10
-Darcy!!
Darcy nie rozumiała dlaczego Jane się tak denerwuje. Przecież to był wypadek, że załatwiła Thora paralizatorem.
-Myślałam, że wytrzyma. W końcu jest tylko bogiem piorunów.
Razem z Jane podbiegły do oszołomionego Thora i jakiegoś chłopaka.
Jane od razu przyklęknęła przy asgardzczyku i zaczęła sprawdzać, czy wszystko z nim dobrze. Darcy tymczasem zajęła się jego towarzyszem.
-Cześć Darcy jestem. Ciebie to jakoś nie kojarzę. Nowy?
-Tak. Loki Laufeyson. To ty go załatwiłaś?
-Tak jakoś wyszło...
-Jestem ci wdzięczny. Już miałem go dość.
W tej chwili Thor głośno jęknął i powiedział:
-Darcy ile razy ci mówiłem żebyś nie testowała na mnie swoich nowych paralizatorów.
Potem przy pomocy Jane udało mu się wstać.
-Ty myślisz, że ja tak specjalnie. One lgną do ciebie.
-Dzięki Jane za pomoc. A ty bracie czemu nic nie zrobiłeś?- spytał Lokiego.
-Bracie?!- wyrwało się Darcy.
-Wierzyłem, że sobie poradzisz.
-No to dzięki za wsparcie. Poznaj moją dziewczynę Jane i jej przy...
-Zaraz, ty też jesteś kosmitą? Też masz własny miau miau?- przerwała mu Darcy.
-Nie kosmitą tylko asgardczykiem. Co to jest miau miau?- zapytał zdziwiony Loki.
-Darcy tak nazywa młotek- wytłumaczyła szybko Jane.
-Thor jakoś nigdy nie wspominał, że ma dziewczynę- powiedział czarnowłosy patrząc na Jane.
-Nigdy nie było odpowiedniego momentu by wam to powiedzieć- tłumaczył się Thor.
-No to najwidoczniej będę musiała zrobić sobie z Thorem małą pogawędkę. W cztery oczy. TERAZ!
-Masz przechlapane- powiedziała Darcy.
Jane odciągnęła Gromowładnego. Thor rzucił jeszcze błagalne spojrzenie Lokiemu.
-Będę wspierał cię duchowo- zapewnił go brat. Darcy prawie przy tym nie wybuchnęła śmiechem. Musiała przyznać, że ten nowy umiał ją rozśmieszyć.
Kiedy zniknęli Darcy pozostała sam na sam z nowym. Nastała niezręczna cisza. Darcy zerkała raz na Lokiego, raz na tę jego dziwną dzidę.
-No to... Co to jest?- wskazała na broń.
-Ja mógłbym zapytać cię o to samo. Czym powaliłaś mego niezwykle denerwującego brata.
-Może zróbmy tak, ja odpowiem na twoje pytanie, a ty na moje.
-Dobrze. Więc jeśli chcesz wiedzieć jest to berło. Dzięki niemu mogę ukierunkować swoją magię.
-Magię? Takie coś co robi Stephen?
-Nie znam żadnego Stephena, więc nie wiem co on robi. Ja odpowiedziałem na twe pytanie, teraz ty odpowiedz na moje.
-To był zwyczajny paralizator.
Widząc zdziwienie w spojrzeniu Lokiego pośpiesznie wytłumaczyła:
-To takie urządzenie które razi prądem. Wy pewnie czegoś takiego w Asgardzie nie macie.
-Nie. Wielka szkoda. Gdybym takie coś posiadał moje dzieciństwo było by o wiele łatwiejsze.
Postanowili nie czekać na zakochaną parę i ruszyli w stronę akademika.
-Rodzice wysłali cię tu za karę? Bo nie sądzę, że od zawsze marzyłeś aby trafić do naszej budy.
-Powiedzmy, że nie byłem zbytnio grzeczny.
-Jesteśmy na miejscu. Miło się gadało. No to do zobaczenia Loczku- powiedziała na pożegnanie .
-Nie nazywaj mnie tak.
-Nic nie słyszę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro