Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝑆𝐼𝑋



                 Ania wymusiła uśmiech, kiedy zaschło jej w gardle.

— To dobrze. Mam nadzieję, że dobrze się bawili!

Diana popatrzyła uważnie na swoją przyjaciółkę.

— Nie przejęłaś się tym? — spytała, będąc wyraźnie zaskoczona.

— A powinnam? Przecież Gilbert Blythe może podejmować własne decyzje, a ja nie mogłabym być nimi mniej zainteresowana — odparła stanowczo, skupiając się na sączeniu herbaty.

— Okej, wracamy do bycia księżniczkami? — dodała Diana z uśmiechem, który był wywołany ulgą, że jej przyjaciółce nic nie jest.

— Właściwie to nie czuję się zbyt dobrze. Trochę boli mnie brzuch, jakbym zaraz miała zwymiotować. Chyba powinnaś już iść, zobaczymy się jutro w szkole.

Barry jedynie westchnęła.

— Aniu, jeśli chodzi o tę sprawę z Gilbertem, to możesz ze mną porozmawiać. Kocham cię i zaw...

— To nie ma nic wspólnego z Gilbertem, ale byłabym niezmiernie wdzięczna, jeżeli nie składałabyś obietnic i pozwoliła mi dojść do siebie — poprosiła dziewczyna, na co Diana zmarszczyła brwi.

Zabrała z wieszaka swoją czapkę, a następnie wyszła przez drzwi domu bez żadnego słowa.





                — Aniu, to musi być jakieś nieporozumienie. Widziałam, jak ten chłopak na ciebie patrzy. Wybacz za moje słowa, do cholery, nie ma mowy, żeby ten chłopak poszedł na randkę z Ruby Gillis! Znam Ruby i widziałam, jak Gilbert na nią patrzy. To nic w porównaniu z tym, kiedy patrzy na ciebie. Nie masz się czym martwić — zdecydowała Maryla, kiedy zdejmowała ze sznurka ubrania swojej przybieranej córki.

Rudowłosa zaś siedziała na balach siana, machając nogami w powietrzu.

— Nawet go nie lubię, więc nie wiem, dlaczego miałabym się martwić. Ruby powiedziała, że wróci dla niej. Myślisz, że właśnie tak było? — spytała Ania trzęsącym się głosem. Mogła myśleć jedynie o tym, dlaczego tak bardzo się tym przyjmowała, skoro nie czuła nic do tego chłopaka.

— Nawet tak nie mów. Idź się pobawić, taka piękna pogoda nie będzie trwała jeszcze zbyt długo. Jeśli chcesz, to idź spotkać się z Dianą, z Ruby albo z Gilbertem! Po prostu zrób coś, żeby przestać myśleć o tych głupotach!

— Naprawdę mogę pójść do Gilberta? Wtedy mogłabym zapytać go o tę randkę i oczyścić swój umysł.

— Idź tam, dziewczyno! Nie zamartwiaj mnie swoimi bzdetami, mam dużo pracy. Musisz jedynie wrócić jeszcze przed zachodem słońca, bo jutro idziesz do szkoły.

Ania zeskoczyła z siana, owijając ramiona wokół szyi Maryli.

— Dziękuję! — krzyknęła, szybko całując jeszcze policzek kobiety.

Szybko rozplątała swoje warkoczyki, pozwalając swoim rudym włosom falować na wietrze, kiedy biegła do domu Gilberta Blythe'a najszybciej jak mogła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro