Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Wanda szła właśnie w stronę swojego pokoju gdy spotkała Clinta. Raczej nie spotkała, a wpadła na niego. Szła właśnie koło schodów kiedy Clint koziołkując wpadł prosto w nią.

-O Wandzia właśnie ciebie szukałem.

-Daj mi najpierw wstać- odparła po czym podniosła się z podłogi.

-O co chodzi?- zapytała przyglądając się uważnie koledze.

-Mam problem. Spodobała mi się taka jedna dziewczyna i nie wiem jak do niej zagadać. Myślałem, że mogłabyś mi pomóc.

Wanda nie mogła uwierzyć. Odkąd tylko poznała Clinta chciała go zeswatać z Nataszą. Stanowiliby idealnie dobraną parę. Znała się na tym, przeczytała już wszystkie romanse jakie istnieją. Aby dokonać by Clintasza stała się prawdą potajemnie tworzyła romantyczną atmosferę między nimi.

-Wreszcie​, myślałam, że już nigdy nie zapytasz. Nawet zaczęłam tracić już nadzieję.

-Naprawdę?- zapytał zdziwiony Hawkey- Ale skąd ty wiesz...

-Ty i Nat będziecie piękną parą.

-A ty myślisz, że chodzi...

-Już wszystko zaplanowałam. To będzie nieziemskie.

-Wandzia...

-Zapukasz do jej drzwi. Będziesz miał kwiaty. Powiesz jej wiersz o tym jak bardzo ją kochasz.

-Wanda...

-Potem zabierzesz ją na piknik w parku. Przy tym starym dębie.

-Wanda!

-Co? Powinieneś robić notatki- powiedziała wyrwana z marzeń.

-Nie chodzi o Nataszę. Ona jest tylko moją koleżanką.

-Ale jak to... Jak nie ona to kto?- nie mogła uwierzyć. Czyżby się pomyliła?

-Podoba mi się Laura.

-Czekaj. Laura Johnson? Ta z którą jestem w pokoju?

-Tak właśnie ona. Pomożesz mi, czy nie?

Wanda stała przez chwilę w ciszy. Musiała przeanalizować to co przed chwilą usłyszała.

-To zupełnie zmienia postać rzeczy- powiedziała wreszcie.

-Czyli pomożesz mi?

-Tak, tak pomogę. To będzie projekt na wielką skalę. Nadal uważam, że z Nat i ty bardziej do siebie pasujecie, ale jeśli nie to nie.

-Wielkie dzięki Wandzia. Tylko postaraj się nikomu nic nie mówić.

Z tym może być problem. Wanda Maximoff słynęła z tego, że nie umie trzymać języka za zębami.

-Postaram się.

-Bo wiesz jeśli wygadasz, to ja powiem wszystkim, że ci się podoba Vision.

-Ciągle żałuję, że ci to wtedy powiedziałam.

-Przysięgnij.

-Dobra dobra. Przysięgam- to była odpowiednia motywacja by trzymać to w tajemnicy.

-Ok i jeszcze coś.

-Co?

-Czy mogłabyś zahipnotyzować swojego brata by nie był taki denerwujący?

-Wierzyłem mi już próbowałam. Pietro to beznadziejny przypadek.

-Zapytać nigdy nie zaszkodzi. No to pa i dzięki za pomoc- powiedział i znikł.

Wanda uśmiechając się weszła do pokoju. Od razu przestała, ponieważ stała tam jej druga współlokatorka Sharon Carter. Z jej miny można było wywnioskować, że wszystko słyszała.

-Proszę nie mów nikomu- zaczęła błagać.

-Spoko, spoko. Nie jestem taka- zapewniła blondynka.

-Dziękuje.

-Ty naprawdę bujasz się w Visionie?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro