Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

-Darcy!!

Darcy nie rozumiała dlaczego Jane się tak denerwuje. Przecież to był wypadek, że załatwiła Thora paralizatorem.

-Myślałam, że wytrzyma. W końcu jest tylko bogiem piorunów.

Razem z Jane podbiegły do oszołomionego Thora i jakiegoś chłopaka.

Jane od razu przyklęknęła przy asgardzczyku i zaczęła sprawdzać, czy wszystko z nim dobrze. Darcy tymczasem zajęła się jego towarzyszem.

-Cześć Darcy jestem. Ciebie to jakoś nie kojarzę. Nowy?

-Tak. Loki Laufeyson. To ty go załatwiłaś?

-Tak jakoś wyszło...

-Jestem ci wdzięczny. Już miałem go dość.

W tej chwili Thor głośno jęknął i powiedział:

-Darcy ile razy ci mówiłem żebyś nie testowała na mnie swoich nowych paralizatorów.

Potem przy pomocy Jane udało mu się wstać.

-Ty myślisz, że ja tak specjalnie. One lgną do ciebie.

-Dzięki Jane za pomoc. A ty bracie czemu nic nie zrobiłeś?- spytał Lokiego.

-Bracie?!- wyrwało się Darcy.

-Wierzyłem, że sobie poradzisz.

-No to dzięki za wsparcie. Poznaj moją dziewczynę Jane i jej przy...

-Zaraz, ty też jesteś kosmitą? Też masz własny miau miau?- przerwała mu Darcy.

-Nie kosmitą tylko asgardczykiem. Co to jest miau miau?- zapytał zdziwiony Loki.

-Darcy tak nazywa młotek- wytłumaczyła szybko Jane.

-Thor jakoś nigdy nie wspominał, że ma dziewczynę- powiedział czarnowłosy patrząc na Jane.

-Nigdy nie było odpowiedniego momentu by wam to powiedzieć- tłumaczył się Thor.

-No to najwidoczniej będę musiała zrobić sobie z Thorem małą pogawędkę. W cztery oczy. TERAZ!

-Masz przechlapane- powiedziała Darcy.

Jane odciągnęła Gromowładnego. Thor rzucił jeszcze błagalne spojrzenie Lokiemu.

-Będę wspierał cię duchowo- zapewnił go brat. Darcy prawie przy tym nie wybuchnęła śmiechem. Musiała przyznać, że ten nowy umiał ją rozśmieszyć.

Kiedy zniknęli Darcy pozostała sam na sam z nowym. Nastała niezręczna cisza. Darcy zerkała raz na Lokiego, raz na tę jego dziwną dzidę.

-No to... Co to jest?- wskazała na broń.

-Ja mógłbym zapytać cię o to samo. Czym powaliłaś mego niezwykle denerwującego brata.

-Może zróbmy tak, ja odpowiem na twoje pytanie, a ty na moje.

-Dobrze. Więc jeśli chcesz wiedzieć jest to berło. Dzięki niemu mogę ukierunkować swoją magię.

-Magię? Takie coś co robi Stephen?

-Nie znam żadnego Stephena, więc nie wiem co on robi. Ja odpowiedziałem na twe pytanie, teraz ty odpowiedz na moje.

-To był zwyczajny paralizator.

Widząc zdziwienie w spojrzeniu Lokiego pośpiesznie wytłumaczyła:

-To takie urządzenie które razi prądem. Wy pewnie czegoś takiego w Asgardzie nie macie.

-Nie. Wielka szkoda. Gdybym takie coś posiadał moje dzieciństwo było by o wiele łatwiejsze.

Postanowili nie czekać na zakochaną parę i ruszyli w stronę akademika.

-Rodzice wysłali cię tu za karę? Bo nie sądzę, że od zawsze marzyłeś aby trafić do naszej budy.

-Powiedzmy, że nie byłem zbytnio grzeczny.

-Jesteśmy na miejscu. Miło się gadało. No to do zobaczenia Loczku- powiedziała na pożegnanie .

-Nie nazywaj mnie tak.

-Nic nie słyszę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro