Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lody


Nie mogłam do tej pory uwierzyć że spotkałam Vanes, była i jest wyjątkowa jak płatki śniegu. Doskonale pamiętałam jak ją po raz pierwszy spotkałam... Ale to historia na inną powieść.

Wracałam do domu, po wspólnie spędzonym dniu z moją ulubienicą.

***************

Weszłam do mojego mieszkania na drugim piętrze. Było skromnie urządzone ale takie mi się podobało. Nie potrzebuję dużo do życia.

Udałam się za raz po wejściu do salonu, który znajdował się na prost drzwi wejściowych.

Białe ściany, puste, trochę tego żałowałam. Pięknie by wyglądały jeśli by były na nich jakieś obrazy.

Przysiadłam na miętowej kanapie, przed którą był okrągły szklany stolik. Stała na nim ramka z ciemnego drewna. Miała ona wyrzeźbionego kwiatka w dolnym, prawym rogu. Nie była ona ani duża ani mała, coś pomiędzy. Dla mnie była wyjątkowa. W niej było moje i Vanes zdjęcie gdy jedliśmy lody. Każda z nas miała po dwie gałki, ja miałam truskawkowe i czekoladowe, a Vanes się zajadała śmietankowymi i mangowymi. Na zdjęciu ją przytulałam przez co była o włos od stracenia swojej lodowej przyjemności.

Zaśmiałam się wpatrując się w fotografię przypominając historię związaną z tym zdjęciem. Po wykonaniu go, Vanes strasznie narzekała i dąsała się że prawie przez ze mnie prawie straciła swoje lody, na wybaczenie dałam jej buziaka w policzek. Zarumieniła się tak bardzo że myślałam że zostanie pomidorem na stałe.

Westchnęłam rozbawiona, zmusiłam się do wstania, ruszyłam do kuchni, drzwi do niej znajdowały się po lewej stronie salonu.

Kuchnia była prosta, drewniane blaty na których praktycznie nic nie było. Szafki nad nimi były z tego samego ciemnego drewna orzechowego. Po środku stał stół, oczywiście również ciemny, na prost siebie, po przeciwnych końcach stołu, były krzesła. Przeszłam obok niego i Otworzyłam górną szafkę, wyjęłam z niej paczkę czipsów, a z szafki obok metalową miskę, do której sypałam moją nie zdrową przekąskę. Z lodówki wyjęłam przyjemnie zimną szklaną butelkę pepsi.

Udałam się spowrotem do salonu, gdzie wygodnie usiadłam i włączyłam jakiś film. Jednak nie mogłam się na nim skupić. Moje myśli kręciły się wokół tego jak Vanes sobie poradzi bez ze mnie... I tego co mnie czeka po drugiej stronie... Bałam się jej, jak każdy. Była i jest nieunikniona, więc czemu każdy jej się boi? Bo jest nie znana? Owiana tajemnicą? Przecież.. jest naturalna... Więc jest znana i za razem nie znana...

Zasnęłam, kiedy? Nie wiem. śnił mi się piękny sen, w którym wszystko było dobrze, było szczęśliwie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro