Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

108

-Tony już dość- jęknęła Natasza, przeglądając znowu listę nazw dysków- Siedzimy nad tym od tygodnia. Wszystko przeszukaliśmy już w pierwszy dzień. 

Tony nawet jej nie słyszał. Podłączał wszystkie dyski do swojego laptopa. Tam ich zawartość sprawdzał skomplikowany program jego autorstwa. Robił to codziennie, od złapania szpiega. Był nadąsany, bo Fury zabrał mu laptop Hydry. Nie chciał go puścić, przytulał go do siebie i jęczał przez godzinę. Nick zyskał u Nataszy nową dawkę szacunku, bo wszyscy inny daliby sobie spokój i zostawili laptop Starkowi. Na początku mówił mu o obowiązku, potem kazał jakiemuś biednemu agentowi, wyrwać komputer z objęć miliardera. Kiedy jednak to nie poskutkowało, stwierdził tylko, że szkoda i przyłożył zabezpieczony pistolet do głowy Tony'ego. Ten szybko puścił laptop. 

-Steve? Może ty mu coś powiesz?- Czarna Wdowa zapytała Kapitana. Ten zajmował się wyciąganiem dysków i podawanie ich Starkowi. Potem wpinał je z powrotem do środka. 

-Nie przestaniemy, dopóki nie znajdziemy Ultrona- odpowiedział Steve. 

-Nie spodziewałam się, że ty też dołączysz do grona tych, których nie da się odciągnąć od komputera- mruknęła pod nosem. 

Po jakimś czasie Tony zamknął laptopa i orzekł.

-Koniec na dzisiaj. Widzimy się jutro o tej samej porze.

-Kiedy do was dotrze, że go tu nie ma?- Natasza zaczęła zbierać swoje rzeczy.- I tak jutro nas nie będzie.

-On tu musi być. To są wszystkie szkolne dyski.... Jak to jutro nas nie będzie?- Tony odwrócił się w jej stronę.

-Jutro jest ta wycieczka- przypomniała mu agentka.

-Aaaa. Prawda. Do tego muzeum z nadnaturalnymi rzeczami- powiedział Steve.- Musimy jechać? Tu są ważniejsze rzeczy do zrobienia.

-Go tu nie ma!- wykrzyknęła Natasza- Steve mówiłeś, że jest za słaby i się ukrywa. Gdyby tu był, to znaleźlibyśmy go pierwszego dnia. Może drugiego. Góra trzeciego. Ultrona tu nie ma! 

-Nie widziałaś tego, co ja- Steve podszedł do niej.- Musimy go znaleźć. 

-Ta część twojej wizji mogła być fikcją. 

-Nie była. 

-Jeśli jest jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że Ultron tu jest, to muszę go znaleźć- odezwał się Tony.

-To szukajcie go sobie dalej. Beze mnie- założyła plecak na ramię i wyszła.

W pokoju zapadła cisza. Steve i Tony popatrzyli na siebie.

-Wiesz...- odezwał się Kapitan- Ona chyba ma rację. Chcę wierzyć, że on gdzieś tu jest, ale...

-Steve nie rozumiesz. Ultron to moje dzieło. Jeśli przeżył, to wszyscy są narażeni- sprawdził godzinę- Naprawdę muszę iść. 

-Przemyśl to jeszcze Tony. On gdzieś jest, ale nie tu. Marnujemy tylko czas. 

-Widzimy się w pokoju- Stark wyszedł, zostawiając Rogersa. 

******

-Dwadzieścia minut spóźnienia- powiedział Rhodes, wpuszczając Tony'ego do pokoju.

-Ważne sprawy mnie zatrzymały. Co dzisiaj mamy oglądać?- usiadł na łóżku przyjaciela. Sięgnął do torby i wyciągnął z niej dość gruby zeszyt w twardej okładce. Połowa była już zapisana.

James podszedł do biurka i zaczął sprawdzać, coś w kalendarzu.

-Ostatnio były komedię?- zapytał, sprawdzając datę.

-Tak- odezwał się Vision. Siedział przy fotelu i czytał jakąś książkę.

-Ty się nie odzywał- upomniał go wojskowy- Pozwalam ci uczestniczyć w zajęciach, więc siedź cicho.

-Tak. Przerabialiśmy komedię, mimo tego, że ja też je lubię- Stark zaczął sprawdzać swoje zapiski- Dokładnie: Ulubione seriale komediowe i opinie na temat głównych postaci.

-Dobrze. Zapisz dzisiejszy temat- odłożył kalendarz i podszedł do laptopa- Ulubiony film romantyczny. Sceny warte zapamiętania i niezapomniana piosenka. Czyli rejs na Titanicu, wiodący do nieuniknionej zguby.

-Naprawdę?- jęknął Tony, zapisując temat.

-To jest ulubiony romans Pepper- Rhodes odwrócił się do miliardera- Powinieneś go obejrzeć, skoro mają zamiar nakręcić drugą część.

-Lećmy z tym koksem. Ona nawet nie wie, na jakie tortury ja dla niej znoszę.

-Nie jęcz, bo jeszcze cię z tego przepytam- powiedział do niego War Machine.  

*******

-Na kolejną lekcję się nie spóźniaj- Powiedział Rhodes wyłączając film- Będziemy kontynuować. I pamiętaj, by przepisać tekst piosenki. 

-Tak pamiętam- powiedział Tony. 

James zamknął za nim drzwi. Usiadł przy komputerze i zmienił film. 

-Powiesz im o nich?- zapytał Vision, przewracając stronę.

-Niech żyją w słodkiej nieświadomości, że to ja tak naprawdę znam ich dwójkę najlepiej.

Ktoś zapukał w drzwi i War Machine poszedł otworzyć.

-Jak zwykle punktualna Pepper- wpuścił dziewczynę do środka.

Pepper weszła do środka i usiadła na skraju łóżka. Wyciągnęła z teczki kartkę zapisaną drobnym maczkiem. 

-To spis ulubionych cytatów Tonny'ego z "Przyjaciół"- podała kartkę Rhodesowi- Dużo tu tekstów Joego. 

-Dziękuję- chłopak wziął ją od niej- Sprawdzę ci to na za tydzień i wklej to sobie potem do zeszytu. To dzisiaj zajmiemy się...

*******

Następnego dnia cała klasa musiała się spotkać z samego rana przed szkołą. Czekał na nich tam już bus. Wszyscy wsiedli do środka i się rozłożyli. Cały tył został zajęty przez Strażników.

-Ej- Darcy zaczepiła Strage'a, który siedział koło niej. 

Doktor nie miał niestety innego wyboru, jak tylko usiąść z brunetką, czego pożałował od samego początku. Dziewczyna tykała go w ramię, domagając się uwagi. Chłopak starał się, to ignorować, lecz kiedy znudziła się jej ręka i przeszła na policzek, zapytał:

-Tak Darcy?

-Dlaczego autobus się nie rusza?- zapytała go.

-Bo nie ma jeszcze kierowcy- odpowiedział i odwrócił się do okna. Zaraz jednak Darcy znowu zaczęła, go tykać.

-Co znowu?

-A czemu naleśniki latają?

-Co?- Stephen odwrócił się w jej stronę.

-Ja się na serio pytam- powiedziała poważnym tonem- Czemu? 

-Jane- czarodziej wychylił się do fizyczki, która wraz z Thorem siedziała naprzeciwko- Co jej jest?

Dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Thor też się wychylił, by zobaczyć, co się dzieje. 

-Dałam jej leki lokomocyjne- powiedziała Foster- Normalnie jest nie do wytrzymania w podróży.

-No odpowiedz mi!- Darcy znów zaczęła go tykać w policzek- To bardzo ważna sprawa. Jeśli się tego nie dowiem, to kryzys na świecie się pogłębi. I skończy się światowy zapas waty cukrowej!

-Chyba odkryłem powód, dlaczego Loki zwariował- mruknął pod nosem czarodziej- Przy tobie też zaczynam marzyć o podbiciu świata.

-Oj głupiutki jesteś- brunetka dała mu pstryczka w nos- Zwariował z własnych, prywatnych powodów. Tylko czemu te naleśniki latają?! To może wywołać wojnę z żelowymi misiami! 

-To mi już wystarczy- Strange przejechał ręką przed jej twarzą. Ona od razu zesztywniała, a wzrok miała utkwiony we wnętrzu dłoni- I śpij- pstryknął palcami i dziewczyna momentalnie zasnęła. 

Poleciała przy tym do przodu i Stephen złapał ją w ostatniej chwili, przed uderzeniem o tył kolejnego fotela. Ulokował ją wygodnie i dla bezpieczeństwa, głównie swojego, zapiął ją lasami. Znów wychylił się w stronę Jane.

-Jakie ty jej leki dałaś? Pytam jako lekarz.

Jane spojrzała na koleżankę i czarodzieja. 

-Zaraz ci je dam- sięgnęła po torebkę i zaczęła w niej grzebać. Zanim dotarła do tabletek, powyciągała z niej jeszcze mnóstwo innych rzeczy, które podawała Thorowi, do potrzymania. Asgardczyk powoli znikający pod stertą rzeczy do pilnowania, zaczął się zastanawiać nad tym, czy ta torebka ma jakieś właściwości magiczne. Jane wreszcie je znalazła- Masz- podała doktorowi i zaczęła wkładać wszystko z powrotem do torebki.

-Jane?- zaczął Strange, patrząc na opakowanie.

-O co chodzi?- dziewczyna podniosła głowę znad swojego zajęcia. 

-Te tabletki straciły ważność 5 lat temu- czarodziej oddał jej opakowanie.

-Nic jej nie będzie?- Jane spojrzała na śpiącą przyjaciółkę.

-Na razie jest... jakby to powiedzieć... naćpana- zdiagnozował doktor- Na pierwszym postoju radzę ją obudzić i dać jej wodę do picia. Musi się jak najszybciej pozbyć się tego z organizmu. 

-Kochanie wiesz, co to znaczy?- odwróciła się do Thora.

-Nie- odpowiedział blondyn.

-Siadasz koło Stephena. Mógłbyś przenieść Darcy, na swoje siedzenie?

-Mam, prawo coś powiedzieć?- zapytał asgardczyk. 

-Nie. Ona jest moją przyjaciółką i znam ją dłużej niż ciebie. Do tego jeszcze naćpałam ją przez przypadek. To najpewniej jej się spodoba, jak odzyska świadomość- Jane wstała i zrobiła mu miejsce.

-Dobra.

Thor wstał. Potem z małą pomocą Strange'a, udało mu się przenieść Darcy na swoje wcześniejsze miejsce. Sam zajął jej miejsce. Jane zapięła przyjaciółkę i przykryła ją kocem. Blondyn patrzył na to ze zdziwieniem.

-To dziewczyny i przyjaciółki. Nie wygrasz z tym. Szybciej ona cię zostawi, niż ją opuści- powiedział Strange.

-Wiem. 

Wreszcie przyszedł kierowca, którym okazał się woźny Stanek. Wszyscy wychylili się ze swoich siedzeń jednocześnie, zupełnie jakby zobaczyli pingwina bez marynarki. Potem tylko wzruszyli ramionami i wrócili do swoich zajęć. Stan zapalił silnik i wyjechali.

-Tony wiesz, że twój tata ofiarował temu muzeum kilka fotografii?- zapytała Pepper nachylając się przez ramię milionera. 

-Ojciec dał jakieś podrabiane fotografię do muzeum dziwactwa?- Tony pisał coś w zeszycie- Jest to możliwe.

-Podobno dużo z uwiecznia twoją praprababcię- dodała ruda, czytając wszystko na komórce. Znów zerknęła mu przez ramię- Czy to "My heart will go on"? Uwielbiam tę piosenkę!

-Tak- Stark zamknął szybko zeszyt- Ja się uczę jej na pamięć, by... Zrobić ci niespodziankę! Teraz z tego nici.

-To nic nie szkodzi- powiedziała do niego dziewczyna- Nie wiem jeszcze, kiedy mi zaśpiewasz. To nadal będzie niespodzianka. 

-Jej...- zawołał bez entuzjazmu Tony.

Kilka siedzeń do tyłu, przy korytarzu siedział Sam, a zaraz za nim Bucky. 

-Czy mógłbyś, odsunąć fotel?- zapytał Falcona żołnierz. 

W odpowiedzi na to Wilson nacisnął dźwignię i przesunął siedzenie do tyłu, tak że Zimowy Żołnierz nie mógł ruszyć nogami.

-Nie- powiedział Sam, patrząc prosto w oczy Bucky'emu.

-Steve- Natasza potrąciła Kapitana łokciem- Oni znowu to robią.

Rogers ściągnął słuchawki i spojrzał na swoich dwóch przyjaciół, rzucających sobie zabójcze spojrzenia.

-Nie chce mi się teraz tym zajmować- powiedział i założył z powrotem słuchawki- Ty też powinnaś to olać.

-Okej. Pewnie cię nie interesuje to, że Bucky wyciągnął składany nóż, a Sam walną go w twarz.

-Co?!- Steve rozejrzał się dookoła, lecz niczego takiego nie zauważył.

-Za każdym razem to samo- uśmiechnęła się agentka.

********

-W tym muzeum znajdują się eksponaty związane z duchami, których nauka nie potrafi wytłumaczyć- powiedziała przewodniczka, oprowadzając klasę bohaterów po budynku. Minęła krzesło zawieszone pod sufitem.

Tony złapał Pepper za rękę i wyciągnął ja z tłumu uczniów. Potem razem ruszyli do wystawy ze zdjęciami. I tak mieli dostać za chwilę czas wolny, ale on nie chciał czekać.

-Spójrz, tu są- dziewczyna wskazała mu zdjęcia przywieszone do tablicy.

Pod każdą fotografią znajdowała się notatka z opisem, do kogo należy lub należała i co przedstawia. Po chwili szukania wreszcie znaleźli, te, które ofiarował muzeum Howard Stark. Zajęli się pierwszym z kolei, by na pośmiać się z reszty później. Para przyjrzała się im uważnie i zamarła.

-Idę po Thora- powiedział Tony.

-A ja po Darcy- dodała Pepper.

Jednocześnie ruszyli szybkim marszem w stronę swojej klasy.

Zdjęcie to przedstawiało parą dorosłych, ubranych w wytworne stroję. Oboje patrzyli prosto w obiektyw, a ich miny nie wyrażały żadnych emocji. Może byłoby inaczej, gdyby wiedzieli, co znajduje się za nimi. Otóż stała tam para na oko trzynasto- lub dwunastolatków. Chłopak i dziewczyna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale te dzieciaki nie miały nóg i zaczynały się pojawiać dopiero od pasa. W ten sposób jedyną nieprzeźroczystą częścią ich ciała były ich twarze. Dziewczyna wyglądała normalnie, ubrana w jasną sukienkę i rozpuszczonymi włosami, ale chłopak, cały w czerni, tak że jego skóra, która odcieniem ledwo się różniła od białego tła, zdawała się jeszcze bledsza, sprawił, że Tony i Pepper poszli po przyjaciół.  

-Tony! Gdzie mnie ciągniesz?- zapytał asgardczyk, który został zmuszony przyjść przed wystawę zdjęć. Spojrzał na nie i zamarł- Na brodę Odyna...

Darcy z Pepper przyszły chwilę później. Brunetka już prawie doszła do siebie, ale pozostał jej jeszcze stan wesołkowatości. Stanęła koło asgardczyka i powiedziała z uśmiechem:

-Ej spójrzcie! To jest Loki.

Ten chłopak na zdjęciu wyglądał jak trochę młodsza wersja Kłamcy. 

-Właśnie Thor- odezwał się Stark- Masz mi coś, do powiedzenia?

-Ja nie wiem...

-Co to za szkatułka?- zapytała Darcy, podchodząc do ozdobnej szkatuły na biżuterię. Miała ona wyrzeźbione na sobie, chyba wszystkie, zwierzęta lądowe i morskie, tak, że były one lekko wypukłe. 

-Zdjęcie przedstawia jakichś ważnych ludzi- Czytała Pepper z komórki- Jednak duch dziewczyny wygląda zupełnie, jak Josephen Forest, która była twoją praprababcią Tony. Ona jedna żyła podczas robienia zdjęcia. Umarła wiele lat później. O tożsamości chłopaka nic nie wiadomo.

-My teraz wiemy, kim jest- stwierdził Stark- To Loki. Tylko co on robi na tym zdjęciu?

-Straszy ludzi z Jo- powiedziała Darcy, sięgając po szkatułkę- Opowiadał mi o tym. Co to jest?

-To jest szkatułka Josephen. Podobno zamieściła w środku dziennik ze swoimi przygodami, jakie przeżyła z duchem- powiedziała Pepper- Zamknęła ją tak, że podobno tylko duch, potrafiłby ją otworzyć. Coś takiego powiedziała przed śmier...

Przerwało jej kliknięcie.

-Otworzyłam- zawołała Darcy, sięgając do wnętrza szkatułki i wyciągając z niej stary dziennik. Zamknęła ją potem i odłożyła na miejsce, a zeszyt schowała do plecaka. Na pytające spojrzenia całej reszty odpowiedziała- Przecież to należy do Starka, a skoro ja to znalazłam, to sobie najpierw przeczytam wybryki Lokiego, a potem oddam Tony'emu.

-Okej- zgodził się miliarder- Mam tylko jedno pytanie. Dlaczego wszyscy się uwzieli na moją rodzinę?!

👻👻👻👻👻👻👻👻👻👻

Ciągle nic nie chce mi się pisać. Sorry za spóźnienie. Mam nadzieje, że się spodoba.

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro