𝑇𝐻𝑅𝐸𝐸
— Marylo, pospiesz się, proszę. Nie możemy spóźnić się do kościoła! — powiedziała nerwowo Ania.
— Nigdy bym nie pomyślała, że powiesz coś takiego — odparła kobieta, śmiejąc się. — Wyglądasz pięknie, Aniu.
Dziewczyna miała na sobie tę sukienkę, którą zasugerował jej Gilbert, a jej piękne rude włosy związane były w wysokiego koka.
— Dziękuję... Teraz moglibyśmy już iść, proszę? Mateusz już jest na dworze.
— Och, ucisz się, dziewczyno. Pomóż Mateuszowi zaprząc konie. Jesteś zbyt podekscytowana wizją zobaczenia Gilberta... I nie zniszcz swojej fryzury — poprosiła Maryla, wzdychając cicho.
— To nie przez Gilberta, po prostu bardzo kocham Jezusa! — krzyknęła Ania, a następnie wybiegła na dwór, by pomóc Mateuszowi.
— Cóż, w zeszłym tygodniu nie kochałaś Jezusa aż tak bardzo! — odkrzyknęła kobieta, przez co Ania się odwróciła i pokazała jej język. Maryla nie mogła powstrzymać się od chichotu.
— Moja dziewczynka — powiedziała cicho. — Moja Ania.
☁️
— Chodźmy! — zawołała Ania, wyskakując z powodu.
Gilbert siedział na schodkach przed kościołem, a w dłoni trzymał swoją czapkę. Natychmiastowo uniósł wzrok, gdy tylko usłyszał głos Ani. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a jego serce zaczęło szybciej bić.
Maryla miała rację, Ania wyglądała pięknie i Gilbert stanowczo zgodziłby się z tym stwierdzeniem.
— Wow, Aniu. Cześć, wow — wyjąkał chłopak.
— Dzień dobry, panie Blythe — skomentowała Ania, lekko dygając przed nim. — Możemy wejść do kościoła?
— Możemy — odpowiedział Gilbert z szerokim uśmiechem, czując w środku ciepło spowodowane szczęściem.
Chłopak wystawił ramię, by Ania mogła się go złapać, co wywołało śmiech u Maryli.
— Nie mam nic przeciwko Ani i Gilbertowi razem. Są bardzo słodcy. Zgadzasz się? — spytała kobieta.
— Wydaje mi się, że Ania nie powinna mieć chłopaka. Jest za młoda — odparł smutno Mateusz. Już w tamtej chwili mógł poczuć, że jego mała dziewczynka powoli zaczęła znikać.
— Och, ucisz się. Pozwól jej się cieszyć. I popraw swoje włosy, potargałeś się — poprosiła Maryla, kręcąc głową, a następnie ruszyła za parą.
Głowy wszystkich ludzi w środku odwróciły się, kiedy Gilbert i Ania szli w kierunku wolnej ławki. Razem wyglądali przepięknie, a niebieska sukienka dziewczyny idealnie pasowała do granatowego garnituru bruneta.
Oboje usiedli, unikając spojrzeń, które ludzie posyłali w ich kierunku, szczególnie tego Ruby. Ania czuła, jak Ruby i Józia Pye niemal wypalają w niej dziurę swoim wzrokiem.
Jednak nie zwracała na nich uwagi. Zamiast tego skupiała się na chłopaku, który siedział obok niej. Na chłopaku, za którym tak bardzo tęskniła.
— Naprawdę za tobą tęskniłam, Gilbercie — szepnęła do niego, gdy Msza się rozpoczęła.
Chłopak wziął rudowłosą za rękę i delikatnie ścisnął jej dłoń.
— Ja za tobą też tęskniłem, Aniu Shirley... Jednak oczywiście, jeszcze bardziej.
☁️
od tłumaczki: kochani, cieszę cię, że uważacie, iż każdy rozdział jest coraz lepszy. jednak chciałabym zauważyć, że ilość opisów lub dialogów nie zależy ode mnie, ponieważ jest to tylko tłumaczenie. to fanfiction robi się lepsze z każdym rozdziałem, których jest 15, więc chciałabym zaprosić was do czekania na aktualizacje, bo warto!
lots of love,victoria
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro