie szczeniaczka, które rzucał mu Loki.
Walizeczka wydala jeszcze jeden pisk, po czym wszystkie jej małe światełka, rozświetliły się jednocześnie i zaraz potem zgasły. Przez chwilę nic się nie działo, aż wreszcie powoli zaczęły znów się zaświecać po kolei. Wreszcie jednak znów zgasły i wszystko wróciło do początku.
- I jak?- zapytał Clint, zerkając na bogacza, który był daleko z tyłu- Stary ty naprawdę musisz zacząć biegać.
-Ty... Mi... Nie... Mów... Co... Muszę... Robić...- wydusił z siebie Tony. Walizka w jego dłoniach w końcu wydała przyjazny dźwięk, potwierdzający, że reset się udał. Zacisnął mocniej dłoń na rączce i zbroja zaczęła się rozkładać. Po chwili wyprzedził wszystkich, lecąc pod sufitem. Zignorował stwierdzenie Bucky'ów, że szpanerzy i postanowił się cieszyć się swoją niezwykłą szybkością. Po co mu bieganie, kiedy potrafi skonstruować, coś takiego, jak zbroja Iron mana.
Jego radość nie trwała długo, bo już przy najbliższym zakręcie, wleciało w niego, coś równie szybkiego i metalowego. Oboje upadli na ziemię. Tony podniósł maskę i spojrzał na swoją przeszkodę. Okazała się nią zbroja, wyglądająca strasznie podobnie do jego. Jedynymi różnicami był kolor, ta miała odcień srebrno- jasnoniebieski i była zaprojektowana na dorosłego. Tamtej hełm też się sam podniósł, ukazując twarz brodatego miliardera. Ten uważnie się przyjrzał nastolatkowi i powiedział z uznaniem:
-Masz mój szacunek junior. Ta zbroja ma genialne kolory. Zupełnie, jak moje stare- powoli się podniósł. Podszedł do chłopaka i podał mu rękę- Iron man do ciebie pasuje.
-Wiem- stwierdził Tony, wstając- Jestem geniuszem.
-Czy ktoś mi to może wytłumaczyć?- zapytał, ktoś za plecami dorosłego miliardera.
Obaj obrócili się w tamtą stronę. Stała tam dwójka ludzi, ubranych w jakieś kombinezony z hełmami zasłaniającymi twarz. Szybko jednak one się złożyły, ukazując twarz kobiety ze zmarszczonymi brwiami i faceta, który gapił się, z szeroko otwartymi oczami, na dwóch Starków.
-Dlaczego jest was teraz dwóch?- zapytał wreszcie mężczyzna.
-Scott?- Tony spojrzał na niego, po czym obrócił się do kobiety- Hope?
-Zapomniałem wam powiedzieć- odezwał się Iron man. Wskazał na nastolatka- To jestem ja z innego wymiaru- w tym momencie dobiegła reszta drużyny- A to są inne dzieciaki, z innego wymiaru. Możecie im ufać, z wyjątkiem- rozejrzał się naokoło- Ej Loki, gdzie jest Loki?
-Został z Bruce'em. Rzuciłem na niego ponad dwadzieścia czarów, by niczego nie kombinował- odpowiedział gromowładny- Patrząc na czas i to, że ma kajdanki, blokujące moc na sobie, to powinien być właśnie, w trakcie łamania trzeciego, lub nawet czwartego.
-A wy jesteście teraz w Avengers- Iron man zwrócił się do Ant-mana i Wasp- Czyli takie sytuację, powinny być dla was normą.
-Czy możemy podyskutować, nad wpisaniem jeszcze jednego zera do naszej umowy?- zapytał Lang. Widząc jednak złowieszcze spojrzenie swej towarzyszki, a bał się jej bardziej niż wszystkich złych, których spotkał po drodze, oraz ataku ptaków, w chwili, kiedy on właśnie lata na mrówce, razem wziętych, dodał- Mam córkę na utrzymaniu. A niedługo są jej urodziny.
-Czy ja dobrze słyszę, że Scott ma dziecko?- Clint rozejrzał się naokoło- Czy tylko mnie wydaje się to dziwne?
W tym momencie ze wszystkich ścian i z sufitu wysunęły się działa i zaczęły strzelać prosto w nich. Loki rzucił jakichś czar, tworząc przy tym lśniącą na zielono barierę, otaczającą ich wszystkich. Reszta też długo nie musiała się zastanawiać. Kapitanowie rzucili swoimi tarczami, Tony i Strak zaczęli strzelać, Thor poraził piorunem, Hulk miażdżył, Natasza, Clint i Bucky strzelali, a Hope i Scott się skurczyli. Wszystko to sprawiło, że po mniej niż pół minuty, z dzial pozostały tylko wspomnienia.
-Jarvis, co się dzieje?- Iron man zwrócił się do swojego pomocnika.
-Obawiam się, że ktoś włamał się do moich systemó...- każde jego kolejne słowo, było wypowiadane coraz wolniej, aż w końcu się wyłączył.
-Jedno mogę wam powiedzieć- miliarder spojrzał na dwie drużyny Avengers- Kapitan Hydra chyba wykorzystał okazję.
-Czekaj... Co?- pierwszy zapytał Bucky- On był, gdzieś tutaj cały czas?
-Od dwóch tygodni- odpowiedziała mu jego starsza wersja.
-Miałeś zamiar, nam o tym powiedzieć?- Thor spojrzał na Lokiego. Najwidoczniej w każdym świecie, pomimo różnych historii, nie mówili wszystkiego, co wiedzą.
-Mieliśmy nadzieję, że uda nam się te dwie sprawy załatwić, bez mieszania ich ze sobą- powiedział tamten.
-Co on tu robił?- odezwał się Clint, zerkając lekko na Steve'a. Bał się, że jeśli zbyt bardzo będą drążyli, staruszek mógłby się załamać.
-Nie mogli go zabrać, gdzie indziej- odpowiedziała za nich Natasza- Inaczej T.A.R.C.Z.A. by się dowiedziała. Tak?
-Mieliśmy zamiar go przesłuchać- powiedział Kapitan Barnes- Chciałem wiedzieć dlaczego...- zamiast odpowiedzieć, pokręcił tylko ze smutkiem głową.
-Stark, co się dzieje?- Wasp spojrzała na miliardera, który zawzięcie stukał w wyświetlany przez siebie, hologram.
-Odłączył Jarvisa. Zamknął nas w środku i przejął wszelkie zabezpieczenia. Postara się nas wykończyć w środku. Jeśli przetrzyma nas wystarczająco długo, dotrze do nas Thor- wyłączył hologram i spojrzał na otaczających go ludzi. Od czasu kiedy stracili pierwszego Kapitana Amerykę, to on przejął dowodzenie. Oddał je od razu, kiedy usłyszał o Falconie. Jednak po jego śmierci, Bucky nie chciał zbytnio ryzykować, dowodząc ekipą, więc znów do tego wrócił- Obie opcje nie są zbyt miłe- spojrzał na Rogersa- Kapitanie, co robimy?
Zaskoczony Steve spojrzał na niego. Po czym, jak miliarder wcześniej, rozejrzał się po otaczających go ludziach. Wreszcie przełknął ślinę i powiedział:
-Mamy przewagę liczebną, co jest naszym wielkim plusem. Musimy się rozdzielić. Inaczej nie zdołamy odeprzeć ataków z dwóch różnych stron. Tony?- spojrzał na młodszego bogacza- Czy Friday mogłaby zastąpić na jakichś czas Jarvisa?
-Jeśli wszystko jest tak, jak w mojej wieży- zerknął na Iron mana, który delikatnie skinął głową- To jest komplementarna. Musiałbym ją tylko podłączyć do komputera w płycie sterowniczej. Byle jakiej, tylko musiałaby mieć dostęp do głównego serwera.
-To zrób to. Razem z Iron manem i Kapitanem- skinął głową do dorosłego Bucky'ego- Ja, Bucky, Natasz i Clint pójdziemy z wami. Później, jak tylko odzyskamy kontrolę, będziemy musieli zająć się Kapitanem...- przełknął ślinę- Hydrą. Nas się nie powinien spodziewać.
-Wiesz, że on może cię słyszeć?- Clint rozejrzał się naokoło- I widzieć?
-Wiem, ale oglądanie czegoś na ekranie, jest niczym w porównaniu z tym, co widzisz w realu. Może on nas wiedzieć, ale to ciągle powinien być dla niego szok- stwierdził Rogers. Obrócił się teraz do reszty- Pozostaje jeszcze sprawa Thora. Hulk musisz stworzyć własne wyjście. Loki on chce ciebie. Postaraj się go zająć chociaż na chwilę. Thor pomóż mu. Postaraj się mu też, przemówić do rozsądku. Dwóch gromowładnych to lepsze niż jeden. Wasp, Ant-man i Hulk, wy postarajcie się go zaatakować od tyłu. Nie jest to może chwalebne, lecz to najpewniejsza opcja. Jasne?- spojrzał na nich. Wszyscy, nawet Hope, która podejrzliwie przyglądała się Steve'owi, pokiwali głową.
-Ja dowodzę akcją wewnętrzną, a na powierzchni sprawą zajmie się Loki- spojrzał na niego- Ty znasz Thora najlepiej. Jestem pewien, że pamiętasz, każdą jego technikę walki. Przewidź jego kolejne ruchy- zamilkł na chwilę. Przemyślał jeszcze raz cały swój plan i wreszcie powiedział- Avengers...
-Zbiórka!- dokończył za niego Bucky.
-No stary, to jest mój tekst- jęknął Steve. Zaraz jednak oba odziały się rozdzieliły i pobiegły w zupełnie inne kierunki.
🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄
Hej! Jak tam wigilia? Dostaliście wymarzone prezenty? Bo ja wreszcie dostałam genialne słuchawki bezprzewodowe, o które prosiłam od wakacji.
Mam nadzieję, że się podobała. I do zobaczenia jutro.
Pa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro